Zaraia Część druga „Pośród ciemności” (2/3) - qba99
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Zaraia Część druga „Pośród ciemności” (2/3)
A A A
Od autora: Druga z trzech planowanych części rozdziału "Pośród ciemności"

Nie pamiętałam, w jaki sposób znalazłam się we własnym łóżku na szczycie „Opuszczonej wieży”, co początkowo pomogło mi we wmówieniu sobie, iż to wszystko było jedynie snem, lecz wiara we własne słowa malała z każdym kolejnym elementem otoczenia, jaki udało mi się zauważyć w narastającym blasku poranka. Najbardziej dobitnym faktem okazał się niezaprzeczalny brak kończyny, utrudniający poruszanie się po zdemolowanym pomieszczeniu, które prawie na pewno pozostawiłam w swego rodzaju porządku. W niedużej odległości od otworu, po drzwiach leżały roztrzaskane meble, częściowo poplamione czymś przypominającym czarny barwnik. Podłoga w środkowej części komnaty, również zawalona pozostałościami wyposażenia nosiła liczne odpryski, z czego niektóre były otoczone krwawymi plamami. Gdy weszłam do oddzielonej ścianką czytelni, dostrzegłam coś, co wywołało u mnie odruch wymiotny. Na dywanie leżało ramie w poszarpanym rękawie, do złudzenia przypominającym ten, który zwykł przylegać do reszty mojego stroju. Powoli wycofałam się do głównej sali i zasłoniłam kotarę. Nie mogłam na to patrzeć, mimo iż to nie pierwsza kończyna, jaką przyszło mi oglądać w podobnym stanie.

Nie będąc w stanie dłużej udawać, że wszystko jest w porządku, wydobyłam ze schowka skradzione dawno urządzenie do przemieszczania się po linach i niewiele myśląc, wyskoczyłam przez okno w części sypialnej mojej siedziby.

Przymocowany do ramienia mechanizm natychmiastowo przywarł do liny i pozwolił mi na gładki lot ponad niskimi budynkami.

Dopiero w połowie drogi zdałam sobie sprawę, że moja porywczość mogła zaprowadzić mnie szybką drogą na bruk u podnóża baszty. Uwzględniając pobojowisko wewnątrz, lina mogła być zwyczajnie zerwana...

Pomimo czarnych myśli udało mi się dotrzeć bezpiecznie na dach pobliskiej piekarni, gdzie zatoczyłam się po lądowaniu, nie mogąc złapać równowagi, a następnie z gracją godną doświadczonej złodziejki, wpadłam przez otwarty świetlik, łoskotem budząc lokatorów, sąsiadów i prawdopodobnie połowę populacji pobliskiego cmentarza.

Początkowo myślałam, że jestem bezpieczna, lecz dźwięk odbezpieczania broni był jak kubeł zimnej wody przywracający do rzeczywistości.

- Popełniłeś błąd włamywaczu.

Następny po właścicielu głos zabrał jego jednostrzałowiec, siłą perswazji rozjaśniając mrok na ułamek sekundy. Najwyraźniej tyle wystarczyło, by zadziałał mój instynkt, a pozostałości prawej ręki uniosły się w desperackim geście obronnym.

Gdy przybiegła kobieta z latarnią, zastała mnie oraz mojego oponenta, z niedowierzaniem gapiących się na pocisk zatrzymany przez eteryczne odbicie mojej utraconej dłoni. Biedaczka osunęła się na ziemię, ręka zniknęła, pocisk uderzył o drewnianą posadzkę, a pulchny mężczyzna rzucił się, by zamknąć mnie w niedzwiedzim uścisku, powtarzając przez łzy „Zaraia, ty żyjesz!”



Niecałą godzinę później siedziałam w jadalni naprzeciwko niedoszłego oprawcy, łapczywie opróżniając kubek kawy.

- Cała ta historia nie trzyma się kupy – przerwałam nagle dłuższe milczenie – przecież siedzę tu z tobą ledwie draśnięta.

- Powtarzam ci po raz kolejny Zari, zostałaś stracona na moich oczach. Niech to Norustus – wstał od stołu i zaczął przerzucać stos papierów na biurku w głębi salonu – byłem tam, gdy cię wieszano, zresztą tak jak i połowa miasta.

- Skoro zostałam powieszona, to jak wytłumaczysz utratę ręki? - demonstracyjnie pomachałam kikutem w jego stronę.

Ignorując pytanie, podszedł do mnie i rzucił mi przed nos plik dokumentów, prawie rozlewając zawartość nowego kubka, który jego żona zdążyła donieść w międzyczasie.

- Przyjrzyj się dacie – rzucił beznamiętnie, wracając na swoje miejsce.

Na pierwszej stronie widniał wielki napis „Legendarna Cień schwytana we własnej norze!”, nad nim znalazłam datę 28 dzień półnowiu.

- To było miesiąc temu...

- Dokładnie, od miesiąca nie żyjesz i nagle pojawiasz się w moim domu – Złapał się za siwiejącą głowę i zastygł zamyślony.

Nie mogłam powiedzieć nic, co poprawiłoby atmosferę lub przynajmniej usprawiedliwiłoby moją nieobecność. Sama byłam ciekawa, co takiego zaszło i dlaczego mam jedynie mglisty obraz sytuacji, w których grałam pierwsze skrzypce.

Trzask ognia w kominku miło kontrastował z milczeniem, jakie nastało między mną i Orenem, a przerwać je zdołała dopiero kobieta przy kości, stawiająca na blacie świeże bułki oraz maselniczkę.

- Tyle czasu minęło, odkąd ostatnio jedliśmy razem śniadanie...

- Dziękuję Jenny – zdołałam powiedzieć między kęsami – brakowało mi tego.

Gdy skończyłam delektować się mistrzowskim pieczywem, zauważyłam, że Oren niczego nie zjadł i od jakiegoś czasu intensywnie mi się przyglądał. Gdy tylko kobieta opuściła pomieszczenie, pan domu wstał i zaszedł mnie od tyłu. Nie podejrzewając go o złe intencje, postanowiłam nie reagować. Po krótkiej chwili poczułam, że odgarnął moje włosy i zamarł, wciąż je trzymając.

- Kim jesteś – wycedził przez zęby.

- Zaraja... Jestem Za...

Nie zdążyłam dokończyć, gdyż moja głowa niespodziewanie zetknęła się ze stołem, lekko mnie oszałamiając. Fizycznie nie miałam szans z szarookim, siła jaką dawały mu klejnoty w jego oczach, gwarantowała mu przewagę pomimo braku znacznego umięśnienia.

- Zapytam jeszcze raz – przemówił spokojnym głosem, podkreślając powagę sytuacji wzmocnionym chwytem – Kim tak naprawdę jesteś?

Nie byłam w stanie wygrać, nie patrząc mu w oczy, a on doskonale o tym wiedział. Tylko dlaczego tak właściwie przypuścił na mnie atak? Co takiego zauważył na moim karku?

Potok myśli zakończyło szarpnięcie, brutalnie odrywając moją głowę od blatu. Udało mi się w tym momencie złapać kontakt wzrokowy z przestraszoną Jenny i namieszać jej w głowie, tak by rozproszyła męża. Mój plan okazał się jednak nieodpowiedni w zaistniałej sytuacji, gdyż dawny przyjaciel zaczął miarowo deformować moją twarz o twarde deski. Ból zagłuszył wszelkie myśli i narastał wciąż i wciąż, aż nagle zniknął.

O tym, że żyję, upewnił mnie policzek wymierzony mi przez mojego sobowtóra.

- Zniszczyłaś porządek tego wymiaru w niebywałym stylu siostro...

Uchyliłam delikatnie oko, obawiając się cierpienia po masakrze przeprowadzonej na moim obliczu, lecz wszystko wydawało się sprawne jak przed laniem.

Kiedy uświadomiłam sobie, gdzie się znajduję, pożałowałam, że nie zostałam z Orenem. Leżałam na zakurzonej posadzce skarbca, otoczona swoimi kopiami o twarzach wyrażających skrajnie różne emocje.

- Witaj w domu – powiedziała ta stojąca najbliżej – może, zanim znów nałożysz bransoletę, będziesz skłonna przedyskutować z nami kilka spraw?

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
qba99 · dnia 11.09.2018 08:38 · Czytań: 417 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
Darcon dnia 11.09.2018 08:42
Jest trochę niezręczności w tekście, przez co mocno zastanawiałem się nad półką, ale czyta się to płynnie, treść jest jasna, akcja wartka, a fabuła... Cóż, to kwestia gustów. Takiej rozbójniczej fantasy napisane jest sporo i nadal dużo się jej sprzedaje. Nie widzę więc powodu, dlaczego i Twoja opowieść nie miałaby się sprzedać.
Postaram się wrócić z szerszym komentarzem.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty