Muzyka ucichła. Spoglądając jakby poprzez zamazny sen patrzyła na oddalające się postacie.
Wszyscy machali rękoma i zdawali się coś krzyczeć. Nie słyszała ani słowa. Ludzkie postacie były coraz bardziej zamazane, wydawały się być już poza zasięgiem. Ktoś złapał się obiema rękoma za głowę, zdawał się krzyczeń „nie”
-Nieeeee... rozbirzmiewało echem w całym kanionie. Dzwięk uderzył w jej uszy z bolesnym impetem.
Poczuła pod sobą rozwierające się gałęzie drzew. Nie była w stanie złapać żadnej z nich.
Upadek był tak szybki, że nie była go jeszcze świadoma. Teraz już nie mogła widziec swoich kompanów, beznadziejnie wciąż krzyczących ze ścieżki na stromym klifie.
Uderzyła glową o coś twardego, impet obrócił ja w lewo, znów odbiła się od gałeezi. Obrót w prawo. Teraz upadała głową w dół. Zdołala na chwilę uchwicić cienką gałąź, nie była w stanie jej utrzymać ale wystarczylo to aby obrócić jej ciało o 180 stopni. Ciężar grawitacji wyrwał jej bark.
Zobaczyła jak jej komunikator wyfrunłą z jej ucha w górą, mając za nic prawa fizyki.
Wypadła z korony drzew. W sekundę znalazła się na ziemi. Lewa noga roztrzaskała się o ogromny głaz. Czerwona krew zatańczyła fontanną i okrasiła cętkami winowajcę złamania. Złamany piszczel wyglądal na otaczający go świat.
Próbowała otworzyć oczy. Wydawało jej się, że słyszy głosy. Nie krzyki, a raczej rozmowę.
Poprzez na wpół otwarte oczy próbowała ocenić sytuację. Jakieś postacie zdawały się nad nią pochylać. Przenikliwy ból przeszył jej nogę a następnie zawirował w całym ciele.
Czyjeś ręce zdjęły jej nogę z głazu i ułożyły płasko na ziemi. Otworzyła, teraz już całkiem szeroko, oczy. Szybki zastrzyk adrenaliny pozwolił jej wesprzeć się rękoma i oprzeć ciało o drzewo. Lewa ręka nie była posluszna temu ruchowi. Ból przeszył jej cały bark i plecy. Chyba krzyknęła z bólu. Sama nie była pewna. Chciała pozostć w milczeniu jakby to miało ja uchronić. Była jak mała dziewczynka, schowana za zbyt krótką kurtyną, mimo wszystko wierząca, że szukający jej wcale jej nie widzą.
Otrząsnęła się. Chciała otrzeć twarz, ręka wciąż nieposłuszna. Otarła czoło prawą ręką. Ruch ten niczemu nie pomógł. Utwierdził ją tylko w przekonaniu jak była w tym momencie bezradna.
Teraz widziała już wyraźnie. Tuż obok złamanej nogi siedział przycupnięty elfron. Wpatrywał się w nią seledynowymi oczami. Jego twarz była na wyciągnięcie ręki. Po lewej, może dwa metry dalej stał kolejny elfron, patrzył w drugą stronę, zdawał się kogoś przywoływać. Po czym odwrócił głowę w jej stronie i prawą ręką wykonał informacyjny gest.
Zza ogromnej skały wyłoniły się kolejne dwa elfrony. Szybkim krokami zbliżali się do niej.
Uslyszała jakąś mowę. Potem ..
- Ek aden!!!– demoniczny głos rozległ się w przestrzeni. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że zrozumiała to zdanie. Znała mowę i pisownię elfów – mowa elfronów była niemalże identyczna. Ludzie z Adary po części nauczyli jej wymowy tego języka.
Elfroni zatrzymali się tuż przed nią. Znajoma twarz wpatrywała się w nią z zaskakująco zadowolonym wyrazem. Zdawała się jakby mówić „tak długo czekałem” niedowierzając własnemy szczęściu.
Spojrzała na drugą twarz. Nie znała jej, ale oczy wydały się znajome.
Siedzący obok elfron, złapał obiema rękoma jej nogę i szybkim ruchem wepchnął zlamaną kość na właściwe miejsce. Nie poczuła bólu. Widziała tylko zamykające się przed jej oczyma oczach powieki, a w glowie rozbrzmiewała głos – Nie ona... nie ona... Zemdlała z bólu.. lub strachu...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt