Przyciągnął mnie tytuł - uwielbiam obecną w wierszach Kopyta (jak to ujęła Anna Kałuża) „energię, materię, grawitację”, więc zajrzałam i znalazłam równie „melancholijnie wybuchową” mieszankę
Nie pamiętam już całego tomiku „[yass]” (choć popełniłam o nim kiedyś minirecenzję:
http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/45765/fale-impresje-o-poezji-ostatnich-lat), ale czytałam ostatnio „wierszyk dla lotnych bramkarzy” i mam wrażenie, że Twój wiersz to taka „wariacja nt. wariacji” nt. zagubionej/alternatywnej tożsamości, jej nagle odkrytej przypadkowości, czy wręcz probabilistycznej (vide: kojarząca się z hazardem tytułowa „szóstka” ) proweniencji:
wierszyk dla lotnych bramkarzy
poznańczanie wyłowili mnie z warty
miałem na sobie garnitur i przycięte
usta i dłonie modliłem się za nich
bo dalej zrzucali się na rebelię
pod nocnym sklepem potem w tramwaju
pan miał wówczas wózek dziecięcy z grabkami
i wiaderkiem brak pasażera to był
jego grzebień w kieszeni dżinsów &
spojrzenia ładnych dziewczyn które
ignorowałem z niekłamanym wdziękiem
gdy mnie pytają czy jestem masochistą
to odpowiadam że owszem kocham życie
najpierw to mówię a potem myślę
świat się rozbija na fakty a przecież
można mieć twarz przyklejoną na słupie
z napisem że zaginął że poszukuje się
Tak to widzę, jako dostrzeżenie przez peela własnego niby-sobowtóra po drugiej stronie środka (a)symetrii
Pozdrawiam serdecznie