Gra część szesnasta - Kazjuno
Proza » Historie z dreszczykiem » Gra część szesnasta
A A A
Od autora: W poprzednim rozdziale bohater/narrator, wracając z Warszawy nocnym pociągiem, myśli o wzięciu udziału w głośnym oszustwie. Lubiany kolega z dzieciństwa - wówczas profesor na Uniwersytecie Warszawskim - zaproponował mu, dokonanie głośnego przekrętu. Bohater ma otrzymać zestawy pytań i odpowiedzi, żeby wygrać najbardziej znany w Polsce telewizyjny konkurs Wielka Gra. Poza wysoką kwotą nagrody narrator jest zmotywowany wolą zemsty. Chce się odegrać na polskiej telewizji za uniemożliwienie mu zrobienia kariery filmowej. Ponadto chce się zemścić na żonie, która dopuściła się zdrady. Nawiązał wstępny romans ze śliczną modelką, która chce, by ją odwiedził. Jednak wie, że romans z luksusową modelką jest kosztowny.
Ojciec narratora, nie wie, że syn bierze udział w oszustwie. Jednak jest zniesmaczony jego pomysłem udziału w Wielkiej Grze. Mierzi go temat:
Rewolucja Październikowa.

Zachęcam do przeczytania poniższego tekstu. Pozdrawiam Koleżanki, Kolegów oraz Czytelników.

Rozdział 27 Wielka Gra

Ówczesny gmach peerelowskiej telewizji niewiele się różnił od blokowiska z wielkiej płyty po drugiej stronie ulicy Woronicza. Duża aula na parterze była wypełniona po brzegi. Rozstawione stoły i krzesła przypominały odpychającą salę wykładową, tak obskurną, jakiej nie spotkałem na żadnej z odwiedzanych w przeszłości uczelni. Unosiły się zapachy jedynych powszechnie dostępnych w peerelu płynów po goleniu: Przemysławki i drażniącego nozdrza, mającego skłaniać płeć piękną do seksu – afrodyzjaku na spirytusie – Brutal. Chyba co druga twarz, siedzących na krzesłach kandydatów do zdobycia telewizyjnej sławy, była mordą bezpieczniackiej szychy, lub podtatusiałego partyjnego kacyka.

„No jasne – skojarzyłem – udowodnienie przed całą Polską, że jest się alfą i omegą w temacie bolszewickiej rewolucji, oznaczałoby dla nich zaszczyty”. Któremuś z nich, mogliby wyściskać dłoń, zaprzedani Moskwie najwyżsi władcy peerelu, może sam Jaruzelski i Kiszczak.

Konkurenci spoglądali na siebie wrogo i nieufnie. Na ławkach obok niektórych leżały poprzetykane zakładkami opasłe dzieła Lenina, mignął mi przed oczami Manifest Komunistyczny. Było parę kobiet. Jedna o twarzy koloru wyblakłej ściany trzymała przy nosie chusteczkę. Pewnie, jeśli nie od smrodu czyichś skarpetek, to zbierało się jej na wymioty od zapachu wody Brutal.

„Mam wypaść lepiej i wykosić ten tłum obkutych mądrali”? – Na chwilę zwątpiłem w swoje szanse.

Grupa zniewieściałych młodzieńców w ciągu kilku minut rozniosła testowe pytania. Facet o nerwowej twarzy prowadzący eliminacje, krótko wyjaśnił, jak należy zaznaczać prawidłowe odpowiedzi. Na zakreślanie ich krzyżykami dał godzinę.

– Czas! – wrzasnął falsetem i spojrzał na zegarek.

Parę krzeseł ode mnie, ktoś głośno zanieczyścił powietrze. Pewnie w trakcie czytania pytań, zdenerwował go rozmiar własnej niewiedzy.

– Musisz tu srać? – usłyszałem nienawistne syknięcie sąsiada, rozzłoszczonego zakłóceniem mu umysłowego wysiłku.

Przez dwa minione dni uczyłem się prawidłowego zaznaczania krzyżyków. Bez problemu zakreślałem kwadraciki wskazane przez Waszkiewicza.

* * *

Zawiadomienie o zakwalifikowaniu się do finału przyszło poleconym listem. Telewizyjny pojedynek dwóch „najtęższych umysłów” miał się odbyć w studiu na Woronicza 19 października 1984 roku o godzinie siedemnastej. Oczywiście przeciwnik był na przegranej pozycji. Zupełnie jakbym wchodząc do ringu, miał wypchane rękawice zamiast końskim włosiem dwoma podkowami. Do Warszawy przyjechałem o dzień wcześniej niż poprzednio. Tym razem Waszkiewicz przyjechał maluchem, umówieni byliśmy na parkingu koło Wisłostrady, niedaleko Mariensztatu.

– Zdobyłeś najwięcej punktów z wszystkich uczestników eliminacji. Razem z tobą w finale wystartuje biochemik z Poznania.

Romek miał ze sobą zestaw osiemdziesięciu pytań i odpowiedzi. Prawie dwie godziny spędziliśmy we Fiaciku 126 P. Kolega wyjaśniał mi bardziej podchwytliwe pytania, żebym lepiej rozumiał sens odpowiedzi. Po szkoleniu zaczął opowiadać o swoich naukowych wyjazdach do moskiewskich archiwów.

– Wyobraź sobie, że nas, naukowych pracowników z „bratniej” Polski traktują tam jak wrogów. – słowo „bratniej” wymówił z sarkazmem. – Nie mamy wstępu do pewnych księgozbiorów. Za to bez żadnych problemów wpuszczają tam naukowców brytyjskich. Widziałem Amerykanów i historyków z Holandii.

– Wam Paliaki nie nada1. – Usłyszałem od urzędasa, kiedy chciałem uzupełnić pewne materiały.

Zapaliliśmy po papierosie. Trochę mnie zaskoczyła jego wypowiedź. „Rosjanie nas źle traktują? Są źli? Mówi to profesor zawdzięczający swoją pozycję dzięki wspinaniu się po szczeblach komunistycznej kariery? Idący od lat pod rękę ze sługusami Moskwy”?

– Pewnie nie wiesz, ale bolszewicka rewolucja mogłaby się nie odbyć. Spalić na panewce – mówił coraz szybciej, a widząc moją konsternację, dodał. – Nie rozumiesz? Mogła nie wypalić jak przemoczony kapiszon. Zostać rozdeptana jak pluskwa, niczym nędzny insekt – dodał przejmującym głosem.

– Jak to? – zapytałem trochę z kurtuazji i jednocześnie zdziwiony, „O co mu chodzi”?

– Wyobraź sobie, że w czasie szturmu podszczutych przez Lenina robotników i zbuntowanych żołnierzy na Pałac Zimowy, tylko przypadek przesądził o ich sukcesie. Urzędnicy i ochrona Rządu Tymczasowego, przez pewien czas stawiała opór. Telefonowano z pałacu po pomoc. Powstrzymanie chaotycznego szturmu nie powiodło się przez niefortunny zbieg okoliczności. Wówczas nie było automatycznych telefonicznych central. Rozmowy łączyły młodziutkie telefonistki z urzędu komunikacji, było ich kilkadziesiąt. W krytycznej chwili ataku na Rząd Tymczasowy zrobiły sobie przerwę w pracy. Zajęte były podlewaną alkoholem balangą z przystojniaczkami z elitarnej szkoły oficerskiej – czyli przeważnie zepsutymi synalkami szlachetnie urodzonych ziemian. (Wiedziałem, że młodzieńców lubujących się w rozrywkach, a nienadających się do edukacji na uniwersytetach, zamożni ziemianie prostowali moralnie, wysyłali ich do szkół wojskowych, licząc na wpojenie im dyscypliny). Kiedy obrońcy Pałacu Zimowego, szukali rozpaczliwe pomocy, szamotali się z milczącymi telefonami, zabawa junkrów z telefonistkami miała się w najlepsze. Nie udało się nawiązanie łączności z Carskim Siołem – nieodległą od Piotrogrodu siedzibą cara Mikołaja. Tam stacjonował doborowy pułk kozaków – stanowiący ochronę Mikołaja Drugiego i rządu – mówił podniecony Romek.

Na chwilę przerwał opowieść. Sięgnął po kolejnego papierosa i zapalił. Miałem w głowie mętlik. Zastanawiałem się, po co mi to opowiada?

– Widzisz. – Podjął temat ponownie. – Gdyby nie imprezka młodych junkrów z puszczalskimi dziewczątkami historia świata wyglądałaby inaczej. Kozacy roznieśliby na szablach zasraną rewolucję w kilkanaście minut. Ta skurwysyńska hołota nie rządziłaby połową świata – prawie krzyknął.

Rozstając się z Romkiem, uścisnąłem mu mocno rękę. Urosło we mnie serce. Kilka minut później usiadłem w podrzędnej knajpie na Mariensztacie, by przy kawie wkuwać odpowiedzi na pytania. Czułem ulgę. Bliski kolega z dawnych czasów nie okazał się zaprzedanym komuchem. Raczej namiastką Konrada Wallenroda. „Więc dawno temu miałem rację”. – Przypomniałem sobie jak po zobaczeniu go w telewizji, usadowionego powyżej Gierka i Jaroszewicza, nie mogłem się pogodzić z myślą, że jest komunistyczną świnią. Snułem idiotyczne domysły, że może wstąpił do partii jako agent CIA? Albo? Zrobił to, na co namawiał nas starszy kolega – syn doktora Broma, Warszawskiego Powstańca – wstąpił do partii, by niszczyć ją od środka? Wreszcie miałem pewność – nie do końca byłem w błędzie.

Ponadto obdarzył mnie zaufaniem. Byłem pewien, że poglądem na temat bolszewickiej rewolucji, nie mógł się dzielić z nikim na uczelni, może nawet, z najbliższymi członkami rodziny.

* * *

Siedząc na podniszczonej ławce w środku dużego podwórza, po raz ostatni nerwowo powtarzałem odpowiedzi na pytania ze spiętych zszywką kartek maszynopisu. Duży plac z miejscem zabaw dla dzieci otaczały wielkie mieszkalne bloki. Po lewej stronie za budynkami biegła ulica Woronicza, a za nią stał ponury gmach peerelowskiej telewizji. Hałasowały grające w piłkę dzieciaki. Drażnił mnie facet w wyświechtanym garniturze. Krążył po podwórzu i się przyglądał, co tam robię. „Kapuś? Ormowiec?” Spojrzałem na niego ostro. Miałem ochotę do niego krzyknąć: „Dawno frajerze nie dostałeś w ryja?” Chyba wyczuł moje zdenerwowanie. Nieco się oddalił i zaczął się przyglądać grającym w klasy dziewczynkom. „Zaraz, kutasie, będziesz sobie mógł poczytać zestawy moich pytań i odpowiedzi”. – Delikatnie zmiąłem „ściągi” od Romka, położyłem kawałek od ławki i podpaliłem zapałką. Podglądacz zerknął w moją stronę, kiedy zgliszcza dowodów na telewizyjny przekręt, rozdeptywałem na popiół.

Przed pojedynkiem, który miał wyłonić finalistę, założono mi i biochemikowi z Poznania szczelne słuchawki. Naprzeciw nas siedział Romek Waszkiewicz z towarzyszącymi mu po bokach adiunktami, z Uniwersytetu Warszawskiego. Kiedy, znana całej Polsce redaktor Stanisława Ryster, czytała pytanie skierowane do konkurenta, słyszałem muzykę. Potem, takie samo, rozbrzmiewało w moich słuchawkach. Zgodnie z zaleceniem Romka, już na początku pojedynku, po pierwszej pomyłce, siedzącego w podwójnych szkłach okularów konkurenta, ja także pomyliłem odpowiedź. Dozwolona była jedna pomyłka. Byłem zdenerwowany. Okularnik jak na złość nie popełniał drugiego błędu, nawet rozwijał odpowiedzi, rozbudowując je do krótkich anegdot. To wzbudzało zachwyt pani Ryster.

– No, wspaniale – chwaliła przeciwnika, po czym rozlegała się burza oklasków, ze strony klakierów siedzących na trybunie.

Moje odpowiedzi były lakoniczne, rzecz jasna prawidłowe. Też otrzymywałem brawa, lecz nie tak gromkie. Wreszcie biochemik się pomylił.

„Dobrze ci palancie” – pomyślałem ze złością i poczułem ulgę. Poznaniaka pożegnał aplauz klakierów.

Wreszcie, po odpowiedziach kwitowanych coraz głośniejszymi burzami braw – chyba ci na trybunie nabawili się obrzęków dłoni – wylosowałem jedną z opieczętowanych lakiem kopert. Zawierała pytanie za pięćdziesiąt tysięcy złotych.

Popisałem się aktorskim majstersztykiem. Kiedy słynna redaktor przeczytała pytanie, skrzywiłem się, przymrużając jedno oko. Spojrzałem na panią redaktor jak na idiotkę. Zrobiłem oburzoną minę, którą mógłby przybrać znawca przestrzeni międzyplanetarnych, gdyby zażądano od niego podania precyzyjnej ilości kilogramów, jakie ważą wszystkie gwiazdy i planety we wszechświecie. Wykonałem przeczący ruch głową, typowy dla obrażonego jegomościa. Machnąłem ręką z rezygnacją i udałem zamiar podniesienia się z fotelika, by odpuścić studio.

– Proszę nie rezygnować, może pan sobie przypomni? – Podniosła oczy na głośno tykający zegar. – Ma pan jeszcze trzydzieści sekund.

Opadłem zrezygnowany na fotel. Zacząłem półgłosem mamrotać zadane pytanie.

– Gdzie i którego dnia doszło do sprzeczki między Trockim a Leninem, w której efekcie zarysował się konflikt zwiastujący ideologiczny rozłam w łonie partii bolszewickiej? Co za pytanie? – pojękiwałem półszeptem. – No, nie mam pojęcia… Najbledszego pojęcia...

Zerknąłem na tarczę głośno odliczającego sekundy zegara. Wystraszyłem się. Sekundnik pokazywał ostatnie dziewięć sekund.

– Strzelam – wyrzuciłem z siebie. – Pewnie w Pałacu Smolnym nazajutrz po opanowaniu Pałacu Zimowego. Według obowiązującego wtedy w Rosji kalendarza juliańskiego to musiało być dwudziestego szóstego października 1917 roku2.

– Braaawo! – rozdarła się histerycznie Ryster. Zupełnie jakby zapiszczała po oblaniu się garnkiem wrzącej wody.

Spojrzałem na zegar, wskazówka sekundnika zatrzymała się właśnie na dwunastce. Ledwo usłyszałem syrenę sygnału czasowego limitu. Ogłuszyły mnie brawa. Żal mi się zrobiło pewnej ładnej dziewczyny z widowni. Miała długie sięgające pleców włosy. Widziałem jej sztuczny uśmiech i toczące się po policzkach z bólu łzy. Potem chuchała w obolałe od klaskania dłonie. Przyszła mi do głowy idiotyczna myśl, żeby do niej podejść i podpowiedzieć, aby moczyła ręce w wodzie z kostkami lodu…

 

1Wam Polacy nie wolno.

2Nie pamiętam, jakie było finałowe pytanie i odpowiedź. Podałem wymyśloną.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 09.12.2019 11:40 · Czytań: 619 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 32
Komentarze
Kazjuno dnia 09.12.2019 16:19
Muszę Wam, Szanowne Koleżanki i Koledzy parający się literaturą, powiedzieć ku przestrodze.
Otóż anegdota, o wyuzdanej zabawie seksi telefonistek i zepsutych podchorążych z elitarnej szkoły oficerskiej w Piotrogrodzie, nie jest wydumanym ubarwieniem tekstu. Opowiedział mi ją rzeczywiście profesor Waszkiewicz (zmienione nazwisko). Miało to miejsce - jak opisałem - na parkingu nieopodal Mariensztatu.
I pomyślcie sami, moi Drodzy, jakie życie płata figle. Chwila alkoholowego zapomnienia i może wydarzyć się nieszczęście.
Co chwila słyszy się o naćpanym gówniarzu, który wioząc tatusia autem koleżanki i kolegów z dyskoteki. pozabijał siebie i wszystkich. Inny albo inna złapała hifa - mogła zarazić partnerów lub partnerki. Tak, tak! Hif i AIDS znacznie częściej zdarza się w środowiskach homoseksualnych!!!

W opisanej anegdocie taka chwilka odurzenia napojem wyskokowym, może do tego przyprawiona seksualną rozkoszą, i co? Nastąpiło nieszczęście dla połowy ludzkości. Bolszewicka Rosja pozbawiła życia znacznie więcej milionów osób niż Niemcy w czasach panowania Hitlera.

PS Właściwie to żałuję, że nie poszedłem do seminarium duchownego. Allle!!! Bym dawał popalić z ambony! Parafianie wychodziliby z mszy i nabożeństw zlani ze strachu zimnym potem...
Aha! Spotkałem kolegę, byłego boksera. Namiętnego oglądacza TVN-u. Powiedział:
"Żałuję, że nie zostałem księdzem. Miałbym codziennie darmowe ruchańsko".
marzenna dnia 09.12.2019 16:22 Ocena: Świetne!
Kaziu wielkie uszanowanie, ta część jest doskonała. Jeszcze dopiszę swoje refleksje.
Cóż, sądziłam że polityka i cała reszta świata, opiera się na ideologii, religii. Cokolwiek nie chciałabym napisać, nawet o życiu lub miłości. Po co, wszystko skończy się w dupie......dupa rządzi:)
przykre:)
Kazjuno dnia 09.12.2019 19:53
Wiesz Marzenno? Dałaś mi do myślenia... Tak jakoś mi dziwnie wyszło, że nie sposób nie przyznać Ci w ogromnej części racji. Wprawdzie zamierzeniem mojego tekstu wcale nie była taka konkluzja.
Ale zacznijmy od historii. Przecież podobne wnioski nasuwają się po przeczytaniu Iliady i Odysei (Piękna Helena i Penelopa). Przecież nie znamy dokładnych losów władców Egiptu i jeszcze wcześniejszych. Gdyby tak zanurkować w dusze bardziej współczesnych? Hitler to Ewa Braun, ale przed nią miał jakąś młodziutką powinowatą, którą doprowadził z zazdrości do samobójstwa. Wiadomo, że w życiorysie Stalina pełno rys i niewiadomych. Putin wygonił żonę i wziął sobie śliczną mistrzynię gimnastyczkę. Malania Trump też mogłaby być ozdobą agencji towarzyskiej.
A niech to wściekły pies pogryzie!
Masz rację! Może mieli rację średniowieczni inkwizytorzy paląc na stosach te o apetyczniejszych zaokrągleniach.
A te zasrane "tańce z gwiazdami", "voice of Poland", "Dziecięca Eurowizja z akcentem na pedofilie", Miss Uniwersum"
Niech to pokąsają pluskwy! Po co to? Ogarnia przerażenie...
Oj, spostrzegawcza jesteś koleżanko.

Dzięki za super cenzurkę. Pozdrawiam serdecznie.
marzenna dnia 09.12.2019 21:31 Ocena: Świetne!
Kaziu zawsze piszę co czuję, często piszę, mówię a później myślę. Czasem mam z tego powodu kłopoty:) Wyrywna jestem, ale miło mi, że jednak Ci pomogłam.
Dobrze, że już nie palą czarownic, bo mam małego stracha:)
buziak w czółko
Marek Adam Grabowski dnia 10.12.2019 16:12 Ocena: Dobre
Ta część jest krótsza niż wcześniejsze, ale może to lepie; przydługie ciężko się czyta (zwłaszcza w necie). Inna sprawa, że "gra" to temat bardziej na książkę. Ten odcinek jest dobrze napisany, ale sama fabuła mnie coraz mniej interesuje. Zobaczymy jednak co będzie dalej.

Pozdrawiam!

Ps. Oczywiście tego co zrobiłeś nie pochwalam, ale rozumiem, że nie po to publikujesz abyśmy ci gratulowali czynów z przeszłości.
Kazjuno dnia 10.12.2019 17:23
.Dzięki Marku Adamie Grabowski za przeczytanie i komentarz.
Ostatnio publikuję po jednym rozdziale, więc teksty są krótsze. Piszesz, że

Cytat:
rozumiem, że po to publikujesz abyśmy ci gratulowali czynów z przeszłości.


liczę na pochwały swego czynu? Wiedziałem, że przez zawarte w opowieści wyznanie, zetknę się z różnorakim odbiorem. Sama Wielka Gra, była lubianym przez telewidzów spektaklem i to wcale nie tylko przez kochających komunę. Oglądali i pasjonowali się nią wszyscy - od lewa do prawa. Sam byłem fanem tych widowisk. Więc nie gratulacje, a raczej spotkało mnie za przekręt potępienie. Nawet ze strony portalowiczów. którzy dzisiaj,w dobie podziału Polski na bardziej lewacką i chrześcijańską, opowiadają się po prawej stronie. (Przeczytaj komentarze z poprzedniego odcinka).

Zwierzenia złodziei, bandytów, nawet sutenerów i prostytutek, były, są i będą nośnym i chętnie czytanym tematem przez wszystkich czytelników. Dlaczego więc nie oszustów? Takich jakim byłem w dobie PRL-u.

Nie oczekuję pochwał za swój czyn. Znalazłem taki a nie inny sposób na, mogącą być nie nudną narrację.
Opowieść którą już nie długo kończę, stała się dla mnie okazją do swoistego rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Do napisania o działaniach komunistycznych służb. Wreszcie, w epilogu (już wkrótce) nawiążę do czasów współczesnych.
Starałem się pisać w miarę barwnie - na ile pozwalała wena.

Cóż, i tak się cieszę z Twojej dobrej oceny. Mogłeś dać gorszą.

Jeszcze raz dzięki i serdecznie pozdrawiam,
Marek Adam Grabowski dnia 10.12.2019 17:51 Ocena: Dobre
O kurdę! Miałem napisać: "nie oczekujesz", ale gdzieś połknąłem "nie" i to odwróciło sens zdania. Przeprasza moja wina.
makir dnia 11.12.2019 12:04 Ocena: Świetne!
Przeczytałam z ciekawością :)m
Kazjuno dnia 11.12.2019 13:39
Dzięki Makirko za przeczytanie i najwyższą z najwyższych ocen!

Jesteś przeuroczą laską.
Przez wzgląd na niedorozwój intelektualny, nie znam się na współczesnej poezji. Mój poziom pozwala jedynie rozumieć bajki Brzechwy typu "Kaczka dziwaczka", "Psie smutki", "Wrona i ser" i takie tam.
Ale spróbuję przeczytać Twój wiersz i zrewanżować się komentarzem.
Pozdrawiam, Kaz
marzenna dnia 11.12.2019 15:00 Ocena: Świetne!
Kaziu właśnie, dlaczego nie czytasz moich wierszy? Nieładnie, jesteś niegrzeczny.:)
A też dałam Ci ocenę- świetnie!
Zapamiętam Twoje umizgi do Makirki, która napisała dwa słowa!
Nie proś mnie, już nigdy o nic!
żegnaj :)
Przeczytaj mój wiersz ,,to chyba miłość" jeśli znajdziesz chwilkę, będę wdzięczna.
pozdrawiam i buziaczek na zgodę
Kazjuno dnia 11.12.2019 17:09
wyrzuciłem kłamstwa
marzenna dnia 11.12.2019 17:57 Ocena: Świetne!
Cóż takiego jest we mnie, że lubię typki spod ciemnej gwiazdy. Aż dziwne, powinnam zmądrzeć, już dawno. Może to zabawne, ale też takie wciągające. Też chciałam uciec sprzed ołtarza, ksiądz mnie powstrzymał. :) Zawsze uciekałam, ciekawe, chyba jestem lepsza w tym od Ciebie :)
Biorę życie na minuty i związki też, nie są nudne. Te długotrwałe jak Bóg przykazał, owszem nie neguję, ale.....jak dobrze mieć wolną rękę, decydować swobodnie o porankach i wieczorach.
Nikt nie zmusza do biegania po kuchni, kolacja, obiad, co tam....nie muszę i to jest piękne.
Pozdrawiam :)
Usunięty dnia 15.12.2019 22:57
Zastanawiam się, czy to na faktach i ile w tym prawdy...
Napisane bardzo dobrze jak zwykle. Na tyle dobrze, że wciągała ta historia, a na pewno wiesz, że nie przepadam za takimi historiami.

Pozdrawiam.
Kazjuno dnia 15.12.2019 23:53
Zacznę Antosiu Grycuk od podziękowania i to zarówno za przeczytanie jak i wspaniały komplement. Historia jest rzeczywiście na faktach. Dokonałem tego przekrętu. Czy to chwalebne? Na pewno nie, ale dla mnie było niezapomnianą przygodą. Pomijając zdobyte pieniądze. Cóż, relatywne łatwo przyszły, podobnie lekką ręką opróżniłem portfel. Chciałem się zemścić na komunistycznym radiokomitecie, to jakoś się udało, miałem wewnętrzną satysfakcję, że tak jak mnie przewaliła ubecka telewizja z moim filmem, tak ja przewaliłem ich z Wielką Grą. Ale pozostał niesmak, dlaczego? Żadne tam wyrzuty sumienia co do telewizji.
Tego się dowiesz jeśli będziesz uprzejmy przeczytać następne, już absolutnie ostatnie rozdziały.

Pozdrawiam serdecznie, Kaz
al-szamanka dnia 17.12.2019 09:45 Ocena: Świetne!
No to teraz już wiem dlaczego nie widziałam Ciebie w Wielkiej Grze.
W tym czasie od ponad trzech lat już mnie w Polsce nie było.
Na poważnie zmagałam się z inną rzeczywistością, chociaż czasami marzyłam jeszcze o powrocie... zostałam.
Cały przebieg tego oszukańczego przedstawienia opisałeś brawurowo.
Oczywiście nie pochwalam takiego postępowania, ale wtedy żyło się w Polsce niczym w krainie pozorów. Jeżeli nie oszukałeś ty, to oszukali inni. Jeżeli nadarzała się okazja, to trzeba było z niej korzystać, bo drugi raz mogła się już nie powtórzyć. Ale jak dałeś do zrozumienia, dotyczyło to zwykłych ludzi, ci z wyżyn po prostu brali. I najgorsze, że gruba kreska Mazowieckiego pomogła im przetrwać do dzisiaj bez najmniejszego szwanku, ba, zapewniła im jeszcze więcej.
Zawsze lubiłam panią Ryster. Wydawała mi się profesjonalną, rzeczową kobietą... ale teraz, to już sama nie wiem. Może nic nie wiedziała, ale to chyba niemożliwe i raczej podejrzewam, że jak wszyscy wtedy, którzy robili w telewizji i filmie kariery musieli w jakiś sposób współpracować - przecież nikt nie jest niezastąpiony, a na ich miejsca czekały przecież hordy ochotników.
I jeszcze co do Ciebie. Jeżeli rzeczywiście odegrałeś swoją rolę tak jak to opisałeś, to chyba minąłeś się z fachem.
Po co jakiś tam boks, tenis czy pisarstwo.
Trzeba było zostać aktorem!

Co do szturmu na Pałac Zimowy.
Zbyt długo wydawało się ludziom, że wyglądało to tak, jak w inscenizacji Eisensteina.
Propaganda zrobiła z jatek między komuchami a pałacową służbą wydarzenie gigantyczne.
Powinno to stać się przestrogą, ale niestety, ludzie przestali myśleć.

pozdrawiam ciepło :)
Kazjuno dnia 17.12.2019 11:20
Aktorem? Jeśli już, to komediantem! ALDONO! Moja najmilsza i najciekawsza z już coraz rzadziej odwiedzających mnie komentatorek. (Chyba odwróciły się ode mnie, bo trącę polityczną niepoprawnością).
Tym razem dałaś się częściowo nabrać. Częściowo! Bo prawdę mówiąc Wielką Grę przysłania mi mgiełka niepamięci. Wydarzenie miało miejsce dobrze ponad trzydzieści lat temu. Nie pamiętam żadnego z pytań ani odpowiedzi. (Dałem temu wyraz w przypisie dolnym). Czy odegrałem taką "komedię"? Jedynie przypominam sobie, że grałem na zwłokę z pożerającym sekundy zegarem, by przytrzymać odbiorców w napięciu. Detale zamieszczone w końcówce rozdziału, którym chciałem wywołać u czytelników napięcie, najzwyczajniej zmyśliłem. Jak już Ci pisałem, niejednokrotnie teksty - oparte na faktach - podbarwiam. Stosuję sztuczki czerpane z przebogatej magii, jakiej użycza nam - piszącym - swoboda literacka albo dozwolona licentia poetica.

Może i myślałem o aktorstwie. Jeśli? To za czasów pierwszej platonicznej miłości. Opisana w jednym z poprzednich rozdziałów Stenia Świst, podobnie do innych dziewczynek, przynosiła do szkoły zeszyt z wyciętymi, z czasopism i powklejanymi zdjęciami filmowych amantów.

Jednak przez pewien czas byłem klasowym komendantem, by nie powiedzieć błaznem. Chyba w pierwszej klasie ogólniaka.
Nie na wszystkich lekcjach, bo bałem się niektórych belfrów, już w chwili gdy wstawałem do odpowiedzi, rozlegał się w klasie gromki śmiech. Ciągle wymyślałem jakieś gagi. Na przykład wywołany do odpowiedzi wykonywałem gest jakby trafionego karabinową kulą. Udawałem postrzelonego w brzuch, że umieram i się wywracam. Razem z klasą zrywała boki nauczycielka z fizyki (najczęściej na jej lekcji odstawiałem szopki). Repertuar miałem całkiem bogaty.
Błazeństwa wybił mi z głowy brat bliźniak. Chyba raz mnie pobił, twierdząc, że przy okazji go ośmieszam.

Pamiętam film Eizenstejna o ataku na Pałac Zimowy. Miał symbolizować "bohaterstwo uciśnionego ludu". Jego filmy stanowiły w łódzkiej filmówce edukacyjny kanon, Najbardziej montaż kłamliwej sceny "schody w Odessie" w filmie Pancernik Potiomkin.. Zdałem z przytupem pierwszą fazę egzaminu wstępnego na reżyserię. Do drugiej nie przystąpiłem - rodził się syn.
Protegował mnie reżyser, którego byłem asystentem - Wojtek Wiszniewski.

Ani filmy Eisensteina, ani dziesiątki innych tub propagandowych, lansujących komunizm, mnie nie odmóżdżyły. (To pewnie efekt wartości wyniesionych z domu). Niestety, neomarksizm wtłaczany jeszcze perfidniej obecnie, zbiera obfite żniwo. Prawie połowa Polaków ma w głowach sieczkę.
Oj przykre to Aldonko, bardzo przykre.

Bardzo Ci dziękuję za ciekawy i pouczający komentarz, też za wspaniałą ocenę.

Pozdrawiam najserdeczniej jak potrafię :)

PS Zgadzam się, prawie wszyscy, którzy robili kariery, współpracowali. Nie mam co do tego cienia wątpliwości.
mike17 dnia 18.12.2019 14:33 Ocena: Świetne!
Porządnie napisana miniatura, wciągająca, ale...
Ile w tym prawdy?
To już wie tylko autor.
Ja zawsze z rezerwą podchodzę do takich kombatanckich wspomnień.
Wiadomo, że z czasem obrastają nimbem, a snujący je z wypiekami na twarzy weteran dodaje kolejne elementy układanki.

Lubię PRL, ale nie przepadam za czytaniem o nim.
Żadem mi tam temat.
Jak z filmów Barei - wszystko na jedno kopyto i w tym samym sosie.

Ale nie można odmówić Ci, Kaziu, talentu i polotu.
Dajesz sobie świetnie radę z tymi klimatami.
Dlatego dobrze się czyta Twoje utwory.

A co do komuny, zbyt dobrze mi się wtedy żyło, żebym miał teraz na nią psioczyć :)


WESOŁYCH ŚWIAT!
Kazjuno dnia 18.12.2019 17:50
Dzięki Mike 17.
Szczególnie za opinie dotyczące warstwy warsztatowej.
Jednak jesteś niedowiarkiem. Rezerwa w odniesieniu do kombatanckich wspomnień? Rozumiem, ta może być uzasadniona. Piszesz:
Cytat:
Wiadomo, że z czasem obrastają nimbem, a snujący je z wypiekami na twarzy weteran dodaje kolejne elementy układanki.

Nie pisałem z wypiekami na twarzy. Praca którą wkładałem i wkładam (bo to już końcówka) w pisanie tej powieści, była ciężką orką. Wszystko co tu piszę, wygrzebuję z trudem z pamięci. Może gdybym miał więcej talentu, pisałoby się z wypiekami na licu. U mnie jest żmudną robotą. Prędzej porównywalną do pracy historyka próbującego nadać fabularną formę strzępkom wyszukanych dokumentów.
Nie wszystkie wspomnienia zawarłem toczka w toczkę zgodnie z rzeczywistymi. Byłoby to nudne. Pewne detale adaptowałem z innych wydarzeń swojego życiorysu, przestawiając je w czasie, nie wszystko przebiegało wedle przedstawionej chronologii.

Jednak twój sceptycyzm co do wiarygodności tekstu jest mocno przesadzony.
Jestem fanem Twoich utworów bazujących na historycznych wydarzeniach, szczególnie tych wojennych. Są wiarygodne, mimo że bazujesz na na strzępach wiedzy i wszystko, co wokół nich budujesz stanowi Twoją licentia poetyka. Złośliwy krytyk, mógłby także podważać ich wiarygodność.
Bareja? Na jedno kopyto? Przykro mi się to czyta. Scenariusze Barei, jakkolwiek oparte na absurdach PRL-u, były kompozycjami zabawnych wymysłów, nie zawsze mających pokrycie w rzeczywistości.

Dzieciństwo i wczesna młodość za komuny miała i dla mnie wiele uroków. Byłem pod kloszem nieźle zarabiających rodziców. Okrutną peerelowską rzeczywistość zacząłem dostrzegać, kiedy samodzielnie zderzyłem się z realiami życia. Było to państwo totalitarne, kilkukrotnie krwawo rozprawiające się ze słusznymi protestami. Zorganizowano je na wzór ZSRR. Społeczeństwo w sposób represyjny kontrolowały sieci konfidentów pod nadzorem służb specjalnych. Tym którym coś się nie podobało niszczono życie.
Masz co do tego wątpliwości? Skoro żyło się tak fajnie, po co stworzono ruch Solidarności? Coś mi tu nie gra w Twoich stwierdzeniach... Przecież deklarujesz się jako piewca wiary w Boga...

Nie chcę wchodzić w dyskusję światopoglądową. Nie czas i miejsce.

Nadchodzi Boże Narodzenie, więc życzę Ci Mike także Wesołych Świąt i Zdrowia oraz Weny w AD 2020.
marzenna dnia 18.12.2019 18:05 Ocena: Świetne!
Kaziu, chyba więcej się dowiaduję z komentarzy, niż z tekstu. Proponuję na podstawie komentarzy, stworzyć kolejną powieść. Tylko, czy Ty piszesz prawdę?
Ja już raz uwierzyłam.
Kazjuno napisał:

Kazjuno dnia 11.12.2019 17:09
wyrzuciłem kłamstwa

Ot pytanie? :) :)
mike17 dnia 18.12.2019 18:21 Ocena: Świetne!
Kazjuno napisał:
Jednak twój sceptycyzm co do wiarygodności tekstu jest mocno przesadzony.

Po prostu Ci nie wierzę i tyle.

Kazjuno napisał:
Jestem fanem Twoich utworów bazujących na historycznych wydarzeniach, szczególnie tych wojennych. Są wiarygodne, mimo że bazujesz na na strzępach wiedzy i wszystko, co wokół nich budujesz stanowi Twoją licentia poetyka. Złośliwy krytyk, mógłby także podważać ich wiarygodność.

To podważ he he :)
Pisząc miniaturę, amigo, musisz opierać się tylko na strzępkach, bo inaczej musiałbyś napisać tomiszcze.

Źle znosisz krytykę i reagujesz na nią histerycznie.
To niedobrze.
Ja Ci źle nie życzę, po prostu nie leży mi Twoja tematyka i nie wierzę,w to, co opisałeś.
Tyle.
marzenna dnia 18.12.2019 18:26 Ocena: Świetne!
Kazjuno napisał:
Nadchodzi Boże Narodzenie, więc życzę Ci Mike także Wesołych Świąt i Zdrowia oraz Weny w AD 2020.

mike idą święta, Kaziu jest dobry, może dajmy na luz
po buziaku i po lampce winka :)
mike17 dnia 18.12.2019 18:35 Ocena: Świetne!
Czemu nie? :)
Ja nie odbieram tego osobiście, nie jestem tak małostkowy.
Ale swoje zdanie mam.
Co nie przeszkadza mi zaproponować browca :)

Dobrego tenisa Ci życzę, Kaziu, bo wiem, żeś fan :)
Kazjuno dnia 18.12.2019 21:18
Ja wiem czy histerycznie? Ale niech Ci będzie...
Trochę boli mnie, że to właśnie Ty mi nie wierzysz, jeden z najbliższych w PP, jedyny Portalowiec, z którym poznałem się osobiście, który zwilżył ze mną gardło browarkiem.
Będę w pobliżu chyba w styczniu. Chętnie się spotkam w knajpie Na Rozdrożu (chyba tak się nazywa). Oczywiście z chęcią przyjmując propozycję :)
Tenisowy mecz gram w niedzielę. Trzymaj kciuki.
PS Przeceniasz moje znawstwo historii. Więc nic nie zamierzam podważać. (Choć raz podważyłem AK 47 w latach WW2 - ale to była nieistotna pierdołka - utwór był świetny).
mike17 dnia 19.12.2019 14:35 Ocena: Świetne!
Już się cieszę na nasze spotkanie :)

Knajpka "Na Rozdrożu" już czeka :)
JOLA S. dnia 20.12.2019 10:48 Ocena: Świetne!
Uff, nie było łatwo, ale nie żałuję.

Drogi Kazjuno,

Twoje pisanie to wspaniały materiał do dyskusji, duchowa siatka odniesień.
Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Odpowiadasz na liczne pytania, zwierzasz się ze swych najtajniejszych myśli, pozwalasz zbliżyć się do jądra swojej osobowości, ujawniając własne, wyznawane wartości, wyznaczając priorytety.
To cenne.
We mnie budzisz szacunek i nieustający podziw.
Mało ludzi potrafi odpowiedzieć na pytanie " Kim jesteś? :)

Tak trzymaj, przyjacielu.
Świątecznie pozdrawiam. :)

Jola S.
Kazjuno dnia 20.12.2019 12:47
Droga Jolu

Cieszy mnie bardzo, że znowu jesteś. Przyznam, że trochę się o Ciebie niepokoiłem. Zachorowałaś? Wyjechałaś? Nie będę dopytywał, powodów mogły być dziesiątki.

Jesteś znakomitym psychologiem. Czytając przemiłe komplementy, pozwalasz mi zaglądnąć do własnej duszy. Dawno temu, zadawałem sobie wiele pytań. Teraz tworząc, a właściwie kończąc powyższą powieść, staram się być do bólu szczery. Wiem, że tylko tak pisząc, snutą na bazie życiorysu opowieść, mogę zdobyć zaufanie czytelników i ich wciągnąć. Może to duchowy ekshibicjonizm? Próba rozliczenia się z przeszłością? Mało o tym myślę.
Jednak czytając Twoją analizę swojej osobowości jestem trochę zszokowany. Zawarłaś ją, jak to u Ciebie, celnym, zwięzłym i pięknym językiem.
Bardzo, bardzo dziękuję.

Życzę Ci przyjemnych i zdrowych Świąt :) .

Wdzięczny, Kaz
Madawydar dnia 16.01.2020 14:46
Nie wiem dlaczego w komentarzach pojawia się często pytanie czy to prawdziwe, czy nieprawdziwe? Po co to w ogóle roztrząsać? Powieść, nawet jeśli nie prawdziwa, jest tak realnie napisana, że do złudzenia oddaje autentyczność zarówno samej epoki, jak i osobistych przeżyć autora. Aby tak pisać, trzeba mieć talent i fantazję i autor to ma.

A ja właśnie pochwalam wszelkie przekręty wymierzone w komunę, nawet te, które przynosiły przekręcającemu jakoweś profity. One, niczym krople wody drążące skałę, powoli lecz systematycznie przyczyniały się do rozwalenia systemu. Sam w tych czasach przekręcałem robiąc tzw. fuchy w godzinach i po godzinach. Kokosów na tym wielkich nie zrobiłem, ale koks na kobiety, wino i śpiew w tawernianym gwarze zawsze miałem.

Historia zna wiele przypadków, bez których jej losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Gdyby Hitler został przyjęty do akademii sztuk pięknych, a nie odrzucony, to być może byłby dziś uznany za dobrego malarza, a nie zbrodniarza.

Pozdrawiam

Mad
Kazjuno dnia 16.01.2020 15:42
Dziękuję Madawydarze.
Podzielam Twoje zdanie, że dla powieści nie jest istotne jej stuprocentowe pokrycie w rzeczywistych faktach. Choć pisząc opierałem się na przeżyciach, nie powinno to mieć dużego znaczenia.

Masz rację, liczy się jakość narracji, a to, jak mnie pochwalałeś, akcentowali także komentujący.

Cytat:
A ja właśnie pochwalam wszelkie przekręty wymierzone w komunę, nawet te, które przynosiły przekręcającemu jakoweś profity. One, niczym krople wody drążące skałę, powoli lecz systematycznie przyczyniały się do rozwalenia systemu.


Porównanie do kropel drążących skałę jest świetne! Jakbyś wyjął mi je z ust i żałuję, że nie wplotłem tego porównania w zawartość tekstu, w którym niemało zawarłem politykierstwa.

Słusznie wspomniałeś o młodości Hitlera, właśnie jego frustracja obok balangi telefonistek z kadetami z elitarnej szkoły wojskowej zakręcały bieg historii świata.
No i w najnowszej właśnie te "kropelki drążące skałę" wypchnęły Polskę i inne kraje z Ost-Bloku w stronę wolności.

Tak więc losowe przypadki, między innymi nasze, sprawiają rewolucje na wielką skalę albo w naszych życiorysach.

Pozdrawiam Kapitanie, Ahoj!
Miladora dnia 14.05.2020 12:46
No i poszło jak po maśle, Kaz. :)
Co oczywiście nie znaczy, że nie ma niczego do poprawienia.
Ale czytało się gładko i szybko, chociaż w trakcie pomyślałam, że mnie chyba by szlag trafił, gdybym musiała wkuwać historię rewolucji październikowej.
Z pewnością nie oglądałem tego odcinka Wielkiej gry - ze względu właśnie na temat.
Ale teraz jestem ciekawa, jak to się wszystko skończyło.

Miłego dnia. :)
Kazjuno dnia 14.05.2020 14:06
Miła Milu.
Wielkie dzięki za pojawienie się i sympatyczny komentarz. Nie wątpię, że trzeba będzie poprawiać.

Wcale nie przeciążyłem głowy nauką o bolszewickiej rewolucji (o ile pamiętam).
Opisany czas wspominam jako fajną przygodę. Był dreszczyk emocji, no i niezła kapucha do zarobienia.

Muszę Ci powiedzieć dlaczego nie zjadłem dzisiaj przedśniadaniowej pigułki. Otóż spotkał mnie wczoraj pech. Od dwóch dni goszczę syna z żoną i trójką wnuków. Zostawili dwójkę wnucząt i z trzecim grzeczniejszym pojechali sobie do Międzygórza. Nie zwracałem na szczeniaków uwagi, poprawiałem Grę i nagle wpadła do mnie żoneczka.
- Oni się biją!
Przebiegłem korytarzyk i zobaczyłem jak najstarszy 13-latek leży na dziewięciolatku i go dusi.
Nie zareagował, gdy krzyknąłem: puść go! Więc mu przywaliłem w 4 litery piąchą, ale to było uderzenie jakbym walił młotkiem. Włożyłem siłę i zamiast w pośladek trafiłem w biodro. W efekcie na pewno złamałem kostkę. Dzisiaj mam dłoń spuchniętą jak obwarzanek i wybieram się na zdjęcie, i chyba gipsowanie.

Właściwie poza najmniejszym palcem, nie czuję prawie bólu, więc mogę pisać. Na pewno odpadł mi tenis.
Dzisiaj wnuczki jak aniołki, brakuje im tylko skrzydełek. Zresztą dzisiaj wracają do Warszawy.

Jutro wracam do pigułkowych zabiegów.

Pozdrawiam, Kaz
pociengiel dnia 14.05.2020 14:52
A ja tut tylko z prywatą.
Kto był najpierw brany: wartowniczki strzegące Pałacu Zimowego czy zasoby piwnic?
I powtórzę, także za kimś innym dobrze, że Dzierżyński ma pomniki chociaż w Rosji. Żaden Polak nie narżnął więcej Ruskich.
Kazjuno dnia 15.05.2020 07:14
Wdzięczny, Milu, jestem za każde twoje słowo.
Zgadzam się z Tobą, że konieczne będą poprawki, ale cieszy mnie, że i też przez tę część przebrnęłaś, bez poważniejszych zakłóceń.
Rzecz jasna, mam za sobą przeczytane już wszystkie komentarze, chcę dobrnąć do najważniejszego po epilogu, bo tam chcę się odnieść szerzej.

Moc Serdeczności, Kaz



POCIĘGIELU
Nie mam pojęcia, co brano z Pałacu Zimowego najpierw. Co do Dzierżyńskiego zgadzam się w pełni.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam, Kaz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty