Uwięziony w Serze - rozdział XLII - Pamiętnik egoteisty (część III) - MP642
Proza » Inne » Uwięziony w Serze - rozdział XLII - Pamiętnik egoteisty (część III)
A A A

Chciałbym chyba, żeby ktoś mnie w końcu potraktował poważnie, żeby w końcu coś było na poważnie. Podłe i wspaniałe czasy, w których wszyscy się tylko śmieją, kpią, ironizują, w których wszystko jest pół żartem, pół serio, nikt niczego do końca na poważnie nie bierze, a siebie na początku. Ale nie można tak cały czas.

Wszyscy mnie zawsze wyśmiewali, wszyscy się ze mnie śmiali tak długo, aż w końcu nauczyłem się śmiać razem z nimi z siebie i z nich. Nikogo i niczego nie traktować poważnie, bo powaga to naiwność. Zachwyt to naiwność. Lęk jest dla dzieci. Dla starców w każdym wieku właściwa jest tylko kpina, lekceważenie, przymrużenie oka, udawanie, wieczne aktorstwo i gra kontekstów, wieczna wymiana masek w teatrze, w którym nic nie jest na poważnie. Nauczyłem się więc niczym się nie zachwycać, niczego nie pożądać, w nic tak naprawdę nie wierzyć. Nauczyłem się nie czuć do głębi, a jedynie mówić. Dużo mówić do siebie samego, ciągle rozmawiać na cztery głosy, a może i więcej. I tak jeden drugiego we mnie wykpiwa, jeden drugiego podważa, ta ciągła rozmowa, ten wieczny i nieustający dialog pozwala ochronić się przed głębią. Pozwala ciągle kpić. Szydzić. Ironizować. Podważać każde uczucie, każdą chęć, każde pożądanie, każdy czyn, każdy wybór, wszystko. Każdy zachwyt. Wszystko jest tak na pół gwizdka, na ćwierć gwizdka, bo gdy jeden coś czuje, to zaraz drugi przychodzi, aby to podważyć, poddać w wątpliwość. I tak nigdy nie mogę w nic upaść. Nigdy nie mogę się w nic zagłębić. Nigdy nie mogę stracić kontroli. Nigdy nie mogę dać się zniewolić, nie – jam wolny, wolny, wolny! Wolny sam w sobie, bo mam ciągle nad głową kpiarza, mojego wewnętrznego prześmiewcę, który podważa wszystko, w co chciałbym wpaść i nie pozwala mi zakuć się w kajdany, nie pozwala na głębię! Więc nie mam już żadnych pasji. Nie mam żadnych zainteresowań. Nie mam nic oprócz tych głosów, tych prześmiewców, tych wątpliwości ciągłych, tego wahania, tej niepewności, tak – tej przeklętej niepewności! Uwięziony jestem w Serze, w Serze nowożytności, nowoczesności, ponowoczesności, tak, że mogę powiedzieć o sobie: jam dziecko racjonalistów! Jam dziecko sceptyków! Jam dziecko Kartezjusza – wątpię, więc jestem! Każda chwila moja jest wątpieniem jednego mnie o drugim, każda moja chwila jest wyśmiewaniem jednego przez drugiego, każda moja chwila jest patrzeniem na siebie z szyderstwem i politowaniem w oczach: tak, tak, jasne, oczywiście, Twoje marzenia – wiesz, że się nie spełnią, Twoje teorie – wiesz, że są niczym i nigdy nie zdobędą popularności, Twoje wszystko, co myślisz, że robisz dobrze – wiesz, że tylko Ci się zdaje! Jesteś ŻAŁOSNY. Żałosny, żałosny, żałosny, nie chcę być żałosny, jak to słowo mnie krępuje, jak mnie stwarza! Stygmat naiwności. Stygmat żałosności. Stygmat zadufanego w sobie pyszałka, który narzuca się innym. Ja się nikomu nie narzucam. Nie chcę się nikomu narzucać. Nie śmiem się nikomu na poważnie narzucać, bo wiem, że jestem śmieszny! Żałosny! A będę jeszcze bardziej, gdy będę swoją żałosną osóbkę wciskał wszystkim naokoło jako – hoho – nie wiadomo kogo. Nadczłowieka, elitę, wybitnego pisarza, wspaniałego filozofa, poetę, pisarza, wokalistę, kogo jeszcze? Twórcę dowcipów? Twórcę memów? A jednak muszę wciskać, więc wciskam, ale ostrożnie, nieśmiało, tak pół żartem, pół serio, tak wiem, to jest takie żałosne, bez sensu, to jest wszystko słabe, możecie się śmiać, a ja zaśmieję się razem z wami.

Gdyż tego mnie nauczono – śmiać się z siebie. Mam do siebie taki dystans, że sam sobie uciekłem, że sam siebie zgubiłem gdzieś po drodze, że rozszedłem się w kroku, rozwarstwiłem się i żyć nie mogę bez ciągłego oceniania siebie oczami innych...Tak. Gdyż tak naprawdę nigdy nie chodzi o to, kto o nas co pomyśli, gdyż nikt nie zna niczyich myśli i nie ma na nie wpływu. Inny jest tylko pretekstem, abym popatrzył na siebie jego oczami. Inny jest tylko pretekstem, abym dostrzegł siebie takiego, jakiego zobaczyłbym się, gdybym był na zewnątrz, abym zobaczył siebie tak, jak widzę innych.

Bo przecież za tym wszystkim kryje się tak naprawdę, hoho, „brak samoakceptacji”. Nie pomogą pochwały i zachwyty innych, dopóki ja sam siebie nie pochwalę i sobą się nie zachwycę. Na nic się zdadzą nagany innych, jeżeli ja sam siebie nie zganię. Gdyż dla mnie istnieję tylko ja, a reszta jest wątpliwa, jest pusta, jest...albo jej nie ma.

A z drugiej strony przecież nikim się nie zachwycę, dopóki nie zachwycę się sobą. Nikogo nie potraktuję poważnie, dopóki nie potraktuję poważnie siebie. Nikogo nie pokocham, dopóki nie pokocham siebie.

A ja nie potrafię! Nie potrafię, bo zbyt głęboko zostało mi wpojone, że tak nie wypada, że to śmieszne, żałosne, że to pycha, zarozumiałość, dziecinada, że to naiwność, bufonada, nie wiadomo co jeszcze. Wszyscy mnie zawsze wyśmiewali albo olewali. Lekceważyli, zakrywając to przesadzonymi pochwałami, ale było już za późno, bo nawet gdyby się mną zachwycili, nie potraktowałbym tego poważnie. Nie potrafiłbym tego i teraz.

Bo wszystko musi być bez skrajności. Wszystko musi być na chłodno i racjonalnie, do wszystkiego trzeba być przecież nastawionym krytycznie, rozważać wady i zalety, analizować, wnioskować, logicznie myśleć, nie dać się ponieść uczuciom, głębiom jakimś, hehe, co za dziecinada, panie kolego, toż to młodość! Tak, tak, też chciałbym być młody i naiwny znowu, też kiedyś taki byłem, pamiętam, że w coś wierzyłem, czymś się zachwycałem, tak, tak, to były czasy...Tu uśmieszek pobłażania...Nie, ale naprawdę, wierzcie sobie, zachwycajcie się, takie prawo młodości!

Upupienie. Gombrowicz widoczny z daleka. Lekceważenie. Łatka – naiwny, żałosny, skrajny. Zatonął w głębi. Nie widzi wad. Bezkrytyczny. Narcyz. Łatwowierny. Śmieszne i słodziutkie dziecko, taki młodzieniec gorliwy, zaangażowany...Tak, to prawo młodości, szukanie siebie, szukanie sensu życia, dojrzewanie, tak, tak, hormony buzują...A my jesteśmy ponad to. My „starcy”. My dojrzali. Mamy to za sobą. Pozostał nam śmiech wyższości i wzgardy. Śmiech „tęsknoty”...Ale tęsknoty z wyżyn, z gór.

I nauczyłem się nie wierzyć w uczucia. Nauczyłem się uczucia lekceważyć, bo są nie do udowodnienia. Nauczyłem się nie wierzyć, gdy ktoś mówi, że coś czuje, a nawet odczuwa. Nauczyłem się lekceważenia dla „porywów ducha”, dla wszystkiego, co niekonkretne i nienamacalne, nie do udowodnienia, dla wszystkiego, w co trzeba wierzyć – wierzyć komuś na słowo, że to „czuje”, że jest zmęczony, głodny, chory, że ma „przeczucie” czy „poczucie”. Jest tylko Tradycja. Tylko Schemat. Tylko Zwyczaj. Tylko Rozum i Logika. Moje konstrukty teoretyczne. Ma kochana TBZ. A w praktyce...Ech...Dobrze wiesz.

A przecież konstrukty były po to, aby się popisać. Aby się wyróżnić. I to nawet przed samym sobą bardziej niż przed innymi, jak się zdaje. Żeby mieć coś swojego. To JA wymyśliłem. To ma sens. Udowodniłem. To jest coś nowego, coś mojego, własnego, coś słusznego, coś oryginalnego. Coś, co się łączy pięknie, gdzie jedno wynika z drugiego, jakie wspaniałe...

Ale dość. Tego też mam dość. Teoretyzuję siłą rozpędu, z przyzwyczajenia, tłumaczę sobie po raz setny to samo, sobie samemu przedstawiam moje teorie i sam siebie do nich przekonuje, bo jeszcze w tym względzie umiem sam siebie traktować w miarę poważnie...Poważniej niż inni mnie traktują. Dopóki nie zdam sobie sprawy z tego, że nikogo nic moje teorie nie obchodzą. Nikogo nie obchodzi to, co stworzę i co potrafię i jestem żałosny i naiwny myśląc inaczej i wciskając siebie samego innym jako nie wiadomo kogo.

Zanurzyć się w głębię. Zapaść się w czymś. W kimś. Bezkrytycznie. Ale nie można, bo to śmieszne i żałosne. Ale nie można, bo się zostanie zranionym, więc nie warto. Nie warto się niczym i nikim zachwycać aż tak strasznie, bo nikt nie jest tego wart.

A żeby tak raz ktoś był! Bóg...No tak, ale to po śmierci.

Żywot na powierzchni. Kołysanie się, dryfowanie w czasie. Olać wszystko. Nic nie muszę. Wolny jestem przecież, no! Wolny od uczuć moich, którym nie dam się spętać, nie dam się przymusić do niczego ani wpakować do klatki. Ja wolny, racjonalny, krytyczny, sceptyczny, ironiczny, chłodny i zdystansowany do wszystkiego, a do siebie najbardziej. Bez szaleństw. Bez skrajności. Bez przesady, to niezdrowe. Ja jestem wolny, wszystko analizuję i wybieram, co najkorzystniejsze. Ale ciągle się waham i nigdy nie jestem pewny swego wyboru...Ciągle w sobie rozchwiany...Ciągle w siebie wątpiący...Jak mam w cokolwiek wierzyć, ja, który nie wierzę w siebie?

Ale odpycha mnie przecież całe to gadanie: uwierz w siebie. Gadanie. Znów słowa. A Słowo to Logos, to Rozum. Na początku było Słowo. Na początku był Rozum, a więc Sceptycyzm, Krytycyzm, Wątpienie, a nie jakieś rzucanie się w otchłanie i utrata kontroli. A fe, jakieś takie dzikusy, jakieś takie romantyki śmieszne, nie wiadomo co. No przecież tak mówi Teoria. To jest Logiczne. Tak Jest i nie może być inaczej i dumny jestem z tego, że do tego doszedłem i to udowodniłem...

A jednak ciągle ten dryf. To jest tylko dryf w czasie, od czynności do czynności, od zdarzenia do zdarzenia, od jednego punktu Schematu do drugiego. Nie ma w tym sensu ani celu, nie ma w tym pasji, nie ma czegoś, dla czego warto to robić. Ot, tak trzeba. Dyscyplina – tego też mnie nauczono.

I pewnie bym się zabił i tyle razy przecież o tym myślałem, ale jednak pozostał we mnie ten jeden jakiś lęk, tak jakaś resztka lęku przed śmiercią i tym, co po niej.

Dosyć już, dosyć, czas robić kolację. Bo to wszystko piszę przed kolacją. Zaraz się nażrę i będę się cieszył jak prosiak, którym jestem, będę się cieszył ot tak, bez powodu, z powodu hormonów, tak jak teraz z powodu hormonów się smucę czy coś i piszę te słowa, jakże melancholijne, poważne, mądre, hoho i w ogóle. Ale zaraz będę to miał gdzieś, bo będę pojedzony. Zaraz to wszystko będzie nieprawdą przez chwilę. Narkotyk każdego człowieka – jedzenie. Ale czasem też nie pomaga, to zależy do trawienia, a trawienie zależy od mnóstwa innych czynników...Ech. Jakże człowiek jest zależny od swego podłego cielska świńskiego...Tak, że aż szkoda mówić. Tylko na głodno można snuć takie refleksje właściwie. Przynajmniej najczęściej piszę Uwięzionego na głodno. Człowiek syty umie się tylko cieszyć, a „z radości nie zostaje się artystą”...Ani myślicielem...Ani żałosnym, małym, zakompleksionym pyszałkiem, który myśli, że jest artystą i myślicielem, a tak naprawdę jest żałosnym i śmiesznym wieprzem.

PS Zwróćcie uwagę, że przestaliśmy używać takich słów jak „olśniewający”, „zachwycający”, „przeszywający na wskroś”. Całe to napuszenie głębi jest dla nas śmieszne i mówimy tylko : „fajny”, „spoko”, „niezły”. Wszystko jest takie po prostu fajne i tyle. Takie sobie. Nijakie, ale może być. Nic szczególnego. W ogóle nic nie ma szczególnego, bo to by było śmieszne.

PS II A może już upadam, ale o tym cicho sza...Nie mogę się przyznać, bo sam był siebie wyśmiał. Nie mogę ujawnić. Co innego, gdyby nie było całego świata, gdybym tak nie miał znajomych, rodziny...Gdybym sam siebie nie znał...Siebie samego poznać jako obcego i powiedzieć: fajny gościu. A może nawet: zachwycający, olśniewający. Samemu sobą się zachwycić jako ktoś inny. W samym sobie się zakochać jako...

 

Wobec siebie jestem śmiały, bezczelny, wręcz chamski. I nic nie wydaje się śmieszne i żałosne, nic nie wydaje się niewłaściwe i złe, dopóki nie pojawi się Inny i nie każe mi spojrzeć na siebie jego oczami, nie wdusi mnie z powrotem w formę, jaką powinienem być wobec niego, ponieważ zawsze wobec niego taki byłem...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
MP642 · dnia 21.12.2018 07:37 · Czytań: 244 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Darcon dnia 21.12.2018 07:46
Dalsze części są lepsze, MP642. Zastanawiałem się, co nie pasowało mi w innych, i myślę, że przede wszystkim napastliwy ton. Te całe fragmenty pisane w formie krzyku. Owszem, nikt nie zabroni Ci wyrażania się w taki sposób, w jaki chcesz. Ale wiesz, jak jest w życiu. Czy słuchasz obcej osoby, która na Ciebie krzyczy? Czy jesteś ciekawy, co ma Ci do wykrzyczenia? Ja nie, co by to nie było.
Może zbytnio upraszczam, ale fragmenty Pamiętnika są po prostu lepsze. Podzielone na bardziej zjadliwe akapity, treść przekazywana bardziej spokojnie. I przede wszystkim, jest przystępna i w wielu miejscach ciekawa.
Cytat:
Wszy­scy mnie za­wsze wy­śmie­wa­li, wszy­scy się ze mnie śmia­li tak długo, aż w końcu na­uczy­łem się śmiać razem z nimi z sie­bie i z nich.

Cytat:
Dla star­ców w każ­dym wieku wła­ści­wa jest tylko kpina, lek­ce­wa­że­nie, przy­mru­że­nie oka, uda­wa­nie, wiecz­ne ak­tor­stwo i gra kon­tek­stów, wiecz­na wy­mia­na masek w te­atrze, w któ­rym nic nie jest na po­waż­nie.

Cytat:
A z dru­giej stro­ny prze­cież nikim się nie za­chwy­cę, do­pó­ki nie za­chwy­cę się sobą. Ni­ko­go nie po­trak­tu­ję po­waż­nie, do­pó­ki nie po­trak­tu­ję po­waż­nie sie­bie. Ni­ko­go nie po­ko­cham, do­pó­ki nie po­ko­cham sie­bie.

Cytat:
I na­uczy­łem się nie wie­rzyć w uczu­cia. Na­uczy­łem się uczu­cia lek­ce­wa­żyć, bo są nie do udo­wod­nie­nia. Na­uczy­łem się nie wie­rzyć, gdy ktoś mówi, że coś czuje, a nawet od­czu­wa.

To tylko przykład bardzo dobrych fragmentów.
Dotykasz trudnych tematów i żałuję (chyba pisałem to już wcześniej...), że nie podajesz ich w formie bardziej zjadliwych miniatur.
Pozdrawiam.
MP642 dnia 21.12.2018 15:30
Napastliwy ton? W niektórych fragmentach może tak, ale myślę, że w większości były to po prostu zabawy słowami, różne eksperymenty językowe etc., w których ciężko powiedzieć chyba, że ton jest napastliwy albo nienapastliwy. Myślę, że chodzi Ci nie tyle o ton, ile po pierwsze o to, co tekst przekazuje, jakie tematy porusza (gry słów to tylko gry słów, natomiast tutaj jest poruszane są tematy filozoficzne, psychologiczne czy jak je jeszcze nazwać), a po drugie, czy jest pisany z absolutną pewnością tego, co się pisze, czy raczej z wątpliwościami (być może to nazywasz właśnie "napastliwym tonem", zresztą czasem może faktycznie takim tonem to skutkuje).

Co do miniatur, to i tak muszę dzielić tekst na fragmenty, na części. Staram się robić to w ten sposób, żeby jednak jeden rozdział stanowił jakąś całość. Trudno dzielić tekst, który był pisany za jednym razem, który jest ze sobą ściśle powiązany. Zresztą rozdziałów i tak jest dużo, a wtedy wyszłoby jeszcze więcej. Więc niestety tak to wygląda. Zresztą powoduje to sam charakter tekstu - "Uwięziony" w założeniu jest miejscem na odreagowanie, zapisem "potu intelektualnego", tekstem właściwie grafomańskim, pisanym dla samego pisania (co nie oznacza, że zawsze niskiej jakości, jak sam zauważyłeś), a trudno żeby taki był krótki.

Pozdrawiam również.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:79
Najnowszy:pica-pioa