-Kurwa- powiedział otwierając oczy.
Ból głowy dotarł do niego z opóźnieniem, rozchodził się po skroniach i uderzył w potylice. Przetarł powieki z zaschniętej ropy i rozejrzał się po pokoju. Po jego prawej stronie spod kołdry wystawała kształtna blada pierś z różowym sutkiem. Blond loki zasłaniały pół twarzy, wśród tej złotej burzy włosów dostrzegł usta ceglanego koloru. Nad nimi był lekko zadarty nosek, nie pamiętał koloru jej oczu.
“Pasowałyby zielone”-pomyślał.
Rozglądał się w poszukiwaniu papierosów, pokój był wystrojony ze smakiem, ktoś ma dobre wyczucie stylu.
“Albo równie chujowe jak ja”-pomyślał wstając powoli. Poczuł rękę na plecach.
-Gdzie idziesz przystojniaku?- zapytała zaspana brunetka.
“Tani tekst”- pomyślał, przyzwyczaił się, że jego życie jest tanie jak scenariusz słabego filmu, ale przecież scenariusze są na podstawie życia. Kiedyś swoje porównał do mieszanki słabego dramatu z filmem porno i czarnej komedii. Dziewczyna siedziała pod kołdrą, zasłaniając swoje wdzięki jakby się wstydziła.
-Zapalić- odpowiedział, nie mając pojęcia kim jest, jeszcze 3 minuty wcześniej nawet jej nie zauważył.
Z twarzy była brzydsza od blondynki, ale miała nietuzinkowe oczy. Brunetki źle mu się kojarzą, starał się ich unikać w łóżku, ale wczoraj chyba znowu stracił świadomość tego co robi. Nie żałował, oduczył się tego. Żal traktował jako głupie uczucie, które przeszkadza w życiu, a jego następstwem są wyrzuty sumienia.
Papierosy zlokalizował na ciemnym stole, zrzucił kołdrę i wstał. Był nagi, założył na szybko parę wczorajszych majtek i wyszedł na balkon. Słońce świeciło prosto w twarz, nagrzewając przechlaną twarz. Sądząc po okolicy, był gdzieś na obrzeżach miasta. Pod balkonem, szła starsza kobieta z psem na smyczy, grupka dzieciaków kawałek dalej goniła się krzycząc. Wyjął papierosa z paczki i odpalił.
-Musze to gówno rzucić - powiedział do siebie na głos. Wiedział, że nigdy tego nie zrobi, ale lubi się oszukiwać, jak wszyscy ludzie. Papierosy to była jedna ze słabszych używek z jakimi miał problem.
W połowie papierosa, zaczął myśleć o niej. Zastanawiał się, czemu zawsze po imprezach jej postać pojawia się w myślach. Minęło tyle czasu, a ona nadal go niszczy nie będąc nawet w tym samym kraju.
“Sam siebie niszczę, ona jest moim narzędziem zbrodni”- pomyślał.
-Masz papierosa?- Pytanie wytrąciło go z zamyślenia.
-Jasne- odpowiedział podając blondynce paczkę.
-Przepraszam, ale nie pamiętam twojego imienia- powiedziała nieśmiałym głosem.
-Ja twojego również-uśmiechnął się.-i niech tak zostanie, po co psuć chwilę imionami.
Spojrzała zielonymi oczami prosto w jego oczy i się uśmiechnęła. Była naprawdę ładna, wprowadzała przyjazną atmosferę ciepła. To był typ kobiety, w której mógłby się zakochać. Zawsze jak spotyka taką, jego myśli układają scenariusz całego wspólnego życia. Wyobraża sobie jak wraca z pracy po nadgodzinach, a ona słodko zdenerwowana na niego czeka, bo mają iść wspólnie do teatru. Szkoda, że ta znajomość została popsuta przez zwykły przypadkowy seks. Poznał w swoim życiu trzy typy kobiet, te na które nie możesz patrzeć, te które chcesz przelecieć i takie na które możesz patrzeć godzinami bez słowa. To był ostatni typ, ale popsuty przez podejście jak do typu numer dwa.
Skończył papierosa i wszedł z powrotem do pokoju. Zapominając o zielonookiej blondynce. Brunetka dalej spała. Szukał w pokoju swoich ciuchów, przypominało to puzzle. W końcu ułożył układankę na sobie i zebrał się do wyjścia. Wychodząc poczuł, że brakuje sygnetu na jego palcu. Jedyna rzecz, którą ma po znienawidzonym ojcu. Nosił go jako przypomnienie, żeby nie być jak on. W czasie poszukiwań, znalazł resztkę kokainy, którą szybko wciągnął. Sygnet leżał na stoliku nocnym, założył go i ostatni raz spojrzał w stronę blond piękności. Ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się, puścił oko i wyszedł, poczuł lekkie ukłucie przygnębienia. “To będzie ciężki dzień”-pomyślał, schodząc po schodach.
Przeszedł przez drzwi klatki w kierunku swojego samochodu, nie pamiętał imion dwóch kobiet z którymi spał, ale miejsca gdzie zostawił swoje czarne piętnastoletnie porsche 911 nigdy by nie zapomniał. Już z daleka widział wielką rysę przez cały samochód. Jeździ z nią od dobrych pięciu lat, uważał, że dodaje charakteru.
-Witaj stary przyjacielu-powiedział otwierając drzwi.
Wsiadając do środka, spojrzał na siedzenie, leżał tam jego telefon. Wiedział, że po odblokowaniu nie czeka go nic przyjemnego. W momencie gdy po niego sięgał, usłyszał Aint Talkin' Bout Love autorstwa Van Halen’a, a na ekranie pojawił się napis “Wampir energetyczny”.
-Cześć mamo-powiedział jeszcze zachrypniętym głosem.
-Cześć mamo?! Tyle masz mi do powiedzenia po tym jak od wczoraj próbuje się do ciebie dodzwonić?!-kobieta miała bardzo piskliwy i nieprzyjemny głos.
-Wyobraź sobie, że telefon nie jest wbudowany na stałe w wyposażenie mojego ciała. Pracowałem całą noc, a komórka mnie rozprasza.
-Widzę, że żarcik masz po ojcu, mam nadzieje, że raka nie odziedziczysz. Pamiętasz o dzisiejszej kolacji z moimi znajomymi?Wszyscy chcą bardzo cię poznać.-Matki poczucie humoru, mogło konkurować z jego.
-Oczywiście, że pamiętam moja rodzicielko-powiedział złośliwie. Nie pamiętał o kolacji, nie chciał jej pamiętać. Banda nadętych znawców kina i literatury. Matka chciała się pochwalić jedynym kundlem z miotu, który coś osiągnął.
-Nie bądź taki złośliwy i widzimy się wieczorem.
-Też cię kocham.
Zastanawiał się, jak bardzo można kochać i nienawidzić jedną osobę. Doszedł do wniosku, że te uczucia tak się uzupełniają w przypadku jego matki, że nie ma sensu tego analizować. To tworzyło ją jako całość.
Po chwili usłyszał ten sam dzwonek i zobaczył nieznany numer.
-Tak słucham-powiedział w zniechęcony sposób.
-Witam, czy dodzwoniłam się do pana Leona Hałasa?-”Ładny głos, pasuje do rudej”-pomyślał.
-Tak, w czym mogę pomóc?
-Z tej strony Katarzyna Jezierczyk. Dzwonie do pana w sprawie scenariusza, który pan nam przesłał. Jesteśmy zainteresowani współpracą. Czy ma pan czas jutro, żeby się spotkać i omówić szczegóły
-Oczywiście. Na którą godzinę?-odpowiedział lekko zaskoczony.
-Czy godzina 17 panu pasuje? W restauracji “Butelki i kieliszki”-
-Oczywiście-
-W takim razie do zobaczenia jutro
-Do zobaczenia.
Był lekko zszokowany, że ktoś zainteresował się tą szmirą. Miał na swoim koncie już kilka książek, ale napisany scenariusz traktował z przymrużeniem oka i jako eksperyment.
-Przyda się trochę kasy, bo życie artysty kosztuje-uśmiechnął się i odpalił samochód.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt