- Cóż ty u diabła robisz? - zapytała Liwia, wchodząc do mojego pokoju. Uśmiechnęłam się samymi kącikami ust. Nie czułam się zbyt dobrze, to prawda; lekko kręciło mi się w głowie i odczuwałam delikatne mdłości. Ale wiedziałam, że właśnie tak powinnam była trenować, żeby stać się jeszcze lepszą. A dokładniej, by zrealizować mój plan ucieczki stąd. Otóż gdy Liwia weszła do mojego pokoju, siedziałam sobie w samych szortach i t-shircie na podłodze, wystawiając się na działanie słońca. Oczywiście, nie świeciło na mnie bezpośrednio, lecz przez mleczną folię, naklejoną na całą powierzchnię szyby. Mimo to czułam, że jestem rozpalona, a każdy centymetr odsłoniętej skóry był mocno zaczerwieniony. To było jednak nic w porównaniu z oparzeniami, których zaznałam w beemce Darka.
- Trenuję - powiedziałam z uśmiechem. - Mówiłaś, że odporność na słońce wyrobię z czasem. Więc przyzwyczajam się. A jak ty się czujesz? - zapytałam. Od jej pobicia po moim pierwszym wypadzie do klubu z nią minęły już dwa miesiące i niemal wszystkie ślady zniknęły. Liwia regenerowała się o wiele szybciej, niż sama przypuszczała.
- Wstawaj z tej podłogi, skarbie - powiedziała Liwia z uśmiechem. - Mija szesnasta, słońce nie jest już tak mocne. Jedziemy na zakupy - dodała. Uśmiechnęłam się szeroko i posłusznie zeskoczyłam na podłogę.
- My? - zapytałam zaskoczona.
- Owszem, my - odparła z uśmiechem Liwia. - Wynegocjowałam ci to w nagrodę za to, jak poradziłaś sobie ostatnim razem w klubie z poważnym zagrożeniem i dzięki tobie mamy kolejną osobę po naszej stronie.
- Masz na myśli tamtego policjanta? - zapytałam. Liwia skinęła głową.
- Teraz jest już nasz. Dominika poszła z nim do pokoju dla VIP-ów i... cóż, mamy z tego całkiem niezły fotoalbum. W dodatku z fotkami, gdzie policjant płaci dziewczynie za wieczór. Teraz pan policjant jest nasz, w przeciwnym wypadku...
- Nie chcę tego słuchać - przerwałam jej, ale Liwia tylko się roześmiała.
- Maju, obudź się - powiedziała. - A myślisz, że skąd Alfred ma pieniądze na wszystko? Przecież nie z zysków z klubu, prawda? Klub to przykrywka. A policja wydatnie pomaga, by przykrywką został. My pomagamy również. - Liwia, mówiąc to, wyciągała z szafy kolejne ubrania dla mnie. Wreszcie odwróciła się i popatrzyła na mnie. - No! Zbieramy się, już, już! - Pośpieszyła mnie. Chcąc nie chcąc usiadłam przy stoliku z lustrem i wzięłam się za ubieranie. Oczywiście, jak zawsze, poza markową bielizną, obowiązkiem były cieliste rajstopy. Założyłam je, chociaż ostatnim razem ściąganie ich, razem z moją poparzoną przez słońce skórą było prawdziwym koszmarem. Do tego Liwia wybrała mi niebieskie, obcisłe dżinsy, białą bluzkę kryjącą dekolt oraz szary, dresowy płaszcz z głębokim kapturem, przy czym ten ostatni był na mnie odrobinę za duży. Gdy go założyłam, bez trudu mogłam prawie się nim owinąć, schować w rękawach całe dłonie, a kaptur naciągnąć głęboko na głowę. Tak, był zdecydowanie za duży, ale dzięki temu czułam się o trochę bezpieczniej. Potem jeszcze nałożyłam sobie szybko mocny makijaż i byłam gotowa.
Na dole czekał już na nas Mariusz i jeden z ochroniarzy. Domyśliłam się, że to właśnie Damian - ten drugi ochroniarz - pojedzie z nami. Nie miał na sobie standardowego garnituru, tylko dżinsowe, czarne spodnie oraz t-shirt, wyglądający spod softshellowej kurtki. Mariusz uruchomił śledzenie naszych zegarków i Liwia ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się jednak i przed nimi i oparła drzwi na klamce, po czym popatrzyła na mnie.
- Jesteś gotowa, Maju? - zapytała, patrząc na mnie. Nie zrozumiałam jej pytania w pierwszym momencie.
- Gotowa na co? - zapytałam, wzruszając ramionami. Liwia w odpowiedzi tylko się uśmiechnęła i otworzyła szeroko drzwi, a ja aż cofnęłam się zaskoczona i wystraszona. Na podjeździe przed pałacykiem stał już Mercedes, czekający na nas, jednak od samych niemal drzwi aż do auta było słońce. Jak na złość, była dzisiaj piękna, słoneczna pogoda. Spięłam się cała, patrząc na gorąc, poczułam niemal podmuch ciepła. Myśl, że miałabym tam wyjść i narazić się na śmiertelnie dla mnie niebezpieczne promienie... Odruchowo pokręciłam głową i nieświadomie cofnęłam się o krok. Wciąż pamiętałam, jak w aucie Darka zaczęłam dosłownie płonąć. Ten ból, to przerażenie, ten widok, gdy moja skóra zaczęła dymić. Z ponurych myśli wyrwał mnie głos Liwii.
- Czyli rozumiem, że zostajesz? - zapytała. Zmrużyłam gniewnie oczy i sięgnęłam do tyłu. Założyłam kaptur na głowę, mocno go naciągając. Potem szczelnie owinęłam się płaszczem i na końcu schowałam dłonie w rękawach. Damian uśmiechnął się i ruszył, szybko stanął przy Mercedesie i przygotował się do otwarcia drzwi.
- Pamiętaj, kochana. To jak spacer po rozżarzonych węglach. Zrobią ci krzywdę tylko wtedy, gdy się zatrzymasz - powiedziała Liwia. Spięłam się cała i ruszyłam szybkim krokiem. Gdy tylko przekroczyłam przez próg, aż jęknęłam głośno, czując potworne ciepło z każdej strony. Nie uniosłam jednak głowy, wbijając wzrok w swoje własne nogi, stawiając uparcie kolejne kroki. Czułam, że idę jak w smole, że za chwilę dosłownie się usmażę, ale jednak mimo wszystko - wciąż parłam do przodu. Straciłam zupełnie orientację w przestrzeni, liczyło się dla mnie tylko to, by iść dalej i jestem pewna, że gdyby nie Damian, który w pewnym momencie wystawił rękę i nieco mnie pokierował, po prostu walnęłabym sobą o samochód. Jednak gdy tylko znalazłam się wewnątrz schłodzonego Mercedesa, odetchnęłam z ulgą. Przetrwałam! Z uśmiechem popatrzyłam na Liwię, która ruszyła do auta równie szybko, jak ja i po chwili jechałyśmy już do centrum.
Pochyliłam się nad stolikiem i pociągnęłam przez słomkę niewielki łyk mrożonej Latte. Wiedziałam już od Liwii, że taki zwykły posiłek przeleci przeze mnie nie zaspokajając w najmniejszym stopniu głodu, ale zimno napoju nieco pomagało poradzić sobie ze słońcem. Na szczęście galeria była całkiem zadaszona i nie ryzykowałam nawet przypadkowego wystawienia się na słoneczne światło. Mogłam spokojnie więc zdjąć kaptur z głowy i rozglądać się wokół.
- Więc jak to było z tobą? - zapytała Liwia. Siedziała po drugiej stronie stolika. Zmierzyłam ją wzrokiem i uznałam, że musiałyśmy wyglądać naprawdę dziwnie, tutaj, w tej galerii. Obie z Liwią byłysmy podobnie ubrane, w długie, dżinsowe spodnie, bluzki z długimi rękawami i płaszcze.
- Ze mną? - zapytałam i w końcu popatrzyłam gdzieś na bok. - W jakim sensie? - dodałam i pokręciłam głową, widząc grupkę nastolatek, ubranych o wiele za bardzo wyzywająco w stosunku do wieku. Byłam pewna, że przynajmniej u jednej z nich dojrzałam skrawek pośladków wystających spod ekstremalnie wyciętych szortów.
- No tak. Opowiedziałam ci moją historię. A twoja? - Wzruszyłam tylko ramionami.
- Nie ma czego opowiadać - westchnęłam. - Przecież widziałaś filmik, który nagrał Adrian.
- Nie chodzi mi o filmik - odparła. - Chodzi mi o to, co było przed nim - dodała. Zamyśliłam się, przypominając sobie, co było wcześniej.
- Dostałam się do tej szkoły, bo od zawsze lubiłam podróże. Pomyślałam więc, że technikum obsługi turystycznej będzie niezłym pomysłem. Potem miałam plany by zostać pracownikiem jako biura, być może przewodnikiem. Miałam trochę inny styl niż moi koledzy i koleżanki w klasie... - Liwia roześmiała się.
- Racja, na szczęście pozbyłam się już twoich glanów i tej śmiesznej, czarno-białej bluzki - wtrąciła.
- No właśnie. Dziewczyny w mojej klasie były krzykliwe, kolorowe, wytapetowane... Zupełnie jak ja teraz - westchnęłam.
- I dobrze, wtapiasz się w tłum - powiedziała Liwia, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Oczywiście, podobali mi się chłopcy. Podkochiwałam się. Szczególnie Adrian. Był chyba najprzystojniejszy z klasy. A może i w szkole. Kiedyś, gdzieś na jakiejś dłuższej przerwie, gdy siedziałam jak zawsze z boku, przysłuchując się, jak dziewczyny szczebioczą o chłopakach, wymsknęło mi się, że podoba mi się Adrian i że jeśli o mnie chodzi, to chętnie poszłabym z nim na randkę. Dziewczyny tylko wybuchły śmiechem. A niespełna dwa tygodnie później Adrian zaprosił mnie na randkę. Byłam w niebie.
- Nie wydało ci się to w żadnym stopniu podejrzane? - zapytała Liwia, ale tylko się zaśmiałam.
- Jasne, że nie. Byłam dumna, że zwrócił uwagę właśnie na mnie, a nie na instagramowe księżniczki. Tłumaczyłam sobie, że miał dość ich makijażu, krzykliwości i kolorów. Randki z nim były super. Kino, spacery, pieszczoty... Wiesz, nie miałam nigdy żadnego chłopaka. To Adrian był moim pierwszym. We wszystkim. Więc nie dziw się, że czułam motylki, gdy tylko go widziałam. Oczywiście, nasz związek ewoluował, był coraz bliższy.
- Co to znaczy?
- Och, teraz po prostu wiem, że chciał mnie zaciągnąć do łóżka. A raczej, zrobić to, co zrobił. W końcu któregoś razu namówił mnie na wagary, mówiąc, że jego rodziców nie ma w domu, więc mamy wolną chatę. Domyśliłam się, że planuje nasz pierwszy raz. Kurcze, naprawdę miałam na to ochotę, chciałam to z nim zrobić, chciałam się mu oddać, chyba go kochałam, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdy przyjechaliśmy do jego domu, poszłam pod prysznic. Chciałam, żeby wszystko było idealnie. A on przygotował telefon, ustawił go oparty o ścianę i włączył nagrywanie.
- Więc stąd ten filmik... - westchnęła Liwia. Skinęłam głową.
- Stąd. A ja, głupia, naiwna, wyszłam z łazienki, okryta tylko ręcznikiem i pełna oddania tuż przed nim zrzuciłam z siebie ręcznik, stając przed nim zupełnie naga. Przed nim i przed obiektywem telefonu.
- Jesteś śliczna, nie masz się czego wstydzić - powiedziała Liwia, ale tylko wzruszyłam ramionami. Doskonale umiałam już panować nad emocjami i byłam z nich całkowicie wyprana; mówienie teraz o takich rzeczach nie sprawiało mi żadnego kłopotu. I kompletnie nie zależało mi na tym, by być dla innych śliczną.
- Oczywiście, musiał być wiarygodny... Więc gdy wsunęłam się pod kołdrę, zaczęliśmy się całować, pieścić, dotykać. To były cudowne chwile - westchnęłam, patrząc gdzieś na bok.
- Zrobiliście to? - zapytała Liwia. - Kamera nie nagrywała łóżka.
- Och, oczywiście, że nie nagrywała. Adrian był sprytny. Kilka minut później jego telefon odebrał SMS-a. Sam wysłał do siebie wiadomość z innego numeru, zapisanego w kontaktach jako "Tata". I pokazał mi jego treść. Domyślasz się?
- Jasne. Że wracają szybciej? - zapytała Liwia. Skinęłam głową.
- Tak, że będą za pół godziny i czy potem odebrać go ze szkoły. Jeszcze nigdy nie ubierałam się tak szybko, a Adrian obiecał, że musimy spróbować kolejnym razem.
- A następnego dnia... - Liwia urwała w połowie zdania.
- Wszyscy zobaczyli, jak "Nasza piękna Majusia prezentuje się w całej okazałości. Ona jednak naprawdę ma piersi!" - powiedziałam, cytując komentarz Adriana dołożony do filmu, który nagrał. - Zobaczyłam film w trakcie lekcji, zdobyłam się tylko na to, żeby wstać i nie bacząc na nauczyciela, ze łzami w oczach z całej siły trzasnąć Adriana w policzek, po czym uciec do domu. Resztę doskonale znasz.
- No tak, wiem jak było. Uciekłaś i zabiłaś się, nagrywając dla niego film. No dobrze - westchnęła Liwia z uśmiechem i pogładziła mnie po policzku. - Idę na zakupy, idziesz ze mną, czy sobie posiedzisz? - Rozejrzałam się po galerii. Daleko, daleko przed sobą ujrzałam Adriana. Moje brwi zbiegły się w gniewie, ale szybko go opanowałam, by wciąż być pozbawioną uczuć. Czułam za to pozytywne emocje, którymi emanowała Liwia. Naprawdę cieszyła się zakupami i chyba nie umiała ukryć emocji tak dobrze, jak ja.
- Nie - powiedziałam spokojnie. - Zostanę. Kup mi coś ładnego - dodałam i patrzyłam, jak się oddala. A zaraz potem obejrzałam się znów za Adrianem. To była osoba, która zabrała mi wszystko i zniszczyła moje życie. Teraz była już dla mnie tylko przedmiotem, ale za to w przeciwieństwie do mnie wciąż żyła. Trzeba było to natychmiast naprawić.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt