Fajna robota podejście pierwsze.(07.08.2017)
1.
To był zwyczajny dzień taki sam jak wczoraj i tydzień do tyłu. Marne grosze w portfelu i pustka w głowie. Brak konkretnego pomysłu jak zmienić ten zabójczy duet przygnębiał mnie jeszcze bardziej. Za nie szczelnym oknem taniej czynszowej kamienic istniał świat jakiś świat . Może i bardziej przyjazny niż miejsce w którym teraz tkwiłem . Ale dzisiaj postanowiłem dać sobie z nim spokój . Jutro ważny dzień kręciło się w mojej głowie bez dokładnego planu nowe otwarcie .Zmęczenie opadało na moje powieki , nic nie znaczącym domknięciem by już po chwili mocnym odbiciem wrócić myślą niespokojną. I stanąć w szerokim rozkroku nad pustka w mojej głowie
To uczucie dopada mnie i gra w głowie , gra na całego jak zacięta płyta. Trzyma mocno jak więźnia , któremu jeszcze nie wolno z tond odejść. Znalazłem się w jakimś cholernym imadle które powoli i nieubłaganie zaczyna mnie ściskać. Tkwię bezradny , sparaliżowany kompletnie otumaniony jedną myślą , jak je poluzować chociaż na małą chwilę . Gdybym to pojął może wtedy życie pozwoliło by mi złapać kolejny głęboki oddech, zdejmując na moment swoją ciężką nogę z gardła. Dając człowiekowi przez chwilę pooddychać normalnością . Siedząc przy stole poczuł że ma kłopoty i postanowił coś z tym zrobić.
Nalał sobie do szklanki taniego wina , i wypił jednym haustem .Potarł wierzchem dłoni zarośniętą twarz , a potem nalał druga szklankę i znowu wypił . Na stole leżała pognieciona paczka fajek, trochę wilgotna . To ten dzisiejszy spacer po parku dopadł go deszcz kiedy siedział na ławce . Wtedy nie specjalnie mu to przeszkadzało ale papierosy zamokły głupia sprawa niedopuszczalna lekkomyślność. Zdecydowanym ruchem wyciągnął pierwszego z brzegu. Przez krótką chwilę obracał go w palcach jakby badał czy przez to dzisiejsze zamoknięcie w parku w ogóle da się odpalić . Uznał że tak i włożył papierosa do ust. Kolejna krótka myśl małe zastanowienie czym to odpalić , i gdzie teraz leżą zapałki ? . Nie trwało to długo , podnosząc się z krzesła zobaczył kątem oka że na lodówce leżała popielniczka a w nich pudełko zapałek. Wstał zmęczonym krokiem ruszył w jej stronę.
Po chwili w półmroku słabo oświetlonego pomieszczenia błysnął jaskrawy płomień zapałki przypalający koniec lekko wilgotnego papierosa. Mocno się zaciągnął raz potem drugi . Wypuszczając powoli wielkie kłęby dymu i nagle syknął Kurrrwaaa!
Dopalająca się koniuszek zapałki sparzył mu palce. Szybko odrzucił ją do popielniczki zmieszany swoim bolesnym przeoczeniem. Znowu się zaciągnął i pewna namiastka spokoju wróciła do niego. Rozsiadł się z popielniczka przy stole siedział tak i palił , a bolące pokurczone myśli jakby trochę zgubiły drogę do jego głowy w oparach papierosowego dymu . Jutro będzie człowieku lepiej coś się zmieni ,na pewno się zmieni bo potrzebujesz zmiany , pomyślał potem wypił kolejną szklankę taniego wina.
Ciężko zakrapiany wieczór i natłok myśli wszystko to cisnęło Igora do łóżko jak szmacianą lalkę .Legł bezwładny niczym worek kartofli .Nie pamiętał jak zasnął , kiedy zgasło światło i czy w ogóle było zapalone .
2.
Zapowiadał się ładny dzień słońce szybko wstało i pięło się po niebie na którym nie było żadnej chmurki . Wprost idealne pomyślał dokładnie takie jakie powinno być to dziwne miejsce. Niebo wielka nadzieja wszystkich którzy dostąpią zbawienia. Ciekawe czy i dla mnie ktoś tam przygotowuje miejsce ? . Uśmiechnął się nieznacznie sam do siebie rozbawiony tą niedorzecznością własnego pomysłu .Ja i zbawienie dwa słowa które nie pasują w jednym zdaniu .
3.
Przed wyjściem zdążył się ogolić i wykąpać , nie czynił tego zbyt często , ale dzisiaj idzie po dłuższej przerwie do nowej pracy i postanowił zrobić dobre pierwsze wrażenie . Bo ile razy człowiek może zrobić w nowej pracy pierwsze wrażenie ? . Z bocznej kieszeni spodni wyciągnął pognieciona kartkę i sprawdził jeszcze raz gdzie dokładnie znajduje się miejsce w którym gruba baba z urzędu pracy zgłosiła go jako chętnego pracownika. Czy czuje się chętny? . Sam nie wiem. Nie bardzo ale może to nowe miejsce mnie zmieni. .Najpierw muszę tam dotrzeć. Na kartce widniało ul. parkowa 17 Bodex .
Cholera to drugi koniec miasta z dobry kilometr od miejsca w którym jestem. Można tam było spokojnie dojechać podmiejskim autobusem w kilka chwil , ale Igor postanowił pokonać tą odległość z buta. Zapowiadał się ładny dzień a poranny spacer na pewno dobrze mi zrobi , przewietrzę głowę i rozruszam trochę zesztywniałe mięśnie.
4.
Alkohol wypity wczoraj wieczorem nie specjalnie teraz dawał o sobie znać. W sumie nie było tego wiele , tylko tyle żeby uspokoić trochę rozchwiane myśli ani więcej ani mniej .
Droga szybko mijała , poszedł obwodnicą miasta i przez stary most kolejowy .Właściwie sam nie wiedząc kiedy znalazł się na początku ulicy parkowej . Stad to już dosłownie dwa żuty beretem pomyślał . Wystarczy minąć stary elewator zbożowy i jestem na miejscu .Mimo to poczuł nagłe pragnienie , czyżby jednak kac taki mały nie wielki dał o sobie znać ?. Postanowił coś z tym zrobić zatrzymać się gdzieś i uzupełnić płyny . Zatrzymał się i rozejrzał .Całkiem niedaleko znajdował się mały sklepik spożywczy tuż na rogu ulicy skręcającej w dół prosto do małej rzeczki. Biegnącej przez cały zapuszczony park Kiedyś było to ciche spokojne i miłe miejsce dla wszystkich spragnionych spokoju na łonie natury. Każdy mógł przyjść i połazić sobie bez celu ile tylko chciał. Ale podobno całkiem niedawno ktoś to kupił od miasta i rozpoczął biznesową inwestycje .
Planują przekształcić całe to miejsce w komercyjny pak rozrywki, wszystko za kasę i już nie dla wszystkich. Co za przegniły sprzedajny świat wszyscy myślą tylko o pieniądzach ! .
5.
Wszedł do środka .Miły przytulny sklepik za ladą siedziała kobieta o typie urody rzucająca się w oczy drobna w średnim wieku o smutnej twarzy regularne delikatne rysy . Wyglądała na bardziej przybitą niż zmęczoną, chociaż pewnie jej dzień w pracy dopiero się zaczynał. Pochylona nad kolorową gazetą zatopiona w niej bez reszty podniosła głowę z wyrazem poirytowania na widok nowego klienta. Beznamiętnym głosem zapytała .
-Co podać ?
-Dzień dobry
-Dzień dobry co podać ?
-Butelkę wody z lodówki jak jest
-Jest od kogo ?
-Co od kogo ?
-Woda
-No z lodówki jak jest
-Pytam o producenta wody, mamy różnych
-Wszystko jedno byle tania
-Gazowana?
-Nie zwykła
Niespiesznie ruszyła w kąt regałów gdzie stały lodówki wyciągnęła pierwszą z brzegu odstawiła na bok zaczęła się motać z jej zamknięciem .Ustrojstwo nie chciało się domknąć
-Zerkając tak na nią kiedy szła po tą wodę .Kołysała kształtnymi biodrami, zupełnie naturalnie bez przerysowania w opiętych dzinsowych spodniach nie mogłem pozbyć się wrażenia że idzie lekko po łuku ,czy to jest to co myślę ?.Zmęczenie usiadło na moich oczach i urwało dalsze bezcelowe rozważania.
Zamknąłem na chwile oczy tracąc poczucie otaczającej mnie rzeczywistości pozwoliłem myślom swobodnie płynąć i nie starałem się ich kontrolować .Pewnie z boku wyglądało jakbym zasnął na stojąco. Było coraz przyjemniej i błogo nie wiem ile to trwało.
-3 złote niskim głosem. Za niskim jak na kobietę zawróciło mnie z drogi do krainy snów na powrotem do twardej rzeczywistości.
Z szeroko otwartymi oczami
-Jezu ile kobieto co to Hotel 5-gwiazdkowy czy ukryta kamera
Nie zareagowała zupełnie tak jakby pytanie dotyczyło kogoś innego nie jej. Ale mówiąc to patrzyłem prosto na nią więc o czym myślała ?
Pewnie po jaką cholerę ten palant tu wlazł , byłam w trakcie ciekawego artykułu ….
Mechanicznie powtórzyła
-3 złote
-Ok. dotarło niech ci będzie kobieto , stać mnie jeszcze na wodę za trzy złote . Nie wiem jak długo jeszcze. Ale trzeba Ci wiedzieć że to rozbój w biały dzień. Gdybym był młodszy uciekł bym z tą butelką w cholerę i nie zapłacił
-Gdybym była młodsza pobiegła bym za tobą i zapłacił byś
Delikatny grymas wykrzywił kącik jej ust .Czyżby zamierzał się uśmiechnąć ? Czy to w ogóle jest możliwe w jej wykonaniu ?
Igor przysunął się bardziej do lady i spojrzał jej prosto w oczy . Wytrzymała jego wzrok . I dopiero teraz z tak bliska to zobaczył to , kiedyś była piękna kobietą bez wątpienia , resztki jej dawnej klasy ciągle tam były tkwiły w jej twarzy jak przepiękne freski w porzuconym rozpadającym się pałacu , nie wiele tego zostało , ale jednak ciągle tam było . Przykry widok i ta jedna myśl przywołała lawinę następnych. Coś poszło nie tak coś się kiedyś gdzieś tam spieprzyło i teraz jest tutaj , a nie tam gdzie chciała . Być kimś innym zupełnie gdzieś indziej .
-Myślisz sobie że dałabyś mi radę jakbyś mnie złapała zapytałem zawadiacko -bierzesz czy odstawić na miejsce. Nie dała się sprowokować i nie pociągnęła tematu.
- jasne że biorę daj mi to konam z pragnienia i potrzebuję tej wody
- Najpierw 3 złote
- Ale ty jesteś namolna do cholery nie ucieknę ledwo wlazłem do tego sklepu
- Wlazłeś nie wlazłeś 3 złote .
- W porządku zaraz je dostaniesz
Sięgnął do lewej kieszeni spodni i wyciągnął jakieś pogniecione banknoty i trochę drobniaków . Odliczył 3 złote i położy na ladzie .
-Pasuje !?
-Jak najbardziej proszę to twoja woda
-Butelka już w samym dotyku była przyjemnie chłodna , a jej zawartość wyglądała jak obietnica miłego doznania , które pochłonie go za moment bez reszty.
Odkręcił i pociągnął spory łyk. Momentalnie poczuł kojącą ulgę gaszonego pragnienia i uczucie rozlewającego się chłodu po jego wnętrznościach .
-Kobieto słuchaj jeszcze małą sprawa .Powiedz mi gdzie dokładnie jest tutaj firma Bodex.
-Czemu pytasz ?
-Mam tam sprawę do załatwienia .Słyszałaś o niej ?
-Tak , codziennie przywożą nam od nich napoje i alkohol. Główną ulicą jakieś nie całe 100 metrów i po drugiej stronie .
-Dzięki zaoszczędzi mi to dodatkowego łażenia .Wybieram się tam , ponoć człowiek można spokojnie popracować w tym miejscu za całkiem dobre pieniądze
-Naprawdę !? , przy tym zdaniu kącik jej ust znowu drgnął szykując całą twarz do szerokiego uśmiechu .Takie odniosłem wrażenie .I do tego powiedziała to w taki sposób że mi się nie spodobało , ona wie coś więcej
-Coś nie tak z tym miejscem ?
-Ja nic nie wiem
-Jak nie wiesz to kawałek od ciebie i nic nie wiesz
-Nie ode mnie tylko od miejsca w którym pracuję a to spora różnica
-Dobra nie chcesz gadać to nie .Dowiem się sam .I mam dobre przeczucia.
-Uśmiechnęła się , ewidentnie się uśmiechnęła i to całą twarzą.
-Bawi Cie to , znowu spróbowałem zaczepki
-Ani trochę
-No przecież widzę że się śmiejesz
-To tylko uśmiech , przypomniał mi się żart
-Opowiedz może razem się pośmiejemy
-Może innym razem.
Dopił resztę wody i pustą butelkę cisnął jednym płynnym ruchem do kosza który stał dobre trzy mery od niego pod oknem , przy donicy ze sztucznym kwiatem i o dziwo trafił .
-No nie źle .
-Wiem marnuje się .
-Jasne jak wszyscy
Powiedziała głosem w którym usłyszał normalność po raz pierwszy od kiedy tu wszedł. Igor uśmiechnął się do niej szeroko i powiedział
-Dzięki za wodę
-Nie ma za co zapłaciłeś
-Nie dziękuje pożyjemy zobaczymy
Odwzajemniła uśmiech nie tak szeroko jak Igor , ale jednak był to bez wątpienia uśmiech ludzki uśmiech.
Może jeszcze kiedyś tu zajrzę pomyślał przelotnie i ruszy do wyjścia . Bez oglądania się w jej stronę rzucił przez ramię
-Miłego dnia kobieto
W odpowiedzi usłyszał bez ociągania się
-Wzajemnie
-Oby.
No cóż nawet miła jest tylko to miejsce... , ta praca może ostatnie dnia a może całe lata , dały się kobiecie we znaki i sprawiły że jest tym kim teraz jest , chociaż wcale tego nie chciała . I pewnie kiedyś była miłym człowiekiem z głową pełna planów i marzeń . Myślę że gdzieś tam w środku niej dalej istnieje to miejsce gdzie jest miła kochająca i ciepła tylko dawno już zapomniała drogę do tego miejsca. I sama nie może jej odnaleźć chociażby tylko dla siebie ,żeby czasami trochę tam posiedzieć .No cóż życie bywa jak dziwka , płać i bierz co daje , ale nie przywiązuj się za bardzo bo i tak cię zostawi.
-Jak to było ? 100 metrów główną i po drugiej stronie? , jakoś tak mówiła.
Ok zaraz się przekonamy .Wypita woda dobrze mu zrobiła , czuł się świeżo i pełen energii . Szybko pokonał 100 metrów i po drugiej stronie ulicy zobaczył kompleks ogrodzonych zabudowań z wielką bramą i doczepionym „banerem” Bodex .Przed głównym wjazdem stał niewielki budynek z wbudowanym szlabanem i miejscem jak na moje oka przez które przechodzili piesi. Uznałem że to jest to miejsce od którego powinienem zacząć moja przygodę Bodexem .Ruszyłem w tym kierunku.
Gruby facet w granatowym uniformie na oko gdzieś pod trzydziestkę siedział rozwalony na obracanym fotelu , jak żaba na liściu i jadł pączka .Z boku na talerzu czekało dziesięć kolejnych. Myślę sobie nie marnuje facet czasu. Pączka który szybko znikał w przepastnej otchłani jego paszczy obficie podlewał raz za razem „colą” prosto z plastikowej butelki rozmiar dwa litry . W tle grała cicho muzyka z radia .Kobieta śpiewała „ ..wiesz ze doprowadzasz mnie do szaleństwa ,jesteś taki cudowny dłużej tego nie zniosę chodź do mnie , ja czekam, ja płonę, ja pragnę cię ...”
Wyglądało na to że nie specjalnie obeszło go że ktoś właśnie wszedł , dalej robił swoje . Postanowiłem przejąć inicjatywę i zagadać
-Dzień dobry czy to firma bodex dobrze trafiłem ?
Facet nie przerywając jedzenia , odpowiedział nie bez trudu z powodu pełnych ust .
-Taaa Bodex
-To świetnie potrzebuję wejść do środka , mam tutaj sprawę
-Jaką tym razem wyraźnie .Zdążył już uporać się z resztkami kolejnego z rzędu pączka i spojrzał w moją stronę
-Mam skierowanie do roboty w tym miejscu z urzędu pracy
-Taa pokaże pan kwit, to przekręcę gdzie trzeba
Chwile zastanawiałem się w którą kieszeń go wetknąłem przecież nie posiadam takich wynalazków jak portfel i czy w ogóle ten facet jest upoważniony do tego żeby opowiadać mu o takich rzeczach . No i sobie przypomniałem , a może znalazłem w trakcie przypominania , kiedy dłonie wędrowały po wszystkich możliwych kieszeniach. Sam już nie wiem . Grunt że jest był w tylnej kieszeni spodni. Nawet w dobrym stanie . Wyciągnąłem i podałem facetowi . Jego palce wyglądały jak serdelki kiełbasy. I do tego miał duże dłonie . Kiedy złapał tą kartkę to wyglądała jak spinka do koszuli przypięta do rozkładanej kanapy.
Rozłożył kartkę chwilę się na nią gapił , i w końcu przeklął pod nosem
-Kurwa , drobniej już nie mogli napisać , ja pierdolę nie widzę , Sięgnął pod biurko do jakiejś bocznej szuflady i wciągnął stamtąd okulary . Były małe i delikatne , takie odniosłem wrażenie , zupełnie jak nie kupowane dla niego , miał wielka głowę i okrągłą twarz która wyglądała jak księżyc w pełni. Niezdarnie wetknął je na nos i pochylił się ponownie nad kartka .Podrapał się po szyi
-Igor Stan ?
-Taaak
-A gdzie nazwisko twoje jest człowieku ?
-No przecież napisane
-To znaczy które bo zgłupiałem jak dla mnie to tu dwa imiona są
-Stan , odpowiedziałem bez wdawania się w zbędne wyjaśnienia.
-No popatrz a w życiu nie szło by się samemu domyśleć . Jak dla mnie obydwa brzmią jak imiona
-No bywa. Wiele osób ma z tym problem w pierwszej chwili
-Ok odsunął kartkę na bok
-dzwonię do kadr zaraz będziemy wszystko wiedzieć.
-W porządku poczekam .Skoro taka procedura , to chyba nie mam innego wyjścia
Sięgnął do bocznej kieszeni służbowej kurtki i wyciągnął telefon . Ten wynalazek podobnie jak okulary również był przymały jak na takiego wielkiego faceta jak on . Niknął w jego nabrzmiałych palcach i można by śmiało obstawić w ciemno że nie da rady wykręcić na nim żadnego numeru a jeżeli już to zejdzie mu z tym kawał czasu.
Tymczasem facet ze skupiona twarzą i okularami na nosie dość szybko klepnął grubym paluchem połączenie i zaczął rozmawiać
-Dzień dobry pani Beatko , tu portiernia się kłania Zbyszek . Mam tu człowieka, który twierdzi że jest umówiony na rozmowę w sprawie pracy na dzisiaj .
-Tak dane ? , momencik już mówię
Przycisnął na moment telefon to klatki i zwrócił się do mnie
-Człowieku podaj mi Imię i nazwisko
-Masz na kartce
-Nie pamiętam mów
-Igor Stan
Telefon powrócił znowu do poziomu wielkiego ucha
-Pani Beatko Igor Stan
Chwila ciszy . Kobieta pewnie sprawdzała w bazie danych, ale nie trwało to zbyt długo pewnie była dużo bardziej ogarnięta niż ten gość tutaj , raczej na pewno
-Tak rozumiem , ok dziękuję , do widzenia
Płynnym ruchem schował telefon z powrotem do kurki. Wszystko to co zrobił z nim aby zadzwonić , pozwalało przypuszczać że musiał tutaj w tej przyciasnej dla niego kanciapie bardzo często korzystać z telefonu, w żaden inny logiczny sposób nie da się wytłumaczyć faktu że facet o takich gabarytach , tak lekko szybko i co tu gadać sprawnie posługuje się telefonem . Wszystko to zrobił jak wyuczony na pamięć schemat, opanowany dzięki ciągłemu treningowi.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY PO KONTAKCIE Z AUTOREM ...
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt