Gra - część druga - Kazjuno
Proza » Historie z dreszczykiem » Gra - część druga
A A A
Od autora: Na razie to przedbiegi. Już w następnych rozdziałach dowiecie
się o mrocznych tajemnicach konszachtów między Służbą
Bezpieczeństwa, a światkiem sutenerów, prostytutek i alfonsów.
Zapewniam Was - drodzy Czytelnicy - nie picuję. Sam zostałem
ochlapany moralnym błotem. Które na szczęście na mnie
obeschło i zdrapałem je ryżową szczotką...
Klasyfikacja wiekowa: +18

 

Rozdział 4 Monika – córka kryminalisty

 

Ojciec Moniki Jabłońskiej nie był świętoszkiem. Kiedy ożenił się z jej matką, miał za sobą dwuletnią odsiadkę w więzieniu na Białołęce. Kolejnego, dwunastoletniego wyroku, dorobił się za ciężkie okaleczenie oficera SB, mszcząc się w ten sposób na kochanku swojej żony.

Czteropokojowe mieszkanie na Ochocie, w którym Monika wychowywała się od dzieciństwa, słynęło z częstych alkoholowych libacji. Na całonocne pijatyki i awantury niejednokrotnie skarżyli się sąsiedzi. Usiłowali interweniować w dzielnicowym biurze kwaterunkowym, pisali prośby o eksmitowanie tej uciążliwej dla otoczenia rodziny, lecz ich prośby pozostawały pobożnymi życzeniami. Po aresztowaniu Franciszka Jabłońskiego lokatorzy bloku przy ulicy Wery Kostrzewy odczuli ulgę. Wtedy do mieszkania Leokadii Jabłońskiej wprowadził się Mutynia – były snajper z Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pracował jako kierownik milicyjnej strzelnicy i zarazem instruktor prowadzący sekcję sportową dla młodzieży. Przed dramatycznym wieczorem, zakończonym krwawą zemstą ojca Moniki, Mutynia parokrotnie bywał w domu Jabłońskich jako uczestnik pijatyk. Przyprowadzać go zaczął kochanek matki Moniki z prostego powodu: w jego towarzystwie czuł się bezpieczniej. Kolega był silnym mężczyzną, dobrze wyszkolonym w walkach wręcz, a zdradzany małżonek kilkakrotnie się esbekowi odgrażał.

– Ty sobie nie wyobrażasz, jaka ona jest fantastyczna w łóżku – chwalił się gach Jabłońskiej przed Mutynią, dumny z uwodzicielskiego podboju.

Powiedział to parę dni przed doznanym okaleczeniem. Zazdrosny do obłędu mąż Jabłońskiej zaczaił się na niego i zaatakował w ciemnym korytarzu bloku o drugiej w nocy, kiedy esbek po zakupieniu wódki w melinie wracał do złaknionego alkoholu towarzystwa. Otrzymał wówczas śrubokrętem kilkanaście ran kłutych w podbrzusze. Ciosy mierzone były w genitalia. 

Ofierze napaści życie uratowała skomplikowana operacja. Mutynia, zdawać by się mogło, przywykł do widoku rannych. Jednak podczas odwiedzin doznał szoku. Po wejściu do izolatki z trudem rozpoznał kolegę. Utrata krwi spowodowała nie tylko bladość, lecz i znaczną zmianę rysów twarzy. Nie odpowiedział na powitanie, patrząc na przybysza chłodno.

– Lonia Jabłońska chce się z tobą zobaczyć. Czeka na korytarzu – powiedział Mutynia.

Przez twarz leżącego kumpla, podłączonego do kroplówki, przemknął nerwowy skurcz.

– Nie chcę widzieć ani tej ździry, ani ciebie. Przez was ucięli mi chuja. Spierdalaj – rzucił chrapliwym, pełnym nienawiści głosem.

Na początku Monika wrogo traktowała kolejnego kochanka matki. Zbyt mocno utkwił jej w pamięci epizod, który zdarzył się po pierwszej jego wizycie od czasu zaaresztowania ojca. Wychodząc z założonym na plecy tornistrem do szkoły, zamykała właśnie podziurawione kopniakami drzwi, gdy usłyszała głos jednej z sąsiadek, z niższego piętra.

Ma już następnego. Mówię ci, tak głośno trzeszczał mi nad głową tapczan, a do tego te zwierzęce pojękiwania, że nie mogłam zasnąć.

Jedenastoletnia dziewczynka nie mogła pogodzić się z myślą o obcym mężczyźnie, który zajął miejsce jej ojca. Lecz to właśnie Mutynia położył kres regularnym pijatykom. Matka miała chorobę wrzodową i jej bóle nasilały się po ożyciu alkoholu.

– Nie wolno ci chlać – powtarzał, gdy skręcała się, pojękując z powodu cierpień. – Ja też muszę się obyć bez kieliszka. Nie będziemy przecież ciągle wzywali pogotowia.

W czasie pobytu matki w szpitalu, gdzie przeszła resekcję żołądka, przyjaciel Jabłońskiej ani razu się nie upił. Raz nawet zatrzasnął drzwi przed nosem pijanemu sąsiadowi, który usiłował wejść do ich mieszkania, trzymając w ręce półlitrówkę. 

I w ten sposób stopniowo zdobył zaufanie Moniki i jej o dwa lata młodszej siostry. Okazał się zdolnym kucharzem. Gotował ciepłe posiłki, a kasza okraszona skwarkami i grochówka na boczku stały się ulubionymi daniami dziewczynek.

Nowy lokator cierpliwie uczył siostrzyczki robót domowych. Pomagał też w odrabianiu lekcji. Popołudniami, kiedy wychodził na strzelnicę, pasją Moniki stało się udawanie modelki. Podkreślała tuszem oczy, szminkowała usta i przebierała się w matczyne sukienki, podciągając je pod pasek, by krygować się i tańczyć przed lustrem.

Mogłabyś, Monisiu, być aktorką – usłyszała raz od młodszej siostry.

Rozmiłowana w plotkowaniu sąsiadka z dolnego piętra, ujrzawszy raz starannie uczesaną Monikę w nowym szkolnym fartuszku, przerwała sprzątanie korytarza i otworzyła usta.

– Dzień dobry, pani Waśkowa – pozdrowiła ją wychodząca do szkoły dziewczynka.

Rośniesz na całkiem ładną panienkę – powiedziała plotkara.

Kiedy Monika miała dwanaście lat, odchodziła czasem od koleżanek, z którymi grywała w klasy. Przyglądała się z zainteresowaniem zabawom chłopaków zamieszkujących okoliczne bloki. Często odgrywali powstańców warszawskich, posługując się własnoręcznie wystruganymi z desek karabinami, a jeden z nich miał nawet prawdziwy hełm otoczony biało czerwoną opaską. Niezbyt chętnie zgodzili się na jej udział w walkach; mogła być jedynie sanitariuszką lub łączniczką. Szacunek wśród chłopców zdobyła dopiero wtedy, gdy pewnego dnia Mutynia podjechał pod blok milicyjnym motocyklem. Siedzący na tylnym siedzeniu młodzieniec trzymał zawieszone na plecach dwie nowe wiatrówki. Wyglądały jak najprawdziwsze karabiny.

Monika z mocno bijącym sercem podążyła do mieszkania za konkubentem matki niosącym sportową broń. Pierwsze dwa strzały, które oddał do małej papierowej tarczy, przypiętej na tylnej stronie deski do prasowania, nie trafiły w jej środek.

– Myślałam wujku, że umiesz dobrze celować – odezwała się rozczarowana dziewczynka.

Mutynia bez słowa wyjął z wojskowej torby pudełko z narzędziami. Przez chwilę majstrował małym śrubokrętem przy szczerbince celownika, po czym ponownie wystrzelił, umieszczając bolec prawie w centrum tarczy. Chwilę jeszcze podłubał przy celowniku i spojrzał na Monikę.

– Teraz się przyjrzyj, oddam pięć strzałów i wszystkie będą w środku.

Monika, po każdym strzale podskakując z radości, podbiegała do tarczy i nie mogła się nadziwić. Kolorowe pędzelki wszystkich wystrzelonych bolców znajdowały się w samym środku celu.

– Będę mogła spróbować? – zapytała podekscytowana.

– No dobrze, ale muszę ci pomóc skierować lufę. Możesz nie trafić w deskę i zniszczyć kredens – powiedział Mutynia, ładując wiatrówkę.

Ponieważ broń była dla niej za duża, poradził dziewczynce, by wzięła kolbę pod pachę. Objął Monikę z tyłu, lecz ona, chcąc zademonstrować, że poradzi sobie sama, szarpnęła od razu za spust. Rozległy się dwa następujące po sobie trzaski.

– Ojej – jęknęła. – Mama mnie zabije.

Na szybie górnej części kredensu widniała bielejąca wokół obwodu dziurka z promieniście odchodzącymi od niej rysami pęknięć.


 

 
 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 03.06.2019 14:30 · Czytań: 1052 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 20
Komentarze
Usunięty dnia 04.06.2019 20:39
Kazjuno,

ta część jest jak zwykle bardzo dobrze napisana, ale już nie tak porywająca jak poprzednia. Powiem więcej: trochę zawiało nudą.
Tak że nie jestem zachwycony, ale styl wciągający i czyta się świetnie.

Cytat:
Zaprosił mnie nawet na kawę do bistro przy Hotelu Europejskiego.

...przy Hotelu Europejskim

Cytat:
Obok aromatu wysokiej jakości kawy, czuć było zapach drogich kosmetyków, używanych przez zagraniczną klientelę.

Oprócz aromatu... - raczej.

Cytat:
puścił do mnie oko i pokazał głowę damę, która obdarzyła mnie uwodzicielskim spojrzeniem.

... pokazał głową damę...

Cytat:
– Może chcielibyście zagrać w filmie?
Byli zaskoczeni, urodziwa dziewczyna rzuciła Adamowi niepewne spojrzenie.
– Twój kolega pracuje w filmie? – zwróciła się zaciekawiona do faceta, znanego mi jako sutener.
Przypomniałem sobie ironiczne spojrzenie Adama, gdy w bistro Hotelu Europejskiego opowiadałem mu o swoich filmowych aspiracjach. Tym razem, kiedy z głupia frant zaproponowałem mu i spacerującej z nim dziewczynie, grę w filmie, potraktował mnie o dziwo poważnie.

W tym fragmencie 3 razy użyłeś słów "grać w filmie". To przesada, monotonia, opisywanie tego samego innymi słowami. Ja bym poprawił.

Cytat:
Były strzelec wyborowy był silnym mężczyzną,

Były/był - powtórzenie, mimo iż inne znaczenia.

Cytat:
Przez was ucięli mi ch**a.

Skoro decydujesz się na niecenzuralne słowo, to niech ono będzie, a nie kropki, bo wygląda to jak przerobione dla dzieci.

Cytat:
Nie będziemy przecież ciągle wzywali pogotowie.

Wydaje mi się, że powinno być: ...wzywali pogotowia.

To tyle.

Pozdrawiam.
d.urbanska dnia 04.06.2019 21:47
No, to ja też dołożę : Cytat: dodatkowo nadwyrężeni wysiłkiem tworzenie prowizorycznego atelier [tworzenia] ; cytat: operator kamerzysta [to synonimy, wybrać jedno określenie] ; cytat: „Opiekował” się uprawiającymi nierząd dewizowymi cichodajkami. Nie miałem więc wątpliwości, kim mogła być towarzysząca mu panienka – musiała być prostytutką. [niepotrzebne wyjaśnienie, wystarczyłoby dewizowymi cichodajkami; podobnie wyjaśnienie na końcu cytatu] ; cytat: Według relacji kolegów Adam codziennie wysiadywał w towarzystwie podejrzanie wyglądających cyganów, w restauracji na dworcu Wrocław Główny. Nie mogłem zrozumieć, jak ten przystojny zabijaka może godzić przebywanie w podejrzanym towarzystwie z obowiązkami na uczelni. Gdy rok temu spotkałem go w Warszawie, obracał się w towarzystwie dewizowych prostytutek [w trzech sąsiadujących ze sobą zdaniach - trzy razy "towarzystwo"] ; cytat: sprawiło na mnie wrażenie oazy luksusu [robiło wrażenie oazy luksusu] ; cytat: wywołało u mnie poczucie [po wyliczance wywołały] ; cytat: Doznałem ułudy [Poczułem się] ; cytat: cichodajka 2 [odnośnik powinien być wyżej, gdy pierwszy raz użyłeś słowa]- i tak dalej, i tak dalej. Ale poza potknięciami warsztatowymi czyta się dobrze, potoczyście. Pozdrawiam serdecznie.
Kazjuno dnia 04.06.2019 21:48
Drogi Antosiu Grycuk
Na wstępie serdeczne dzięki za wpis.Wdzięczny jestem nie tylko za celnie spostrzeżone błędy, które będę chciał poprawić, także za Twoją cierpliwość i wyrozumiałość. Zachowuję się nie fair. Muszę się jednak też usprawiedliwić. Przy okazji chcę przeprosić zarówno Ciebie jak i inne koleżanki i kolegów z PP. Poza Tobą szczególnie głupio się czuję wobec Mike'a17, kilku innych autorów i autorek. Bowiem prawie nic nie komentuję, co w normalnej sytuacji poczytuję sobie za towarzyskie zobowiązanie, że tak to określę...
Ostatnio jestem zapracowany i jeśli wykroję godzinkę lub dwie, mocuję się z pisanym tekstem, a jedynie papierową lekturę czytam przed zaśnięciem do poduszki.

Tylko jedna Twoja uwaga wzbudza moje wątpliwości, chociaż z punktu widzenia czystości języka literackiego jest słuszna.
Cytat:
Zaprosił mnie nawet na kawę do bistro przy Hotelu Europejskiego.
. To bistro mieściło się rzeczywiście poza obrębem wspomnianego hotelu. Mimo, że było w hotelowym budynku, nie miało połączenia do środka. znajdowało się jakby w wyodrębnionej tylnej części. Więc jakby przy, a nie "w" hotelu. Powinienem raczej napisać: "na tyłach Hotelu Europejskiego".
Zacząłem czytać Twoje opowiadanie "Cały ty" wydało mi się interesujące, ale nie doczytałem z braku czasu. Obiecuję, że skończę i skomentuję. Lubiłem twoje teksty.

Pozdrawiam serdecznie, Kaz

SZANOWNA, UROCZA I BARDZO POMOCNA D.URBANSKA

Tobie także jestem wdzięczny za pomocną dłoń i bardzo celne uwagi. oczywiście je naniosę. Emanujesz warsztatowym profesjonalizmem. Dlatego Twoja chłodna ocena wraz z przemiłymi słowami o dobrym, potoczystym czytaniu, zakończona serdecznymi pozdrowieniami, sprawiły, że poczułem się świetnie.

Tylko jednej Twojej uwadze nie potrafię sprostać. W tekstach na Portalu Pisarskim wszystkie odwołania automatycznie ukazują się na końcu tekstu. Zapewniam Cię, że w pisanym opowiadaniu są umieszczone poniżej stron, w których są potrzebne.

Ciebie także pozdrawiam serdecznie, Kaz
Marek Adam Grabowski dnia 06.06.2019 21:49
No to mamy drugą część. Trochę miałem problem z czytaniem,gdyż nie wszystko z pierwszej zapamiętałem. Niestety, muszę zgodzić się z Antonim, że pierwsza była ciekawsza. Chociaż z drugiej strony ta dygresja o hełmie jest super, zwłaszcza, że przypomina mi jedno PRL-owskie zdjęcie z rodzinnego albumu.

Pozdrawiam i czekam na trzecia część
Kazjuno dnia 07.06.2019 15:48
Witaj Marku
Serdeczne dzięki za przeczytanie i krytyczny komentarz. Byłbym hipokrytą, gdybym udawał, że uszczęśliwiłeś mnie pisząc o moim przynudzaniu.
Opowieść, którą snuję musi być wielowątkowa, bo sytuacja w tamtych czasach była złożona. Sam w tamtym czasie nie miałem pojęcia o podwójnej roli w jakiej uczestniczył w moim filmie agent SB Łukomski - chłopak i filmowy partner Moniki. Też, jak mi się wydaje, słusznym zabiegiem kompozycyjnym jest naświetlenie czytelnikom: kim była i z jakiego środowiska wywodziła się Monika. Zwłaszcza, że dziewczyna wywinęła parę kozackich numerów, żeby szturmem opanować wiedeńskie elity. Klamrą spinającą, będzie numer, o którym wspominam w pierwszych dwóch rozdziałach. Bo zacząłem opowieść o przekręcie jakiego dokonałem, by i samemu zostać "celebrytą". Nie będę teraz odkrywał kart, wyjaśniając jak i dlaczego popełniłem przestępstwo. Wydaje mi się, że znacznie łatwiej wchłaniałoby się tę opowieść czytając ją ciurkiem, a nie w cotygodniowych porcyjkach, które mogą (jak w Twoim wypadku) powodować, że czytelnik po tygodniowej przerwie zapomina, co było poprzednio i traci wątek.
Mam nadzieję dostarczenia Tobie i innym, jeszcze trochę emocji i nasączenia Ciebie i czytelników wiedzą o dawno minionych, szemranych dziejach Warszawy - twego rodzinnego miasta, w czasach kiedy jeszcze nie było Cię na świecie.

Pozdrawiam serdecznie Kaz
PS Twojego komentarza nie zdążyłem zaznaczyć na zielono. Dzisiaj już nie było takiej możliwości. I'm sorry
Marek Adam Grabowski dnia 07.06.2019 16:47
Spoko. Nie wiedziałem, że jest limit czasu.

Pozdrawiam
Madawydar dnia 18.06.2019 11:58
Niemal połowę życia dane mi było spędzić w PRL-u, więc niewiele rzeczy jest dla mnie tu zaskakujących. Doceniam realność i dobrze oddany klimat epoki. Życie półświatka z tamtych czasów znam tylko z opowiadań miedzy innymi takie jak Twoje. No, może jeszcze z jakiś filmów. Pewnie, że nie wszystko mi si w nim podoba, ale też nie potępiałbym go tak bez reszty, bo ta reszta, po odrzuceniu oczywistego zła, była jednym ze sposobów na przeżycie w tamtych realiach. Okres PRL-u jaki los mi przeznaczył opiewał w lata mojego dzieciństwa i wczesnej młodości i zawsze będę je wspominał z sentymentem i sympatią pomimo wszechobecnej szarzyzny, smutnych zmęczonych twarzy zniewolonego społeczeństwa. Zawsze pewną pociechą w tych trudnych latach był sport, gdzie boks i strzelectwo odgrywało w Polsce niebagatelna rolę. Dzięki za wierne oddanie w tekście ducha tamtej epoki i za ciekawe przedstawienie ludzkich historii, w których nie brakuje tych z dreszczykiem.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 18.06.2019 19:30
Szanowny Madawydarze
Przede wszystkim wdzięczny jestem, że zaliczyłeś mnie w poczet ulubionych autorów, przeczytałeś mój utwór i obszernie skomentowałeś. Szczególnie mi to pochlebia, bo sam jesteś interesującym autorem, więc pochwalił mnie nie byle kto!
Podobnie do Ciebie w peerelu przeżyłem urocze chwile, czasem okraszone dreszczykiem, czego wyraz daję w pisanych tekstach. Byliśmy młodzi, a młodość ma to do siebie, że nawet na szarzyznę spogląda się przez różowe okulary.
Około dziesięciu (a może dwunastu) lat temu nagrodę Nobla w dziedzinie literatury otrzymał węgierski pisarz - zdaje się żydowskiego pochodzenia - (nie pamiętam nazwiska), który opisał pobyt w niemieckim obozie koncentracyjnym. Nie czytałem tej książki, ale znam jej treść. Otóż autor wówczas kilkunastoletni więzień, opisuje z sentymentem przeróżne przygody w fabryce śmierci definiując je jako czas pełen przyjemnych przygód i doznań. Nie znam tej powieści, wiem jednak, że w dobrym tonie wśród esesmanów było mieć swojego Żyda. Między oprawcami, a ich podopiecznymi mogła nawiązywać się i przyjaźń. Może ów węgierski Żyd dlatego przeżył(?).
Piszę to, aby podkreślić, jak młodym niewiele trzeba do szczęścia. W gorszej sytuacji byli ich zaszczuci przez ograniczenia zniewolonego kraju rodzice, Brakowało wszystkiego, dlatego mieli smutne i zmęczone twarze a wokół była szarzyzna.
Sport jak najbardziej! Komuchom na rozwoju sportu zależało, dawali zielone światło. Dlaczego? Wszak na olimpiadach wyczynowcy byli ukrytymi zawodowcami. Oficjalnie byli górnikami, pracowali rzekomo w fabrykach, studiowali ale było to oszustwo. W istocie poświęcali się jak zawodowi sportowcy wyłącznie treningowi i startom. Do tego się koksowali. Nic dziwnego, że "amatorski" sport socjalistyczny udowadniał na olimpijskich arenach wyższość sportu socjalistycznego nad kapitalistycznym. Był to argument pośrednio mający udowodnić wyższość socjalizmu nad światem kapitalistycznym.
Jestem od Ciebie starszy i z perspektywy lat widzę, że ogromna większość naukowych karier w tej szarej epoce osiągali aktywiści partyjni i donosiciele, często współpracujący z SB. Środowisko naukowe po dziś dzień jest niezlustrowane. Zresztą podobnie jak wielu wysokich hierarchów kościoła. Też wymieszana z błotem jest sądowa palestra i jej sztafeta pokoleniowa. To niewyczyszczone bagno bruździ po dziś dzień. Zatruwa nam życie.

Wybacz więc szanowny Kolego, że obok zabawnych i sentymentalnych wspomnień, próbuję opisywać patologię tamtych czasów, której skutki trwają po dziś.

Ech, rozgadałem się i chyba mój mentorski ton mógł Cię do mnie zrazić.

Pozdrawiam, Kj
al-szamanka dnia 21.06.2019 08:24 Ocena: Świetne!
Przykładziki:

Cytat:
do­dat­ko­wo nad­wy­rę­że­ni wy­sił­kiem two­rze­nie(a) pro­wi­zo­rycz­ne­go ate­lier

albo za dużo przecinków...
Cytat:
Jakaś siksa z pierw­sze­go roku wy­dzia­łu ak­tor­skie­go, może ze­chce prze­ści­gnąć, ko­le­żan­ki ze star­szych lat.

niepotrzebne przecinki
... albo wcale.
Cytat:
We­dług re­la­cji ko­le­gów(,) Adam co­dzien­nie wy­sia­dy­wał

Cytat:
przy­wi­tał się ze mną jak z do­brym kolegą. Za­pro­sił mnie nawet na kawę do bi­stro przy Ho­te­lu Eu­ro­pej­skie­go.

mnie zbędne
Cytat:
spo­mię­dzy bank­no­tów do­la­ro­wych wy­ją­łem stu zło­to­wy.

stuzło­to­wy
etc, etc
... ale że tekst za bardzo mnie wciągnął, więc przestałam zauważać potknięcia :)

Nadal toczysz swoją opowieść bardzo zajmująco.
Opisywany światek, dla mnie, jako "panienki z dobrego domu", kompletne novum.
Nie miałam pojęcia, choć mgliście podejrzewałam, że coś takiego istniało i zapewne istnieje.
Szczegolnie przypadła mi do gustu relacja z dzieciństwa Moniki - można już tu wyraźnie zobaczyć to wszystko, co zadecyduje o kierunku jej dalszego życia.
Jednym słowem podobało się i musiałam to napisać pomimo utrudnień związanych z gipsem na prawicy.

pozdrawiam :)
Kazjuno dnia 22.06.2019 07:35
Al Szamanko, urocza "Panienko z dobrego domu".
Gdybyś była w bliższym zasięgu, złożyłbym pocałunek na twoim gipsie z wdzięczności za trud jaki poniosłaś pisząc powyższy komentarz.
Gwoli ścisłości też pochodzę z tak zwanego "dobrego domu". Nie tu miejsce, by szczegółowo tłumaczyć co się stało, że otarłem się o szemrane środowiska.
Chociaż? Zarówno fragment powyższy, a także inne fragmenty i opowiadania, często bazując na moich życiowych doświadczeniach, wiele wyjaśniają.

Zrobiło mi się wyjątkowo przyjemnie, że Ty, pisarka liryczna, potrafiąca wzruszać odbiorców swojej twórczości, doceniasz opowieść o brutalniejszych stronach, życia.
Dziękuję też Szamanko za parę uwag. Przydadzą się, naniosę do zgromadzonej całości.

A tak w ogóle, to cieszę się, że zawarłem z Tobą znajomość i życzę Ci tego co sobie czyli weny twórczej i przyjemnych dni rozpoczynającego się kalendarzowego lata.
No i abyś zdjęła jak najszybciej gipsowy balast i cieszyła się swobodnym wymachiwaniem ręki.

Kj
al-szamanka dnia 22.06.2019 08:27 Ocena: Świetne!
Kazjuno napisał:
Ty, pisarka liryczna, potrafiąca wzruszać odbiorców swojej twórczości, doceniasz opowieść o brutalniejszych stronach, życia.


Hehe, Kazjuno, możesz się zdziwić :D
Pozdrawiam, machając łapką... gips jest w kolorze malinowym :)


http://www.portal-pisarski.pl/czytaj/39232/wstret
Miladora dnia 22.04.2020 02:06
Korzystając z wolnego czasu, postanowiłam przekonać się, Kaziu, co mnie czeka w drugiej części opowiadania. Tak przygotowawczo. ;)

No i mam dla Ciebie dobrą wiadomość - od strony stylistycznej ta część jest lepsza od poprzedniej. Czyta się płynnie i raczej bez przeszkód. Nie ma tak wielu powtórzeń, przypadkowych rymów czy mnogości zbędnych szczegółów, a nawet przecinki jakby się uspokoiły. Czyli nie jest źle. :)
Chociaż oczywiście tekst wymaga dopracowania, na co zresztą i tak jesteś już przygotowany.

Teraz wypunktuję Ci tylko jedną rzecz:
Cytat:
– Nie chcę wi­dzieć tej ździ­ry ani cie­bie. – Przez was ucię­li mi ch**a. Nie­na­wi­dzę was – za­skrze­czał dy­sz­kan­tem przy­po­mi­na­ją­cym głos roz­złosz­czo­ne­go chłop­ca prze­cho­dzą­ce­go mu­ta­cję.

Pomijając to, że zapis powinien wyglądać w ten sposób:
– Nie chcę wi­dzieć tej ździ­ry ani cie­bie. Przez was ucię­li mi chuja. Nie­na­wi­dzę was – za­skrze­czał dy­sz­kan­tem przy­po­mi­na­ją­cym głos roz­złosz­czo­ne­go chłop­ca prze­cho­dzą­ce­go mu­ta­cję. - przyczepię się do dyszkantu.
Otóż amputacja członka nie wywołuje zmiany głosu, a więc należy tu poprawić sposób mówienia. Jeżeli natomiast z powodu urazu wycięli mu więcej, to utrata jednego jądra też nie powoduje takiej zmiany. Ba - w dojrzałym wieku nawet utrata obu jąder (kastracja) nie odbija się aż tak na głosie, a na pewno nie od razu, ponieważ krtań jest już całkowicie wykształcona.

Ale na koniec mogę się przyznać, że z ciekawością czytam to, co piszesz.
A więc do następnego. :)
Kazjuno dnia 22.04.2020 09:43
Dzięki Milu za pokrzepienie na duchu. Twą poradę anatomiczno-medyczną skwapliwie wykorzystam, bo skoro jest jak piszesz, to zamieściłem poważny błąd rzeczowy,

Do następnego :)
Miladora dnia 28.04.2020 19:20
Poprawiłeś, ale niedokładnie, Kaziu. :)

Cytat:
Zbyt mocno utkwił jej w pa­mię­ci epi­zod, jaki zda­rzył się

na­stęp­ne­go dnia, po pierw­szej jego wi­zy­cie od czasu za­aresz­to­wa­nia ojca. Wy­cho­dząc z za­ło­żo­nym na plecy tor­ni­strem do szko­ły, za­my­ka­ła wła­śnie po­dziu­ra­wio­ne kop­nia­ka­mi drzwi, gdy głos jed­nej z są­sia­dek, z niż­sze­go pię­tra.

– Ma już na­stęp­ne­go. (–) Mówię ci, tak gło­śno trzesz­czał mi nad głową tap­czan, a do tego te zwie­rzę­ce po­ję­ki­wa­nia, że nie mo­głam za­snąć.

Wyrównaj do górnej linijki, uzupełnij zdanie i skasuj myślnik.

Cytat:
– Ro­śniesz na cał­kiem ładną pa­nien­kę(.) – (z)a­uwa­ży­ła plot­ka­ra.

Kiedy Mo­ni­ka miała dwa­na­ście lat, od­cho­dzi­ła cza­sem od ko­le­ża­nek, z któ­ry­mi gry­wa­ła „w klasy”. [url]Z za­in­te­re­so­wa­niem przy­glą­da­ła się nie­raz za­ba­wom chłop­ców.[/url]
Przy­glą­da­ła się z za­in­te­re­so­wa­niem za­ba­wom chło­pa­ków

Bez kropki i mała litera. Usuń też zdublowane zdanie.

Jeżeli jeszcze coś jest, to wyjdzie przy uważniejszym czytaniu. Teraz tylko przeglądnęłam.

Miłego. :)
Kazjuno dnia 28.04.2020 22:18
Dzięki, skorzystam skwapliwie i naniosę poprawki
Miladora dnia 24.05.2020 19:54
Rozdział trzeci - następna robótka dla Ciebie, Kaz. :)

Cytat:
może ze­chce prze­ści­gnąć, ko­le­żan­ki ze star­szych

Bez przecinka.
Cytat:
Była tak pięk­na, (że) na mo­ment ucie­kło mi z głowy, (iż) roz­pacz­li­wie

Popraw jak wyżej.
Cytat:
Ostat­ni raz spo­tka­łem go latem mi­nio­ne­go roku(,) krę­cił się po uczęsz­cza­nych

Zamiast (,) - średnik (;).
Cytat:
po­dej­rza­nie wy­glą­da­ją­cych Cy­ga­nów, w re­stau­ra­cji na dwor­cu

Bez przecinka.
Cytat:
Gdy rok temu spo­tka­łem go w War­sza­wie

- wcześniej -
Cytat:
Mimo gło­szo­nych we Wro­cła­wiu gróźb za po­tur­bo­wa­nie jego przy­ja­cie­la(,) przy­wi­tał się ze mną

Podkreślenie to zbędny dopisek, bo dopiero co pisałeś o tym powyżej.
Dodaj przecinek (,).
Cytat:
ze sma­kiem urzą­dzo­ne­go lo­ka­lu ro­bi­ło na mnie wra­że­nie

- zrobiło -
Cytat:
Do­zna­łem ułudy, jak­bym zna­lazł się w zna­nym je­dy­nie z fil­mów no­wo­jor­skim, albo pa­ry­skim bi­strze.

Do­zna­łem ułudy, jak­bym zna­lazł się – w zna­nym je­dy­nie z fil­mów – no­wo­jor­skim albo pa­ry­skim bi­strze.
Cytat:
Adam za­czął pro­wa­dzić z nią cicho roz­mo­wę,

- cichą -
Cytat:
Chcąc za­pła­cić za kawę i opu­ścić lokal, a także dać mu od­czuć, że nie na­le­żę do bie­da­ków z port­fe­la, spo­mię­dzy bank­no­tów do­la­ro­wych wy­ją­łem stu­zło­to­wy bank­not.

Chcąc za­pła­cić za kawę i opu­ścić lokal, a także dać mu od­czuć, że nie na­le­żę do bie­da­ków, z port­fe­la, spo­mię­dzy bank­no­tów do­la­ro­wych, wy­ją­łem stu­zło­tówkę.
Cytat:
Tu każdy kel­ner, bar­man­ka(,) czy szat­niarz to mi­li­cyj­ni kon­fi­den­ci.

Bez (,).
Cytat:
Ta, to moja ku­zyn­ka. – Pu­ścił do mnie oko

Kosz.
Cytat:
i pa­trząc na pięk­ną dziew­czy­nę, to­wa­rzy­szą­cą Ada­mo­wi

Bez przecinka.
Cytat:
Szes­na­sto­let­nia dziew­czy­na Adama na­zy­wa­ła się Mo­ni­ka Ja­błoń­ska (i) nie była pro­sty­tut­ką, choć jak

Dodaj (i).

Tyle na dzisiaj. :)
Kazjuno dnia 24.05.2020 20:47
Podobnie jak przed nałożeniem poprawek składam podziękowanie w stylu absolwenta elitarnej szkoły oficerskiej. Z dużym szacunkiem dla darczyńcy, jednocześnie z godnością, wyprężony jak struna.
A tak poważniej - jestem bardzo wdzięczny.
Teraz muszę wyjść na marszobieg, bo sflaczeję do reszty. Jutro po przedśniadaniowej pigułce uporam się z powyższymi korektami i wkleję kolejne poprawione rozdziały.
Miłego wieczoru, Kaz
PS Niby wszystko już poprawiłem do końca ale przed instalacją w PP jeszcze raz poprawiam. Nie napisałem jeszcze zmienionego epilogu, który zamierzam poszerzyć, po odcięciu wskazanego przez Ciebie akapitu.
Miladora dnia 25.05.2020 14:52
No to rozdział czwarty, Kaz. :)

Cytat:
mąż Ja­błoń­skiej za­cza­ił się na niego i za­ata­ko­wał na ciem­nym ko­ry­ta­rzu

- w ciemnym korytarzu -
Cytat:
Ciosy na­rzę­dziem do przy­krę­ca­nia du­żych śrub mie­rzo­ne były w ge­ni­ta­lia.

Zbędne dopowiedzenie - usuń. Śrubokręt i podbrzusze dają wystarczający obraz.
Cytat:
z tru­dem roz­po­znał ko­le­gę. utra­ta krwi

Utrata krwi...
Cytat:
utra­ta krwi dziw­nie go od­mie­ni­ła. Ranny był blady z po­wo­du dużej utra­ty krwi, mi­mi­ka rysów jego twa­rzy dziw­nie go od­mie­ni­ła.

Powtarzasz się. Te zdania trzeba napisać od nowa. Sugeruję:
- Po wejściu do izolatki z trudem rozpoznał kolegę. Utrata krwi spowodowała nie tylko bladość, lecz i znaczną zmianę rysów twarzy. Nie odpowiedział na powitanie, patrząc chłodno na przybysza. -
Cytat:
, uczęsz­cza­ją­ca do trze­ciej klasy pod­sta­wów­ki,

Trzecia klasa to dziewięć lat, a Ty potem piszesz o jedenastoletniej dziewczynce.
Zatem to wtrącenie do kosza.
Cytat:
Zbyt mocno utkwił jej w pa­mię­ci epi­zod, (który zdarzył się) po pierw­szej jego wi­zy­cie

Uzupełnij.
Cytat:
trzesz­czał mi nad głową ta czan,

Cytat:
po­go­dzić się z myślą o obcym męż­czy­zną, który zajął miej­sce jej ojca.

- mężczyźnie -
Cytat:
bóle na­si­la­ły się po oży­ciu al­ko­ho­lu.

Kaz - gdzie ty masz oczy?!
Cytat:
a kasza okra­szo­na skwar­ka­mi z mię­sem i gro­chów­ka na bocz­ku

Skwarkami z mięsem?
Wyrzuć mięso.
Cytat:
Nie­zbyt chęt­nie z zgo­dzi­li się na jej


Czytaj to, co poprawiasz, bo zastrzelę Cię za następne literówki. :)))
Miłego.
Kazjuno dnia 25.05.2020 19:19
Serdecznie , Milu, dziękuję za trud, który włożyłaś w poprawę mojej powieści.

Nałożyłem zalecone poprawki i przygotowałem część trzecią (rozdziały 5 i 6).

Trochę się niepokoję, że znowu (oczywiście przez nieuwagę) mogłem przemycić jakieś usterki.

Proszę zerknij.

Pozdrawiam, w Tobie nadzieja...
Miladora dnia 26.05.2020 00:16
Kazjuno napisał:
w Tobie nadzieja...

Ale chyba wiesz, co mówią o nadziei, Kaz. ;)))

A tak przy okazji - sprawdzasz tekst przed dodaniem w podglądzie?
Bo to pomaga wyłapywać wcześniej niezauważone błędy.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
przyszycguzik
12/11/2024 21:58
Pierwsze dwa wersy i już za dużo skojarzeń, jak na mój pusty… »
przyszycguzik
12/11/2024 21:57
Bo nie kanciate i nie chropowate? ;) Okrągłe to takie jest,… »
retro
12/11/2024 18:13
:) Dlaczego obłe? »
przyszycguzik
12/11/2024 15:39
Mnie też się zdarza, ale coraz mniej mam w sobie… »
gitesik
12/11/2024 12:38
Małe "ale". Są jednak osoby które komentują… »
Hubert Z
12/11/2024 10:40
Cieszę się, że wiersz przypadł Ci do gustu. Jeszcze raz… »
Hubert Z
12/11/2024 10:38
Dziękuję Valerio :) »
Hubert Z
12/11/2024 10:37
Witaj Valerio, dziękuję za odwiedziny i ocenę. Pozdrawiam… »
valeria
11/11/2024 19:45
Fajna seria wspomnień:) »
valeria
11/11/2024 19:44
Miłe wspomnienie, miałam trochę inne:) »
valeria
11/11/2024 19:43
Rzeczywiście bardzo fajnie poczytać. Też bym oddała… »
Hubert Z
11/11/2024 16:26
Dziękuję za komentarz przyszycguzik. Zawszę wychodzę z… »
przyszycguzik
11/11/2024 16:19
Trzech gości zasiadło do jednego stołu, ale co mają ze sobą… »
przyszycguzik
11/11/2024 11:58
Ogólnie komentowanie wiąże się z wysiłkiem. Widać ten… »
gitesik
11/11/2024 09:22
Dlaczego nikt nie komentuje tego tekstu? No to sam mam się… »
ShoutBox
  • ajw
  • 01/11/2024 19:19
  • Miło Ciebie znów widzieć :)
  • Kushi
  • 31/10/2024 20:28
  • Lata mijają, a do tego miejsca ciągnie, aby wrócić chociaż na chwilę... może i wena wróci... dobrego wieczorku wszystkim zaczytanym :):)
  • Szymon K
  • 31/10/2024 06:56
  • Dziękuję, za zakwalifikowanie, moich szant ma komkurs. Może ktoś jeszcze się skusi, i coś napiszę.
  • Szymon K
  • 30/10/2024 12:35
  • Napisałem, szanty na konkurs, ale chciałem, jeszcze coś dodać. Można tak?
  • coca_monka
  • 18/10/2024 22:53
  • hej ;) już pędzę :) taka zabiegana jestem, że zapominam się promować ;)
  • Wiktor Orzel
  • 17/10/2024 08:39
  • Podeślij nam newsa o książce, wrzucimy na główną:)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:33
  • "Czterolistne konie" wyszły na początku września, może nawet gdzieś się wam rzuciły pod oczy ;)
  • coca_monka
  • 14/10/2024 19:32
  • Bonjour a tout le monde :) Dawno mnie tu nie było! Pośpieszam z radosną informacją, że można mnie zakupić papierowo :)
  • mike17
  • 10/10/2024 18:52
  • Widzę, że portalowe życie wre. To piękne uczucie. Każdy komentarz jest bezcenny. Piszmy je, bo ktoś na nie czeka :)
  • Kazjuno
  • 08/10/2024 09:28
  • Dzięki Zbysiu, też Ciebie pozdrawiamy. Animujmy ruch oddolny, żeby przywrócić PP do życia.
Ostatnio widziani
Gości online:79
Najnowszy:Kurojad