Agentka - lina_91
A A A
Tego dnia znowu się spóźniła. Do sali wbiegła z kwadransowym opóźnieniem. Na szczęście nauczycielki nie było. Tylko Jim stał przy tablicy i bawił się markerami. Scott rzucał kulkami z papieru w Allison.

Ten luz na lekcjach w Anglii najpierw ją zauroczył, potem oburzył. Po pięciu latach przeszła nad tym do porządku dziennego.

-Masz płytki? - rzucił na przywitanie James.

Błyskawicznie wywalając przybory szkolne z torby, z okładki podręcznika do prawa cywilnego wyciągnęła dwa krążki. Złapał je w locie i z szerokim uśmiechem skoczył do odtwarzacza.

Roześmiała się, bo ostatni raz, kiedy James dorwał się do głośników, do klasy przybiegła ochrona, myśląc, że coś wybuchło.

Dosłownie parę sekund później rozległy się pierwsze akordy albumu Green Day. Kate wskoczyła obiema nogami na ławkę i zaczęła się wdzięcznie wyginać. Po chwili dołączył do niej Martin. Julka, prawie leżąc na podłodze ze śmiechu, doczołgała się do kontaktu i przekręciła pstryczek.

Wtedy drzwi się otworzyły. Kate zeskoczyła na podłogę, Julka poderwała się na równe nogi. Ale w progu nie stała nauczycielka.

Pierwszy strzał był głośny, zbyt głośny. Pchnięcie w ramię powaliło ją na podłogę. Usłyszała krzyk Toma, trafionego pociskiem w czoło. Martin wykręcił na ławce piruet i grzmotnął w kosz na śmieci, upadając. Leżała nieruchomo, czekając, aż trzech facetów w kominiarkach opuści klasę.
Gdy trzasnęły drzwi, podniosła się z trudem.

Lewa ręka zwisała bezwładnie, rękaw był postrzępiony i zakrwawiony. Daniel stał obok niej, nietknięty. Scott zwijał się z bólu na podłodze. Chris, draśnięty w skroń, opierał się o ławkę. Jane i Alisha obejmowały się, skulone w kącie. Patrzyła na nich w milczeniu o jedną chwilę za długo. Zabrakło im słów.

-Co teraz? - Ross podniósł się z podłogi i oparł o ścianę, żeby nie upaść. Przestrzelona noga nie zapewniała oparcia.

Nie myśląc, jakby to było oczywiste, wyciągnęła komórkę. Chwila wahania - po czym wybrała numer policji. Po krótkim raporcie przełączyli ją na gorącą linię dowódcy oddziału specjalnego.

-Jestem Mariusz, tak do mnie mów. Teraz po kolei, spokojnie... - niski, opanowany głos.

-Jesteś Polakiem? - jeśli pytanie go zaskoczyło, nie dał nic po sobie poznać. Odpowiedź padła od razu:

-Tak.

-Możemy przejść na polski? - spytała w ojczystym języku.

-Jasne. Jak masz na imię?

-Julia. Poczekaj, podłączę słuchawki. Będę miała przynajmniej wolną jedną rękę.

-Jesteś ranna?

Mariusz do perfekcji miał opanowaną sztukę odczytywania niewielkich zmian w głosie podejrzanego. Wiedział już, że dziewczyna miała zamiar studiować prawo. Głos prawniczki, pokerowy. I tylko gdzieś tam głęboko, pod warstwą opanowania, skłębione emocje.

Julia zawahała się na ułamek sekundy, który jednak nie uszedł uwadze Mariusza.

-Nic mi nie jest.

Skrzywił się po drugiej stronie słuchawki, bo potrzebował jej zaufania, a nie wymijających odpowiedzi. Pocieszył się tylko, że rana nie może być poważna.

-W porządku, podaj adres, zawiadomimy rodziców. I mów, co pamiętasz, co wiesz.

-26 Bell Avenue, Northfield, 6HT F54. Widziałam trzech napastników, przyszli do mojej klasy, ale może być ich więcej. Stare maszynowe, M-16. Jeden na pewno miał też glocka.

Zanim zdążył wyrazić swoje zdziwienie, przed oczami wylądowały mu papiery dotyczące Julii Matuszewskiej. Od niemal sześciu lat w Anglii, gimnazjum kończyła w szkole wojskowej, kapral. Czarny pas w karate, od dwóch lat trenuje judo. Złoty medal w krajowych zawodach strzeleckich. Niemal agentka specjalna.

-Okej. Gdzie jesteś?

-U7, zachodnie skrzydło.

Zawahał się.

-Są ofiary śmiertelne?

Teraz zamilkła Julia. Rozejrzała się po klasie. Zacisnęła zęby.

-Na pewno trzy. Dużo ciężko rannych.

-Zostańcie tam, gdzie jesteście. Spróbujemy wysłać grupę uderzeniową i negocjatora.

-To nic nie da - mruknęła Julia. I w tym momencie popełnił błąd. Nie zapytał, co miała na myśli. Na wiarę przyjął jej słowa. Jeszcze raz powtórzył jej, żeby czekała.

Julia usiadła ciężko na podłodze. Zerwała z szyi arafatkę i obwiązała nią ramię. Potem, z braku innego zajęcia, zaczęła sprawdzać innych. Scott nie oddychał, kula uderzyła w brzuch. Wykrwawił się. Daniel klęczał przy ciele przyjaciela i kołysał się rytmicznie. Tai oberwał w szyję. Nie żył. Tak samo jak Tom i śliczna blondyneczka Beaut, trafiona idealnie w serce.

-Julia? Julia? - w głosie Mariusza już nie było spokojnej pewności, tylko dziwny lęk.

-Jestem.

-Ile jest wejść do twojej szkoły?

-Pięć. Jedno główne, dwa od zachodu i po jednym od północy i wschodu. Co się stało?

-I nic innego? Żadnego korytarzyka, schowka?

-Co się dzieje? - zirytowała się. Daniel patrzył na nią z przerażeniem.

-Założyli ładunki wybuchowe na drzwi. Nie wejdziemy. A na wezwania mediatora nie reagują.

-Jakie ładunki?

-Według naszych semtex. Na czujniki ruchu. I C4, na detonator.

-Jeśli C4 jest tylko na detonator...

-Nie mamy pewności, a jeśli zorientują się, że podejmujemy jakąś akcję...

-Nie rozumiesz jednego - przerwała mu bezceremonialnie Julia. -To nie jest jakaś debilna akcja, w której możecie sobie pozwolić na zwłokę, bo jeśli będziecie wykonywać polecenia porywaczy, oni nikogo nie skrzywdzą. Tylko w mojej klasie są cztery trupy. Oni już udowodnili, że potrafią zabijać bez powodu. Nie macie nic do stracenia, poza swoją własną...

-Wolisz kulę czy bombą? - teraz to on jej przerwał. Zamilkła. Bała się ładunków wybuchowych, to prawda. Ale jednocześnie...

-To nie chodzi tylko o mnie.

-Wiem - przyznał spokojnie. -Ale słyszysz jeszcze strzały?

Wsłuchała się uważnie w ciszę szkoły. Pokręciła głową, zapominając, że on tego nie widzi.

-Nie.

-Właśnie. Wejdziemy tylko w ostateczności. Ładunki są rozmieszczone w taki sposób, że jeśli je wysadzą, budynek spłonie. I nie mamy żadnej pewności, że uda się was wydostać na czas.

Julia zamilkła na dłuższą chwilę i teraz zaczął się zastanawiać, czy nie przesadził ze szczerością. Kwalifikacje kwalifikacjami, nadal miała niecałe osiemnaście lat. I była w samym środku piekła.

-Rozumiem.

-Julia...

-Co? - spytała ze znużeniem. Na migi przykazała reszcie, żeby się nie ruszała z klasy i sama wyszła na korytarz. Było pusto. Tylko z klasy obok dochodziły przytłumione jęki. Pod drzwiami leżał, wygięty w dziwnej pozie, profesor Gross. Nie żył.

Przyklejona do ściany, zaczęła schodzić po schodach. Departament Prawa opuściła bocznym wejściem. I wtedy padły kolejne strzały, w sali gimnastycznej. Była zbyt blisko, żeby się cofnąć. Nie miała też czasu, żeby przemknąć, zanim wyjdą. Skoczyła w przebieralnie, minęła prysznice i wtedy usłyszała za plecami jakiś szelest. Gdy wypadła na pływalnię, zagrzechotały strzały. Mariusz wrzasnął jej coś do ucha, ale nie słuchała. Popędziła schodami w górę, do pracowni komputerowych.

Wiedząc, że to jedyne, co może zrobić, schowała się za kurtyną. Wstrzymała oddech. Kroki się zbliżały, ale minęły jej pokój. Odetchnęła z ulgą.

-Julia, co się dzieje, do cholery?

-Nie możecie rozbić szyby przy wejściu?

-Co ty wyprawiasz?

-Próbuję uciec przed pewnym gościem z taką dużą zabaweczką - wysyczała wściekła.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 26.12.2008 19:43 · Czytań: 675 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Komentarze
ginger dnia 27.12.2008 19:10
Z całym szacunkiem, ale jakieś to mało wiarygodne. Ja wiem, że taka rzecz zdarzyć by się mogła. Ale niespełna 18letnia, niemalże profesjonalna agentka jest możliwa tylko w amerykańskich filmach - przynajmniej mi się tak kojarzy. Mam wrażenie, że główna bohaterka bardziej przypomina terminatora niż człowieka. Napisane raczej poprawnie, jakieś drobiazgi widziałam, ale historia mnie nie przekonuje.
Sim69 dnia 28.12.2008 18:57 Ocena: Przeciętne
Hmmm. Mnie się to trochę kupy nie trzyma. Zgubiłem się kto jest kto i dlaczego już po pierwszych trzech akapitach. Nie mam nic przeciwko superbohaterom, ludzie to lubią. Jednak trzeba więcej logiki, szczególnie gdy jest to opowiadanie a nie książka.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty