Mały Książę w supermarkecie - Lorelay
Kategoria Konkursowa » Konkurs "Mały książę" » Mały Książę w supermarkecie
A A A
"Adult Market" - głosił jarzeniowy napis na ogromnym, podświetlonym neonie dokładnie nad głową chłopca.
- Jakby to nie można normalnie, po polsku - mruknął pod nosem. - Niebawem wykupią nas z ostatnimi gaciami.
W zasadzie nie do końca rozumiał kto i kogo miałby wykupić, ale tak zawsze mawiał dziadek, zanim usnął w fotelu i już się nie obudził. Tak samo podobno mawiał też ojciec, zanim trzasnął drzwiami i wyszedł do innej pani, ale tego oczywiście chłopiec pamiętać nie mógł. Robił jeszcze wtedy w pieluchy, jak twierdziła mama. Kiedyś, tylko raz, zapytał o ojca. W dodatku, na swoje nieszczęście, spytał dziadka. Dowiedział się jedynie, że tamta pani była tańsza od matki. Biedny dziadzio musiał już wtedy mieć tę swoją dem... demo... demonicę. Nie zaraz, de... demencję. O! Tak to się nazywało! W każdym razie musiał ją już mieć, bo przecież ludzie nie mogą być tańsi ani drożsi. Ludzie nie mają ceny, jak towar w sklepie, takim jak ten.
Na przykład Róża. Ona przecież nie ma ceny. Jego Róża... Różyczka... Jak mogłaby być albo tania, albo droga? Róża to była po prostu Róża. No, może nie tak do końca po prostu. Róża była wyjątkowa, jedyna i... wspaniała. Miała już szesnaście lat i była prawie dorosła. Nosiła koronkową bieliznę, piła drinki i paliła takie długie, kobiece papierosy. Chodziła krótkich spódniczkach, a nogi miała długie jak... Przez chwilę szukał w głowie porównania. Jak nogi Róży, oczywiście - dokończył myśl w stanie nagłego olśnienia. Róża umiała się całować, tak z języczkiem. Nauczyła go nawet.
A on... On Różę kochał. Tak najbardziej na świecie, szaleńczo i romantycznie. Tak jak bohaterowie książek kochają damy swojego serca. Kochał ją ponad wszystko i ponad własne życie. Wyczytał gdzieś to zdanie i tak strasznie mu się spodobało. Tak, że nawet powtórzył je Róży. Ona jednak zaśmiała się tylko, tak czysto i perliście, jak tylko Róża potrafiła. Z początku zrobiło mu się smutno, że się z niego śmieje, ale zaraz zorientował się, jaki jest niemądry. Róża przecież kochała go. Fakt, nigdy tego nie powiedziała wprost, ale przecież musiała go kochać. Nie mogło być inaczej. Opiekował się nią i robił wszystko, o co go poprosiła. Kiedyś nawet napisał dla niej wiersz. Tylko... potem wstydził się jej go dać. Nie był przecież poetą. Był tylko chłopcem, a chłopcy nie potrafią przecież pisać wierszy.
Teraz też przyszedł tu dla Róży. To przecież oczywiste, że nie dla kogo innego! W innym wypadku po co szwendałby się po jakiś wielkich, przytłaczających marketach z kilometrowymi kolejkami do kas, w których siedziały znudzone i wściekłe na cały świat paniusie. Róża jednak czekała na prezent. Obiecał jej. Przyrzekł, że przyniesie jej najpiękniejszy prezent, jaki tylko uda mu się znaleźć. Poprosiła, by kupił jej coś wyjątkowego, a on nie mógł jej przecież odmówić. Odmówić? Róży? Cóż za niedorzeczność! Róża za to też mu coś obiecała. Powiedziała, że jak przyniesie jej naprawdę piękny prezent, nauczy go czegoś przyjemnego, co potrafią tylko dorośli. Tylko, że on wcale nie był dorosły. Róża jednak mówiła też coś o miłości, a kochać może przecież każdy, bez względu na wiek. On na przykład kochał Różę i bez dorosłości i pokazywania czegoś przyjemnego. Nie mógł jej zawieść. Przecież nazwała go swoim Małym Księciem i pocałowała w policzek. Jak mógłby wrócić do niej, bez najwspanialszego prezentu świata?
Tak więc czekały go wielkie poszukiwania. Wyjątkowy prezent dla wyjątkowej Róży... To musi być coś naprawdę, absolutnie niepowtarzalnego, cudownego, wspaniałego... tak jak sama Róża.
Pogrążony we własnych myślach chłopiec wyrżnął z całej siły w szybę kręcących się drzwi.
- Witamy Państwa serdecznie w nowo otwartej sieci Adult Market. U nas można kupić wszystko - odezwała się w głośniku znudzona paniusia.
Mały blondynek masując obolałe czoło wszedł, a raczej został wepchnięty przez prący przed siebie tłum, między regały z towarem. Przeciskając się przez rozentuzjazmowane ludzkie przeszkody przemierzał kolejne stoiska pełne produktów spożywczych, narzędzi ogrodniczych, sprzętów gospodarstwa domowego, chemii gospodarczej i artykułów biurowo-papierniczych. Rzeczywiście, zdawać by się mogło, że da się tu kupić wszystko. Nic z owego wszystkiego nie nadawało się jednak na prezent dla Róży.
Ileż, u licha, kilometrów mógł mieć taki market? Zadając sobie to i temu podobne pytania, szedł dalej powłócząc zmęczonymi nogami. Tyle stoisk, tyle produktów, tyle kuszących promocji i obniżek cenowych, a wśród nich... żadnego, ale to absolutnie żadnego wyjątkowego prezentu dla wyjątkowej Róży. Czego zresztą oczekiwał? Co tak niesamowitego mógłby kupić za te swoje marne kieszonkowe? Z pewnością nic, co zadowoliłoby Różę. Nic, na co Róża zasługiwałaby. Nic, co byłoby dla Róży wystarczającym prezentem.
Zatrzymywał się co jakiś czas. Spoglądał na kolejne przedmioty, kuszące plastikowymi plakietkami z imponującym, czerwonym napisem "Promocja". Może kosmetyk? Eee, lepiej nie. Jeszcze Róża gotowa pomyśleć, że uznał ją za nie wystarczająco piękną, skoro podarował jej coś poprawiającego urodę. To samo tyczyło się zresztą pachnących płynów do kąpieli, kadzidełek, świeczek zapachowych czy olejków eterycznych o niezliczonej palecie przyjemnych woni. Naturalny zapach Róży był przecież najpiękniejszy. Nie chciał czuć nic innego, gdy przytuli się do niej czy zanurzy twarz w jej płomiennych lokach. Więc może płytę z nagraniami ulubionego zespołu? Ale... jaką właściwie Róża lubi muzykę? Kiedyś puszczała mu kilka utworów na mp3 w telefonie. Gdyby zapytał ją wtedy o nazwy wykonawców. A tak... Trudno. Zresztą, to wcale nie był najlepszy pomysł. Z pewnością wiele jest rzeczy bardziej wyjątkowych i bardziej odpowiednich dla Róży. Na przykład coś ładnego do ubrania. Właśnie! To jest myśl! Róża wspominała kiedyś, jak bardzo chciałaby mieć takie wysokie kozaczki na szpileczce. Tylko... takie kozaczki pewnie kosztują więcej niż jego kieszonkowe. No to może bielizna? Róża powiedziała mu kiedyś, że mężczyzna powinien kupować swojej kobiecie seksowną bieliznę. Nie wiedział wtedy co to oznacza, więc zapytał, a ona ze śmiechem wytłumaczyła mu, że chodzi o taką skąpą i koronkową, najlepiej czerwoną. Tak! Kupi jej bieliznę. Była przecież jego kobietą, prawda? Ale... ale... jaki rozmiar mogła nosić Róża. Poczuł jak policzki pokrywają mu rumieńce wstydu. Jak mógł tego nie wiedzieć? Z drugiej jednak strony, skąd niby miał wiedzieć? Żaden trzynastoletni chłopiec przecież nie znał się chyba na damskiej bieliźnie. Żaden pewnie nie miał też swojej Róży.... On jeden miał i wiedział tylko tyle, że jego Róża ma duże piersi. Nic więcej, tylko, że duże. Zawstydził się jeszcze bardziej.
Krzyknął nagle wyrwany ze świata własnych myśli. Tym, w co tym razem rąbnął czołem, okazało się jedną z tych wielkich, plastikowych plakietek. "Promocja" - głosił czerwony druk. - "Pakiet na każdą okazję! Trzy w jednym! Po rozłożeniu kapelusza na dwie części, otrzymasz węża i słonia."
Chłopiec parsknął nie zaszczyciwszy rewelacyjnego produktu nawet przelotnym spojrzeniem. Obrócił się na pięcie. Przed oczyma wyrósł mu kolejny napis, drukowany identyczną, czerwoną czcionką. "Promocja. Kup skrzynkę, a baranka znajdującego się w środku otrzymasz gratis".
Nie... skrzynka z barankiem na pewno nie spodoba się Róży. Trzeba znaleźć coś innego. Coś, co Róża najbardziej lubi. Róża lubi... Róża lubi... Drinki! Tak! Róża lubi przecież takie kolorowe napoje po których z ust pachnie jej alkoholem. Dała mu kiedyś spróbować jednego, ale mu nie smakował. Widocznie chłopiec nie był jeszcze wystarczająco dorosły, by drinki mu smakowały. Tak mówiła Róża, a skoro Róża coś mówi, oznacza to, że z pewnością ma rację.
Skierował więc, nieco żywsze kroki ku stoisku z alkoholem. Wtedy dopiero przypomniał sobie, że jest przecież chłopcem, a takim chłopcom jak on nie sprzedaje się napojów alkoholowych. Na pewno się nie uda, paniusia przy kasie nigdy nie zapomina pytać o dowód, boi się o tę swoją znienawidzoną posadkę za marne grosze. Właściwie to chłopiec nie bardzo wiedział ile zarabia taka kasjerka, ale tak zawsze mówiła mama. A gdyby tak poprosił kogoś dorosłego o pomoc? Może znajdzie kogoś, kto zgodzi się kupić mu kolorowego drinka dla Róży. O! Na przykład tamten pan.
- Przepraszam. Proszę pana. Halo! Proszę pana, ja bardzo pana przepraszam, ale...
- Ssso? - wybełkotał mężczyzna. Potężnie zatoczył się odwracając i wpadł w regał z paczkami papierosów najróżniejszych marek.
- Nie przejmuj się - inny mężczyzna położył rękę na ramieniu zupełnie zdezorientowanego chłopca. - Pijany.
- Nie rozumiem.- mruknął chłopiec bardziej do siebie niż do stojącego obok człowieka - Po co ludzie piją tyle, żeby potem nie umieć utrzymać się na nogach.
Mężczyzna zaśmiał się chrapliwie.
- Żeby zapomnieć - westchnął.
- Zapomnieć o czym? - chłopiec ze zdziwieniem uniósł brew.
- No jak to o czym? O tym, że piją - odburknął poirytowany już trochę rozmówca.
- Nie rozumiem...
- Za mały jesteś gówniarzyk, żeby rozumieć. Czekaj, minie dziesięć lat albo dwadzieścia, a przestaniesz zadawać głupie pytania.
Po tych słowach, którym towarzyszyło lekceważące machnięcie ręką, człowiek odwrócił się i poszedł w swoją stronę, zostawiając skołowanego chłopca samego, z własnymi, coraz mniej jasnymi myślami.
Nim jeszcze blondynek zdołał się otrząsnąć, siła zderzenia popchnęła go ku regałom pełnym szklanych butelek. W ostatniej chwili ktoś inny złapał go za rękę i silnie pociągnął, ratując przed niechybną katastrofą.
- Uważaj mały - pouczył go szorstki, męski głos. - Tamtemu lepiej nie wchodzić w drogę. Król cholerny! Myśli, że nie wiadomo kto on. Wydaje mu się, że nawet nie musi patrzeć jak łazi.
- A... ale kto? O kim pan mówi? - chłopiec spojrzał na swojego wybawcę wielkimi ze zdumienia oczyma.
- No jak to, o kim. O tym Królu skubanym. Panoszy się to to i tylko by rozkazywał.
- Komu rozkazywał?
- Aj, mały, no nikomu. Komu on by tam mógł rozkazywać, obdartus taki.
- To jak rozkazuje, jak nie ma komu? - z każdą chwilą chłopiec rozumiał z tego wszystkiego coraz mniej.
- Aj tam, mały, nie mam czasu na głupie pytania.
- A co pan robi?
- Liczę.
- Co pan liczy?
- A co się liczy? Pieniądze.
- Ale po co je pan liczy?
- Daj mi już spokój, smarkaczu - warknął zapytany ze złością. - Mówiłem już, nie mam czasu na głupoty. Muszę liczyć.
Skołowanemu chłopcu udało się nareszcie wydostać z oblegającego stoisko alkoholowe tłumu. W głowie kołatała mu się już tylko jedna myśl. "Dorośli są dziwni". Chłopiec nie chciał dorosnąć. Jeśli miałby być taki jak tamci... pić, liczyć i rozkazywać nie wiadomo komu... Zdecydowanie wolał być chłopcem, który ma przecież swoją Różę i jest szczęśliwy. Stop! Właśnie... Róża! Z tego wszystkiego zapomniał o prezencie. Cóż, ten drink, to chyba nie był jednak dobry pomysł.
- Czego szukasz, chłopcze? - usłyszał nagle nad głową przyjemny kobiecy głos.
Spojrzał w górę. Przy półce z książkami, na drabinie, niemal pod samym sufitem, siedziała starsza już, siwiejąca pani, w granatowym fartuchu do kolan z logo Adult Marketu wyszytym na bocznej kieszonce. Uśmiechała się do niego serdecznie.
- Prezentu dla Róży - odpowiedział bez zastanowienia, odwzajemniając uśmiech.
- Dla Róży, powiadasz...
- Tak. Zna ją pani?
Kobieta z drabiny zaśmiała się trochę skrzekliwie.
- Czy znam Różę? A kto nie zna tej małej. Znam i ją i tyle innych jej podobnych, że sam byś nie uwierzył... - roztrajkotała się.
- Jakie inne?! - wybuchł chłopiec wchodząc pracownicy marketu w pół zdania. - Jakie podobne?! Przecież Róża jest tylko jedna!
Nad jego głową ponownie rozległ się śmiech, tym razem jeszcze bardziej skrzeczący.
- Taaak... Jedna... Naiwnyś chłopcze, boś młody. Z latami się nauczysz, jak to z nimi jest, tymi Różami i innymi takimi.
- Nie ma innych! Róża jest tylko jedna! Moja Róża!
- Chodź kochanieńki, chodź, ja ci pokażę, że tego kwiatu, to pół światu - rechocząc podstarzała kobieta zeszła z drabiny i nim zdążył zaprotestować wzięła go bezceremonialnie pod rękę i zaczęła prowadzić poprzez zawiły labirynt sklepowych regałów.
- Dokąd mnie pani cią... - nie dokończył.
To, co zobaczył sprawiło skutecznie, że dalsze słowa uwięzły mu w gardle. Przed nim, na tle czerwonych ścian oświetlonego w tej samej barwie pomieszczenia stały, jedna obok drugiej - Róże. Wszystkie długonogie, w krótkich, opiętych spódniczkach. Były wśród nich Róże czarne jak noc i złote jak promienie słońca. Były też Róże w różnych odcieniach czerwieni i pomarańczu. Róże mahoniowe i rubinowe i takie jak jego Róża r11; barwy ciemnej czerwieni burgundu z Bell Colour. Róże owe uśmiechały się do niego, puszczały oczka, trzepotały rzęsami, chichotały.
- Ale... ale Róża przecież... jest tylko jedna... jedna - mamrotał do siebie bezwiednie. - Moja róża... moja... jedyna... wyjątkowa...
Stojąca najbliżej, czarna i wysoka, roześmiała się w głos.
- Co mały, chciałoby się popróbować, jak to jest, być mężczyzną, co?
- Słucham?
Tamta roześmiała się jeszcze głośniej.
- No to jak? Pieniążki masz?
- Ale na co?
- Na mnie przecież r11; łypiąc z wyższością na koleżanki, Czarna Róża delikatnie ujęła jego rękę i położyła na swoim pośladku. - No, nie ma się czego wstydzić, mały. Ode mnie możesz się wiele nauczyć.
- Ale jak to na ciebie? Przecież ty jesteś człowiekiem, nie towarem na sprzedaż.
- Przecież jedno nie wyklucza drugiego. Jestem Różą i za odpowiednią cenę można mnie kupić, tak jak wszystkie Róże.
- Wszystkie? A moja Róża? Mojej Róży przecież nie można kupić!
- Można, można. Każdą można. To tylko kwestia ceny.
Jakby na potwierdzenie jej słów w głośniku znów odezwała się znudzona paniusia:
- Witamy Państwa serdecznie w nowo otwartej sieci Adult Market. U nas można kupić wszystko.
- Nie wierzę! Nie wierzę! - krzyczał. A może to tylko własne myśli odbijały się echem w jego skołowanym umyśle. - Chcę już wracać! Chcę wyjść! Chcę do mojej Róży!
Obraz rozmazywał się przed pełnymi łez oczyma. Świat wokół wirował. Światła, regały, czerwień ścian, skrzynka z barankiem, promocyjne plakietki... wykrzywiona w złośliwym grymasie twarz siwiejącej kobiety w granatowym fartuchu.
- No, no, Mały Książę, przecież mówiłam. Tego kwiatu pół światu, a tyś musiał sobie tę najdroższą upatrzyć. W dodatku cichodajkę. Te co to biorą w prezentach są najgorsze. Myślą, że są lepsze, bo nie biorą gotówki. A w rzeczywistości... Mój biedny Mały Książę... No, już, już, nie płacz. Po prostu dorastasz chłopcze. No, już dobrze. Nie ma co płakać, kiedyś trzeba dorosnąć, Mały Książę. A to dopiero początek, kochanieńki... dopiero początek...
- Ty Żmijo! Ty parszywa, stara Żmijo! Ja nie chcę dorosnąć! Nie chcę!
- Jesteś tego pewien?
Chłopiec skinął głową. Żmija skinęła również.
- Pracownik sekcji sprzątającej proszony na stoisko księgarskie - wymamrotał znudzony głos paniusi w głośniku - Powtarzam, pracownik sekcji sprzątającej proszony pilnie na stoisko księgarskie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Lorelay · dnia 14.12.2008 11:52 · Czytań: 2341 · Średnia ocena: 4,75 · Komentarzy: 14
Komentarze
Wiktor Orzel dnia 16.01.2009 20:14 Ocena: Świetne!
Gratuluję wygranej!
Hyper dnia 16.01.2009 21:31 Ocena: Świetne!
Wspaniałe, rzeczywiście. Jest tylko jakaś R-ka. Fantastyczne są te odniesienia do tradycyjnego "Małego księcia". Prawdziwie i szczerze gratuluję!
Miladora dnia 16.01.2009 23:51 Ocena: Świetne!
Gratulowałam wcześniej pod ogłoszeniem o wynikach, gratuluję jeszcze raz. Jest rzeczywiście świetne... :yes:
aleksander_sowa dnia 17.01.2009 15:59 Ocena: Świetne!
No Kiler, zaimponowałeś mi. Doskonałe.
Lorelay dnia 20.01.2009 20:45
Dzięki wielkie :) Bardzo się cieszę, że tak pozytywnie odebraliście ten tekst, gdyż ja sama bardzo go lubię :)
agafaust dnia 07.02.2009 19:03 Ocena: Bardzo dobre
Świetny pomysł. Bardzo mi się podobają nawiązania do książki zgrabnie wplecione w opowiadanie, oraz zakończenie. Wydaje się "urwane" i właśnie takie najbardziej lubię, kiedy sami możemy stworzyć sobie ciąg dalszy. Jednocześnie bez pomięcia pointy. Świetnie rozegrałaś tę "końcówkę": (pracownik sekcji...) krótko, konkretnie i rzeczowo. Genialne jest stworzenie kreacji tej starszej pani z obsługi, to jak się wypowiada, jej zachowanie, po prostu już ją sobie wyobrażam:) Nie podoba mi się zwrot:'mały blondynek" i zbyt częste powtarzanie "motywu paniusi" Poza tym myślę,że Mały Książę wie o Róży wszystko, dlatego miał by pojęcie jakiej słucha muzyki.W tym opowiadaniu doskonale ujęłaś model społeczeństwa skomercjalizowanego, jego problemy, kulturę hipermarketu. Fajnie, że założenia nie odbiegają od oryginału i widać cechy wspólne, nawiązania itd. To po krótce moje zdanie. Oczywiście mogę się mylić. Gratuluję pomysłu i wygranej, i życzę dalszych sukcesów!!!;) Pozdrawiam:D
agg
iibuprom dnia 14.02.2009 16:39 Ocena: Świetne!
tak, przychylam się do opinii - zgrabne nawiązania do "Małego Księcia", ładnie poprowadzone opowiadanko :) gratuluję i życzę dalszych ciekawych pomysłów :)
decKster dnia 24.02.2009 16:20 Ocena: Świetne!
I już? Zaledwie 7 komentarzy pod (prawie) doskonałym opowiadaniem! Lorelay, gratuluję pióra, które zgrabnie się czyta, prostoty i sugestywności bajki! Żadne ze znanych, profesjonalnych opowiadań zaangażowanych nie oddaje w tak dobry sposób późnej nowoczesności w supermarkecie. Jednocześnie dialogi dobrze wpisują się w strukturę, mimo zapożyczeń z oryginału - co jest uchybieniem dla znających treść bajki - nie przeszkadzają, a nowe istotnie wzbogacają całość, i są jakby wyjęte spod pióra Exupery. Bardzo dobra stylizacja, jeszcze lepsze zakończenie.

Gdybym zaś miał wskazać niedociągnięcie, to na pewno Książę, który w kluczowym momencie zwyczajnie się mazgai, miast wybrnąć z opresji trafną puentą. Wydaje się to być wyrazem bezradności autora. Przesadą jest dla mnie też "cichodajka" odbierająca prezenty. Wytraca się to obiektywizm, lekkość i spokój, z jakimi było prowadzone opowiadanie od początku.

Mimo wszystko ocena: Świetnie! Pozdrawiam.
Anaris dnia 25.02.2009 20:23 Ocena: Świetne!
Bardzo mi się podobało. Stworzyłaś coś przyjemnego w samym środku nudnego supermarketu :D Od razu inaczej się patrzy na te wszystkie biedronki :) Chociaż ja tam osobiście nic do biedronki nie mam. Niech sobie lata :smilewinkgrin:

Chyba nie zauważyłam błędów. A więc z czystym sumieniem daję Świetne
Mytopea dnia 22.09.2009 13:48 Ocena: Świetne!
Ojeju... zatkało mnie trochę. Uwielbiam "Małego Księcia" od wielu już lat i to tam szukam recepty na wszystkie zmartwienia i na życie ogólne. I w tym opowiadaniu mogłabym takowe znajdywać. Zręcznie napisane, czyta się lekko, a zarazem pozostawiło po sobie spustoszenie w mojej głowie - tak jak i dzieło Exupery'ego. :)
Bajdurzysta dnia 26.09.2009 22:47 Ocena: Świetne!
Bardzo mi się podobało. Nawiązania do Małego Księcia są bardzo widoczne, ale nie zmienia to faktu, że całość utworu i tak wygląda na Twoje dzieło. Gratuluję.
Jack Duck dnia 03.10.2009 12:28 Ocena: Dobre
Przyjemne, lecz ciut nad wyrost - moim skromnym zdaniem - ocenione. Nie widzę tu nic, co już by w oryginale się nie znalazło, tyle, że inne miejsce. Napisane oczywiście przyjemnie (choć momentami trochę jednak za naiwnie), za to będzie dobry +. Nic więcej, gdyż wszelkie treści (choć mądre) wzięte z Exupery'ego, nie Twoje własne. Zgrabne przerysowanie Małego Księcia na XXI wiek i już.
Lorelay dnia 05.10.2009 10:15
Bo właśnie tym miał być ten tekst. Nie jestem filozofem ani natchnionym twórcą - po prostu umiem pisać. Robię więc dokładnie to co umiem. Miałam konkretny pomysł - przeniesienie treści zawartych w Małym Księciu w realia współczesności. Nie miałam i chyba nadal nie mam ambicji wieszczenia nie wiem jak natchnionych przemyśleń własnych :)
KingaHrabia dnia 01.03.2010 23:29 Ocena: Świetne!
Udało ci się.;)
Super.
Gratuluję. Świetny tekst. Uwielbiam tę książkę!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty