- gdzie jestem? boję się...
- nie bój się...
- kim jesteś?
- zawsze będę z tobą... zawsze będziesz słyszał mój głos
- gdzie jestem? dlaczego jest mi tak zimno?
- bo... bo ktoś zostawił cię tutaj... źle zrobił... oszalał... nie bój się
- jestem bardzo głodny... i jest mi tak strasznie zimno
- płacz, cały czas płacz i nie przestawaj. musisz jeszcze wytrzymać
- pamiętam, było mi tak dobrze... tak ciepło. coś pulsowało. słyszałem jakieś dźwięki... wydaje mi się, że to było tak niedawno...
- byłeś w innym miejscu, a ja wiedziałem, że przyjdziesz, że będę z tobą... czekałem na ciebie
- kim jesteś? pomóż mi. ogrzej i nakarm mnie
- nie mogę. nie potrafię... choć bardzo bym chciał
- pamiętam cię... pamiętam twój głos. bardzo mnie wtedy zabolało. tępy ból wypełnił mnie i znieruchomiałem... moje serce stanęło, przestałem żyć na chwilę... i oddychać, choć jeszcze wtedy nie oddychałem... i usłyszałem cię
- tak... straciłem cię wtedy... na chwilę, choć dla mnie była to wieczność, a wieczność to chwila. bardzo mi na tobie zależy... bądź silny... nie zasypiaj
- i po to kazałeś mi wtedy żyć... żebym teraz był głodny... żeby było mi tak bardzo zimno... już nie czuję siebie całego... chłód wypełnia mnie...
- nie poddawaj się... płacz. cały czas płacz. może ktoś usłyszy... jeszcze troszkę... musisz
- nie mogę. nie mam siły... już mi ciepło... nic nie mów... nic...
***
zdrowaśmariołaskiśpełnapanztobą...
błogosławionaśtymiędzyniewiastamibłogosławionyowocżywotatwojegojezus... świętamariomatkobożamódlsięzanamigrzesznymi...
teraziwgodzinęśmiercinaszejamen.
zdrowaśmariołaskiśpełnapanztobą...
błogosławionaśtymię...
Ty suko!!! Wypierdalaj stąd!!! Kurwo jedna!!! Zajebie cie kurwa!!! Wypierdalaj!!! Wysrałaś tego bachora?!! Kurwa?!! Wysrałaś suko!!! Gdzie jest ta druga kurwa?!! Taka sama jak ty!!! Zajebie ją!!! Tak jak ciebie!!! Pamiętasz jak ci przypierdoliłem w ten gruby brzuch?!! Pamiętasz?!! Miałaś wtedy wysrać tą małą suke!!! Kurwo!!! Chodź tu do mnie!!!
Zabije cie!!! Tak jak te kurwe twoją matke!!! Gdzie schowałaś tego bachora?!! Chodź tu kurwo!!!
Z trudem wstała z łóżka i uciekła z domu. Była przerażona. W wysokim śniegu pogubiła klapki. Próbowała biec ale ból w kroczu przeszywał ją jak gorący metalowy pręt, a strach paraliżował myśli i ciało. Krwawiła, zostawiając między śladami stóp na białym puchu czerwone kropki. Wyglądała jak ranna sarna sącząca posokę. Uciekała przed myśliwym. On jednak był zbyt pijany i odpuścił po kilkunastu metrach.
Wszystko kotłowało się w jej głowie na pograniczu szaleństwa. Myślała tylko o jednym - żeby zdążyć, żeby nie było już za późno.
***
- czuję... jakby coś mnie dotykało...
- to śnieg... pierwszy śnieg tej zimy... pada na ciebie
- śnieg... czy to dobrze? on mnie ogrzeje?
- utuli cię do snu... jesteś już słaby, słyszę jak bije twoje małe serce... bije coraz wolniej. czekałem na ciebie wieczność, a wieczność to chwila. byłem z tobą chwilę, a wydaje mi się, że wieczność
- czekałeś na mnie? po co? kim jesteś?
- czekałem... aby być z tobą. szeptać w twojej głowie
- jest tak dziwnie ciepło... chociaż inaczej niż poprzednio, kiedy coś pulsowało i dziwne dźwięki dochodziły z oddali. jeden znałem najbardziej. był mną i ze mną. raz spokojny, a kiedy pulsowanie się wzmagało, jakby przerażony. ruch. dużo ruchu. uderzenie... i wtedy czasami zabolało... tępy ból zapychał mnie... ostatni raz najbardziej. Wszystko zaczęło się wzmagać, głos stał się niespokojny... bardzo głośny... i usłyszałem siebie. swój płacz, a chwilę później chłód i głód... ale już mi ciepło. zasnę teraz
- zaśnij mój kochany... zaśnij...
***
Dotarła na wysypisko nerwowo szukając miejsca, gdzie ją położyła. Mocno dysząc, biegała od jednej góry śmieci, do drugiej. W poświacie grudniowego księżyca, przyprószone białym śniegiem wszystkie wyglądały teraz jednakowo i złowieszczo. Jej zmysły wyostrzyły się jak u zwierzęcia. Nasłuchiwała szmerów, oczy wyławiały najlżejszy ruch. Były to jednak tylko papiery i foliowe torby z marketów pobudzane do chwilowego życia poprzez mroźny wiatr. Zauważyła swoje stare, ledwo widoczne ślady. Zaprowadziły ją na miejsce. Mała leżała tak, jak ją zostawiła - na małej, "śmieciowej półeczce". Nie ruszała się. Wzięła ją na ręce. Była chłodna i wiotka. Jak szmaciana lalka, którą miała kiedyś będąc dzieckiem. Przykucnęła, przyciskając ją mocno do gołej, nabrzmiałej od siary piersi. Miała wrażenie, że czuje delikatne bicie małego serduszka. Zaczęła się bujać... tak jak wtedy... w domu dziecka i z obłąkańczą nadzieją rozcierać jej plecy, a drobne rączki zwisały bezwładnie.
Spojrzała w górę. Stał na szczycie ze sztachetą w ręce. Musiał iść za nią i wytropić po śladach. Ruszył w ich kierunku. Spuściła głowę przytulając córeczkę do piersi. Usłyszała "gumowy" odgłos kroków na śniegu. Były coraz bliżej... skuliła się i zaczęła bujać jeszcze intensywniej...
Stanął. Poczuła dziwną woń, kątem oka dostrzegając jakiś ruch. Spojrzała mu w oczy. Był przerażony. Odwróciła głowę. Potężne i kudłate cielska pojawiły się za jej plecami. Odrzucił sztachetę rzucając się do ucieczki. Po chwili dopadły go. Krzyknął tylko raz.
Wracały, otaczając ją. Miały zakrwawione pyski i łapy, a ona dygotała z zimna. Alfa podeszła pierwsza i położyła się u jej stóp, ogrzewając swoim ciałem. Za nią Beta, Gamma i następne. Otuliły i ochroniły przed zimnem.
***
- obudź się. spróbuj. nie zostawiaj mnie...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bassooner · dnia 09.01.2009 19:39 · Czytań: 1508 · Średnia ocena: 4,28 · Komentarzy: 31
Inne artykuły tego autora: