W parku - Silvus
Proza » Miniatura » W parku
A A A
Od autora: Noc 16-17.12.2017 z późniejszymi zmianami — Wydaje mi się, że źle ugryzłem temat, tak więc głównie pytam Was o warsztat. Niemniej, temat jest dla mnie ważny. Może w przyszłości coś wymyślę, chyba że przekonam się do tego tekstu. — EDYCJA 31.01.2018: zamieniłem małe litery "o" przed trzema wielokropkami na wielkie. — EDYCJA 07.02.2018: zamieniłem wygląd tekstu w polu "Od autora". Zamieniłem każde trzy kropki na wielokropek.

Był spokojny wieczór około godziny dziewiątej. Czekałem na B. w umówionym miejscu: w znanym nam obojgu parku na niewielkim wzniesieniu. Pode mną, w dole, cicho hałasowała ulica. Właściwie nie umówiliśmy się w konkretnym miejscu, ale napisałem, że tu idę, a ona – że nie ma problemu, że też zaraz będzie. Drzewa cicho spały gdzieś nade mną, było niemal bezwietrznie.

„Wysłać SMS czy nie wysłać?” Czekałem już pięć minut. „Poczekam jeszcze pięć”. Gdy minęło dziesięć minut, zacząłem się niepokoić. „Wysłać SMS czy nie wysłać?” Usiadłem na ławce w pewnej odległości od latarni. Nie byłem zdenerwowany, a jednak wcale nie miałem ochoty stać.

Wreszcie B. przyszła. Nagle coś mnie lekko ścisnęło w żołądku. A może to było serce? Jak zwykle wiadomości od niej zdały mi się weselsze niż ona sama, bardziej pogodne. W myślach starałem się uwypuklić słowo „zdawały”.
– Cześć – wstałem, zdobywając się na spojrzenie na nią tak samo jak zwykle.
– Hej! Idziemy?
Nie bardzo wiedziałem, dokąd chce iść, ale natychmiast zgodziłem się i ruszyliśmy. Trochę mnie to zresztą zdziwiło, bo gdy się zwykle spotykaliśmy, wolała usiąść i pogadać ze mną na miejscu. Noc była ciemna, ciemniała jeszcze i tylko latarnie z uporem świeciły na nas, gdy je mijaliśmy.

Gdy tak szliśmy, B. zaczęła powoli opowiadać mi dzisiejsze przeżycia z pracy. Starałem się słuchać – zresztą okazało się to rzeczywiście niecodzienną dawką stresu – a jednocześnie nie iść za blisko. Lubiłem jej głos, lubiłem jej opowiadania. Nagle złapałem się na tym, że chcę pomyśleć „lubię ją”, i choć przecież tak było od dawna, to te słowa wydały mi się całkiem niedopasowane do chwili. Postanowiłem więc uważać bardziej na swoje nogi i jej głos. Wiatr coraz mocniej nie wiał, w miarę jak zbliżaliśmy się do centrum parku.

Rozmowa zeszła na przyjaciół. W tym temacie jeszcze mniej miałem do powiedzenia niż w kwestii stresu, więc tylko przytakiwałem lub zaprzeczałem. Usiedliśmy na moment na ławce, ona pośrodku, ja z brzegu; było zdecydowanie za jasno pod tą latarnią. W końcu B. zamilkła; oboje wiedzieliśmy, że milczenie to ważna część rozmowy. Po kilku chwilach ruszyliśmy dalej, park jeszcze się nie skończył.

„Czemu nigdy…” – pomyślałem i urwałem, ganiąc się.
– O czym myślisz? – zapytała.
O… Ale przecież nie mogłem o tym powiedzieć.
– O niczym – skonstatowałem.
– O niczym? – starała się zdziwić. – Zawsze, jak tak wpatrujesz się w ziemię, mam wrażenie, że myślisz o czymś ważnym…
Nie. Zdawało ci się.
– Różnie bywa… – zamilkłem. Ale to chyba nie była dobra odpowiedź.

Podeszliśmy do wyłączonej na noc fontanny, stojącej w centrum parku.
– Chłodno… – zauważyła B., choć mnie się zdawało, że jeszcze chłodno nie było. – Wiesz, wczoraj myślałam… O tym wszystkim… O znajomych, o pracy… O życiu…

Słuchałem jej uważnie. Znałem ten ton, bardzo dobrze znałem, i znów poczułem ściśnięcie w środku.

Obszedłem fontannę z jednej strony, ona z przeciwnej. Spotkaliśmy się na drugim brzegu.
– Wracajmy. Jutro muszę wcześnie wstać – zauważyła, a ja wiedziałem, że to prawda, bo codziennie wstawała wcześnie do pracy.

Staliśmy tak, ona patrzyła gdzieś w przestrzeń z nieokreśloną miną, ja na wyciągnięcie ręki.

„Przytul ją. Obejmij ją. Cokolwiek. Znasz przecież ten stan”.

Poczułem się niezdolny do jakiegokolwiek ruchu.

Nie mogłem.

– Chodźmy, nie chcę, byś się jutro spóźniła.
Pokiwała głową.

Odwróciliśmy się i poszliśmy tą samą drogą w stronę bramy.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Silvus · dnia 30.01.2018 10:07 · Czytań: 653 · Średnia ocena: 1 · Komentarzy: 6
Komentarze
Decand dnia 30.01.2018 15:09 Ocena: Słabe
Wrażenia z czytania subiektywnego. Komentarze od początku do końca.

Cytat:
Cze­ka­łem na B. w umó­wio­nym miej­scu

Cytat:
Wła­ści­wie nie umó­wi­li­śmy się w kon­kret­nym miej­scu


Trochę to psoci. Skoro umówione miejsce to umówione - basta. Jeżeli nie umówione to nie. Komplikowanie, moim zdaniem, bezsensu.

Cytat:
a ona – że nie ma pro­ble­mu, że też zaraz bę­dzie. Drze­wa cicho spały gdzieś nade mną, było nie­mal bez­wietrz­nie.


Bardzo rażący przeskok tematyczny.

Cytat:
„Wy­słać SMS czy nie wy­słać?” Cze­ka­łem już pięć minut. „Po­cze­kam jesz­cze pięć”. Gdy mi­nę­ło dzie­sięć minut


Silvusie drogi, wiemy, że pięć plus pięć daje dziesięć ;) Nie musisz być aż tak dosłowny.

Cytat:
W my­ślach sta­ra­łem się uwy­pu­klić słowo „zda­wa­ły”.


Dla kogo? Dla samego siebie? Dla czytelnika? Jeżeli dla siebie to mamy przebicie czwartej ściany, jeżeli dla czytelnika - zwykła stylistyczna zmiana tekstu by wystarczyła.

Cytat:
wsta­łem, zdo­by­wa­jąc się na spoj­rze­nie na nią tak samo jak zwy­kle.


Coś, co jest "jak zwykle" nie wymaga wyróżnienia. Normalnie nie wyróżniamy rzeczy typowych, a rzeczy nietypowe. Rozumiem zabieg, ale czyta się go niezręcznie.

Cytat:
Nie bar­dzo wie­dzia­łem, dokąd chce iść, ale na­tych­miast zgo­dzi­łem się i ru­szy­li­śmy


Jest taka zasada w kinematografii mówiąca "Show, don't tell". Nie musisz pisać, że ruszyliście, jak się na to natychmiast zgodziłeś. Mówi się samo przez się.

Cytat:
Lu­bi­łem jej głos, lu­bi­łem jej opo­wia­da­nia. Nagle zła­pa­łem się na tym, że chcę po­my­śleć „lubię ją”, i choć prze­cież tak było od dawna, to te słowa wy­da­ły mi się cał­kiem nie­do­pa­so­wa­ne do chwi­li.


Kolejny, rażący przeskok. Brakuje kilku zdań pomiędzy nimi, co najmniej, albo przynajmniej jakieś stopniowe budowanie suspensu przy tym lubieniu.

Cytat:
Wiatr coraz moc­niej nie wiał


To coraz mocniej wiał czy coraz słabiej czy w ogóle nie wiał? :)

Cytat:
W końcu B. za­mil­kła; oboje wie­dzie­li­śmy, że mil­cze­nie to ważna część roz­mo­wy. Po kilku chwi­lach ru­szy­li­śmy dalej, park jesz­cze się nie skoń­czył.


Akcja, moim zdaniem, zupełnie bez celu. Pistolet Czechowa, bo nic, de facto, z tego stopu przy ławce, nie wynikło. I znowu mam problem z Twoim dosłownym stwierdzeniem faktów. Ja też lubię być bezpośredni, ale, gdy zdanie po zdaniu, coraz to intensywniej mówisz bezpośrednio to zaczynam czuć się jak idiota, bo tekst uznaje, że nie umiem wyczuć niuansów. I, po raz kolejny, "show, don't tell"; prezentacja milczenia jako ważnej części mogłeś odnieść do innego faktu ze wspólnego życia bohaterów, czegokolwiek, byle nie oczywistego stwierdzenia faktów.

Cytat:
Wiesz, wczo­raj my­śla­łam… o tym wszyst­kim… o zna­jo­mych, o pracy… o życiu…


Bardzo... Mocne... Nadużycie... Wielokropków... (plus, taka mała zasada - po wielokropku słowo z dużej litery).

Cytat:
– Wra­caj­my. Jutro muszę wcze­śnie wstać – za­uwa­ży­ła, a ja wie­dzia­łem, że to praw­da, bo co­dzien­nie wsta­wa­ła wcze­śnie do pracy.


Skoro wiedziałeś to... Wiesz, ja bym zrozumiał taki zabieg, gdybyś wiedział, że to była nieprawda, ale faktów oczywistych, znowu, nie trzeba wybrzuszać. Pozwól, że posłużę się tym przykładem:

– Zagotowała się! – zauważył, wiedząc, że woda gotuje się przy stu stopniach Celsjusza z książki do biologii z trzeciej klasy podstawówki.

Widzisz coś w tym dialogu coś niepoprawnego?

Cytat:
Sta­li­śmy tak, ona pa­trzy­ła gdzieś w prze­strzeń z nie­okre­ślo­ną miną, ja na wy­cią­gnię­cie ręki.


Wynika z tego zdania, że patrzyłeś się na wyciągnięcie ręki. Lepszym, chociaż nadal ślamazarnym byłoby:

I sta­li­śmy tak, ona – wpatrzona gdzieś w prze­strzeń z miną, którą niemożna było przyłożyć do żadnego znanego mi wyrazu twarzy. Ja, natomiast, stałem, wpatrzony na nią. Zdenerwowałem się - była na wy­cią­gnię­cie ręki.

Co do zakończenia - dochodzę do wniosku, że z tego spotkania, tak naprawdę, nic nie wynikło, status sprzed rozmowy pozostał. Jeżeli chodziło o taki zabieg to czuję, że jego lepsza wizualizacja, mogłaby przyczynić się do mocniejszego impaktu takiego uderzenia. Niestety, na ten moment, tekst kończy się ciszą, a nie wybuchem.

Dorzucę, na sam koniec, dwie uwagi. Po pierwsze - pamiętaj o redagowaniu tekstu w kwestii wyglądu. Jest on bardzo skondensowany na ten moment i trudno mi się go czytało, pomimo dość prostego języka. Więcej przerw między akapitami i dialogami - przede wszystkim. Drugie - trudne tematy, niestety, wymagają trudniejszych dostosowań do rzeczywistości. Stwierdzam, że ten tekst jest bardzo... Nastoletni. Już tłumaczę. Czy czytałeś kiedyś prozę skierowaną dla młodzieży? Szczególnie taką kierowaną w rejony romantyczne? Jeżeli tak to wiesz, mniej więcej, jak prezentuje się pociąganie fabuły do przodu - coś się dzieje, działanie wynika z czegoś. Tutaj zaczynamy w punkcie, w którym zaczęliśmy, żaden bohater nie ewoluuje, nie rozwija się. Nie dowiadujemy się o bohaterach nic poza tym, że B. ma pracę. Co to zmienia czy ma, czy nie ma? Brakuje czegoś w formie przytrzymania mnie, jako czytelnika, do tej historii. Boli mnie, że Autor uważa, że nie umiem liczyć do dziesięciu (no nie odpuszczę! ;) ) i fatyguje mnie straszliwa pustka w tym spotkaniu - lekko zbitek fragmentów, nic solidnego, nic, co można byłoby uznać za skończony produkt. Uważam, że powinieneś jeszcze raz do tego tekstu przysiąść, krytycznie na niego spojrzeć i, przede wszystkim, dokończyć go.

Ogółem - ortografia jest okej, stylistyka nie wadzi w oko, tylko dobór słów jest potwornie sztuczny. Pisanie dosłownie czegoś czytelnikowi przez całość trwania tekstu jest zabiegiem, moim zdaniem, bezsensownym. Jednocześnie, i to uważam solidnie, że tekst, w tym, co widzę, nie prezentuje mi nic, żadnej uwagi historii, bo "lepsze" przeżyłem sam. Więc po co mam to czytać? Myślę, że pisanie nocą też nie daje pozytywów. Sam wspominam czaty pięciu błędów ortograficznych przy słowie "pies" o trzeciej w nocy. Lepiej się jednak wyspać i napisać coś naprawdę silnego. Tego też Ci życzę ;)
Silvus dnia 30.01.2018 17:03
Decand napisał:
Cytat: Cze­ka­łem na B. w umó­wio­nym miej­scu
Cytat: Wła­ści­wie nie umó­wi­li­śmy się w kon­kret­nym miej­scu
Trochę to psoci. Skoro umówione miejsce to umówione - basta. Jeżeli nie umówione to nie. Komplikowanie, moim zdaniem, bezsensu.

Myślałem trochę nad tym podczas poprawiania. Nie wiedziałem jednak, jak to zapisać. Bo jednak na początku miejsce umówione nie było, ale w międzyczasie (ale jeszcze przed spotkaniem) stało się takim. Chciałem opisać jego dwa statusy.

Decand napisał:
Cytat: a ona – że nie ma pro­ble­mu, że też zaraz bę­dzie. Drze­wa cicho spały gdzieś nade mną, było nie­mal bez­wietrz­nie.
Bardzo rażący przeskok tematyczny.

Zgadzam się, że duży przeskok. Ale mnie na przykład nie razi. Spróbuję zapamiętać.

Decand napisał:
Cytat:„Wy­słać SMS czy nie wy­słać?” Cze­ka­łem już pięć minut. „Po­cze­kam jesz­cze pięć”. Gdy mi­nę­ło dzie­sięć minutSilvusie drogi, wiemy, że pięć plus pięć daje dziesięć ;) Nie musisz być aż tak dosłowny.

Ależ "muszę", bo na tym oparłem koncept cyklu miniatur. ;)

Decand napisał:
Cytat:
W my­ślach sta­ra­łem się uwy­pu­klić słowo „zda­wa­ły”.
Dla kogo? Dla samego siebie? Dla czytelnika? Jeżeli dla siebie to mamy przebicie czwartej ściany, jeżeli dla czytelnika - zwykła stylistyczna zmiana tekstu by wystarczyła.

Przebicie czwartej ściany? Brzmi to tajemniczo i ciekawie, ale co to znaczy?
@Dec, również o tym nie wiedziałem, jak zapisać. Czułem, że to tak wyjdzie dwuznacznie. Chodziło mi o uwypuklenie dla siebie samego.

Decand napisał:
Cytat: wsta­łem, zdo­by­wa­jąc się na spoj­rze­nie na nią tak samo jak zwy­kle.
Coś, co jest "jak zwykle" nie wymaga wyróżnienia. Normalnie nie wyróżniamy rzeczy typowych, a rzeczy nietypowe. Rozumiem zabieg, ale czyta się go niezręcznie.

Masz rację. Niezręcznie. Trzeba będzie unikać.

Decand napisał:
Cytat: Nie bar­dzo wie­dzia­łem, dokąd chce iść, ale na­tych­miast zgo­dzi­łem się i ru­szy­li­śmy
Jest taka zasada w kinematografii mówiąca "Show, don't tell". Nie musisz pisać, że ruszyliście, jak się na to natychmiast zgodziłeś. Mówi się samo przez się.

To dobra wskazówka! Nie widziałem tego tak.

Decand napisał:
Cytat: Lu­bi­łem jej głos, lu­bi­łem jej opo­wia­da­nia. Nagle zła­pa­łem się na tym, że chcę po­my­śleć „lubię ją”, i choć prze­cież tak było od dawna, to te słowa wy­da­ły mi się cał­kiem nie­do­pa­so­wa­ne do chwi­li.
Kolejny, rażący przeskok. Brakuje kilku zdań pomiędzy nimi, co najmniej, albo przynajmniej jakieś stopniowe budowanie suspensu przy tym lubieniu.

Akurat w tym miejscu nie wiem, jak zapisać inaczej. Nie chciałem przedłużać akapitu. Ale może trzeba było zrobić drugi? Ale nie chciałem przedłużać tekstu...

Decand napisał:
Cytat: Wiatr coraz moc­niej nie wiał
To coraz mocniej wiał czy coraz słabiej czy w ogóle nie wiał? :)

Dokładnie tak, jak napisałem. :) Taką konwencję opisu przyjąłem.

Decand napisał:
Cytat: W końcu B. za­mil­kła; oboje wie­dzie­li­śmy, że mil­cze­nie to ważna część roz­mo­wy. Po kilku chwi­lach ru­szy­li­śmy dalej, park jesz­cze się nie skoń­czył.
Akcja, moim zdaniem, zupełnie bez celu. Pistolet Czechowa, bo nic, de facto, z tego stopu przy ławce, nie wynikło. I znowu mam problem z Twoim dosłownym stwierdzeniem faktów. Ja też lubię być bezpośredni, ale, gdy zdanie po zdaniu, coraz to intensywniej mówisz bezpośrednio to zaczynam czuć się jak idiota, bo tekst uznaje, że nie umiem wyczuć niuansów. I, po raz kolejny, "show, don't tell"; prezentacja milczenia jako ważnej części mogłeś odnieść do innego faktu ze wspólnego życia bohaterów, czegokolwiek, byle nie oczywistego stwierdzenia faktów.

Nie uważam, że akcja jest bez sensu. Z tego spotkania miało wyniknąć tyle, że w ogóle do niego doszło. Prawda, że ciężko to umieścić w kontekście całości. Będę musiał następnym razem unikać opisu takich wydarzeń.
Tekst rzeczywiście staje się coraz bardziej dosłowny. Może to i moja przywara, którą trzeba, bym zmienił?
Dobrze mnie widzisz. :)

Decand napisał:
Cytat: Wiesz, wczo­raj my­śla­łam… o tym wszyst­kim… o zna­jo­mych, o pracy… o życiu…
Bardzo... Mocne... Nadużycie... Wielokropków... (plus, taka mała zasada - po wielokropku słowo z dużej litery).

A to się uśmiechnąłem, ładnieś to napisał. ;) Ale tu muszą zostać. Tak widzę jej kwestię. Litery poprawię.

Decand napisał:
Cytat: – Wra­caj­my. Jutro muszę wcze­śnie wstać – za­uwa­ży­ła, a ja wie­dzia­łem, że to praw­da, bo co­dzien­nie wsta­wa­ła wcze­śnie do pracy.
Skoro wiedziałeś to... Wiesz, ja bym zrozumiał taki zabieg, gdybyś wiedział, że to była nieprawda, ale faktów oczywistych, znowu, nie trzeba wybrzuszać. Pozwól, że posłużę się tym przykładem:
– Zagotowała się! – zauważył, wiedząc, że woda gotuje się przy stu stopniach Celsjusza z książki do biologii z trzeciej klasy podstawówki.
Widzisz coś w tym dialogu coś niepoprawnego?

Tego faktu będę bronić. W Twoim przykładzie nie widzę nic niepoprawnego. Taka konwencja, którą i ja przyjąłem w ostatnich moich miniaturach. (A może we wszystkich?)

Decand napisał:
Cytat: Sta­li­śmy tak, ona pa­trzy­ła gdzieś w prze­strzeń z nie­okre­ślo­ną miną, ja na wy­cią­gnię­cie ręki.
Wynika z tego zdania, że patrzyłeś się na wyciągnięcie ręki. Lepszym, chociaż nadal ślamazarnym byłoby:
I sta­li­śmy tak, ona – wpatrzona gdzieś w prze­strzeń z miną, którą niemożna było przyłożyć do żadnego znanego mi wyrazu twarzy. Ja, natomiast, stałem, wpatrzony na nią. Zdenerwowałem się - była na wy­cią­gnię­cie ręki.

Nie. Kondensację zamierzyłem, i ma zostać nienaruszona w całym tekście. Może to coś wyjaśni, że pamiętaj, @Dec, ja jestem również poetą. Nie zamierzam rezygnować ze swoich poetyckich przyzwyczajeń w prozie.

Decand napisał:
Co do zakończenia - dochodzę do wniosku, że z tego spotkania, tak naprawdę, nic nie wynikło, status sprzed rozmowy pozostał. Jeżeli chodziło o taki zabieg to czuję, że jego lepsza wizualizacja, mogłaby przyczynić się do mocniejszego impaktu takiego uderzenia. Niestety, na ten moment, tekst kończy się ciszą, a nie wybuchem.

Tak. Najpewniej masz rację. Muszę się uczyć. Do tej pory nie byłem dobry w obrazowaniu. Może to się z czasem zmieni, jeśli będzie więcej takich komentarzy... :) Ale też. Tekst planowałem zakończyć spokojnie. Delikatnie. Trochę pesymistycznie. Tak, jakby czytelnik został wytrącony z równowagi: "Ale... jak to? To już? To nie będzie happy endu? A gdzie w ogóle ten koniec?"

Decand napisał:
Dorzucę, na sam koniec, dwie uwagi. Po pierwsze - pamiętaj o redagowaniu tekstu w kwestii wyglądu. Jest on bardzo skondensowany na ten moment i trudno mi się go czytało, pomimo dość prostego języka.

Jak wyżej napisałem - ze mnie poeta.

Decand napisał:
Więcej przerw między akapitami i dialogami - przede wszystkim.

To może być. Zobaczę.

Decand napisał:
Drugie - trudne tematy, niestety, wymagają trudniejszych dostosowań do rzeczywistości. Stwierdzam, że ten tekst jest bardzo... Nastoletni. Już tłumaczę. Czy czytałeś kiedyś prozę skierowaną dla młodzieży? Szczególnie taką kierowaną w rejony romantyczne? Jeżeli tak to wiesz, mniej więcej, jak prezentuje się pociąganie fabuły do przodu - coś się dzieje, działanie wynika z czegoś. Tutaj zaczynamy w punkcie, w którym zaczęliśmy, żaden bohater nie ewoluuje, nie rozwija się. Nie dowiadujemy się o bohaterach nic poza tym, że B. ma pracę. Co to zmienia czy ma, czy nie ma? Brakuje czegoś w formie przytrzymania mnie, jako czytelnika, do tej historii. Boli mnie, że Autor uważa, że nie umiem liczyć do dziesięciu (no nie odpuszczę! ;) ) i fatyguje mnie straszliwa pustka w tym spotkaniu - lekko zbitek fragmentów, nic solidnego, nic, co można byłoby uznać za skończony produkt.

Masz rację. Nastoletni. Dobre słowo.
Co do akcji - chciałem ją zatrzymać, a nie ruszyć. Może to ten punkt, w którym się nie rozumiemy? Ale... Ten spacer mnie samemu wydał mi się pod koniec zbyt długi... Zbyt długi, by sobie go wyobrazić w całości od początku do końca jako jedno spotkanie.
To liczenie... ech. ;) No taka konwencja dosłowności...
Pustka... to pole do mojego rozwoju, tak. :) Dziękuję, że tak to odbierasz!

Decand napisał:
Uważam, że powinieneś jeszcze raz do tego tekstu przysiąść, krytycznie na niego spojrzeć i, przede wszystkim, dokończyć go.

Myślę, że z tego tekstu już wiele nie będzie, poza niektórymi rzeczami, które mówisz. Niech zostanie, jaki jest, w ogólnym zarysie. Nie chodzi o to, że już spisałem go na straty, ale że wiem, czego od niego oczekuję. Oczekuję właśnie tego. Taki powinien być na tym etapie mojego rozwoju prozatorskiego. Czekaj; może będą jakieś następne, lepsze może się uda. :)

Decand napisał:
Ogółem - ortografia jest okej, stylistyka nie wadzi w oko, tylko dobór słów jest potwornie sztuczny. Pisanie dosłownie czegoś czytelnikowi przez całość trwania tekstu jest zabiegiem, moim zdaniem, bezsensownym.

Dziękuję. :) A dosłowność. Tak ma zostać. Koncepcja. Jak wyżej napisałem.
Dobór słów... Tak... Nie jestem osobą oczytaną, muszę to przyznać. Nawet Pana Tadeusza czytałem po łebkach (skoncentrowałem się na filmie, który też był dla mnie zbyt długi jak na raz); nie mówiąc już o "Chłopach", których w ogóle nie ruszyłem. Pomijam milczeniem arcydzieła literatury obcojęzycznej. Najlepiej jak do tej pory wszedł mi "Harry Potter" (prócz ostatniej części, o ile sobie przypominam). Jestem osobą bez cierpliwości. Muszę jakoś zmusić się do czytania. Czegokolwiek. Zacząłem parę miesięcy temu "Wojnę i pokój" - akcja świetna, postacie barwne, emocje nawet u mnie wywoływała (czytałem jak fantastykę miejscami, bo to w sumie odległe czasy i zwyczaje od mojej obecnej sytuacji), spójne jak mało która powieść, język wybitnie odpowiedni... ale... po miesiącu przerwałem, nie tylko zresztą z uwagi na swoją niecierpliwość (=lenistwo?) (także na nastrój).

Decand napisał:
Jednocześnie, i to uważam solidnie, że tekst, w tym, co widzę, nie prezentuje mi nic, żadnej uwagi historii, bo "lepsze" przeżyłem sam.

A ja przeżyłem taką, przynajmniej w tym tekście. I tego będę bronić.

Decand napisał:
Myślę, że pisanie nocą też nie daje pozytywów.

Możesz mieć rację. U mnie to raczej wynik musu. Ale choć pisać muszę, opublikowałem tu oczywiście nie z musu.

Decand napisał:
Sam wspominam czaty pięciu błędów ortograficznych przy słowie "pies" o trzeciej w nocy.

Hihi. ;)

Decand napisał:
Lepiej się jednak wyspać i napisać coś naprawdę silnego. Tego też Ci życzę ;)

Chciałbym mieć taki rozkład dnia, ale pewnie nigdy nie będę mieć. :) Ale to nic, postaram się w obecnej formie mojej doby coś stworzyć lepszego. Dziękuję za życzenia. :)

@Dec, dziękuję Ci bardzo, bardzo za taki komentarz. Zawsze takie bym sobie życzył.

I teraz ogólnie: pisząc to, chciałem wyrazić siebie. Swoje emocje, przeżycia i patrzenie na świat. Być może nie umiałem tego zrobić (a większość z nich została nieodkryta). Z drugiej strony może być tak, że zrobiłem to, a po prostu są one tak płytkie, że ich nie widać. Chciałem pokazać, jak widzę świat, jak widzę czekanie, jak widzę B. (podczas takiego krótkiego spotkania), jak widzę park. Rzeczywiście język jest dosłowny. Nie jestem zwolennikiem pisania z metaforami o rzeczach prostych (zakładałem, że większość czytelników czuła kiedyś podobne emocje), co jest właśnie przez "poetyczność" mojego myślenia poplątane. Trzeba będzie... coś z tym zrobić.

Dziękuję jeszcze raz, @Dec.
Decand dnia 30.01.2018 17:31 Ocena: Słabe
Silvus napisał:
Ależ "muszę", bo na tym oparłem koncept cyklu miniatur.


Ale ja tego nie wiem, na przykład, inny ktoś też może tego nie wiedzieć. Nie możesz "przyjmować", że ktoś o Twoim koncepcie wie. Możesz w takie zagrania bawić się, gdy wydasz zbiór opowiadań i będzie to bardziej oczywiste dla czytelnika. Jako jednostkowa sprawa - to pisanie oczywistej oczywistości.

Silvus napisał:
Decand napisał:Cytat: Wiatr coraz moc­niej nie wiałTo coraz mocniej wiał czy coraz słabiej czy w ogóle nie wiał?
Dokładnie tak, jak napisałem. Taką konwencję opisu przyjąłem.


Konwencja zła, bo niepoprawna gramatycznie. Nie może coś mocniej nie wiać tak samo, jak coś nie może parzyć zimnem. No chyba, że nie wiało mocniej NIŻ kiedyś, ale z tekstu to nie wynika. Nawet wtedy takie zdanie nie ma sensu, z mojego punktu widzenia. Skoro stan się nie zmienił to nie widzę potrzeby powrotu do jego ponownego opisu.

Silvus napisał:
Nie uważam, że akcja jest bez sensu. Z tego spotkania miało wyniknąć tyle, że w ogóle do niego doszło.


Czy ideą literatury nie jest drożenie w tematach, w których COŚ się dzieje? Nie twierdzę, że ten fakt nie jest dla Ciebie istotnym, ale dla mnie, jako czytelnika oczekującego, nazwijmy to, "nagrody" za moje przemęczenie przez tekst, jest coś, co mogę wziąć do serca. Fakt, że coś zaszło, tyle i aż tyle, nie daje mi nic.

Silvus napisał:
Tego faktu będę bronić. W Twoim przykładzie nie widzę nic niepoprawnego


To jeszcze jeden przykład. Spójrz i porównaj dialog:

– Zagotowała się! – zauważył, wiedząc, że woda gotuje się przy stu stopniach Celsjusza z książki do biologii z trzeciej klasy podstawówki.

- Zagotowała się! - zauważył. Przypomniał sobie wtedy o sytuacji z trzeciej klasy podstawówki, gdzie uczył się o wrzeniu wody.

Gdzie ja widzę różnice? Sto stopni. Wiemy, że tak jest i nie odkrywajmy koła na nowo. Nie mówimy tak w ogóle. Nie mówimy do znajomego "A wiesz, że ona idzie do pracy co jest prawdą, którą wielokrotnie potwierdzałem szerokim spektrum badań...". Mówienie czegoś takiego wprost, moim zdaniem, jest zwyczajnie nie miłe chyba, że narrator ma ku temu specjalne upodobanie, uargumentowane w treści, które przeinacza się przez całą treść tekstu lub przez jego solidny fragment. Tutaj tak się nie dzieje i wychodzi z tego zapychacz. To tak, jakby wziąć bardzo długi opis lasu, który już w następnym zdaniu nie wraca już w powieści. Po co to komu? Na co to komu?

Silvus napisał:
Może to coś wyjaśni, że pamiętaj, @Dec, ja jestem również poetą. Nie zamierzam rezygnować ze swoich poetyckich przyzwyczajeń w prozie.


Poetyzowanie poetyzowaniem (tego się nie tykam zupełnie). Zupełnie nie trzymam się argumentacji jakoby stwierdzenie "jestem poetą" upoważniało mnie do zaakceptowania takiej formy prozatorskiej. Odwróćmy koło. Czy gdybym napisał słaby wiersz zaakceptowałbyś moją argumentację "Jestem prozaikiem i tak piszę, o."? Nie mówię, żebyś nie próbował prozy, bo to fajna sprawa, ale, niestety, są to dwie dziedziny, z dwoma, dosyć różnymi, sposobami podejścia do tematu. Nie jest to niemożliwe do połączenia, ale trzeba naprawdę walić głową o mur, by coś takiego osiągnąć.
Ale do rzeczy - przeczytaj to zdanie sobie z kilka razy. Tam jest błąd jak sto dwa.
"ja na wy­cią­gnię­cie ręki."
A nie "jak na wyciągnięcie ręki."? Wiele by to tłumaczyło. Skrzata literowego, na przykład ;)

Silvus napisał:
Tekst planowałem zakończyć spokojnie. Delikatnie. Trochę pesymistycznie. Tak, jakby czytelnik został wytrącony z równowagi: "Ale... jak to? To już? To nie będzie happy endu? A gdzie w ogóle ten koniec?"


I po tym padają pytania "Czy autor w ogóle to skończył? Straciłem czas na coś bez konkluzji?". To ma swoje dobre i złe strony, ale tekst musi się trzymać i trzymać czytelnika by reakcja, taką o której piszesz, w ogóle się ujawniła. I przed tym przestrzegam najbardziej, bo to doprowadza do skrajnych i, niestety często, negatywnych reakcji. Lepiej nauczyć się jednak kończyć coś "typowo" by na tym budować coś nietypowego. Nikt nie skacze na główkę bez nauki skoków do wody.

Silvus napisał:
Jednocześnie, i to uważam solidnie, że tekst, w tym, co widzę, nie prezentuje mi nic, żadnej uwagi historii, bo "lepsze" przeżyłem sam.A ja przeżyłem taką, przynajmniej w tym tekście. I tego będę bronić.


A ja będę się bronił, że mi autor nie zaprezentował tego przeżycia tak, jak sam autor ją odczuł. Basta. I żyje się dalej. :)
Silvus dnia 31.01.2018 00:03
Decand napisał:
Ale ja tego nie wiem, na przykład, inny ktoś też może tego nie wiedzieć. Nie możesz "przyjmować", że ktoś o Twoim koncepcie wie. Możesz w takie zagrania bawić się, gdy wydasz zbiór opowiadań i będzie to bardziej oczywiste dla czytelnika. Jako jednostkowa sprawa - to pisanie oczywistej oczywistości.

Dobrze, nieważne. :)

Decand napisał:
Konwencja zła, bo niepoprawna gramatycznie. Nie może coś mocniej nie wiać tak samo, jak coś nie może parzyć zimnem. No chyba, że nie wiało mocniej NIŻ kiedyś, ale z tekstu to nie wynika. Nawet wtedy takie zdanie nie ma sensu, z mojego punktu widzenia. Skoro stan się nie zmienił to nie widzę potrzeby powrotu do jego ponownego opisu.

Z tekstu wynika, że nie wiało mocniej niż kiedyś - niż na początku - "było niemal bezwietrznie". Wiem, zawoalone. ;)
Rozumiem obiekcje. Pozostawię tak. Tekst ma być trudny w odbiorze w niektórych miejscach.
A co do potrzeby - stan się właśnie zmienił, bo przecież napisałem, że "coraz mocniej".

Decand napisał:
Czy ideą literatury nie jest drożenie w tematach, w których COŚ się dzieje? Nie twierdzę, że ten fakt nie jest dla Ciebie istotnym, ale dla mnie, jako czytelnika oczekującego, nazwijmy to, "nagrody" za moje przemęczenie przez tekst, jest coś, co mogę wziąć do serca. Fakt, że coś zaszło, tyle i aż tyle, nie daje mi nic.

Oczywiście, jedne utwory idą w akcję, inne we wrażenia. Muszę chyba popracować nad wrażeniami, to akcja może automatycznie stanie się mniej istotna. Zobaczymy, jak mi się uda.

Decand napisał:
To jeszcze jeden przykład. Spójrz i porównaj dialog:
– Zagotowała się! – zauważył, wiedząc, że woda gotuje się przy stu stopniach Celsjusza z książki do biologii z trzeciej klasy podstawówki.
- Zagotowała się! - zauważył. Przypomniał sobie wtedy o sytuacji z trzeciej klasy podstawówki, gdzie uczył się o wrzeniu wody.
Gdzie ja widzę różnice? Sto stopni. Wiemy, że tak jest i nie odkrywajmy koła na nowo. Nie mówimy tak w ogóle. Nie mówimy do znajomego "A wiesz, że ona idzie do pracy co jest prawdą, którą wielokrotnie potwierdzałem szerokim spektrum badań...". Mówienie czegoś takiego wprost, moim zdaniem, jest zwyczajnie nie miłe chyba, że narrator ma ku temu specjalne upodobanie, uargumentowane w treści, które przeinacza się przez całą treść tekstu lub przez jego solidny fragment. Tutaj tak się nie dzieje i wychodzi z tego zapychacz. To tak, jakby wziąć bardzo długi opis lasu, który już w następnym zdaniu nie wraca już w powieści. Po co to komu? Na co to komu?

O, z takimi osobami jak Ty to super się rozmawia. :)

Wiemy, że tak jest, prawda. I ja właśnie dlatego o tym piszę. Gdy piszę o czymś, o czym wiem, że jest faktem, o czym nawet wcześniej wspomniałem (może nawet w ten sam sposób ), automatycznie zwracam uwagę na to, że jest to ważne dla odbioru fragmentu utworu lub całego nawet. To raz.

Dwa, że takie podejście upraszcza czasem opis. Osobiście nie cierpię złożonych opisów, gdy mam tekst zrozumieć. Akapity wolę krótkie. (Co innego, gdy tekst ma być napisany poetycznie - w porządku, zgadzam się na kilka trudniejszych, dłuższych zdań). (A przy lekturach niebeletrystycznych chcę czytać zdania nawet do bólu proste i krótkie, jak również powtarzanie wiele razy tego samego). Gdy kolejny raz jest napisane o tym samym, mam szansę zrozumieć - bo zarówno nie muszę próbować zrozumieć danego fragmentu drugi raz, bo już go znam, jak i jednak jego pojawienie się wprowadza jakąś nowość, bo jest w innym kontekście, lub też po prostu powtórzenie, jak wyżej napisałem, czyni go ważniejszym (i pozwala łatwiej zapamiętać).

Oczywiście te dwa punkty to jedynie pewien mój subiektywny odbiór, więc nie muszą być odpowiednie dla wszystkich i dla każdego tekstu. Widzę różnicę w podanym przez Ciebie przykładzie - i szczerze mówiąc, jeśli ktoś pisze tak np. na PP i nie uzasadni mi tego, to go w myślach ganię. ;)

Rozumiem więc, czeka mnie praca - o to uargumentowanie w treści w przyszłości. :) Dziękuję. :)

Decand napisał:
Poetyzowanie poetyzowaniem (tego się nie tykam zupełnie). Zupełnie nie trzymam się argumentacji jakoby stwierdzenie "jestem poetą" upoważniało mnie do zaakceptowania takiej formy prozatorskiej. Odwróćmy koło. Czy gdybym napisał słaby wiersz zaakceptowałbyś moją argumentację "Jestem prozaikiem i tak piszę, o."? Nie mówię, żebyś nie próbował prozy, bo to fajna sprawa, ale, niestety, są to dwie dziedziny, z dwoma, dosyć różnymi, sposobami podejścia do tematu. Nie jest to niemożliwe do połączenia, ale trzeba naprawdę walić głową o mur, by coś takiego osiągnąć.

Zgadzam się z Tobą, nie protestuję, może być różnie. A gdybyś napisał słaby wiersz, to tak, zaakceptowałbym Twoją argumentację, o ile rzeczywiście widać by było po nim, że jest jak fragment prozy, jedynie podzielony na wersy.

Decand napisał:
Ale do rzeczy - przeczytaj to zdanie sobie z kilka razy. Tam jest błąd jak sto dwa."ja na wy­cią­gnię­cie ręki."A nie "jak na wyciągnięcie ręki."? Wiele by to tłumaczyło. Skrzata literowego, na przykład ;)

Cytat:
Sta­li­śmy tak, ona pa­trzy­ła gdzieś w prze­strzeń z nie­okre­ślo­ną miną, ja na wy­cią­gnię­cie ręki.

"[a] ja [byłem] na wyciągnięcie ręki". Tak to widzę.

Decand napisał:
I po tym padają pytania "Czy autor w ogóle to skończył? Straciłem czas na coś bez konkluzji?". To ma swoje dobre i złe strony, ale tekst musi się trzymać i trzymać czytelnika by reakcja, taką o której piszesz, w ogóle się ujawniła. I przed tym przestrzegam najbardziej, bo to doprowadza do skrajnych i, niestety często, negatywnych reakcji. Lepiej nauczyć się jednak kończyć coś "typowo" by na tym budować coś nietypowego. Nikt nie skacze na główkę bez nauki skoków do wody.

Masz rację - to coś jak skakanie na główkę bez nauki. Nie będę się spierać. Po prostu pójdę dalej (o ile w ogóle coś jeszcze napiszę z prozy, bo te kilka miniatur to trochę wyszło ze mnie przypadkiem). Dziękuję. :)

Decand napisał:
A ja będę się bronił, że mi autor nie zaprezentował tego przeżycia tak, jak sam autor ją odczuł.

I to też prawda! I będę się uczyć lepiej pisać.
Usunięty dnia 02.06.2018 10:21
Hej, Silvus,

Zajrzałem. Co do treści to powiem, że może dać do myślenia. Mi dał.
Od razu powiem, że nie za bardzo czytałem poprzednie komentarze, więc mogę się powtarzać.
A co do warsztatu mam kilka zastrzeżeń:
Cytat:
Nie byłem zde­ner­wo­wa­ny, a jed­nak wcale nie mia­łem ocho­ty stać.

Ja zwykle tak miewam, że jak jestem zdenerwowany, to nie usiedzę, więc w moim przypadku to zdanie zaprzecza samemu sobie. Gdybym miał opisać siebie w takiej sytuacji, zastąpiłbym słowa "a jednak" słowem "i".
Cytat:
Nagle coś mnie lekko ści­snę­ło w żo­łąd­ku

Tu w zasadzie nie ma błędu. Ale należy pamiętać, żeby nie nadużywać słów zmiękczających typu "lekko, nieco, niby, itp". Owszem one dokładniej pokazują zaistniałe realia, ale w literaturze czasem warto walnąć z grubej rury. Ja wyrzuciłbym słowo "lekko".
Cytat:
– Cześć – wsta­łem, zdo­by­wa­jąc się na spoj­rze­nie na nią tak samo jak zwy­kle

Jeśli się na coś zdobyłeś, to musiało być to "niezwyczajne". Na zwykłości się nie zdobywasz - je po prostu robisz.
Cytat:
Wiatr coraz moc­niej nie wiał, w miarę jak zbli­ża­li­śmy się do cen­trum parku.

To mi nie pasuje: "wiatr coraz mocniej NIE wiał". Wiem, o co Ci chodziło, ale ja to ująłbym inaczej. Druga sprawa, że dalsza część zdania: "w miarę jak" wymusza jakąś zmianę - w tym przypadku wiatru.
Cytat:
W końcu B. za­mil­kła; oboje wie­dzie­li­śmy, że mil­cze­nie to ważna część roz­mo­wy. Po kilku chwi­lach ru­szy­li­śmy dalej, park jesz­cze się nie skoń­czył.

Tu też nie ma błędu, ale ja, osobiście i subiektywnie, dodałbym jeszcze z jedno zdanie między tymi dwoma. Aż się prosi, aby bardziej musnąć temat milczenia jako ważnej części rozmowy.
Cytat:
– O ni­czym? – sta­ra­ła się zdzi­wić.

To mi nie pasuje. Ja napisałbym po myślniku po prostu: "zdziwiła się".

To z grubsza tyle. Pamiętaj, że to moja subiektywna opinia.
Pozdrawiam
Silvus dnia 02.06.2018 14:56
AntoniGrycuk napisał:
Od razu powiem, że nie za bardzo czytałem poprzednie komentarze, więc mogę się powtarzać.

Ja nie za bardzo je pamiętam, więc summa summarum jesteśmy kwita. ;)

AntoniGrycuk napisał:
Ja zwykle tak miewam, że jak jestem zdenerwowany, to nie usiedzę, więc w moim przypadku to zdanie zaprzecza samemu sobie. Gdybym miał opisać siebie w takiej sytuacji, zastąpiłbym słowa "a jednak" słowem "i".

A widzisz, a ja mam odwrotnie. Może chodzi nam o różne zdenerwowania?

AntoniGrycuk napisał:
Tu w zasadzie nie ma błędu. Ale należy pamiętać, żeby nie nadużywać słów zmiękczających typu "lekko, nieco, niby, itp". Owszem one dokładniej pokazują zaistniałe realia, ale w literaturze czasem warto walnąć z grubej rury. Ja wyrzuciłbym słowo "lekko".

Dzięki za wskazówkę! Ale zostawię, bo dla mnie samo "ścisnęło" w kontraście do "lekko ścisnęło" brzmi "mocno ścisnęło".

AntoniGrycuk napisał:
Jeśli się na coś zdobyłeś, to musiało być to "niezwyczajne". Na zwykłości się nie zdobywasz - je po prostu robisz.

Tu chodzi o to, że to spojrzenie było "niezwykłe" (bo się na nie "zdobyłem" ) właśnie dlatego, że było "zwykłe". W opisanych okolicznościach chciałem na nią spojrzeć inaczej niż zwykle (powiedzmy, spode łba), a jednak udało mi się spojrzeć tak samo jak zwykle.

AntoniGrycuk napisał:
To mi nie pasuje: "wiatr coraz mocniej NIE wiał". Wiem, o co Ci chodziło, ale ja to ująłbym inaczej.

Chodziło mi o trzy rzeczy naraz, więc nie wiem, które z nich masz na myśli. Pierwsza to moje wrażenie zanikania bodźców zewnętrznych (przede wszystkim wiatru), druga to wynikająca z tego koncentracja na odczuciach wewnętrznych, a trzecia to dosłowne odwołanie się do sytuacji wiania wiatru – wiatr wiał z jakąś siłą, wiał mniej, nie wiał wcale (pod koniec, o czym już nie piszę). Istotne dla mnie było odwołanie się dosłowne (a nie poprzez kontrast "wiać" – "uciszać się" ) dlatego, że inaczej straciłbym ciągłość obrazowania (wieje cały czas, a nie raz wieje, a raz się ucisza).

AntoniGrycuk napisał:
Druga sprawa, że dalsza część zdania: "w miarę jak" wymusza jakąś zmianę - w tym przypadku wiatru.

Czyli w sumie potwierdzasz, że zwrot "nie wiał" pasuje?

AntoniGrycuk napisał:
Tu też nie ma błędu, ale ja, osobiście i subiektywnie, dodałbym jeszcze z jedno zdanie między tymi dwoma. Aż się prosi, aby bardziej musnąć temat milczenia jako ważnej części rozmowy.

I masz rację. Nie miałem już weny. :(

AntoniGrycuk napisał:
To mi nie pasuje. Ja napisałbym po myślniku po prostu: "zdziwiła się".

Ale ona właśnie "starała się". Całe opowiadanie piszę jakby z perspektywy wszechwiedzącego narratora. Gdybym pisał tylko "z perspektywy narratora właściwego", to jak najbardziej pasuje "zdziwiła się".

AntoniGrycuk napisał:
Pamiętaj, że to moja subiektywna opinia.

Pamiętam. :) Lubię subiektywne opinie, lubię dyskutować i kłócić się (z dystansem). A najbardziej lubię filozofować. :)

Cieszę się, że odwiedziłeś mnie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty