Opowieść klasyczna – ponadczasowa - Miladora
Proza » Miniatura » Opowieść klasyczna – ponadczasowa
A A A
Od autora: z cyklu Opowieści wierutne.

 

Miłość to tęcza,
brak miłości bezchmurne niebo,
a my tęsknimy za jednym i drugim.

 
Opowieść klasyczna ponadczasowa

 
     – Ale masz wymagania – powiedział wtedy Stary z przekąsem. Stary, to znaczy Zeus. Miał rację. Zachciało mi się Miłości i… dostałem. Za swoje. A raczej nie wiem nawet, za czyje grzechy.
     Dotrzymał obietnicy i przywiózł Afrodytę, a w dodatku wyprawił nam huczne wesele. Przyszli dosłownie wszyscy i, nie powiem, impreza była niezwykle udana. Świetnie się bawiono. Ale moim kosztem. Musiałem robić dobrą minę do złej gry, co przychodziło mi o tyle łatwiej, że byłem piekielnie napalony, by się do niej dorwać i zobaczyć wreszcie, co to takiego ta Miłość, o której wciąż mówiono. No i zobaczyłem.
Afrodyta przeciągnęła się, ziewnęła rozkosznie i, zrzucając tunikę, powiedziała nieśmiało:
     – Kochanie, taka jestem zmęczona… Nie uważasz, że dziś już trochę późno na tracenie dziewictwa?
Co miałem robić? Zgodziłem się oczywiście, chociaż krew we mnie wrzała tak, że ochłodzić by jej nie zdołały całe wody Styksu.
     Nie, nie zwodziła mnie. Naprawdę była zmęczona, bo zaraz też usnęła na moim ramieniu, a ja, trzymając ją w objęciach, poznałem miłość – czułą, delikatną, niespełnioną…
 
     Następnego wieczoru przyniosłem klejnoty. Wystroiłem ją niczym królową. Moją królową. Widziałem zachwyt na jej twarzy, gdy objęła mnie za szyję. Stałem oczarowany, chłonąc bliskość ukochanej kobiety, i znowu poznałem miłość – ciepłą, wzruszającą, radosną…
     Niestety, miała okres. Czekałem więc. Z miłością cierpliwą, wyczekującą, oddaną. Z miłością opiekuńczą i troskliwą. Przynosiłem kwiaty i owoce. Uśmiechała się, czasem dotykając mojej twarzy, i byłem szczęśliwy.
     A potem nadeszła chwila, gdy wreszcie doświadczyłem wszystkiego. Miłości tkliwej, słodkiej i spełnionej. Szalałem ze szczęścia. Obsypywałem ją klejnotami. Chciałem dać cały świat. Towarzyszyłem wszędzie – na każdą ucztę i zabawę. I co noc trzymałem ją w ramionach. Przeżywałem całą gamę uczuć – namiętnych, gorących i wzajemnych. Tak mówiła…
 
     Lecz pewnego dnia usłyszałem: Kochany, przecież wiesz, że mam różne zadania. Nie mogę ich zaniedbywać. Ty także. Stos zamówień czeka na ciebie. Ale uporamy się z tym i znowu będziemy razem.
Zgodziłem się. Spakowała rzeczy i wyjechała, a ja ugrzęzłem w kuźni, czekając. Z miłością wierną, tęskniącą i pełną nadziei. Długo. Aż wreszcie dotarły pierwsze plotki. Nie wierzyłem. Nie miałem podstaw. Kochała mnie przecież…
 
     Wróciła, ale jakby trochę inna. Bardziej roztargniona, niespokojna, mniej czuła. Trzymałem ją w ramionach, całowałem i pieściłem, a ona pytała: Kochanie, przecież nie wierzysz chyba plotkom? To tylko zazdrość i pogoń za sensacją. No i reklama. Muszę mieć reklamę. Sam rozumiesz, mam obowiązki…
     Rozumiałem. Wyjechała ponownie. A ja znowu pogrążyłem się w pracy, czekając na nią z miłością. Ślepą, naiwną i łatwowierną... Plotek było coraz więcej. A może to już nie były plotki? Skąd mogłem wiedzieć? Kochałem ją nadal. Miłością szaloną, zazdrosną i cierpiącą…
A potem, któregoś dnia, dowiedziałem się prawdy.
 
Wykułem misterną sieć, zawiesiłem przemyślnie nad łożem i postanowiłem wyjechać.
     – Kochanie – spytała – czy zdążysz wrócić na ucztę u Zeusa?
     – Za dwa dni? Nie dam rady. To zbyt daleko. Trudno, musisz iść sama – odparłem spokojnie, choć wszystkie uczucia burzyły się w sercu.
Łatwo zgadnąć, że nigdzie nie wyruszyłem. Czekałem w ukryciu, chcąc przekonać się wreszcie i… sieć spadła. Zdradziła mnie i w dodatku z tym głupim Aresem!
     Cały Olimp zebrałem na świadków. Stary też przyszedł, acz niechętnie. Patrzyłem na niego z nadzieją.
     – Ale zrobiłeś z siebie głupca, mój synu! – wsiadł na mnie ze złością. – Po co pierzesz brudy publicznie?! Nie potrafisz utrzymać jej przy sobie, to się tym nie chwal przed światem!
     Stary miał słuszność. A ja znowu poznałem miłość. Zdradzoną, oszukaną i gorzką…
Wróciłem do kuźni, zatracając się w pracy. Czasem dochodziły do mnie różne wieści i jeżeli im wierzyć, to przeleciał ją każdy.
     A niech tam… – myślałem.
W ten sposób spłynęło na mnie poznanie ostatniej barwy miłości – obojętność.
 
     Nie mam jednak żalu. Minęły wieki, Stary przeszedł na emeryturę, a ja do konkurencji. I odniosłem sukces, bo jak się okazało, oni też zaczęli potrzebować coraz większej ilości broni i klejnotów. W dodatku dla ciesielki nie byłem żadnym zagrożeniem. I tak przetrwałem.
     Nie ożeniłem się ponownie. Nie wypadało rozwodnikowi łamać boskich przykazań. Zaraz! Przecież my wcale nie mieliśmy rozwodu! Chyba że taki pogański ślub się nie liczył. W takim razie – cudzołożyłem! Muszę się zastanowić. A najlepiej, gdy poproszę o radę znajomego biskupa. On będzie wiedział, co jest tańsze – rozgrzeszenie, czy unieważnienie.
 
     Ale tak, w ogóle… trochę mi żal dawnych dobrych czasów. I Afrodyty. Ludziom widocznie również. Inaczej po cóż by urządzali wybory na Miss Uniwersum?

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Miladora · dnia 04.12.2017 10:28 · Czytań: 650 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Komentarze
fanny dnia 08.12.2017 18:02
cześć.
pewne błędy widzę (np. nie pasuje mi zupełnie ostatnie zdanie) - ale to niech Ci je wytykają inni.
bo ja się zalogowałam tylko po to, żeby Ci napisać, że BARDZO, BARDZO, BARDZO mi się podoba.
Miladora dnia 08.12.2017 22:19
fanny napisał/a:
BARDZO mi się podoba.

Dziękuje pięknie, Fanny. :)
Miło, gdy zjawia się nowy czytelnik i to z dobrym słowem.

fanny napisał/a:
nie pasuje mi zupełnie ostatnie zdanie

Bywa. Ale każda z historyjek Tryptyku klasycznego ma pewne odniesienia do współczesności, więc ta także. :)

Miłego wieczoru. :)
Kazjuno dnia 30.04.2020 09:25
A dla mnie, Milu, zakończenie jest klasyką Twoich efektownych fajerwerków. Tym razem może nie wywołującym prychnięć rechotem ale jakże trafnych.
Ech, te ślicznotki, kilka się zaliczyło. Nie będę też owijał w bawełnę, poroże też nosiłem, a jakże by inaczej.
Cytat:
     Wró­ci­ła, ale jakby tro­chę inna. Bar­dziej roz­tar­gnio­na, nie­spo­koj­na, mniej czuła. Trzy­ma­łem ją w ra­mio­nach, ca­ło­wa­łem i pie­ści­łem, a ona py­ta­ła: Ko­cha­nie, prze­cież nie wie­rzysz chyba plot­kom? To tylko za­zdrość i pogoń za sen­sa­cją. No i re­kla­ma. Muszę mieć re­kla­mę. Sam ro­zu­miesz, mam obo­wiąz­ki…

Milu, bardzo dobrze - i rzeczywiście ponadczasowo - przedstawiłaś cierpienia Hefajstosa. Ujęcie obrazowe, przynajmniej dla mnie, który był ofiarą niewierności.

Widać, Milu, że życie znasz od podszewki, a to daje Ci mandat do wygłaszania prawd uniwersalnych.

Teraz, wybacz, lecz zacytuję wypowiedź kolegi z bokserskiego klubu, będzie wulgarna jednak dała mi co nieco do myślenia i z perspektywy czasu, myślę, że nie głupia.
Kiedyś mu się zwierzyłem, że zdradziła mnie superlaska.
- A co byś chciał? - zaatakował mnie bokser.
- Ale odebrałem jej cnotę - oburzyłem się, jednocześnie chcąc podkreślić jak byłem dla niej ważny.
- Nie bądź naiwniakiem. Chciałeś mieć tort, to trzeba się podzielić. Albo jak chcesz? Możesz wziąć sobie gówno i je wpierdalać przez całe życie.

W efekcie wziąłem sobie żoneczkę heterę, o czym już napisałem. Chociaż? Kiedyś też była piękna, nie aż tak jak superlaska. (Chociaż jedna z ciotek twierdziła, że mam prześliczną małżonkę). Zresztą żoneczka w przeszłości też dała mi popalić, o czym się dowiesz jeśli wytrwasz w doczytaniu Gry do końca.

Sumując, przełknąłem dzisiaj pigułkę wielosmakową. Na pewno napisaną lekko, przez co, łatwo przyswajalną.
To nie wszystko, także edukacyjną. Skłoniła mnie przynajmniej do pobieżnego zanurkowania w starożytnej mitologii. Wikipedia przypomniała mi o dramacie Hefajstosa, roli Aresa i innych starożytnościach, które szczerze mówiąc, owiewała mgiełka niepamięci. Też przywołałaś pamięć o pewnych fragmentach życiorysu.
Rozpędziłaś pracę szarych komórek. Przyda się, coś przekąszę i wezmę się do poprawek piątego rozdziału.

Więc dzięki serdeczne za trapię.

Miłego dnia, serdeczne pozdrówka od Kazia
Miladora dnia 30.04.2020 13:09
Kazjuno napisał:
do przynajmniej pobieżnego zanurkowania w starożytnej mitologii.

Przyznam, Kaziu, że mam podobną metodę. :)
Gdy czytam coś lub oglądam, lubię dowiadywać się czegoś więcej z wierzytelnych źródeł. Przypominać sobie dany okres, postacie, ich dzieje. To rozszerza wiedzę i pozwala uniknąć wiary na ślepo we wszystko, co serwują nam twórcy. Chociaż ci najbardziej wiarygodni zwykle podają bibliografię i informują czytelników, co jest fikcją literacką, a co faktem.
Z filmami jest inaczej, niestety. Dla potrzeb akcji i oglądalności filmowcy zrobią wszystko, nie oglądając się na żadne realia. Co zresztą sam chyba wiesz.

Miło mi, że następna pigułka śniadaniowa sprawiła Ci przyjemność.
Tylko nie czytaj tryptyków od środka czy od końca - one mają swoją logiczną ciągłość. ;)

Dzięki za następną wizytę i miłego dnia. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty