Duchy - andres
Proza » Obyczajowe » Duchy
A A A

DUCHY

Kamienica, w której mieszkam, stoi przy głównej, przelotowej ulicy miasta. Jej ściany mają barwę popiołu. Na tym szarym tle wyróżnia się podłużna płaskorzeźba, pomiędzy parterem a pierwszym piętrem, na której widać cztery brązowe konie ciągnące duży, podobny trochę do cyrkowego, zielony wóz. Być może w początkach swego istnienia, a więc przeszło wiek temu, kamienica była siedzibą jakiejś niemieckiej firmy przewozowej, jeżeli w tamtych czasach takowe firmy w ogóle istniały. Nie wiem, czy to przypadek, ale powóz wraz z końmi skierowany jest na wschód – czyżby planowany kierunek ekspansji ?

Mimo że codziennie tysiące przejeżdżających tranzytem przez moje miasto kierowców ogląda kamienicę, została ona przez włodarzy miasta jakby zapomniana. Srebrno-bure, nakrapiane rdzą węże rynien oplatają ją w duszącym uścisku. Dawno nie odnawiana elewacja złuszczyła się prawie doszczętnie na cokole budynku, odsłaniając zazwyczaj ukrytą, złożoną z czerwonych cegieł, tkankę. Znajdujące się jeszcze niedawno na dachu narożne ozdobniki w kształcie wazonów czy dużych kielichów wykruszyły się i znikły bez śladu. Zresztą i tak frontowa, sąsiadująca z ulicą, nasłoneczniona fasada budynku nie prezentuje się jeszcze najgorzej. Dużo smutniejszy widok przedstawia strona północna, ta od podwórka. Chłód, cień i wilgoć, w ukryciu przed wzrokiem ciekawskich, systematycznie, krok po kroku, prowadzą tam podstępną, zwycięską wojnę z tynkiem, który w akcie desperacji odpada całymi płatami, rozbijając się w tumanach pyłu na drobne kawałeczki.

Gdy wprowadzaliśmy się tutaj przeszło dziesięć lat temu do mieszkania na parterze, większy z pokoi miał prawie trzydzieści pięć metrów kwadratowych powierzchni. W kącie stało pianino, a pod oknem wysoki, marmurowy kwietnik w koronie z rozłożystej, zielonej paproci. Zarówno w tym, jak i w pokoju obok, nieco mniejszym, rolę strażników pełniły ogromne, kaflowe piece w kolorach żółtym i brązowym.

Wkrótce mocny, postawiony w kilka godzin mur przegrodził duży pokój na dwie nierówne części. Po piecach został tylko stos potłuczonych kafli usypany na podwórzu pod śmietnikiem. Zachowałem na pamiątkę żeliwne, zdobione drzwiczki, ale wkrótce się zapodziały gdzieś na strychu. Na ścianie w kuchni zawisło potężne płuco gazowego pieca centralnego ogrzewania z sercem pompy tłoczącej ciepłą wodę w krwioobieg rur, które oplotły całe mieszkanie. Żebra kaloryferów dumnie prężyły się pod oknami. Zęby parapetów błyskały nieskazitelną bielą. Złuszczony naskórek ścian został wyszorowany, zdarty i pokryty cienką błoną farb emulsyjnych, tapet, a w miejscach szczególnie wrażliwych odporną, kilkupiętrową warstwą kafelków. Zrogowaciałe, pełne pęknięć podeszwy podłogi wygładzono i okryto czule wykładziną dywanową. Ze stolika w największym pokoju łypało groźnie oko telewizora sprzężone z magnetowidem, a na szafie, prawie pod sufitem, sterczały pionowo uszy kolumn głośnikowych. Czarne żyły kabli łączyły je ze stereofonicznym radioodbiornikiem, magnetofonem i odtwarzaczem kompaktowym. W rogu, na biurku, czuwał niestrudzenie mózg komputera.

To już nie było to samo mieszkanie co dawniej. Stara, pomarszczona powłoka skrywała odtąd zupełnie nowe wnętrze. Tak jakby ktoś zafundował stuletniemu starcowi transplantację wszystkich najważniejszych organów wewnętrznych.

Pani Maria, właścicielka pianina, miała już przeszło siedemdziesiąt lat i wyprowadzała się do syna do Wrocławia. Znała z opowiadań przedwojennych właścicieli mieszkania – a może całej kamienicy ? – na których miejsce wprowadził się jej ojciec z rodziną, obejmując posadę dyrektora firmy transportowej. Ale obco brzmiące nazwiska nikomu już nic nie mówiły, w żadnych dokumentach czy opracowaniach historycznych, do których udało mi się dotrzeć, również nie figurowały. A może na cmentarzu ? Ale przecież w moim mieście nie było poniemieckiego cmentarza. W dzieciństwie, raz czy dwa, wygrzebywaliśmy razem z kolegami ziemię z dużych, granitowych kwietników blisko rynku i wtedy na wewnętrznej stronie odsłaniały się niekiedy częściowo już zatarte napisy w nieznanym nam języku, litania imion, nazwisk zupełnie niepodobnych do naszych, polskich, a na dole jakieś daty, najczęściej zaczynające się od 18... .

Przez okno nieraz widziałem, jak z drugiej strony ulicy starsi, elegancko ubrani mężczyźni ze swoimi energicznymi, ufarbowanymi na blond towarzyszkami przyglądają się kamienicy skupiając wzrok na płaskorzeźbie. Po krótkiej ocenie wyjmowali aparaty i pstrykali jedno lub dwa zdjęcia. Być może chodzili po mieście cały dzień, szukali śladów, jak jakieś psy tropiące, cmentarza czy domu, ale cmentarza już przecież nie było, wielu starych domów też nie, więc zadowalali się czymkolwiek, fragmentem wciąż jeszcze widocznego napisu, kawałkiem muru albo rzeźbą. Robili zdjęcia i wywozili je potem w odległe miejsca jak cenne relikwie.

Czasami w nocy, gdy nie mogę zasnąć, odwiedzają mnie duchy dawnych mieszkańców kamienicy. Zwiewne i przeźroczyste błąkają się bezradnie po odmienionym wnętrzu, nie mogąc rozpoznać miejsca, w którym się urodziły, żyły i, być może, umarły. Bo przecież kiedyś ludzie rodzili się i, co chyba ważniejsze, umierali w domu, w otoczeniu najbliższych: rodziców, braci, dzieci, krewniaków, sąsiadów. Dopiero później nadeszły czasy sterylnych narodzin i samotnych śmierci.

W takich chwilach z zewnątrz, zamiast warkotu silników samochodowych, dobiega mnie stukot końskich kopyt o brukowaną powierzchnię ulicy i ciche skrzypienie kół wozu. Rano, zerkając przez okno, widzę damy w białych sukniach i kapelusikach, z tarczami parasolek w górze, jak w towarzystwie czarno ubranych mężczyzn z melonikami na głowach i laseczkami w dłoniach idą na spacer do pobliskiego parku. Niektóre z nich zajeżdżają powozami, aby w amfiteatrze nad stawem posłuchać niedzielnego koncertu kwartetu smyczkowego.

I tylko ja jestem wciąż ten sam, w dżinsach i bluzie, niczym wysłannik chaosu w świecie spokoju, porządku i harmonii.

08’2002

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
andres · dnia 12.12.2019 14:30 · Czytań: 373 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Komentarze
wiosna dnia 15.12.2019 08:34
Ciekawy i bardzo poetycki obraz. Widać dużą wrażliwość autora. Czy ta kamienica istnieje naprawdę?
Pozdrawiam:)
andres dnia 16.12.2019 10:11
Dziękuję za lekturę mojego skromnego tekstu i za komentarz. Tak , kamienica istnieje naprawdę, mieszkałem w niej prawie 20 lat.
Kazjuno dnia 16.12.2019 10:53
Też Andreasie ujmuje mnie wyraziście plastyczny malunek kamienicy. Bardzo na miejscu odbieram aluzje do niemieckiej przeszłości. Widać inspirację pozyskaną ze starych zdjęć.
Ogólnie ciekawa impresja, Nawet mogąca stanowić przerywnik obszernej, nasyconej burzliwą akcją powieści, w której kostucha zamaszyście wymachuje kosą. (Jacyś tam radzieccy wyzwoliciele, ocierające się o pornografię sceny jak zaspakajają intymne potrzeby, potem dźgają ofiary bagnetami itd, itp.) Łudzę się, że skorzystasz z podpowiedzi(?).
Pozdrawiam, Kaz
andres dnia 16.12.2019 14:23
Dobry pomysł, myślałem kiedyś o opisaniu losu mieszkańców poprzez opisanie historii kamienicy, w której mieszkali, od wybudowania aż do dzisiaj.
wiosna dnia 16.12.2019 15:43
,,myślałem kiedyś o opisaniu losu mieszkańców poprzez opisanie historii kamienicy, w której mieszkali, od wybudowania aż do dzisiaj"
Koniecznie to zrób:)
marzenna dnia 16.12.2019 16:09 Ocena: Bardzo dobre
andres Wiem, że umierający człowiek nie chce być samotny. Podobnie jak nowo narodzony, też potrzebuje obecności matki, jej ciepła. W Krakowie powstała grupa wsparcia, innowacyjny projekt, który ma za zadanie nauczyć ludzi odpowiedniego podejścia do choroby i śmierci.
Dziwne, kiedyś ludzie umierali w domach, a teraz nie potrafimy akceptować takich zdarzeń. Najlepiej jak zabierze pogotowie i śmierć w szpitalu. Jeżeli potrafimy się przywitać, powinniśmy też pożegnać.
Marek Adam Grabowski dnia 21.12.2019 13:40
Ciekawe i dobrze napisane; brakuje mi jednak rozwinięcia tematu.

Pozdrawiam!
andres dnia 22.12.2019 15:53
Tak , rzeczywiście , temat ma duży "potencjał" i tak jak pisałem powyżej być może jeszcze do niego powrócę. Na racie chciałem tylko pokazać jak "adaptacja" czy reorganizacja przestrzeni zrywa w jakiś sposób pewną ciągłość... Ale "duchy" przeszłości i tak kryją się po kątach....
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty