Decand napisał:
Cytat: Czekałem na B. w umówionym miejscu
Cytat: Właściwie nie umówiliśmy się w konkretnym miejscu
Trochę to psoci. Skoro umówione miejsce to umówione - basta. Jeżeli nie umówione to nie. Komplikowanie, moim zdaniem, bezsensu.
Myślałem trochę nad tym podczas poprawiania. Nie wiedziałem jednak, jak to zapisać. Bo jednak na początku miejsce umówione nie było, ale w międzyczasie (ale jeszcze przed spotkaniem) stało się takim. Chciałem opisać jego dwa statusy.
Decand napisał:
Cytat: a ona – że nie ma problemu, że też zaraz będzie. Drzewa cicho spały gdzieś nade mną, było niemal bezwietrznie.
Bardzo rażący przeskok tematyczny.
Zgadzam się, że duży przeskok. Ale mnie na przykład nie razi. Spróbuję zapamiętać.
Decand napisał:
Cytat:„Wysłać SMS czy nie wysłać?” Czekałem już pięć minut. „Poczekam jeszcze pięć”. Gdy minęło dziesięć minutSilvusie drogi, wiemy, że pięć plus pięć daje dziesięć
Nie musisz być aż tak dosłowny.
Ależ "muszę", bo na tym oparłem koncept cyklu miniatur.
Decand napisał:
Cytat:
W myślach starałem się uwypuklić słowo „zdawały”.
Dla kogo? Dla samego siebie? Dla czytelnika? Jeżeli dla siebie to mamy przebicie czwartej ściany, jeżeli dla czytelnika - zwykła stylistyczna zmiana tekstu by wystarczyła.
Przebicie czwartej ściany? Brzmi to tajemniczo i ciekawie, ale co to znaczy?
@Dec, również o tym nie wiedziałem, jak zapisać. Czułem, że to tak wyjdzie dwuznacznie. Chodziło mi o uwypuklenie dla siebie samego.
Decand napisał:
Cytat: wstałem, zdobywając się na spojrzenie na nią tak samo jak zwykle.
Coś, co jest "jak zwykle" nie wymaga wyróżnienia. Normalnie nie wyróżniamy rzeczy typowych, a rzeczy nietypowe. Rozumiem zabieg, ale czyta się go niezręcznie.
Masz rację. Niezręcznie. Trzeba będzie unikać.
Decand napisał:
Cytat: Nie bardzo wiedziałem, dokąd chce iść, ale natychmiast zgodziłem się i ruszyliśmy
Jest taka zasada w kinematografii mówiąca "Show, don't tell". Nie musisz pisać, że ruszyliście, jak się na to natychmiast zgodziłeś. Mówi się samo przez się.
To dobra wskazówka! Nie widziałem tego tak.
Decand napisał:
Cytat: Lubiłem jej głos, lubiłem jej opowiadania. Nagle złapałem się na tym, że chcę pomyśleć „lubię ją”, i choć przecież tak było od dawna, to te słowa wydały mi się całkiem niedopasowane do chwili.
Kolejny, rażący przeskok. Brakuje kilku zdań pomiędzy nimi, co najmniej, albo przynajmniej jakieś stopniowe budowanie suspensu przy tym lubieniu.
Akurat w tym miejscu nie wiem, jak zapisać inaczej. Nie chciałem przedłużać akapitu. Ale może trzeba było zrobić drugi? Ale nie chciałem przedłużać tekstu...
Decand napisał:
Cytat: Wiatr coraz mocniej nie wiał
To coraz mocniej wiał czy coraz słabiej czy w ogóle nie wiał?
Dokładnie tak, jak napisałem.
Taką konwencję opisu przyjąłem.
Decand napisał:
Cytat: W końcu B. zamilkła; oboje wiedzieliśmy, że milczenie to ważna część rozmowy. Po kilku chwilach ruszyliśmy dalej, park jeszcze się nie skończył.
Akcja, moim zdaniem, zupełnie bez celu. Pistolet Czechowa, bo nic, de facto, z tego stopu przy ławce, nie wynikło. I znowu mam problem z Twoim dosłownym stwierdzeniem faktów. Ja też lubię być bezpośredni, ale, gdy zdanie po zdaniu, coraz to intensywniej mówisz bezpośrednio to zaczynam czuć się jak idiota, bo tekst uznaje, że nie umiem wyczuć niuansów. I, po raz kolejny, "show, don't tell"; prezentacja milczenia jako ważnej części mogłeś odnieść do innego faktu ze wspólnego życia bohaterów, czegokolwiek, byle nie oczywistego stwierdzenia faktów.
Nie uważam, że akcja jest bez sensu. Z tego spotkania miało wyniknąć tyle, że w ogóle do niego doszło. Prawda, że ciężko to umieścić w kontekście całości. Będę musiał następnym razem unikać opisu takich wydarzeń.
Tekst rzeczywiście staje się coraz bardziej dosłowny. Może to i moja przywara, którą trzeba, bym zmienił?
Dobrze mnie widzisz.
Decand napisał:
Cytat: Wiesz, wczoraj myślałam… o tym wszystkim… o znajomych, o pracy… o życiu…
Bardzo... Mocne... Nadużycie... Wielokropków... (plus, taka mała zasada - po wielokropku słowo z dużej litery).
A to się uśmiechnąłem, ładnieś to napisał.
Ale tu muszą zostać. Tak widzę jej kwestię. Litery poprawię.
Decand napisał:
Cytat: – Wracajmy. Jutro muszę wcześnie wstać – zauważyła, a ja wiedziałem, że to prawda, bo codziennie wstawała wcześnie do pracy.
Skoro wiedziałeś to... Wiesz, ja bym zrozumiał taki zabieg, gdybyś wiedział, że to była nieprawda, ale faktów oczywistych, znowu, nie trzeba wybrzuszać. Pozwól, że posłużę się tym przykładem:
– Zagotowała się! – zauważył, wiedząc, że woda gotuje się przy stu stopniach Celsjusza z książki do biologii z trzeciej klasy podstawówki.
Widzisz coś w tym dialogu coś niepoprawnego?
Tego faktu będę bronić. W Twoim przykładzie nie widzę nic niepoprawnego. Taka konwencja, którą i ja przyjąłem w ostatnich moich miniaturach. (A może we wszystkich?)
Decand napisał:
Cytat: Staliśmy tak, ona patrzyła gdzieś w przestrzeń z nieokreśloną miną, ja na wyciągnięcie ręki.
Wynika z tego zdania, że patrzyłeś się na wyciągnięcie ręki. Lepszym, chociaż nadal ślamazarnym byłoby:
I staliśmy tak, ona – wpatrzona gdzieś w przestrzeń z miną, którą niemożna było przyłożyć do żadnego znanego mi wyrazu twarzy. Ja, natomiast, stałem, wpatrzony na nią. Zdenerwowałem się - była na wyciągnięcie ręki.
Nie. Kondensację zamierzyłem, i ma zostać nienaruszona w całym tekście. Może to coś wyjaśni, że pamiętaj,
@Dec, ja jestem również poetą. Nie zamierzam rezygnować ze swoich poetyckich przyzwyczajeń w prozie.
Decand napisał:
Co do zakończenia - dochodzę do wniosku, że z tego spotkania, tak naprawdę, nic nie wynikło, status sprzed rozmowy pozostał. Jeżeli chodziło o taki zabieg to czuję, że jego lepsza wizualizacja, mogłaby przyczynić się do mocniejszego impaktu takiego uderzenia. Niestety, na ten moment, tekst kończy się ciszą, a nie wybuchem.
Tak. Najpewniej masz rację. Muszę się uczyć. Do tej pory nie byłem dobry w obrazowaniu. Może to się z czasem zmieni, jeśli będzie więcej takich komentarzy...
Ale też. Tekst planowałem zakończyć spokojnie. Delikatnie. Trochę pesymistycznie. Tak, jakby czytelnik został wytrącony z równowagi: "Ale... jak to? To już? To nie będzie happy endu? A gdzie w ogóle ten koniec?"
Decand napisał:
Dorzucę, na sam koniec, dwie uwagi. Po pierwsze - pamiętaj o redagowaniu tekstu w kwestii wyglądu. Jest on bardzo skondensowany na ten moment i trudno mi się go czytało, pomimo dość prostego języka.
Jak wyżej napisałem - ze mnie poeta.
Decand napisał:
Więcej przerw między akapitami i dialogami - przede wszystkim.
To może być. Zobaczę.
Decand napisał:
Drugie - trudne tematy, niestety, wymagają trudniejszych dostosowań do rzeczywistości. Stwierdzam, że ten tekst jest bardzo... Nastoletni. Już tłumaczę. Czy czytałeś kiedyś prozę skierowaną dla młodzieży? Szczególnie taką kierowaną w rejony romantyczne? Jeżeli tak to wiesz, mniej więcej, jak prezentuje się pociąganie fabuły do przodu - coś się dzieje, działanie wynika z czegoś. Tutaj zaczynamy w punkcie, w którym zaczęliśmy, żaden bohater nie ewoluuje, nie rozwija się. Nie dowiadujemy się o bohaterach nic poza tym, że B. ma pracę. Co to zmienia czy ma, czy nie ma? Brakuje czegoś w formie przytrzymania mnie, jako czytelnika, do tej historii. Boli mnie, że Autor uważa, że nie umiem liczyć do dziesięciu (no nie odpuszczę!
) i fatyguje mnie straszliwa pustka w tym spotkaniu - lekko zbitek fragmentów, nic solidnego, nic, co można byłoby uznać za skończony produkt.
Masz rację. Nastoletni. Dobre słowo.
Co do akcji - chciałem ją zatrzymać, a nie ruszyć. Może to ten punkt, w którym się nie rozumiemy? Ale... Ten spacer mnie samemu wydał mi się pod koniec zbyt długi... Zbyt długi, by sobie go wyobrazić w całości od początku do końca jako jedno spotkanie.
To liczenie... ech.
No taka konwencja dosłowności...
Pustka... to pole do mojego rozwoju, tak.
Dziękuję, że tak to odbierasz!
Decand napisał:
Uważam, że powinieneś jeszcze raz do tego tekstu przysiąść, krytycznie na niego spojrzeć i, przede wszystkim, dokończyć go.
Myślę, że z tego tekstu już wiele nie będzie, poza niektórymi rzeczami, które mówisz. Niech zostanie, jaki jest, w ogólnym zarysie. Nie chodzi o to, że już spisałem go na straty, ale że wiem, czego od niego oczekuję. Oczekuję właśnie tego. Taki powinien być na tym etapie mojego rozwoju prozatorskiego. Czekaj; może będą jakieś następne, lepsze może się uda.
Decand napisał:
Ogółem - ortografia jest okej, stylistyka nie wadzi w oko, tylko dobór słów jest potwornie sztuczny. Pisanie dosłownie czegoś czytelnikowi przez całość trwania tekstu jest zabiegiem, moim zdaniem, bezsensownym.
Dziękuję.
A dosłowność. Tak ma zostać. Koncepcja. Jak wyżej napisałem.
Dobór słów... Tak... Nie jestem osobą oczytaną, muszę to przyznać. Nawet Pana Tadeusza czytałem po łebkach (skoncentrowałem się na filmie, który też był dla mnie zbyt długi jak na raz); nie mówiąc już o "Chłopach", których w ogóle nie ruszyłem. Pomijam milczeniem arcydzieła literatury obcojęzycznej. Najlepiej jak do tej pory wszedł mi "Harry Potter" (prócz ostatniej części, o ile sobie przypominam). Jestem osobą bez cierpliwości. Muszę jakoś zmusić się do czytania. Czegokolwiek. Zacząłem parę miesięcy temu "Wojnę i pokój" - akcja świetna, postacie barwne, emocje nawet u mnie wywoływała (czytałem jak fantastykę miejscami, bo to w sumie odległe czasy i zwyczaje od mojej obecnej sytuacji), spójne jak mało która powieść, język wybitnie odpowiedni... ale... po miesiącu przerwałem, nie tylko zresztą z uwagi na swoją niecierpliwość (=lenistwo?) (także na nastrój).
Decand napisał:
Jednocześnie, i to uważam solidnie, że tekst, w tym, co widzę, nie prezentuje mi nic, żadnej uwagi historii, bo "lepsze" przeżyłem sam.
A ja przeżyłem taką, przynajmniej w tym tekście. I tego będę bronić.
Decand napisał:
Myślę, że pisanie nocą też nie daje pozytywów.
Możesz mieć rację. U mnie to raczej wynik musu. Ale choć pisać muszę, opublikowałem tu oczywiście nie z musu.
Decand napisał:
Sam wspominam czaty pięciu błędów ortograficznych przy słowie "pies" o trzeciej w nocy.
Hihi.
Decand napisał:
Lepiej się jednak wyspać i napisać coś naprawdę silnego. Tego też Ci życzę
Chciałbym mieć taki rozkład dnia, ale pewnie nigdy nie będę mieć.
Ale to nic, postaram się w obecnej formie mojej doby coś stworzyć lepszego. Dziękuję za życzenia.
@Dec, dziękuję Ci bardzo, bardzo za taki komentarz. Zawsze takie bym sobie życzył.
I teraz ogólnie: pisząc to, chciałem wyrazić siebie. Swoje emocje, przeżycia i patrzenie na świat. Być może nie umiałem tego zrobić (a większość z nich została nieodkryta). Z drugiej strony może być tak, że zrobiłem to, a po prostu są one tak płytkie, że ich nie widać. Chciałem pokazać, jak widzę świat, jak widzę czekanie, jak widzę B. (podczas takiego krótkiego spotkania), jak widzę park. Rzeczywiście język jest dosłowny. Nie jestem zwolennikiem pisania z metaforami o rzeczach prostych (zakładałem, że większość czytelników czuła kiedyś podobne emocje), co jest właśnie przez "poetyczność" mojego myślenia poplątane. Trzeba będzie... coś z tym zrobić.
Dziękuję jeszcze raz,
@Dec.