Mały Książę i supermarkety - "Świat dorosłych"
Tej nocy mija kolejny rok od niezwykłego spotkania z Małym Księciem. Jego gwiazda znajduje się dokładnie nad miejscem, gdzie kilka lat temu spadł mały złotowłosy chłopiec, którego nie potrafię zapomnieć...
Każdego roku przychodzę tu o tej samej porze i przypominam sobie jego słowa: "gdy popatrzysz nocą w niebo, wszystkie gwiazdy będą się śmiały do ciebie, ponieważ ja będę mieszkał i śmiał się na jednej z nich".
Mały Książę lubił patrzeć w niebo i obserwować gwiazdy. Mówił, że dla każdego mają inne znaczenie: dla tych, którzy podróżują, są drogowskazami, dla uczonych, są zagadnieniami, a dla innych tylko małymi światełkami.
Tej nocy w jednym takim światełku pragnąłem zobaczyć uśmiech mojego małego przyjaciela. I kiedy tak czekałem i oddawałem się rozmyślaniom, wydawało mi się, że jedna z gwiazd porusza ramionami, zupełnie jakby do mnie machała. Przetarłem oczy i znów spojrzałem w stronę nieba ale gwiazdki już tam nie było. Wydało mi się to dziwne.
Próbowałem sobie wyobrazić co w takiej chwili pomyślałby Mały Książę ale nic nie przychodziło mi do głowy. Teraz niebo wydawało mi się bardzo spokojne a nawet ponure. Nie mogłem już dłużej na nie patrzeć, bo robiło mi się jeszcze bardziej smutno.
Wróciłem do domu z przekonaniem, że nigdy już nie zobaczę Małego Księcia i możecie się domyślić, jak bardzo źle się z tym czułem. Miałem tylko nadzieję, że tam gdzie teraz jest, jest szczęśliwy...
Ponieważ następny dzień zapowiadał się bardzo pracowicie, postanowiłem odpocząć, mając nadzieję, że sen zetrze wszystkie moje smutki. Sam nie wiem kiedy zasnąłem ale minęło wiele długich godzin, a niebo zdążyła już otulić strasznie gruba warstwa mgły i niewiele było przez nią widać. Sen jednak był zbyt krótki, by mógł przynieść ukojenie.
Poranek rozpoczął się gwarnie. Od wczesnych godzin słychać było dzwoneczki i sam nie wiedziałem czy dobiegały z sań czy były dźwiękiem otwieranych drzwi. Tego dnia ludzie wszędzie się spieszyli, jedni nosili wielkie torby pełne świątecznych ozdób, inni dźwigali ogromne drzewka. Ale najważniejsze było to, że panowała magiczna atmosfera, której nie da się opisać słowami a najlepiej odczuwały ją małe dzieci, które czekały na Mikołaja.
Właśnie! Prawie zapomniałem o moich obowiązkach a czas już było wychodzić z domu. W pośpiechu nałożyłem strój i prawie pobiegłem w stronę pawilonu handlowego, w którym co roku w ramach akcji dobroczynnej rozdawałem paczki mikołajkowe okolicznym dzieciom. Bardzo lubiłem tam przychodzić i patrzeć na ich roześmiane buźki, te wystraszone i te, na których malowało się ogromne zdziwienie połączone z zachwytem. To była przyjemność w porównaniu z tym, co robiłem na co dzień.
W uśmiechu dzieci widziałem samego siebie sprzed wielu lat, kiedy to sam wyciągałem rączki po pudełka z prezentami a potem z ogromną niecierpliwością przeglądałem ich zawartość. Radość, którą się wtedy czuje jest nieporównywalna z żadną inną radością w życiu dorosłym. Dorośli nie umieją się cieszyć.
- Dorośli nie umieją się cieszyć - usłyszałem za plecami znajomy głos. Zamarłem i przez chwilę nie potrafiłem się ruszyć.
- Dorośli nie umieją się cieszyć - powtórzył głos. Dlaczego się nie cieszysz?
- Ja.. ja..nie mogę uwierzyć, że tu jesteś - odparłem i w tej krótkiej chwili poczułem się jak mały chłopiec. Czy to nie sen?
Mały Książę nie odpowiedział i wtedy wiedziałem, że to na pewno on.
- Tej nocy mija kolejny rok. Moja gwiazda znajduje się dokładnie nad miejscem, gdzie spadłem wiele lat temu...
Dlaczego nie patrzysz w niebo? - spytał zdumiony.
- Nie wierzyłem, że jeszcze kiedyś Cię zobaczę - odpowiedziałem zawstydzony.
- Dlaczego nie patrzysz w niebo? Zapomniałeś o mnie? - powtórzył Mały Książę, który nigdy nie rezygnował z postawionego raz pytania. Potrząsał złotymi lokami, rozsypującymi się na wietrze. Na jednej gwieździe, na planecie Ziemi był Mały Książę, którego musiałem pocieszyć. Wziąłem go na ręce i ukołysałem.
- Nie, nie zapomniałem, nigdy o Tobie nie zapomnę mały przyjacielu - wymamrotałem i w tej chwili poczułem, jak bardzo posmutniał... Jego małe oczka świeciły jak światełka na choince i chyba w tej samej chwili dostrzegł roziskrzone drzewko bo zaraz spytał:
- Czemu nie tańczysz jak ta igłowa panienka? Dorośli nie umieją się cieszyć.
Gdyby umieli, nie byliby tacy poważni - powiedział, po czym odwrócił głowę, rozejrzał się po gigantycznym placu i kontynuował:
- Co robisz w tym hałaśliwym miejscu?
Nie wiedziałem jak wytłumaczyć Małemu Księciu całe to zamieszanie związane ze świętami, więc odpowiedziałem tylko:
- Ja tylko rozdaję paczki. Jestem przebranym Mikołajem. To taka dodatkowa praca.
Małemu Księciu wydało się to bardzo dziwne. Mimo to spytał:
- Dlaczego udajesz kogoś innego, skoro masz swoją własną osobowość? Czy to nie jest oszukiwanie?
- Jestem tu po to, żeby dzieci poczuły się szczęśliwe - odpowiedziałem najprościej jak umiałem ale i ta odpowiedź nie ucieszyła Małego Księcia.
Czułem, że zastanawia się nad tym i jakby odgadując moje uczucia powiedział:
- Dorośli tak mało rozumieją... Gdyby więcej słuchali, wiedzieliby co jest ważne..
Byłem ciekaw co poprowadziło Małego Księcia do miejsca, które wcale do niego nie pasowało więc nie czekając spytałem:
- Jak mnie tu znalazłeś?
- To było proste - odpowiedział bez namysłu - szedłem tam, gdzie kierowało się najwięcej ludzi. Co to za miejsce?
- To miejsce, gdzie dorośli robią świąteczne zakupy a dzieci spełniają swoje marzenia - odpowiedziałem, bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Czy to znaczy, że pomagasz im je spełnić? Jeśli tak to powinieneś spełnić także moje marzenia..
Mały Książę zamyślił się i przez dłuższą chwilę był jakby nieobecny. Kiedy opowiadałem mu o choince, prezentach i świątecznych przygotowaniach, był już myślami daleko i usilnie się nad czymś zastanawiał zupełnie nie słysząc moich słów.
Wreszcie jego oczy błysnęły radością i wtedy usłyszałem:
- Machałem do Ciebie wczoraj bo chciałem żebyś wiedział, jak bardzo jestem szczęśliwy, że jesteś akurat w miejscu, w którym przez cały czas świeciła dla Ciebie moja gwiazda -przerwał na chwilę i ze zgaszonym wzrokiem mówił dalej:
- ale Ty nie miałeś dla mnie czasu, bo musiałeś biec do tego gwarnego wielkiego pudła, w którym nawet nie ma miejsca, żeby usiąść... przyjaciele tak nie postępują - powiedział i spuścił głowę.
Powoli zaczął się oddalać, a kiedy próbowałem go zatrzymać powtórzył słowa, które dobrze znałem : "jeśli kochasz kwiat, który znajduje się na jednej z gwiazd, jakże przyjemnie jest patrzeć w niebo. Wszystkie gwiazdy są ukwiecone.."
Wtedy po raz kolejny poczułem jak bardzo był samotny. Chciałem go spytać o marzenie, które chciałby, żebym spełnił ale Mały Książę nawet na mnie nie spojrzał. Nie wiedziałem jak mogę go pocieszyć, więc wręczyłem mu pierwszy prezent, który wyjąłem z ogromnego czerwonego worka, ale on ani drgnął. Czułem, że teraz odejdzie na zawsze. Postanowiłem czym prędzej wyjaśnić mu jak wygląda świat dorosłych.
- Posłuchaj mój mały przyjacielu: przychodziłem każdego roku wypatrywać Twojej gwiazdki i czekałem na maleńki znak, że tam jesteś i że o mnie nie zapomniałeś, ale wszystkie gwiazdy milczały i myślałem, że po prostu już Cię tam nie ma.
Mały Książę dotknął mojego ramienia i wskazując na piersi powiedział:
- Ty jesteś tutaj więc i ja powinienem tu być.. Dla Was wszystko musi być takie widoczne..
Przybyłem, ponieważ przestałeś wierzyć, że jeszcze kiedyś mnie zobaczysz. Po prostu przestałeś wierzyć we mnie -powiedział to z takim smutkiem, że serce prawie przestało mi bić.
Wtedy przypomniałem sobie jego słowa: "tego, co najważniejsze, okiem zobaczyć nie można..", ale Małego Księcia już nie było..
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Amygrantka · dnia 06.01.2009 20:22 · Czytań: 762 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: