– Co to za marchewka, że tak wysycha?
Wysuszone warzywo nie dało się skrobać. Usilne próby zdarcia skórki skutkowały tylko zdrapywaniem wierzchniej warstwy ziemi. Z nerwowym cmoknięciem wyrzuciła marchewkę do kosza i zaczęła się zastanawiać co dalej. Z pustego garnka wyzierała zdarta emalia. Tak naprawdę to nie było z czego gotować obiadu. A może w ogóle nie jest potrzebny? Marazm ogarniający ją od pewnego czasu całkowicie przejmował nad nią kontrolę. Schowała garnek do szafki i usiadła przy stole, tak samo pustym jak nieszczęsny garnek, oparła głowę na ręce i wlepiła wzrok w ścianę.
Co to za plama na ścianie??! A, obtarcie od fotela. Czas na malowanie. Ale to nie dzisiaj...
Tępy wzrok błądził po meblach, ścianach i brudnym oknie. W życiu pająków, które na nim mieszkały, prawdopodobnie nastąpiło już kilka rewolucji i kryzysów gospodarczych od czasu ostatniej dewastacji ich małego świata. Na następną się nie zanosiło.
Smętne rozważania nad życiem much i pająków przerwał huk dochodzący z dachu, a po chwili łomot walącego się sufitu. W ostatniej chwili zdążyła odskoczyć pod ścianę, i zasłonić się przed tumanem kurzu, wapna i gruzu.
– Co za…??? – stała zszokowana zdemolowanym mieszkaniem.
No tak, to było do przewidzenia. Ten baran z góry znowu robi remont. Zapomniał chyba, że płytki są cienkie i skuwał je młotem pneumatycznym, aż zrobił dziurę w suficie. Przygłup.
Patrząc z rezygnacją na sedes sąsiada z góry zauważyła kątem oka ruch w stercie gruzu na dole. Wystawało z niego coś…dziwnego. Pióra?!! I to takie duże? Co on trzymał w tej łazience, łabędzie??!
Skrzydło wystające spod gruzu bezradnie próbowało się wydostać spod gruzu. Wzbudzało tylko tumany kurzu i jęki.
– Co się tak gapisz, pomóż mi z tego wyjść!–rozkazał jej rozeźlony głos.
Niezależnie od tego co to było, umiało mówić.
Powoli zaczęła rozgrzebywać gruz i wyłoniła się z niego reszta właściciela piór. Był chudy, blady i niezbyt urodziwy. Ciemnowłosy, łysiejący kurdupel z rzadką szczeciną na brodzie. Wyglądał na człowieka, ale od kiedy ludzie mają skrzydła?
– Kim jesteś? Co tu się stało?
– Ślepa jesteś?!! Widać przecież, że wpadłem przez dach. Zaczepiłem o te cholerne druty i nie zdążyłem wyhamować!
– Tak, ale…
– Skrzydło kurna złamane, szata podarta, aureola się pogięła…To już trzeci komplet w tym miesiącu! Jak ja się tam na górze pokażę?! Myślisz, że to z nieba spada??! Znowu mi po pensji pojadą!!! Musiałaś, akurat tutaj dom budować?!!
– To moja wina, że ty łajza jesteś?!! I coś ty za jeden?!! –Gadajnatychmiastbotakciprzyłożężesięnogaminakryjesz!!!
Jej bojowa postawa spowodowała zmianę frontu przybysza.
– Ok, spokojnie, już wyjaśniam. Przede wszystkim powinnaś wiedzieć, że rozmawiasz z aniołem. I to nie byle jakim. Należę do trzeciej kategorii pomocników Boga.– dumnie wypiął pierś.
– Anioł? Jakiś taki niewydarzony chyba…
Spojrzała z powątpiewaniem na chudą klacinę i przydużą szatę.
– Ej, ty, uważaj co mówisz! Naoglądałaś się dziecinnych obrazków o blondynach z lokami i masz wypaczone pojęcie. – z urazą poprawił szatę i otrzepał ją z kurzu. – A tak w ogóle to jestem tutejszym rejonowym aniołem stróżem. Powinnaś być mi wdzięczna za to, że nad tobą czuwam.
– Ty nade mną? Ty sam potrzebujesz anioła stróża.
– Oj daj spokój, mały wypadek przy pracy.
– A te poprzednie podarte szaty i połamane skrzydła, o których mówiłeś to też wypadki przy pracy?
– Też, ale innego rodzaju. – usilnie próbował ukształtować aureolę. W tej chwili bardziej przypominała jajo.– To przez te burze. Tracę wtedy sterowność i spadam. Raz spadłem na pastwisko i krowa mnie pobodła. Chyba jakaś wściekła była. Drugim razem do trafiłem sadu i chłop mnie pogonił z widłami. Myślał, że mu jabłka kradnę. Uciekałem przed nim i wpadłem w jakieś krzaki. TO NIE BYŁA MOJA WINA! CIEMNO BYŁO!
Ostatnie zdanie już wykrzyczał. Prawdopodobnie wypadków było więcej i ciągle musi się z nich tłumaczyć. Ci na górze muszą mieć z nim krzyż pański.
Aureola wreszcie nabrała kształtu zbliżonego do okręgu, ale krzywizny i zagięcia nigdy nie pozwolą zapomnieć co przeszła.
– Taa, jasne.
– A ty co, taka wspaniała jesteś? Chłop cię rzucił, bo go karmiłaś zupkami w proszku.
Najwyraźniej szala w dyskusji zaczęła się przechylać na jego stronę.
– To nie tak! Odszedł do młodszej, bo jędrna i młoda.
– I dawała?
– Noo…Bo to lafirynda jakaś! Seks to grzech, ma służyć tylko spłodzeniu dziecka a nie zwierzęcej przyjemności, a on...jak jakiś buhaj!
– Gdzieś ty się chowała? U zakonnic? Z takimi poglądami powinnaś tam wrócić.
– To była bardzo dobra szkoła, bez tych głupich chłopaków.
– Widać skutki.
Anioł popatrzył na lewe skrzydło i ciężko westchnął. Kawałek bezwładnie zwisał. Próbował je naprawić, ale wymagało usztywnienia.
– Przynieś mi jakiś kawałek drutu i nici. Muszę to jakoś umocować. Na ułamanym skrzydle nie dostanę się z powrotem na górę.
Stara fiszbina od stanika idealnie pasowała, chociaż anioł skrzywił się zniesmaczony na jej widok. Prowizorycznie przytwierdził odpadający element i popatrzył zniechęcony.
– Fiszbina od stanika...co za wstyd…
– Nie nudź, mogłam ci dać gumkę od majtek. Jak się stąd wydostaniesz?
– Normalnie, wyjdę drzwiami, a co myślałaś?
– A nie….nie znikniesz jak anioły…czy jakoś tak?
– To nie Star Trek, anioły nie potrafią się teleportować. W każdym razie nie te z trzeciej kategorii.
– A inne potrafią?
– Te z pierwszej. Są najbliżej Boga, ale to zwykłe urzędasy. Grzebią w papierkach i ustalają wasze ludzkie losy. Druga kategoria to pomocnicy. Kierują was we właściwym kierunku, żebyście te losy wypełnili.
– A trzecia?
– No…jakby ci to powiedzieć…. Jesteśmy agentami od zadań specjalnych.
Wyraźnie czuł się niezręcznie. Unikał jej wzroku i gdzieś zniknęła jego duma z posiadanej kategorii anielstwa.
– A TAK W OGÓLE TO CO CIĘ TO OBCHODZI?!! TO ANIELSKIE SPRAWY NIE LUDZKIE!
Wybuch emocji poderwał go z miejsca. Zaczął chodzić nerwowo po mieszkaniu szukając drzwi wyjściowych. Najwyraźniej trzecia kategoria aniołów była kolonią karną z najgorszą robotą, minimalnym uposażeniem i limitem na skrzydła, aureole i szaty.
Anioł mocował się z drzwiami do łazienki, ale zablokowane gruzem nie chciały się otworzyć.
– Drzwi wyjściowe są po lewej…
– Wiem przecież!!!
*
Schody nie były dla niego łaskawe. Prawe skrzydło kompletnie połamane. Nos przestawiony. Szata do wyrzucenia. Siedział z paczką mrożonego szpinaku pod okiem i patrzył tępo w ścianę.
– I co teraz?– zapytała.
– Jestem skończony. Zadanie niewykonane. Skrzydła połamane. A do tego wyglądam jak ziemski menel.
– AAAALLFREEEEED!!!
– O w mordę, szef!
Zerwał się na równe nogi, wygładził szatę i wyrównał aureolę.
– JESTEM SZEFIE!
Najpierw dało się słyszeć dostojny łopot skrzydeł, a potem z otworu na górze spłynęła postać. W przeciwieństwie do Alfreda ten anioł był uosobieniem męskiego piękna.
– Alfredzie, czy możesz mi wytłumaczyć co ty robisz? Dlaczego twoje zadanie nie zostało wykonane?
– Ja to wszystko wytłumaczę. To trochę skomplikowane.
– Alfredzie, nie mam zamiaru słuchać kolejnych historii o tym jak wpadłeś pod samochód, krowa cię pobodła, albo chłopi chcieli cię zlinczować. Wykorzystałeś wszystkie limity ziemskiej i niebiańskiej cierpliwości. Twoje ciągłe wypadki rujnują nasz budżet i prestiż.
– Aaaalleee…
– Zostałeś przeniesiony.
– Dokąd? Ja i taak mam najniższą kategorię…
– Potraktuj to jako awans – zostaniesz tajnym agentem.
– Taaajnym ageenteeem?
– Tak umieścimy cię na dole, w piekle. Będziesz udawał menela, który zginął w bójce. Wygląd już masz odpowiedni.
– Ale co ja mam tam robić?
– Jak to co? Powiesz, że byłeś kiedyś piłkarzem i wkręcisz się do ich drużyny piłkarskiej! Całą wieczność nas ogrywali! Ty masz takiego pecha, że nawet mecz piłki nożnej nam rozkładasz. Teraz pech będzie z nimi! Może chociaż to ci się uda. Znikam, powodzenia Alfred. Zaczynasz od teraz, mecz za dwa tygodnie!
Pufff! I zniknął.
Alfred zrezygnowany usiadł na krześle niezdarnie zaginając skrzydło. Puff! I zniknął.
Z góry zaczęły dobiegać dźwięki imprezy, toastów i pijackich okrzyków radości.
– Ooo, szpinak! Taaak, zrobię naleśniki ze szpinakiem….
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt