Koniec bitwy przywitał szary świt. Horyzont nieba zlewał się z brunatną ziemią okraszoną ciałami poległych. Krajobraz gościł również niewielkie pagórki, które nosiły na sobie wciąż dumne symbole starego porządku. Jeszcze przez parę chwil będą spozierać na swoich pobitych synów aby w końcu zostać zapomnianymi na zawsze. Wykończeni zwycięzcy dobijali pokonanych utwierdzając swoje prawo do nowych rządów z każdym dobitym żołnierzem. Bratobójcze walki trwały już wiele lat, lecz to właśnie na tym pagórkowatej równinie miały osiągnąć swój finał.
Baldwin nie mógł uwierzyć, że to wreszcie koniec. Krew ściekała z jego głowy torując sobie drogę do jego oczu, barwiąc jego pole widzenia? na czerwono. Pozwolił krwi ściekać ponieważ i tak nie mógł pozbyć się swojej srebrnej korony cierniowej, która na stałe była przytwierdzona do jego czaszki od czasu kiedy został wcielony w służbę Strażników Grobu. Ból nie był mu straszny ponieważ został nauczony przez swoich braci w jaki sposób sobie z nim radzić i co najważniejsze – doceniać. Wszyscy jego bracia starali się znosić go tak jak ich Pan w ostatnich chwilach jego ziemskiego życia.
Odrzucił swoją srebrną tarczę, gdyż nie będzie mu już potrzebna. Miał nadzieję, że konflikt, który właśnie został zakończony, powstrzyma wszystkie inne w przyszłości. Brudny od ziemi i krwi miecz wytarł w rękaw po czym opierając się na jego rękojeści obiema dłońmi rozglądał się po polu bitwy. Przeraziła go skala masakry, która została wywołana przez jego braci, jednakże spodziewali się, że ofiary będą konieczne. Rozglądając się po polu zatrzymał swój wzrok na wbitych w ciała strzałach. Kołysały się leniwie na wietrze jak zboża pszenicy w jego rodzinnej wiosce. Spojrzał na rozciągnięte pod sobą ciało. Pod srebrną maską mogła kryć się twarz osoby, którą kiedyś dobrze znał a może nawet się przyjaźnili. Może razem bawili się po lekcjach łaciny. Może kiedyś wwiązał w bójkę z nim na korytarzu. W duszy Baldwina pojawiło się pytanie: 'Czy to było konieczne?' . Wiedział, że tak jednakże nie spodziewał się, że chwila zwątpienia w słuszność przyjdzie tak szybko.
Wzrokiem wrócił na pole bitwy gdzie jego pobratymcy z cicha modlitwą na ustach kończyli cierpienia pokonanych. Wędrując wzrokiem po krajobrazie kątem oka wydawało mu się, że zauważył ruch na jednym ze wzgórz. Swój wzrok zatrzymał na wzgórzu, na którym po chwili dostrzegł postać starającą podnieść się trzymając się kurczowo drewnianego krzyża. Krzyż ten nosił również trójkąt którego wierzchołek przybity był do krawędzi pionowej belki. W środku trójkąta znajdowało się oko zbite z kilku małych deseczek. Z dolnej podstawy wychodziły trzy mniejsze deski, które w w domyśle miały symbolizować język. Patrząc na symbol poczuł jak jego serce zaczyna bić mocniej. Oddał mu w końcu tak wiele lat cierpienia, i miłości. Poczucie zdrady pomimo słuszności podjętych przez niego i Synów Marnotrawnych – decyzji jeszcze długo będzie gościło w jego sercu. Pobojowisko było usiane tymi właśnie znakami. Baldwin skierował swoje kroki w kierunku wzgórza, które gościło symbol. Po pierwszych kilku krokach uświadomił sobie jak bardzo jest wyczerpany. Aby zachować równowagę wspierał się na swoim mieczu. Idąc nie za bardzo wiedział, czy stąpa po ciałach czy może też po błocie. Był zbyt zmęczony aby zwracać na to uwagę. Ważny był teraz ten jeden, ostatni cel - wzgórze na którym ktoś nieudolnie starał się stanąć na nogi. Kiedy już zdawało się, że osoba stanie na równe nogi, ześlizgiwała się ponownie na ziemię.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt