Maj - TylerD
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Dzień jest piękny. Ciepły i słoneczny. Podchodzę do drzwi wejściowych wdychając świeże, majowe powietrze. Bardzo lubię nasz nowy dom, cieszę się, że Artur go znalazł, kiedy rok temu zdecydowaliśmy się, że potrzebujemy nieco więcej miejsca. Alicja, nasza córeczka, na początku nie była zbyt zadowolona z przeprowadzki, szybko jednak znalazła nowych przyjaciół, w końcu ma dopiero 7 lat.

Wchodzę do środka i wieszam swój lekki płaszczyk na wieszaku a torebkę jak zwykle kładę na stoliku przy wejściu. Samochodu Artura jeszcze nie ma, ciekawe gdzie też się podziewa o tej godzinie, zawsze wracał wcześniej... Na szczęście mała w razie potrzeby bez problemu zostawała w domu sama na te parę godzin.

Alicja! – wołam. – Mama wróciła!

Żadnej odpowiedzi. Dziwne, córka zwykle witała mnie już w progu z uśmiechem na ustach.

Alicja! Gdzie jesteś?

Ha, pewnie chce się pobawić. Ale ja dobrze wiem gdzie się schowała, spryciula.

Kieruję się powoli w stronę salonu.

Gdzie też mogła się schować? – mówię na głos, powstrzymując chichot. Firana w salonie wyraźnie zadrżała. No tak, zawsze ta sama kryjówka... – myślę, uśmiechając się w duchu. Podchodzę cicho do okna.

Nagle zza firany słyszę płaczliwy, dziecięcy szept, który mrozi mnie do szpiku kości.

"Tylko nie znowu... Proszę, nie znowu..."

Natychmiast, przerażona odsuwam zasłonę.

Alicja, dziecko, co się dzieje?!

I wtedy, niesłychane, córka na mój widok wrzeszczy jak opętana, odpycha mnie i z krzykiem biegnie w stronę schodów na piętro.

Stoję osłupiała. Nie wiem co się dzieje. Po chwili opamiętuję się, odwracam i ruszam za nią biegiem.

Alicja! Wracaj natychmiast! O co ci chodzi, to ja!

Nie usłuchała. Wbiegam na górę i ruszam w stronę jej pokoju na końcu korytarza. Po lewej, przez otwarte drzwi łazienki kątem oka dostrzegam odbicie w lustrze. Staję jak wryta.

Czy to było moje odbicie? Cofam się o krok.

Co to...? – szepczę.

Podchodzę bliżej do umywalki. W lustrze widzę twarz. Nie przypomina twarzy człowieka. Sczerniała skóra odchodzi z niej płatami a te fragmenty, które wciąż trzymają się kości pokrywają bąble.

Nie...



Błysk.



Ogłuszający huk.

Przeraźliwy zgrzyt metalu.



Nie!

Zapach benzyny.

Gorąco.



NIE!



Krzyk.

Smród palonych włosów.

Smród palonego ciała.



To nieprawda! Nie! To nie ja!

Wpijam palce w twarz. To nie moja twarz! Mięso odchodzi od kości pod dotykiem zwęglonych dłoni.

To przecież nieprawda! Ja żyję! Nie umarłam!

Zbiegam na dół, wypadam na ulicę.

Nic nie rozumiem...

Alicja. Muszę z nią porozmawiać, ona zrozumie.

Alicja, córeczko... Chodź do mamy! - ruszam z powrotem w stronę drzwi.

Ona uwierzy.

Ale w co...?

Nie bardzo pamiętam...

Zaraz. Chyba byłam tu przed chwilą.

Byłam?

Nie, chyba się zamyśliłam, przecież dopiero wracam z pracy...



Podchodzę do drzwi wejściowych wdychając świeże, majowe powietrze.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TylerD · dnia 26.10.2017 09:42 · Czytań: 488 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 18
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Maru dnia 26.10.2017 11:15
Z takich technicznych spraw - ta czcionka, jej wielkość... Aż mnie kłuje w oczy. :c A zamiast myślników są dywizy.
Cytat:
Nagle z za fi­ra­ny

zza firany
Cytat:
Wbie­gam na górę i ru­szam w stro­nę jej po­ko­ju na końcu ko­ry­ta­rza. Po lewej, przez otwar­te drzwi ła­zien­ki miga mi moje od­bi­cie w lu­strze. Sta­nę­łam jak wryta.

Jeśli piszesz w czasie teraźniejszym to już przy nim zostań. :)
"...miga mi moje odbicie w lustrze. Staję jak wryta."
Swoją drogą... "migamimoje" nie brzmi zbyt dobrze, nieprawdaż? :p
Cytat:
W lu­strze widzę twarz. Nie przy­po­mi­na­ła twa­rzy czło­wie­ka. Sczer­nia­ła skóra od­cho­dzi­ła z niej pła­ta­mi a te frag­men­ty, które wciąż trzy­ma­ły się kości były po­kry­te bą­bla­mi.

"Nie przypomina twarzy człowieka. Sczerniała skóra odchodzi z niej płatami, a te fragmenty, które wciąż trzymają się kości pokrywają bąble."
Cytat:
Wpi­jam palce w twarz. To nie moja twarz! Mięso od­cho­dzi­ło od kości pod do­ty­kiem zwę­glo­nych dłoni.

"Wpijam palce w twarz. (...) Mięso odchodzi od kości..."
Treść sama w sobie jest dobra, chociaż uważam, że wstęp jest za krótki. Na Twoim miejscu bym go rozwinął - im dłużej malowałbyś obraz normalnego powrotu do domu, tym mocniej na czytelnika zadziałałoby jego zniszczenie. :)
Pozdrawiam. :)
purpur dnia 26.10.2017 12:37
Ha!

Ponownie trafiłem do Ciebie.

Pomijam sprawy techniczne, pomijam błędy...

Historii pominąć nie umiem... Tutaj, srogo się zawiodłem, wybacz, ale nie przypadło mi do gustu...

Po drugie... Przeczytaj to co napisałeś, poparz jak to jest napisane, poświeć temu chodź minute, zanim poleci na portal.

Brakuje wstępu, klimatu, środka, czucia. To jest szkic ( przy czym skończony produkt, wcale nie musi być dłuższy! ) do czegoś...

Sorry, tym razem, nie kupuje ...
TylerD dnia 26.10.2017 16:45
Maru - wielkie dzięki!
Kwestia czcionki wynikła z tego, że dodałem tekst z poziomu telefonu i nie mogłem jej prawidłowo ocenić.. Podobnie z dywizami.

Co do czasu teraźniejszego: to bardzo istotne przeoczenie spowodowane było tym, że początkowo narracja była w czasie przeszłym. W ostatniej chwili zmieniłem zdanie... Wszystko mam nadzieję poprawione.

I może rzeczywiście pomyślę nad rozwinięciem wstępu...

Jeszcze raz dziękuję za pomoc ;)

Pozdrawiam serdecznie.


Purpur - doceniam Twoje zdanie. Sądzę, że jestem jeszcze zbyt mało doświadczony w pisaniu, żeby wyciągnąć z historii to co powinienem. Tak naprawdę to mój bodajże czwarty czy piąty tekst w życiu (wliczając Czerwony Miecz, który nie ma praktycznie żadnego przekazu jak słusznie zauważył Jacek Londyn). Między innymi dlatego zainteresowałem się tym forum, licząc właśnie na szczere opinie i rady. Może w końcu podszlifuję warsztat. ;)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam. :)
purpur dnia 26.10.2017 17:20
Może i był pomocny, ale w jakimś milimetrowym wymiarze :)
Nie za wiele dostałeś tutaj podpowiedzi, a jedynie narzekania. Wybacz...

Kapuję to co chciałeś zrobić, po prostu wydaje mi się, że można dodać troszkę smaku, koloru do tego. Historia z dreszczykiem powinna nieść moc, przynajmniej tego po niej oczekuję, a zwłaszcza że jest króciutka!

Tym niemniej...

Dziś odebrałem cenną lekcję odnośnie wizji tekstu przez pryzmat czytelnika :p

A im dłużej czytam Twój tekst, tym bardziej ma on sens :D Przynajmniej sama historia. A tu muszę przyznać, że jest to najważniejsza część pisania dla mnie, i zawsze to powtarzam. Warszatatu się nauczysz, to da ci każdy kolejny napisany tekst.

Wybacz. Chyba za pochopnie, aż tak skrytykowałem Twój tekst :/
TylerD dnia 26.10.2017 19:07
Nie oczekuję tylko i wyłącznie prostych odpowiedzi typu 'zmień to, zmień tamto', choć jak najbardziej są mi potrzebne, ale również opinii z perspektywy "zwykłego" czytelnika. W końcu pisząc coś, robi się to dla ludzi, więc ważne żeby poznać czego inni oczekują od danej historii. Dlatego takie uwagi jak Twoje uważam za bardzo pomocne. :D Kto wie, może jeśli za jakiś czas zechcę zredagować tą historyjkę, dzięki takim komentarzom będę w stanie dotrzeć do większej ilości czytelników?
Gaston Bachelard dnia 26.10.2017 19:45
To przeczytałem pierwsze.
Nie wiedziałem jedynie, co mam napisać.
Nie wiem praktycznie co się wydarzyło, o ile coś się wydarzyło.
Początek i koniec jest na spoko.
W środku nie dostrzegłem jednak nic tajemniczego, ani strasznego.
Sorka z worka.
Biegam dalej.
TylerD dnia 26.10.2017 20:01
Gaston - rozumiem. Może spróbuj przeczytać jeszcze raz. Jeśli nadal nic z tego, również zrozumiem. Jak wspomniałem wcześniej w komentarzu, muszę się się jeszcze wiele nauczyć zanim "porwę czytelników". ;)
Pozdrawiam.
Gaston Bachelard dnia 26.10.2017 20:13
Trzy razy to przeczytałem. Wierz, lub nie.
Po czwartym razie miałbym nerwa i na Ciebie i na siebie.
Coś strasznego MUSI być przynajmniej w zamyśle straszne!!!!! Musi.
Przyszło, spojrzało w lustro i co? Ujrzało CO???
Że pohukało i pośmierdziało?
Nie. Nie nabijam się, nie mądruję i nie zgrywam na cwaniaka.
Nie porwało mnie i nie porwie już.
Pomysł fajny, zapisane jednak zostało źle.
Trudność. Przebacz, wybacz, albo bij! Do wyboru, wedle koloru. Bęc.
TylerD dnia 26.10.2017 20:42
Wierzę, oczywiście.

Myślę, że jeżeli byłoby to napisane naprawdę dobrze, to każdy czytelnik zrozumiałby co jest w tym naprawdę strasznego. To że główna bohaterka, nie zdając sobie sprawy z tego, że nie żyje, dręczy wciąż i wciąż swoją córkę, za każdym razem zapominając, że to robi, nie przyjmując do wiadomości, że zginęła. I co miało w zamyśle być naprawdę "przerażające": matka, która nie może pogodzić się ze swoim losem czy córka, która musi przeżywać ten koszmar za każdym razem, wciąż i wciąż.

Jeżeli jednak trzeba to tłumaczyć to zdecydowanie świadczy o tym, że nie jest to jeszcze ten poziom, którego oczekuję od swoich historii. :)
Gaston Bachelard dnia 26.10.2017 20:53
Dobrze, TylerD. Ja się nie znam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jeżeli tak to widzisz i czujesz to pisuj na swoje sposoby.
Najważniejsze, by rozumieć siebie samego.
Reszta to banialuki.
A ludkowie są przereklamowani straszliwie.
Moją opinię traktuj więc z przymróżeniem oka.

Wyrośnij jednak na Piszęcego! Howgh.
TylerD dnia 26.10.2017 21:26
Postaram się. Ale nadal będę starał się być otwartym na wszelkie rady i sugestie. :D
Dzięki. ;)
purpur dnia 27.10.2017 10:44
Uważam, że masz bardzo dobre podejście do swoich tekstów, bo pomimo tego, że własny tekst należy bronić, to również należy umieć spojrzeć na niego z dystansu. Potrafić dostrzec to co umyka, gdy sklejamy literki.

Wbrew pozorom ciężko jest napisać krytyczną uwagę odnośnie teksu, przecież nikomu nie zależny na uprzykrzaniu życia innym :) No dobra, idiotyczne jest poprzednie zdanie :) No mi nie zależy!

A Twój tekst.

Złożyło się kilka elementów na taki ( mój ), a nie na inny odbiór.
Postaraj się naprawdę "dopieścić" tekst zanim opuści on Twój notatnik. Wydaje się to błahe, ale widząć tekst niesformatowany, ze złą czcionką ( czyli wszelkie techniczne niuanse w oddawaniu tekstu w ręce publiki :) ), widzę że autorowi nie za bardzo się chciało... No to skoro się-nie-chciało autorowi, to czemu miałoby mi się chcieć z tym mordować. Uszanuję tylko tego autora, który szanuje również mnie.

Patrząc na Twój tekst i widząc duże przerwy w opisach "wypadku" również czuję niesmak - nie ma na to żadnej potrzeby. Oczywiście może się okazać, ze jestem purystą :D Ale wierz mi, to nic nie daje, a kole w oczy :D Tak, jest to drobiazg, ale popatrz proszę jak wyglądają teksty ludzi, którzy piszą "dobrze" i "sporo". Pooglądaj je nawet z punkty widzenia formy. Przeczytałem setki opowidań, róznych autorów i powiem ci, że jeden rzut oka potrafi nastawić do tekstu...

Błędy org. gramatyczne, interpunkcji i cała ta gryząca reszta oczywiście też jest ważna i należy zrobić wszystko, aby błędów było jak najmniej, ale... cóż ... Nie mam tutaj za wiele do poweidzenia, bo sam nie umiem sobie z tym poradzić. Powinno ich nie być...

A samo "mięsko" czyli tekst jaki dodałes... Największym jego probolemem,, po uporządkowaniu, jest to, że zgubiłeś mnie gdzieś w jego połowie... Ciężko to jakoś opisać, ale po przeczytaniu KOMPLETNIE nie wiedziałęm o co właściwie tutaj chodzi. Fakt! Po dwu, trzy krotnym przeczytaniu opowidanie ma absolutnie sens! Ba, sama historia, jest nawet interesująca! No ale to chyba nie do końca tak ma być...

Na pewno brakuje atmosfery - napisałeś "grozę" i przynajmniej ja uważam, że hektolitry krwi i wyrywanie sobie twarzy osiągnie mizerny skutek, jeśli nie będę tego "odczuwał". Nie można zrobić płaskiej wypowiedzi, monotonni i pustki i oczekiwać przerażenia u odbiorcy. Brakuje napięcia, grobowej muzyki w tle, czegoś niedopowiedzialnego, które czyta tekst z nami i wbija pazury w ramię w momencie krzyku dziewczynki za oknem.

Generalnie, oczywiście mogę się mylić, odczułem ten tekst jakbym "oglądał" film. A niestety oba te media mają swoje metody na osiągnięcie celu. Nie zadziała takie bezpośrednie przenieniesienie jednego na drugie...

Staraj się unikać powtórzeń. Zwłasza, że w gatunku którym to napsiałeś można tak pięknie pobawić się słowem. Dać mu wpłynąć na czytelnika. Tutaj ( jak i w wielu innych miejscach ) spacja pomiędzy wierszami jest również zbędna

Cytat:
Firana w salonie wyraźnie zadrżała. No tak, zawsze ta sama kryjówka... – myślę, uśmiechając się w duchu. Podchodzę cicho do okna.
Nagle zza firany słyszę płaczliwy,


Dobra, to chyba tyle na początek :)
Pomimo moich uwag ( których nie bierz za bardzo do serca - to tylko sugestie :) masz poztywną stronę swojego pisania. Jest tutaj historia, taka, której wcześniej nie przeczytałem, historia, która pomimo pewnych problemów, ma sens! Tysiąc razy bardziej wolę przeczytać coś co mnie zaskoczy, niż najlepiej poformatowany i dopieszczony tekst o serze :D

Życzę powodzenia!
Purpur
TylerD dnia 27.10.2017 15:21
Purpur - rady jednak wezmę do serca, myślę, że są wartościowe. Przemyślę to wszystko na spokojnie. ;) W tej chwili na swoją obronę powiem jedynie, że "atmosferę" opowiadania celowo starałem ująć bez tego "dreszczyka" o którym mówisz, po to żeby można było poczuć go dopiero na samym końcu. Nie tyle ze względu na samą scenę przy lustrze, ile na odkryciu, że córka głównej bohaterki przeżywa to po raz któryś z kolei i nie wiadomo, kiedy to się skończy. Rozumiem, że efekt nie został osiągnięty - chyba źle to ująłem, sens faktycznie pojawia się dopiero po powtórnym przeczytaniu. Muszę nad tym popracować... :D

Dzięki!
Alen Dagam dnia 27.10.2017 16:53
Witaj!

A ja się przyznam bez bicia, że przebiegł mnie dreszczyk. Chyba nawet ze dwa razy.

Śledziłam inne Twoje teksty, ale nie przypadły mi do gustu. Ten natomiast bardzo mi się podobał.

Widzę, że - tak, jak ja - uczysz się pisać i przyjmujesz "na klatę" komentarze. Chciałabym się z Tobą podzielić fragmentem pewnej książki, którą przeczytałam w dzieciństwie i z której wiele do tej pory siedzi mi w sercu: Lucy Maud Montgomery, Emilka ze Srebrnego Nowiu (oraz dwie kolejne książi z tej serii). Jest to co prawda trochę "dziewczyńska" lektura młodzieżowa i nieco już stara/staroświecka (napisana ponad wiek temu), ale czyta się ją szybko i bezboleśnie, więc polecam Ci ją całą, jeśli znajdziesz na to czas i ochotę.

Oto ten fragment (kopia z pdf; "entery" nie moje):

" Pan Carpenter wyjął z szuflady papiery
wręczone mu przez Emilkę z rana i usiadł na wprost niej, patrząc bystro na
dziewczynkę. Włożył szkła na nos i przystąpił do rozwijania pierwszej kartki. Emilka
śledziła każdy jego ruch i z trudem panowała nad drżeniem rąk. Była to ciężka próba.
Żałowała, że wręczyła te poezje panu Carpenterowi. Nie były dobre, rzecz jasna, że nie
były dobre. Wystarczy wspomnieć owego wydawcę “Tygodnika”.
— Hm... — mruknął pan Carpenter. — “Zachód słońca”... Boże mój, ileż to
poematów napisano już na ten temat!
Chmury zbite w potężną masę
U nieba wrót zachodnich
Czekają tam, gdzie duchów tłum o gwiezdnych oczach...
Do licha, co to znaczy?
— Nie... nie wiem — wyjąkała Emilka zmieszana
ironicznym błyskiem jego źrenic.
— Na miłość boską, dziecko, nie pisz tego, czego sama nie możesz zrozumieć. A to
“Życie”. “O życie, od którego nie żądam tęczowych blasków”... Czy to jest szczere?
Pomyśl, dzieweczko! Zastanów się: — czy rzeczywiście nie żądasz od życia “tęczowych
blasków”?
Emilka odzyskiwała równowagę. Niemniej zawstydziła się stwierdzając, że
wyraziła tu szumne a nieprawdziwe życzenie.
— Nie — odrzekła powoli — pragnę tych blasków, czyli radości... bardzo wiele.
— Domyślam się. Wszyscy tego pragniemy. Nie jest to naszym udziałem
przeważnie, ale nie bądźmy hipokrytami i nie twierdźmy, że nam tego nie potrzeba. A
to tutaj? “Czerwiec”. Na miłość boską, dziewczyno, nie pisz sonetów na cześć czerwca.
To strasznie zużyty temat.
— Czerwiec jest nieśmiertelny — zawołała Emilka nagle, w oczach jej zamigotał
wielki zapal. Postanowiła nie ustępować we wszystkim panu Carpenterowi.
Ale pan Carpenter odłożył “Czerwiec” bez czytania.
— “Zmęczona jestem głodnym światem” — co ty wiesz o głodnym świecie? Żyjesz
dotychczas wśród starych drzew i starych panien. Świat jest głodny, ale ty o tym nie
wiesz, więc to twierdzenie pod twym piórem jest sztuczne. “Oda do zimy”, hm, pory
roku są istną odrą młodych poetów... “Wiosna nie zapomni”... oto jest dobry wiersz,
jedyny w tej odzie... “Magnes i wysiłek” — za dydaktyczne. Nie masz prawa jeszcze
uczyć drugich. A ten wiersz:
Twarz jej blada była jak gwiazda, wchodząca a jasna,
— Czy spojrzałaś w zwierciadło, pisząc ten wiersz?
— Nie — odrzekła Emilka z oburzeniem.
— “Gdy światło poranku kołysze się nad wzgórzami jak chorągiew”, dobry obraz,
dobry wiersz.
Och, żyć w taki poranek.
Jest rozkoszą dla duszy...
— Zanadto ściągnięte z Wordswortha. “Poranek”, Te wszystkie ciche trwogi,
nawiedzające nas nocą... skąd wiesz dziecko o cichej trwodze, nawiedzającej nas
nocą?
— Coś wiem o tym — rzekła Emilka stanowczo, przypominając sobie swą pierwszą
noc w Księżym Stawie.
— Ile masz lat, maleńka?
— Skończyłam 13 w maju.
— Hm, “Oda do infantki pani Jerzowej Irving”; musisz uważać na tytuły, Emilko,
twoje są równie staromodne” jak świece w Srebrnym Nowiu. Ten wiersz w ogóle nie
wart jest szczegółowego czytania. “Wrzesień”, zdaje mi się, że nie brak w twym zbiorze
ani jednego miesiąca? Hm... cóż za mieszanina strasznych wierszy bez smaku, bez
sensu oraz wcale dobrych, zdradzających zdolności. Nadużywasz wyrazu “purpura”,
Emilko.
— Ach, to takie cudne słowo!
— A zatem, Emilko, 10 dobrych wierszy na 400 złych; 10 stosunkowo dobrych,
reszta jest zawracaniem głowy, ot i wszystko!
— Tak mi też się zdawało — rzekła Emilka słabym głosikiem.
Oczy jej zachodziły łzami, usta jej drżały. Nie mogła się opanować. Duma jej zbyt
dotkliwie cierpiała pod tym nowym upokorzeniem. Czuła się jak świeca, którą
zgaszono brutalnie.
— Dlaczego płaczesz? — spytał pan Carpenter.
Emilka otarła łzy i usiłowała się uśmiechnąć.
— Przykro mi, że się panu... tak nie... podobają — wyjąkała.
— Czyż ci nie powiedziałem, że znalazłem 10 dobrych wierszy? Dziecko, dla 10
dobrych ludzi, 10 sprawiedliwych miała być ocalona Sodoma.
— Czy pan sądzi, że ostatecznie... — świeczka zapłonęła znowu.
— Naturalnie, że tak uważam. Jeżeli, mając 13 lat, zdołałaś stworzyć 10 dobrych
wierszy, to mając lat 20 napiszesz ich 10 razy 10 czyli sto. Tylko nie myśl, że jesteś
geniuszem. Niemniej jest w tobie pewna iskierka, którą należy szanować. Musisz
bardzo usilnie pracować. A to co jest?
Emilka z bijącym sercem podawała mu jedną z ksiąg od Jimmy’ego. Już była
szczęśliwa, rozpromieniona, już się widziała znowu wielką autorką. Już widziała swe
nazwisko wydrukowane grubymi czcionkami: “Emilia B. Starr, wybitna poetka”; “E.
Byrd Starr, obiecująca młoda powieściopisarka”...
Zbudził ją z marzeń chichot pana Carpentera. Emilka ciekawa była, z czego on się
tak śmieje. Nie przypuszczała, żeby było cokolwiek śmiesznego w tej nowelce.
— A więc przypuszczasz, że ja nieładnie wyglądam, kiedy odmawiam pacierze? —
spytał pan Carpenter, wyraźnie ubawiony.
Emilka patrzyła na niego zdumiona. Wreszcie zrozumiała: dała mu nie tę księgę,
którą zamierzała mu wręczyć. Ta zawierała szkice, obrazki z natury, a przede
wszystkim opis mieszkańców Czarnowody, między innymi jego opis, pana
Carpentera! Był to znakomity szkic, pan Carpenter był w nim odmalowany świetnie,
żył w nim. Emilka nie wiedziała o tym, ale on wiedział dobrze, widział siebie niczym w
zwierciadle. Były tu zdania wręcz zastanawiające: “On wygląda jak gdyby umiał wiele
rzeczy, z których nigdy nie będzie miał pożytku”. “Sądzę, że on nosi to czarne ubranie
poniedziałkowe dlatego, żeby mieć złudzenie, że nigdy nie pił”. Skąd ta smarkata
wzięła tę przenikliwość, te określenia?
— Strasznie mi przykro! -: rzekła Emilka, zaczerwieniona i zmieszana.
— Dlaczego, wolę to, niż tę całą poezję, bez której byłbym się obszedł. To jest
dopiero literatura w najlepszym znaczeniu wyrazu. A pomyśleć na dobitkę, że masz
lat 13! Emilko, powiedz mi, dlaczego piszesz? Podaj mi twoje pobudki.
— Piszę, ażeby być sławną i bogatą — rzekła Emilka chłodno.
— Czy to są jedyne przyczyny?
— Nie. Ja ogromnie lubię pisać.
— Lepszy powód, ale niewystarczający. Powiedz mi, czy pisałabyś również, gdybyś
była bardzo biedna, tak jak mysz kościelna, gdybyś wiedziała, że nikt nie przeczyła
nigdy tego, co piszesz?
— Naturalnie, że pisałabym — odrzekła Emilka wzgardliwie. — Muszę pisać, nie
mogę się temu oprzeć, to jest jakaś moc silniejsza ode mnie...
— W takim razie dobrze jest! Wspinaj się na szczyty, dziecko! Wznoś się coraz
bardziej, nie ustawaj w pracy. Chcę być dumny za 30 lat, jako staruszek, że Emilia
Byrd Starr była moją uczennicą. Idź już, idź, zanim sobie przypomnę, co za
pozbawione szacunku spostrzeżenia wypisujesz o mnie i zanim się porządnie
rozgniewam...
Emilka poszła, trochę jeszcze wzruszona i zmieszana, ale rozradowana poprzez
strach i zażenowanie. Zdawało jej się, że cały świat promienieje jej radością."

Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na więcej Twoich opowiadań.
TylerD dnia 29.10.2017 14:47
Alen Dagam - dzięki za miłe słowa. Fragment faktycznie trafny ;) jak znajdę kiedyś wersję papierową to na pewno się zainteresuję.

Pozdrawiam i do zobaczenia :)
Infernus dnia 29.10.2017 22:41 Ocena: Dobre
Ponownie mam zaszczyt znaleźć się pod Twoim tekstem :) według mnie jest to skrawek z typowo amerykańskiego horroru, bądź coś co leżało obok stefana kinga ( nie lubię gościa, ale nie w tym rzecz). Jako opowiadanie wyszło słabo, może miniaturka byłaby właściwą klasyfikacją. Technicznie też coś kiepsko, tekst wygląda jak puzzle :) pomimo narzekania podobało się.
Pozdrawiam...
Abigail dnia 05.11.2017 21:30
Witaj, to i ja dorzucę swoje trzy grosze :)

Tytuł. Nie pasuje mi do treści. Odnosi się praktycznie do dwóch zdań. Ma to swoją logikę, ale ja osobiście pokombinowałabym trochę. Niby maj, ale nie jest on tematem numer jeden tej historii.

Treść. Nie zachwyciła mnie. Czegoś mi tu brakuje, zbyt szybko przeszedłeś przez temat. Mało opisów, które pobudzałyby moją wyobraźnię. Dom - jaki z cegły, czy drewniany, salon - jaki mały, czy duży? Sama muszę wymyślać jak to wygląda, a przecież ja mam wejść w Twój świat i widzieć go Twoimi oczami, a nie swoim.
Pozdrawiam
TylerD dnia 06.11.2017 17:20
Infernus - podświadome inspiracje Kingiem są bardzo możliwe. Ja akurat cenię głównie jego opowiadania ale naprawdę kupił mnie "Mroczną Wieżą" ;)

Abigail - widzę, że oceniasz tekst podobnie do Purpura i ma to sens - zapamiętam na przyszłość :) co do tytułu to chciałem nadać taki, który nie zdradzi czytelnikowi wiele, bądź nic. Może to faktycznie nie był dobry pomysł, bądź dobry sam w sobie ale źle wyegzekwowany..
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty