Night Hunters cz. 8 - TomaszPruffer
Proza » Historie z dreszczykiem » Night Hunters cz. 8
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

- Miiiroooon - wymruczał mu do ucha zmysłowy głos. Głos, który poznał by nawet martwy, na krańcu piekła.

Otworzył oczy i przekręcił się na plecy. Twarz muskały mu kosmyki włosów koloru świeżej krwi, spomiędzy których wystawały dwa małe, czarne rogi. Niebieskie oczy przeszywały go wzrokiem.

- Ria. - powiedział zdziwiony, widząc twarz, którą był w stanie narysować z pamięci o każdej porze dnia i nocy. Twarz jego jedynej miłości.

- Miron. - pochyliła się nad nim, prezentując w uśmiechu rząd ostrych zębów. - Coś się stało? - zapytała, widząc jego minę.

- Miałem… dziwny sen. - odpowiedział, obejmując ją. 

- Straszny? - położyła się na nim i oparła brodę na jego mostku.

- Hmm… nie pamiętam. - spojrzał na sufit. Na brudnych kamieniach tańczyły pomarańczowe odblaski. “Ktoś robi ognisko?” pomyślał.

- Hej, słońce. Oczy mam tutaj. - powiedziała, przeciągając się i prężąc drobny, kształtny biust.

Miron uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie. Całowali się namiętnie, jakby nie robili tego od…

- Płaczesz? - zapytała, patrząc mu w oczy i ocierając łzę z policzka.

- Tak. Ja… nie wiem czemu… - odpowiedział, wpatrując się w nią intensywnie, jakby chciał wypalić sobie ten widok na siatkówce.

- Chodź do mnie. - przycisnęła sobie jego głowę do piersi. - Boisz się czegoś? - zapytała, głaszcząc go czule po głowie.

- Tak. Coś złego wydarzyło się w moim śnie… ale nie pamiętam co. Powinienem wiedzieć, powstrzymać to, ale nie mogę sobie przypomnieć. - odpowiedział, wdychając zapach jej skóry. Pachniała jak zwykle, jałowcem i miodem. Przez chwilę miał wrażenie, że przebija się spod tego zapachu inny - smród krwi, potu i dymu, palonego mięsa i śmierci.

- Przypomnisz sobie. - pocałowała go w czoło. - A teraz weź się wreszcie za mnie, co? - oparła mu ręce na ramionach i spojrzała na niego z góry. - Leżę na tobie naga, a ty w ogóle nie reagujesz. Czyżby coś przestało działać jak należy? - zapytała zadziornie.

- Może po prostu nie jesteś tak atrakcyjna, jak myślisz, co? - przekręcili się na łożu tak, że teraz to on opierał się na jej ramionach.

- No proszę, co ci się niby nie podoba? Jestem zbyt płaska? - wysunęła długi język i polizała go po sutku. - A może chodzi o rogi? - wsunęła palce w jego włosy i przejechała paznokciami po skórze głowy.

- Nieee, po prostu cię nie lubię. - uśmiechnął się, dotykając wargami jej ust.

- Mmm… ja ciebie też - namiętnie oddała pocałunek, poruszając  biodrami zachęcająco. Wszedł w nią powoli, by po chwili przyspieszyć. Kochali się jak zwykle - na przemian delikatnie i dziko, szybko i namiętnie - i jak zwykle było niezwykle. Każde z nich myślało o tym, żeby spełnić swoje pragnienia, ale było dobrze - ich jedyną chęcią było oddać się w całości drugiemu. Drapali się, całowali, gryźli i głaskali.

- Ria… Ria… - wydyszał, całując ją w szyję. Nie odpowiedziała, ale nie zwrócił na to uwagi - całował ją coraz mocniej i mocniej, drapiąc zębami bladą jak alabaster skórę. Nagle poczuł w ustach smak krwi. Była słodka jak zwykle, uderzająca do głowy niczym drogi szampan. Pił i pił, zatracony w smaku. Smaku szlamu i rozkładu, od którego zbiera się na wymioty.

- Co do… - oderwał usta od jej szyi. Był w lochu, w niewielkiej celi oświetlonej jedynie odblaskiem szalejącego pożaru. Powietrze śmierdziało dymem, potem, krwią i palonym ludzkim mięsem. Ria leżała przed nim, brudna, pokryta siniakami i świeżymi bliznami.

- Nie… to się nie dzieje… - wyjęczał, chwieją się na nogach. Otępiały, patrzył na jej ciało. “Sądząc po plamach opadowych jest martwa co najmniej od kilku godzin.” Powoli obszedł ją dookoła. W brzuch miała wbitą rurę, zakończoną czymś na kształt lejka. Przejechał po nim palcem i roztarł osad między opuszkami.

- Prawdopodobna przyczyna śmierci - rozległe obrażenia wewnętrzne, spowodowane dostaniem się płynu o wysokiej zawartości soli, srebra i miedzi bezpośrednio do otrzewnej. - rzucił nieswoim głosem w pustkę.

- Czemu… czemu czuję w… - przetarł ręką usta. Na dłoni został mu ślad ciemnej, gęstej krwi. Spojrzał na ciało. Szyja Riasviel była rozszarpana, czarny płyn błyszczał na kamieniach.

- Ria… nie… nie, nie nie… Boże nie… - cofał się, nie mogąc oderwać od niej wzroku, aż w końcu trafił na ścianę. Zwymiotował, mieszając krew kobiety, którą kochał z krwią Radziejowskich, w której dosłownie był skąpany.

- Miałeś… miałeś tak kiedyś? Wymiotowałeś po krwi? - usłyszał znajomy głos, dobiegający nie wiadomo skąd.

Czuł, jak ból zaczyna ustępować miejsca bezbrzeżnej wściekłości, płonącej w jego duszy jak czarne słońce, spalające wszystko...

- NIEEEEEEE! - Eren zerwał się z krzykiem z łóżka, upadając na podłogę. Nie był w stanie się podnieść, więc na czworakach podpełzł do okna. Sztywnymi palcami chwycił parapet i z trudem stanął na nogi. Otworzył okno, wychylił się i zwymiotował krwią. Przewrócił się, nie mogąc dłużej ustać na nogach. Drżąc i ciężko dysząc leżał na podłodze. Z ust kapała mu krew. Z oczu łzy.

 

* * *

 

- Aaanaaaa… - wymruczał jej do ucha zmysłowy głos. Skądś go znała.

- Aaanaaaa… - ktoś delikatnie ugryzł ją w ucho. Natychmiast wyskoczyła z łóżka, łapiąc leżący pod poduszką nóż.

- No no no, spodziewałem się, że pod poduszką trzymasz raczej innego rodzaju zabawki. - powiedział Eren, przyglądając jej się z rozbawieniem.

Ana zarumieniła się i odwróciła głowę. 

- Idiota. Czemu zawdzięczam tę wizytę? - zapytała, krzyżując ręce na piersi. Noża nie odłożyła.

- Czy muszę mieć jakiś powód żeby tu przychodzić? Może po prostu chciałem cię zobaczyć, co?

- I musiałeś w tym celu zakraść mi się do łóżka i mnie gryźć? - zapytała - Jakoś ci nie wierzę.

- Nie to nie. - wzruszył ramionami i podszedł do drzwi. - Nie będę się narzucał.

Ana zacisnęła usta patrząc, jak wychodzi z pokoju.

- Czekaj! - powiedziała tuż przed tym, jak zamknęły się drzwi. - Jeśli faktycznie chciałeś po prostu wpaść to dobrze, możesz zostać. 

Eren zatrzymał się i spojrzał przez ramię. 

- Poproś.

Usta Any zacisnęły się w wąską szparkę.

- Proszę. - odpowiedziała po chwili.

- Grzeczna dziewczynka. - powiedział, podchodząc do niej i głaszcząc ją po głowie. - Zasłużyłaś na nagrodę.

 

* * *

 

Chelsea, jak co rano, krzątała się po kuchni.

- Co by im dzisiaj zrobić, hmm… - powiedziała, przeglądając zawartość

olbrzymiej lodówki. A było z czego wybierać - oprócz normalnych rzeczy, takich jak ser, szynka czy mleko, w lodówce można było też znaleźć woreczki z krwią, surowe mózgi, serca i wątroby wołowe, kilka gatunków ryb powszechnie uznawanych za zabójczo trujące i pół ośmiornicy. Elfka zdecydowała się jednak na bardziej konwencjonalną kuchnię. Wyjęła całą wytłoczkę z trzydziestoma sześcioma jajami i kilogram sera - cała drużyna miała nieludzki wręcz apetyt. Biorąc pod uwagę, że Placide był  jedynym człowiekiem, całkiem dosłownie.

- Do tego jeszcze kanapki z serem i szynką… - mruczała, grzebiąc coraz głębiej w czeluściach lodówki. - Może jeszcze z miodem? Nieee, dzisiaj dżemik z twarożkiem… - nagle usłyszała kroki Erena na korytarzu. Wiedziała, że jest źle - normalnie skradał się jak kot.

- Co się… - wyjrzała zza drzwi lodówki i zobaczyła go stojącego w progu. Tak jak sądziła, było źle. A nawet gorzej.

- Na bogów, Miron, co ci się stało? - krzyknęła, podbiegając do niego.

Skóra Erena była szara i matowa, a na brodzie miał zacieki zakrzepłej krwi. Podkrążone oczy o przekrwionych białkach patrzyły na nią niewidzącym wzrokiem, a do tego ledwo stał na nogach.

- Muszę się napić. - wychrypiał, sięgając do barku po whiskey. W głowie zakręciło jej się od zapachu alkoholu, kiedy przeszedł obok niej.

- Czy ty wypiłeś wszystko, co miałeś w pokoju, w jedną noc? - podeszła do niego. - Co się stało, Miron? Wyglądasz jak zwłoki.

- Nic. - powiedział, po czym przyssał się do szyjki butelki i w kilka sekund wypił połowę. - Poza tym *hik!* teraz jestem Eren, pamiętasz? Mirona już nie ma…

- Miron, zazwyczaj znoszę twoje narzekania i autodestrukcyjny styl życia, ale tego już za wiele. - oczy Elfki błysnęły jadowitą zielenią, a butelka wyleciała z ręki Erena.

- Przecież mówię, że… - zaczął, gdy jakaś siła pchnęła go na najbliższe krzesło, wypychając mu przy okazji całe powietrze z płuc.

- Jeśli chcesz... żebym się porzygał... to jesteś na dobrej drodze… - wydyszał, gdy udało mu się odzyskać oddech.

Elfka zignorowała go i przystawiła sobie krzesło, siadając obok.

- Mów do mnie, Eren. Co się stało? - powiedziała, biorąc jego rękę w swoje drobne dłonie.

- Ja… śniła mi się Riasviel. - powiedział cicho po długiej chwili.

- “Ta” Riasviel? - zapytała Chelsea, gwałtownie blednąc, choć przy jej jasnej karnacji ciężko to było zauważyć.

- Tak, ta. - powiedział Eren i wyciągnął rękę. Wisząca pod sufitem butelka poszybowała wprost do jego dłoni. - Dokładnie ta sama. - przystawił butelkę do ust i duszkiem wypił resztę bursztynowego płynu.

- Oh… - Chelsea wstała i podeszła do kuchenki. - Nigdy mi o niej nie mówiłeś, wiesz? - powiedziała po chwili, gotując mleko na kakao. - Podałeś tylko imię, reszty musiałam się dowiedzieć albo domyślić sama. No, spalenie kasztelu i wymordowanie całej wioski z powodu jej śmierci było dość jasną wskazówką, co was łączyło, ale nadal… - podała Erenowi parujący kubek.

- Nie ma o czym mówić. - powiedział, dmuchając na ciemnobrązowy płyn.

- Jaka była? - zapytała, siadając wampirowi na kolanach i mocno go obejmując. Eren westchnął i odchylił się na krześle, zamykając oczy.

- Idealna. - odpowiedział, uśmiechając się. Jedną ręką trzymał kubek, a drugą gładził włosy elfki. - Była idealna. Moja pierwsza i jedyna prawdziwa miłość, wiesz? Śmiałem się, że jest jak burza - majestatyczna, ale bezpieczniej nie wychodzić z domu kiedy jest w pobliżu. No i bały się jej wszystkie psy. Ha ha… - zaśmiał się do swoich wspomnień. - Chociaż tak naprawdę... była jak ogień. Dzika i piękna, mogąca zniszczyć każdego, kto nie będzie uważał. Ale kiedy raz udało ci się ją okiełznać, nie wyobrażałeś sobie bez niej życia. No i była ruda.

- A ha ha ha… To od tego wziął ci się ten fetysz? - zapytała Chelsea, puszczając Erena.

- Tak, tak sądzę… Pod pewnymi względami, Ana jest do niej bardzo podobna. Nie tylko z wyglądu, ale też… w każdej z nich jest dużo więcej, niż można by się spodziewać.

- A właśnie. - Chelsea zmarszczyła brwi. - Dzisiaj zajmuje się nią Rafi, prawda?

- Nie, przecież mówiłem ci, że ty masz ją szkolić. Rafi wydaje się za nią nie przepadać, chciałem im dać jeszcze trochę czasu na dotarcie się. Skąd takie pytanie?

- Czekaj, bo czegoś tu nie rozumiem… - odpowiedziała elfka. - Rafi była u mnie z samego rana i mówiła, że jednak kazałeś jej zająć się Aną…

 

* * *

 - A teraz zajmę się tobą tak, jak powinienem był gdy tylko się spotkaliśmy. - powiedział Eren, obejmując Anę w talii i przyciągając ją do siebie.

Serce Any galopowało jak Rosjanie pod Austerlitz. “Co tu się kurwa dzieje? Nie żebym narzekała, ale czemu tak nagle?”

- Eren, czekaj, o co… - ledwo zaczęła mówić, zamknął jej usta pocałunkiem. Serce Any zatrzymało się jak ofensywa Wehrmachtu pod Kurskiem. Po chwili sama objęła Erena i oddała pocałunek.

Stali na środku pokoju, spleceni w namiętnym uścisku. Ana gładziła jego ciało, czując pod palcami twarde jak stal mięśnie i pulsujące naczynia krwionośne. Spięła się w oczekiwaniu na dreszcz ekscytacji, kiedy ich języki zetknęły się ze sobą, ale…

“Dziwne. Kiedy wcześniej go dotykałam był jak przewód pod napięciem. Teraz w ogóle nie czuję tej energii, którą zawsze emanuje, a chyba powinnam nawet bardziej, biorąc pod uwagę okoliczności.” pomyślała. Skupiła się na jego aurze, próbując znaleźć jakieś wskazówki.

“Zaraz zaraz… na pierwszy rzut oka, w tym przypadku chyba trzeciego, aura wydaje się być jego. Ale...”

Ana gwałtownie odsunęła się od Erena i odepchnęła go od siebie. Błysnęło złote światło i wampir poleciał w stronę drzwi, które otworzyły się w tym samym momencie.

Eren zatrzymał się w locie, stękając.

- Czemu mnie rzuciłaś? - dobiegł zza pleców wiszącego w powietrzu Erena głos… Erena. - Przecież było nam razem tak dobrze. - powiedział, wchodząc do pokoju. W wyciągniętej ręce trzymał za kark swoją wierną kopię.

- Wybacz Eren, to nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. - opowiedziała. - To Rafi, prawda? - wskazała na wiszącego w powietrzu z naburmuszoną miną Erena.

- Mhm. Co od ciebie chciała?

- Aaa… nic. Rozmawiałyśmy tylko.  - odpowiedziała szybko, rumieniąc się. 

- Taaak, Ana świetnie włada językiem. - powiedziała Rafi, wracając do swojej zwykłej formy i oblizując się. - Możesz mnie już puścić?

- Pewnie. - Eren rozluźnił chwyt, a zmienna poleciała w dół. Spadła na cztery łapy i natychmiast skoczyła na Anę, transformując się w locie. Zaskoczona Ana nie zdążyła zrobić uniku i obie dziewczyny wylądowały na podłodze. 

- Ana! - krzyknął Eren. Z miejsca w którym stał nie widział co się dzieje na podłodze, bo zasłaniało mu łóżko. 

- Nic mi nie jest. - powiedziała Ana, unosząc się tak, że znad łóżka wystawała jej głowa.

- Wszystko w porządku. - bliźniacza głowa uniosła się obok pierwszej. Obie głowy spojrzały na siebie z mordem w oczach.

- Nie słuchaj jej, to ja jestem Ana! Wcale nie, to ja! - krzyknęły unisono.

- Hmmm… - Eren usiadł na krześle i zamyślił się. - Już wiem! Będę zadawał wam pytania i dzięki temu ustalę, która z was jest prawdziwa. Pytanie pierwsze: jaki masz rozmiar biustu?

- 75 C na D! - odparła szybko pierwsza Ana.

- Ej! Co to za pytanie! - odpowiedziała szybko druga, zasłaniając pierwszej usta.

- Po prostu tego nie wiesz, bo dopiero co ukradłaś mi ciało! - odparła, wyrywając się.

- Ehh, dobra, zrobimy to inaczej. - powiedział Eren, chowając twarz w dłoniach. “I tak wiem już to co chciałem.” - Ana! Wstawaj! - powiedział ostro, używając hipnozy.

Pierwsza Ana zerwała się natychmiast na równe nogi, a druga poszła w jej ślady chwilę później.

- Leżeć!

- Hę? - zanim Ana numer dwa zdążyła zapytać, czemu to ma służyć, Ana numer jeden leżała już na łóżku, patrząc na Erena roziskrzonym wzrokiem.

- Kto jest grzeczną dziewczynką, co? No kto jest? - Ana Dwa patrzyła z rosnącym zdziwieniem, jak Eren mizia pierwszą Anę po brodzie. Dziewczyna wydawała się być wniebowzięta.

- A pomerdaj ogonkiem, co? No, pomerdaj dla pana. - Eren z brody przeniósł swoje czułości na brzuch dziewczyny.

Druga Ana stała patrząc na tą scenę z rosnącą w oczach zazdrością.

- Co do… - wykrztusiła z siebie, kiedy pierwsza Ana faktycznie zaczęła merdać ogonem, który nagle wyrósł jej spod pleców.

- Dobra Rafi, koniec zabawy. Wracaj do swojej postaci. - Eren wstał od łóżka i podszedł do Any. - Wszystko w porządku? - zapytał.

- T-tak, ale… co tu się stało? A właściwie czemu się stało? - wykrztusiła.

- Cóż, żeby ustalić, która z was jest prawdziwa, użyłem hipnozy. Ty wydajesz się być na nią całkowicie odporna, ale na Rafi zadziałało. Ogon to ostateczny dowód. - wzruszył ramionami.

- I naprawdę nie było prostszego sposobu? - zapytała Ana.

- Oczywiście, że był. Nawet kilka. Ale ten był jednym z zabawniejszych. - mrugnął do niej. Ana westchnęła i przewróciła oczami. - A teraz, Rafi. Chcesz nam coś powiedzieć?

- Owszem. - dziewczyna, już w swojej postaci, wstała z łóżka i otrzepała się z godnością. - Ana, nie zdałaś.

- Co? - Ana i Eren zapytali w tym samym momencie.

- Normalnie. Przyszłam tu pod postacią Erena żeby sprawdzić, czy Ana wykryje podstęp. Do samego końca grałam na niej jak na skrzypcach, więc nie zdała. - zmienna wzruszyła ramionami z triumfującym uśmieszkiem.

- A jakie były zasady, co? Zakaz zmieniania się w członków drużyny! - powiedział Eren, łapiąc Rafi za ucho.

- Aj, aj, aj! To boli! Poza tym, w uzasadnionych okolicznościach ta zasada nie obowiązuje! A to były uzasadnione okoliczności!

- Twoja złośliwość to żadne uzasadnione okoliczności! I nie udawaj, że cię boli, wystarczy, że sama sobie wydłużysz to ucho.

- To nie był złośliwość, Kapitanie! Tylko trening! I dobrze wiesz, że mogę zmieniać się tylko w ludzi i stworzenia, które widziałam więc nie potrafię wydłużyć sobie ucha!

- Ehhh, za co mnie to spotyka… - westchnął Eren, puszczając Rafi. - Dobra, oto moja decyzja! Rafi - za karę sprzątasz cały dom.

- Nieee… - zmienna padła na kolana, unosząc błagalnie ręce.

- Ha ha! Dobrze ci tak! - powiedziała Ana i wystawiła do niej język.

- Jeszcze nie skończyłem. - Eren pacnął ją w głowę. - Ty jej pomożesz.

- Co?! - Ana opadła na kolana obok Rafi. - Za co?

- Nie odróżniłaś marnej kopii od prawdziwego mnie. - teraz Eren pokazał Anie język. - Lepiej szybko skończcie, bo potem zrobicie sobie jeszcze trzygodzinny treningu walki wręcz.

- Nieee… Prosimy! Daruj nam, będziemy grzeczne! - dziewczyny błagały jedna przez drugą.

- W takim razie trening będzie trwał cztery godziny. I dopilnuję, żeby faktycznie tak było!

- Tak jest, Kapitanie. - odpowiedziały cicho.

- No. A, jeszcze jedno Ana. Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. - mrugnął, wychodząc z pokoju.

- Czasami mam ochotę go zabić. - westchnęła wampirzyca, patrząc jak zamykają się drzwi.

- Słyszałem to! - dobiegł przytłumiony krzyk z korytarza.

- Mogę zmienić się w jakiegoś maga z Wieży i powiedzieć mu, że jest wzywany natychmiast do ich głównej siedziby. - zaproponowała zmienna.

- To też słyszałem!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
TomaszPruffer · dnia 21.10.2019 13:40 · Czytań: 266 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty