Prószy wyłącznie na Meteo. Dlatego ubieram się według
prognoz Jedynki, choć stacja ta przegrywa w sondażach.
Niech mnie nie zawiedzie. Gdyby rocznik osiemdziesiąty
ugrzązł
w polu, a kierowca przypomniałby sobie, że jest Żydem;
wówczas najlepiej jakby nic nie wlewało się za kołnierz.
Przystanek byłby innym miejscem. Mimo udowodnionej
obecności
benzenu. Zabieram jednak coś w razie kłamstwa telewizji.
Wychodzę. Mijam mieszkanie sąsiadki testującej nowego
Winampa.
Pod bramą zapełniony kosz. Biały ludek z papierem w ręku
uczy mnie jak mam żyć. Następnie słyszę śmiech nimfetek.
Ich hity na czasie przeszkadzają ulicznemu Nerudzie, który
dokonuje oględzin kałuż. Woła: Zbyt płytko, zbyt płytko
by być
wreszcie szczęśliwym, a ja daję mu drobne, po czym idę
dalej.
Nic się nie stało, odkąd zawierzyłem Jedynce. Wiem już,
że Meteo posiada prawa do śniegu jakby jutro miało mieć
miejsce. Łapię się na tym czekając na autobus. Powrotny,
szesnasta siedemnaście. Gdy nadjeżdża, nie pamiętam czy
płaciłem
za ubezpieczenie, przez co czuję potrzebę wykorzystania
czasu.
Do czasu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Rafal Rozewicz · dnia 20.12.2008 21:10 · Czytań: 879 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: