Ogień
Zatem nie piszmy o tych rzeczach najważniejszych. Powiedzmy.
Znów widziałeś lipiec. Na ławce w słońce i żółte łatki, kiedy
zamrażałeś chwile. Poszedł. Ty zostałeś (tym, co skrzywdził muchę).
Chodź, mówimy o lipcu w autobusach.
Chusty, walizki, okulary, zamknięte okna, głośna klimatyzacja,
smartfony, opóźnienia i przyjazdy, pocztówki.
Szedłem pieszo, rysując przystanki.
Różne techniki pozwalały zneutralizować słabość do ciepłej wódki.
Każdy jest inny, choć wszystkie niepunktualne. Pomijając godziny,
reklamy, bazgroły, nie można ich nie minąć.