Jesienny liść - bury_wilk
Proza » Inne » Jesienny liść
A A A
Powiało nagle, zdmuchnęło trochę białej piany wspinającej się dotąd wytrwale ponad grube krawędzie kufla. Jakiś chłodny ten wiatr, aż dreszcz po plecach przebiegł...
  Solidny, miękko chmielowy łyk i słodkawo pełzający w nozdrzach dym z fajki. Był jakiś dreszcz? Był jakiś podmuch? Chyba jednak był, bo gałęzie się jeszcze delikatnie bujają. Samotny, żółty liść łagodnym, eliptycznym ruchem opada coraz niżej i niżej, by ostatecznie spocząć tuż przy moim stoliku. Żółty liść... To już jesień?
  Schyliłem się, podniosłem ten złotawy, organiczny koniec pewnego rozdziału. Jakże to tak? A słońce, a ciepłe fale, a Afrodyty rozpalające beztroską nagością? Mój kufel znów pusty i wszystko wokół jakby smutniejsze, tylko ten listek, taki subtelny, taki kolorowy, połyskując mieni się uśmiechem.
  Z zadumy wyrwał mnie ostry hałas. Metalowa taca toczyła się kilka metrów po chodniku, zeskoczyła po schodkach i zanurkowała w przystrzyżoną trawę. Uciekła z miejsca wypadku, gdzie pozostały konające w brzęku szklanki, talerze i popielniczki. Afrodyta z wyraźnym zażenowaniem, schyliła się, zaczęła zbierać co większe kawałki szkła, druga pomknęła w pogoni za tacą, a później, gdy już ją dopadła, znikła za barem w poszukiwaniu jakiejś szufelki.
  Może należałoby się poderwać, wspomóc dziewczyny w chwili ciężkiej próby, uprzątnąć wszystko nim pojawi się jakiś szef, nadzorca, czy inny wyzyskiwacz... może. Ale odkąd pojawił się ten liść nie miałem już ochoty, nie maiłem siły. Afrodyty sobie poradzą. Schylać się? To nie na moją siwą głowę...
  Dostałem nowy kufel i nową porcję piany. Kątem oka dostrzegłem jak wesoła grupka innych, choć, jak ten pierwszy, równie żółtych, jesiennych liści mknie tam, gdzie ją wiatr poniesie. Życie w drodze... a może to już śmierć, choć nadal mobilna, chłonąca przestrzeń.
  Jeszcze jeden liść. Byłem już w połowie kolejnej porcji piwa, gdy zaplątał się w połyskującą miedzią kaskadę włosów. Tą Afrodytę znałem z widzenia. Przemykała tędy często. Czasem stukała obcasami pędząc do pracy, czasem falując, równym rytmem przebiegała w ramach wieczornego treningu, czasem elegancka, błyszcząca i piękna siadała gdzieś obok i upajała się radością i swobodą nocnej zabawy.
Może przypadkiem, ale zagarnęła mój uśmiech i zakłopotana wyplątała listek. Zatrzymała się. A może to stanął czas? Wreszcie mogłem się jej przyjrzeć. Dziwne, że wcześniej nie dostrzegłem, jak była doskonała... i jak kusząca. Odsłonięte uda przyozdobione koronką figlarnie nikły pod cnotliwą opieką spódnicy. Brrr... Kosmate myśli... Przyjemne... ale kosmate...
  Następne piwo wypiliśmy razem. Moją i jej pianę wiatr potraktował z iście poprawną politycznie równością. Białe płaty, porwane, niczym z grzywy sztormowej fali pomknęły między drzewa, by zmieszać się z gęstwiną jesiennych liści. Jej usta nabrzmiałe karminową przynętą nakarmiły mnie ciepłem, ale nie oderwały od stolika.
Nim się spostrzegłem, już jej nie było. Afrodyta (ta, która upuściła tacę) przyniosła mi kiełbaskę, uśmiechnęła się ze zrozumieniem, może z zazdrością, a może z żalem.
- Idź do domu, już późno.
  Nie poszedłem. Przecież ciemno, wiatr hula, jesienne liście czają się w zakamarkach nocy. Nie lepiej, nie bezpieczniej tak siedzieć, tak patrzeć, tak być?
  Przyszli ostatni goście. Dwa koty. Prążkowane, gibkie, tajemnicze. Zwykłe dachowce. Na własny użytek nazwałem je Duch i Mrok. Nie byłem oryginalny, ale też nie chciałem być. Koty były oryginalne i to mi wystarczało. Nie przychodziły tu co noc, raczej okazyjnie, ale akurat wtedy, gdy była szansa na coś do zjedzenia, akurat wtedy, gdy ciemność potrzebowała ich obecności do odprawienia swoich rytuałów. Miaucząc celebrowały sabat, czarowały hipnotycznym blaskiem zielonych oczu.
  W nocy jesienne liście nie różnią się tak bardzo od tych wiosennych, czy letnich. No może tylko tym, że zamiast szeleścić na gałęziach pokładają się zmęczone na trawnikach. Pijaczkowie mogą, to one też, nie?
- Jeszcze tu siedzisz? - Miedzianowłosa pojawiła się nie wiem skąd. Zarzuciła mi na plecy coś ciepłego. Pochłonął mnie czar...

  Kolejny kufel piwa nie przyniósł spełnienia, nie przyniósł też powrotu pamięci, ale wprawił mnie w dobry humor. Chmara wróbli z typowym dla siebie szczebiotem budziła dzień walcząc o resztki wczorajszych bułek. Alleluja, witaj poranku, witaj słoneczko! Nie ma słoneczka? Witaj więc chmurko, nie myśl, że Cię nie lubię. Och nie płacz, nie znoszę, gdy kobieta płacze, nie znoszę, gdy łzy moczą mi koszulę i duszę. Mówisz, że to tylko taki deszczyk, że nic się nie stało? W porządku, masz chusteczkę, uśmiechnij się wreszcie... Od razu lepiej.
  Drżę coraz częściej. Czy to emocje, czy delirium, czy może taki chłód bije od świata? Gdzieś znikły opalone twarze i błyski w oczach. Obserwowani przez grube, puste szkło ludzie pędzą na złamanie karku za umykającym autobusem. Chyba zmienił się rozkład...
Są i dzieci! Sami popatrzcie, jak nadzieja narodu w zwartym, karnym szeregu znika za drzwiami, za ścianami domu oświaty. Ściany... Ktoś już o tym coś mówił, może śpiewał?... Budujący widok. O, wracają, a zaraz pójdą znowu mądrzejsi o kolejny dzień. Raz, dwa, raz, dwa, jesienne liście, już lekko zbrązowiałe giną przygniatane glanami.
Afrodyta podająca piwo rozchorowała się i teraz zastępuję ją smutny szef, nadzorca, wyzyskiwacz. Nie w smak mu, że sam musi walczyć z pianą, że sam musi dolewać wody tak, żeby nikt się nie zorientował. W ogóle chyba wszystko mu nie w smak, ale nikogo na zastępstwo nie znalazł. Nie płacił za dużo, a już na pewno mniej niż jego brat prowadzący pub na obrzeżach Dublina.
To piwo od niego jakoś gorzej smakuje. Chyba do pełni rozkoszy potrzebuję, by było zaprawione odrobiną kobiecego uśmiechu i perfum. Cóż, o gustach się nie dyskutuje. Może komu innemu bardziej smakuje to nalane jego ręką. No, ale teraz muszę tu siedzieć dalej, bo wyjdę na homofoba, albo coś jeszcze gorszego...
Siedzę więc i zagryzam ziemne orzeszki. Małe draństwo uzależnia nie mniej od porannej kawy. Wystarczy, że raz sięgniesz po garść tych niewielkich kuleczek i już po tobie. Mogiła.
A propos uzależnień i mogiły, to przyszedł właśnie koleś z niedużym, kudłatym kundelkiem. Po kątach i pod ścianami huczy od plotek, że ten szary człowieczek sprzedaje narkotyki. Czy ja wiem? Nie wygląda na takiego, ale z drugiej strony, czy jest jakiś konkretny wygląd przypisany do tego "zawodu"? Nic o nim nie wiem, po za tym, że ma psa, więc nie będę go oceniał, ani oskarżał.
Pojawienie się dna w moim kuflu dziwnie zbiegło się w czasie ze zniknięciem pijaczków. Teraz jesienne liście mają całą przestrzeń trawników wyłącznie dla siebie. Mogą do woli opadać, rozkładać się, dogorywać, czasem w niezrozumiałym przypływie szaleństwa podrygiwać w rytmie wygrywanym przez wiatr.
Ale zimno... To chyba dlatego pijaczkowie zmienili lokalizację. Czyli jednak koniec mojego piwa nie miał z tym nic wspólnego. Cenna obserwacja...
O! Znów jest miedzianowłosa Afrodyta! Ukryła się pod gronostajowym płaszczem. Gdyby nie rubin ust krwawo wyglądający spod kaptura, pewnie bym jej nie rozpoznał. Zmieniła się, wydostojniała. Ja chyba też musiałem się zmienić, bo przeszła obok, niemalże otarła się o fizyczny obraz mojego jestestwa, lecz nie zauważyła mnie. Rozpustna woń perfum i swawolny, wiolonczelowy kształt z godnością skryły się za rogiem.
Słońce zaszło...
Dłoń w ciepłej rękawiczce podała mi kolejne piwo. Tym razem dostałem wyszczerbiony kufel, jestem pewien, że ten sam co w pewien letni wieczór, gdy bawiłem się ze skąpaną w upojeniu blondynką... Zaraz, wspomnienia, wspomnieniami, ale skąd ta rękawiczka? I czemu Afrodyta (ta miedziana) była tak ubrana? Rozejrzałem się badawczo i oniemiałem. Nie było już jesiennych liści, a wydmuchiwana przez wiatr piana jednoczyła się z obrusem białego puchu. Chyba coś przegapiłem... a może nie zauważyłem, jak umarłem?
Pociągnąłem kolejny, solidny łyk piwa i nabiłem dawno wygasłą fajkę...

LCF
11.2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bury_wilk · dnia 15.12.2008 12:59 · Czytań: 2426 · Średnia ocena: 4,27 · Komentarzy: 19
Komentarze
ginger dnia 15.12.2008 14:15 Ocena: Bardzo dobre
Jakie to... Spokojne. Nie umiem tego tekstu określić inaczej. Jest po prostu bardzo spokojny. I tak się właśnie czyta - powoli, z rozmysłem. Chyba dobrze, bo akcji tu za dużo nie ma. Mogłam się skupić, nic mnie do przodu nie gnało. I tak właśnie cichutko zostawię Ci piątkę i zostawię tekst innym...
gabstone dnia 15.12.2008 14:47 Ocena: Bardzo dobre
Kurdę ani diabła, ani anioła... Bury to na pewno Twoje?:) Chociaż podoba mi się to przemijanie, bezczas i pewnego rodzaju nieokreśloność. Taki tekst do zadumy i przemyśleń.
bury_wilk dnia 15.12.2008 14:56
...za to są tajemnicze koty i nie mniej tajemnicze Afrodyty :)
W sumie miało być spokojnie, przemijająco i nieokreśnie, więc cieszę się, że tak to odebrałyście :)
valdens dnia 15.12.2008 15:15 Ocena: Bardzo dobre
Fajne. O wiele lepsze niż tamto hmm cholera zapomniałem tytułu (ale to nawet lepiej).
bassooner dnia 15.12.2008 16:54 Ocena: Bardzo dobre
lepsze niż to konkursowe... tamta wyliczanka umęczyła mię troszku... nie wiem dlaczego ale skojarzył mi się taki amerykański film o gościu, który jechał do umierającego brata kosiarką do trawy... może to o to przemijanie chodzi. smutne to for me...
wyrrostek dnia 15.12.2008 16:54 Ocena: Bardzo dobre
bury wilku piję piwo i palę fajkę nie stosując reguły jedności miejsca i czasu. Mam również zastrzeżenia, w czasach depilacji, do określenia myśli kudłatymi. ;) Ale to drobiazgi - masz piątkę. :)
Jerzy dnia 15.12.2008 17:34 Ocena: Świetne!
Świetnie uchwyciłeś czas. Za klimat i to płynięcie przez spokojną narrację dam szóstkę.
bury_wilk dnia 16.12.2008 09:30
Miło, miło :)
Miladora dnia 16.12.2008 12:55 Ocena: Świetne!
Wilczku, dla mnie to piękna i nostalgiczna proza, a ponieważ szczególnie jestem wrażliwa na klimat, który można odmalować słowami, nie waham się dać 6.
PS. "znikła za barem" - ładniej wpasowuje się w rytm zdania "zniknęła". "tą Afrodytę" - chyba jednak "tę".
Ale to małe piwo na tle całości, hi...
bury_wilk dnia 17.12.2008 08:29
Fajnie, ze się Wam podoba, że nastraja, ale w sumie, to trochę dziwne, bo tekst jest dość smutny... przynajmniej taki był mój zamysł.
No, ale dzięki za odwiedziny :)
Jack the Nipper dnia 17.12.2008 21:55 Ocena: Świetne!
Ten tekst jest bardzo smutny. Tak smutny, że aż mnie sie smutno zrobiło. No i za to 6.
milla dnia 17.12.2008 22:03 Ocena: Bardzo dobre
no, no bury. ukłony.
Zwłaszcza za pierwszą częśc. tak diablo klimatyczna, że autentycznie smakowałam ją z ogromną przyjemnością. Zagrałeś mi na absolutnie wsyztskich zmysłach.
Miladora dnia 18.12.2008 13:16 Ocena: Świetne!
Tak mi ten Twój tekst utkwił w głowie ze względu na klimat przemijania, że chciałam dodać skojarzenie, które mi się nasunęło - film Orlando na podstawie książki Virginii Woolf... ;)
bury_wilk dnia 22.12.2008 08:38
cieszyć się, cieszyć :)
Sim69 dnia 29.12.2008 00:07 Ocena: Bardzo dobre
Wilku. Mam takie stany dość często od jakiś 4 lat. Ładnie to ująłeś i ciepło. Trochę mi tylko brakło jakiejś akcji. zawsze się coś dzieje.
bury_wilk dnia 05.01.2009 08:33
Hmm, dziać, to się tu chyba trochę dzieje, ale akcji jako takiej faktycznie nie ma. Tyle, że być nie miało, bo to nie taki typ opowiadania. Ale takie z akcją też napisałem... ;)
Usunięty dnia 01.01.2010 14:00 Ocena: Bardzo dobre
Cytat:
Jakiś chłodny ten wiatr, aż dreszcz po plecach przebiegł...

:)

Cytat:
No, ale teraz muszę tu siedzieć dalej, bo wyjdę na homofoba, albo coś jeszcze gorszego...

Tia... ;)

Eh, Buras... :) Trzeba cieszyć się drobiazgami, wtedy to wszystko ma jakiś sens :) A niedługo przyjdzie wiosna i znowu będzie szał ;)

A tak odnośnie tekstu: obraz człowieka, którego dopadła jesienna deprecha :) Ale bardzo ładny obraz. Bez wpadania w kicz i patos. Łagodnie, poetycko, spostrzegawczo.

Szczęśliwego nowego roku :)
bury_wilk dnia 01.01.2010 20:18
Ano szczęśliwego :)
A czy deprecha? Raczej się zasiedział :)
Usunięty dnia 01.01.2010 21:02 Ocena: Bardzo dobre
I się nudzi. Już Ci chyba napisałam pod którymś tekstem, że nuda jest szkodliwa :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty