Ach, biedny Prometeusz. Genialny Zeus dał mu karę najcięższą nie w tym sensie, że go tam orły czy sokoły targają za wnętrzności, tylko że musi przez całą wieczność patrzeć, jak zupełnie niegodni jego poświęcenia ludzie robią z jego daru najgorszy możliwy użytek. Oszaleć w takich warunkach, to mało powiedziane...
Wiedza używana do palenia? Jak wiedźmy na stosie?
Gwiazdy neuronowe to gwiazdy zdegenerowane, a to co prawda skomplikowany termin naukowy, którego zrozumienie mnie przerasta, ale jeśliby przy tym zdegenerowaniu pozostać, to ich zrywanie ma sens. Degeneracja to pejoratywna inność? "Odmieńcy", szaleńcy brani są pod lupę/pod mikroskop, ich mózgi chwytane do badań przez ciekawych i znużonych "normalnością" po uprzednim zabiciu lub zapędzeniu w chorobę. Alan Turing się kojarzy, którego "leczono" z homoseksualizmu chemicznie, doprowadzając rzeczywiście do degeneracji, czyli uwstecznienia, zabijając jego geniusz. Mózg Ulrike Meinhof włożono do formaliny w celach badawczych, ponieważ nie rozumiano, co doprowadziło ją do "zmiany frontu" i z poważanej publicystki zmieniło w jedną z frontmanek RAFu.
Nie widzę tu co prawda niczego, co mogłabym Ci ukraść "w wiadomych celach", ale ogólnie chyba rozumiem. Prometeusz, mimo szlachetnych zamierzeń, koniec końców niezrozumiany i potępiony nie tylko przez bogów, ale i przez ludzi.
Ja też się ostatnio poważnie zastanawiam, czy warto się wysilać w pewnych sprawach, bo ignorancja, albo co gorzej marazm, potrafią poważnie okaleczyć psychicznie i odebrać wszelkie chęci. Byle się nie dać zgłupieć... takie chyba wyciągnę dzisiaj od Ciebie wnioski.