Kolejne opowiadanie z tomu "Czerwona gondola".
Nazwiska i imiona występujących osób zostały wymyślone.
Na czas wkuwania przedmaturalnego, ojciec udostępnił mi swój gabinet. Takiego komfortu jeszcze nigdy nie zaznałem. W przestronnym pokoju, wszędzie: na biurku, stoliku, fotelach, leżały książki, zeszyty, mapy. Z biblioteki wyciągnąłem nawet przedwojenne podręczniki.
W trakcie nauki historii, przedmiotu, do którego zawsze podchodziłem z dużymi oporami, nastąpiło dziwne olśnienie. Nagle z suchej wiedzy, rozciągniętej na trudną do ogarnięcia przestrzeń dziejową, począł wyłaniać się jasny obraz. Zacząłem sprowadzać poszczególne wydarzenia z różnych, odległych miejsc do jednej płaszczyzny czasowej. Dziwiłem się, dlaczego nie nauczono mnie tego w szkołach.
Mijały godziny, długie wieczory; zapominałem o posiłkach przynoszonych przez, zachwyconą moją pilnością, mamę. Z coraz większą satysfakcją wnikałem w detale odległych zdarzeń.
To już nie była nauka w celu zdania matury, ani chęć otrzymania celującej oceny.
Dzięki tym chwilom historia stała się czymś więcej niż zwyczajnym, szkolnym przedmiotem.
"Poloneza czas zacząć" - ambicje naszej polonistki urealnić miały słowa wieszcza - tańcem rozpocząć musieliśmy studniówkę.
Nie mógł to być polonez á la Andrzejewski; wystąpić należało w ciemnych garniturach, białych koszulach i muszkach. Do tego stopnia występ potraktowany został poważnie, że nawet na prywatkach ćwiczyliśmy majestatyczny krok.
Sto dni do matury; biel bluzek naszych koleżanek kontrastuje z czernią spódniczek. Dostojnie, parami w ustalonej kolejności wchodzimy do auli - z przejęcia nie słyszę orkiestry; niepokoi mnie dramatyczność pożegnalnego pląsu.
Zabawę przeciągamy do świtu.
Pustymi ulicami odprowadzam Irenkę do domu; namiętność gorących pocałunków zakłóca jakiś smutek.
Wiszący nad rzeką most, zawsze wesoło rozkołysany rytmem naszych kroków, nieprzyjemnie drży.
Jest cholernie cicho.
Trzymam Irenkę w objęciach, chcę cofnąć czas, odepchnąć żal.
Widok łez w jej oczach, wyrażający dramat utraty czegoś, na co nie jesteśmy przygotowani, wstrzymuje oddech.
Unosząca się nad wodą mgła nie jest w stanie zagłuszyć naszego łkania.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
wyrrostek · dnia 08.01.2009 08:42 · Czytań: 746 · Średnia ocena: 3,6 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: