Gra część siedemnasta - Kazjuno
Proza » Historie z dreszczykiem » Gra część siedemnasta
A A A
Od autora: W poprzednim rozdziale było o "wygrywaniu" Wielkiej Gry.
Zachęcam do przeczytania kolejnego.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Rozdział 28 Celebryta

Wydawało się, że tramwaj jadący ulicami Puławską, potem Marszałkowską, wlecze się ślimaczym tempem. Jak na złość przyssał się do mnie jak pijawka „pokonany” w pojedynku biochemik z Poznania. Usilnie próbował mnie wciągnąć w dyskusję na temat pytania, przez które odpadł w Wielkiej Grze. Uważał, że było podchwytliwe i chciał się dowiedzieć, jak wpadłem na prawidłową odpowiedź? Rozpoczął wykład, demonstrując tak obszerną wiedzę na temat rewolucji, że jej ogrom mnie poraził. Spoza grubych szkieł okularów patrzyły na mnie oczy kobry, mogącej ukąsić i wstrzyknąć dawkę jadu. „Jak się od natręta odczepić? – milczałem – Jeszcze chwila i zdemaskuje oszustwo, zrobi się afera kompromitująca mnie i Romka”. – Coś tam bąknąłem na odczepkę. Czułem się zapędzony w kozi róg.

– No czekam. Co o tym myślisz? Przecież tak postawione pytanie, to cios poniżej pasa – powiedział, i chyba był pewien, że się nie wywinę.

Zamęczał mnie bezustannym wykładem, robiąc przerwy na wpatrywanie się w moją twarz jak modliszka na osaczoną ofiarę . Chyba czekał, aż wreszcie coś wykrztuszę, co skompromituje mnie jako oszusta. „Jak z tego wybrnąć”? Trwało to kilkanaście minut, wydających się wiecznością. Wreszcie tramwaj wjechał na Plac Konstytucji, do ronda między Alejami Jerozolimskimi a Marszałkowską zostało parę dramatycznie długich minut. Na czole czułem chłód kropelek potu. Raptem, przypomniałem sobie tytuł naukowej rozprawy, którą odręcznie napisał mi na „ściągawce” Romek.

„Zapamiętaj to na wypadek, gdyby po Wielkiej Grze, któryś z moich adiunktów zapytał, skąd pozyskałeś tak bogatą wiedzę”. – Przypomniały mi się słowa Waszkiewicza.

– Słuchaj, koleżko – szczeknąłem z nienawiścią.

Wymieniłem długi tytuł naukowego opracowania, Wymyśliłem nazwisko autora, bo prawdziwe zapomniałem.

– Czytałeś to? No czytałeś, kurwa?

Spojrzał na mnie przerażony. Szybko dodałem.

– Bo jak byś czytał, to byś wiedział, czemu przegrałeś i przestał mnie, do diabła, męczyć.

Obserwowałem mimikę jego twarzy. Był oburzony jakbym go znienacka opluł. Musiałem mu zrobić w głowie groch z kapustą. Miał pewnie w jajowatym łbie gonitwę myśli. Wreszcie przymknął dociekliwą jadaczkę.

Wysiedliśmy przy Hotelu Forum.

– To ciekawe, co powiedziałeś. – Znowu zaczął się przymilnie czepiać. – Porozmawiajmy, idziemy w jedną stronę na Dworzec Centralny.

– Ja w przeciwną – obróciłem się na pięcie.

Głęboko oddychałem z ulgą. Chciałem jeszcze za nim krzyknąć: „Spadaj, dęty frajerze”! – ale się powstrzymałem.

* * *

Pięćdziesiąt tysięcy otrzymane w bonach wymieniłem na banknoty w „Torcie” – tak po dziś dzień Warszawiacy nazywają bank w kształcie rotundy, stojący na centralnym rondzie stolicy. Chciałem na pożegnanie z Romkiem wypić wino. Niestety po wprowadzonej w stanie wojennym prohibicji, wieczorami nie sprzedawano alkoholu. Butelkę wina Tokaj kupiłem w nawiedzanej przez pederastów kawiarni Gong. Romka Waszkiewicza spotkałem w Parku Saskim, tam byliśmy umówieni. Rozliczyłem pieniądze, potrącając mu tysiąc pięćset złotych za swoje dwukrotne dojazdy z Wałbrzycha. (On miał otrzymać jeszcze gratyfikację za funkcję głównego jurora). Nie mieliśmy korkociągu, a chciałem się popisać mocą ręki. Przywaliłem parę razy w dno Tokaju, korek ani drgnął, dłoń przeszył ostry ból. Wino otworzyłem, bijąc dnem butelki w korę dużego klonu. Opróżniliśmy z gwinta flaszkę i wtedy po raz ostatni w życiu widziałem Romka.

Nazajutrz już w Wałbrzychu spadła na Polskę wieść, że SB dopuściło się mordu na księdzu Popiełuszce. Poczułem się nieswojo. „Za kilka dni cała Polska zobaczy mnie jako propagatora komunistycznej rewolucji, a tymczasem – jak na złość – komunistyczne służby zabiły znanego księdza, stanowiącego duchową opokę opozycji”. Telewizyjna emisja Wielkiej Gry miała się odbyć za dwa tygodnie. Czwartego listopada w niedzielę, trzy dni przed rocznicą „Wielkiej Rewolucji Październikowej” (według naszego kalendarza).

Wchodząc na tenisowe korty w Szczawnie-Zdroju, osłupiałem. „Co się stało”? Za bramą sportowego obiektu zobaczyłem tenisistów kręcących się koło pawilonu klubowego, byli w reprezentacyjnych dresach. Trener Bajtała ustawił ich w szeregu. Było już po sezonie ligowym. Nie wiedziałem, o co chodzi? Zauważyłem, że respektowany przez władze Wałbrzycha i Szczawna-Zdroju trener, się do mnie uśmiecha.

– Wszyscy razem! – wrzasnął. – Na cześć naszego Kazia! Hip, hip. Hura!. Hip, hip, hura! Hip, hip, hura, hura, hura! – Zaintonował i najgłośniej wrzeszczał.

Musiałem mieć głupawą minę, pewnie stanąłem z grzecznościowo przyklejonym uśmieszkiem.

Wszyscy wiedzieli, że Bajtała był krzykaczem, a ponadto człowiekiem z zapalczywym temperamentem. Żeby zdobywać fundusze dla tenisistów, zapewniać im warunki do treningów i osiąganie wyników na niwie krajowej, a nawet zagranicznej, ubierał się w szaty miłośnika komunizmu. Może i wierzył w istnienie Boga, lecz w obawie o utracenie materialnego wsparcia, podjął walkę z kościołem. Wszystko dla chwały wałbrzyskiego tenisa – jak chyba sobie wmawiał. Za płotem tenisowych kortów mieści się kościół z plebanią, a tam, tuż przy płocie kortów, odbywały się coniedzielne msze i procesje dookoła parafii. Tenisowe mecze ligowe i turnieje rozgrywano czasem jednocześnie. Nieprzypadkowo – to była powszechna metoda komunistów na odciąganie wiernych od kościoła. Tak planowano również mecze piłkarskie, koszykarskie i bokserskie.

– Przestańcie, bo nie można się skupić na grze! – krzyczał na parafian śpiewających kościelne pieśni. – Zaraz tam, kurwa, pójdę i was napierdolę! – Próbował straszyć wiernych.

Kiedy indziej, gdy na naszym obiekcie nie było rozgrywek, właśnie w czasie mszy i nabożeństw dyscyplinował wracających z turniejów pierwszoligowych tenisistów. Wypominał im niesportowy tryb życia. Nie szczędząc gardła, wykrzykiwał mniej więcej takie reprymendy:

– No i co, chuje!? Załoga kopalni funduje wam górnicze pensje, rozgrywki i wyjazdy, a wy? Jak pojedziecie na ligę, zamiast potrenować, to najważniejsze dla was kurwy i wódka! A ty! – ryknął na zakupionego przystojnego tenisistę. – Lepiej zawiąż sobie kokardkę na chuju! A nasze wielkie damy? – zwracał się do tenisistek. – Nie można was w hotelu znaleźć! Gdzieś się pokątnie pierdolicie jak najgorsze szmaty?!!! – grzmiał na całą okolicę.

Ze strony rozmodlonych parafian rozlegał się szmer oburzenie.

Pewnej niedzieli, słysząc podobną tyradę, zdenerwował się zakrystian. Podbiegł, wspiął się na ogrodzenie, w dłoni dzierżył krzyż.

– Zamknij się, ty bolszewicki diable, zaraz tam do ciebie pójdę i wygarbuję skórę!

Teraz, Bajtała podchodząc do mnie, dał pokazówkę mizernej gry aktorskiej.

– Kazieńku, jak Boga jedynego kocham – udawał, że prawie płacze. – Ja nie wiedziałem, że masz wybitny umysł.

Wytarł oczy rękawem i powtórzył tarcie oczodołów. Pewnie chciał, żeby zapiekły gałki oczne i wytoczyły parę krokodylich łez.

– Jesteś naszą chlubą. Mało, całego Wałbrzycha. Kurwa, województwa. No brawo, brawo i jeszcze raz brawo.

Ściskał mi długo rękę.

* * *

Zaniepokoiłem się, wychodząc z kortów. „Skąd on wie, że wygrałem Wielką Grę? Przecież nikt z Wałbrzyszan nie mógł widzieć nagrania”! Telewizyjna emisja miała się odbyć za dwa tygodnie. „Czyżby Bajtała miał jakieś esbeckie kontakty sięgające Warszawy”?

Pytanie, skąd dowiedział się o moim „sukcesie”, zadałem mu po latach, kiedy z nim i pierwszoligową drużyną byliśmy na tenisowym obozie, na który zaprosił nas klub z Bückeburga. (Mieszkając przez trzy lata w Zachodnich Niemczech, nawiązałem sportowy kontakt, bo w treningach niemieckiego klubu uczestniczył mój syn, przyjeżdżając w odwiedziny). Okazało się, że rzeczywiście wiadomość dotarła do Wałbrzycha za pośrednictwem Służby Bezpieczeństwa. Jakiś pełniący obowiązki w telewizji esbek – a przecież telewizja była przetkana agenturą – zadzwonił do kolegi w wałbrzyskiej komendzie milicji z gratulacjami. Pewnie powiedział coś w rodzaju: „Muszę was majorze pochwalić, nie wiedziałem, że macie w Wałbrzychu tak mądrego człowieka. Nazywa się tak i tak”. Plotka rozniosła się lotem błyskawicy. Między innymi dotarła do bezpieki, urzędującej na kopalni Thorez – sponsora tenisowego klubu. (Oni mieli wtyki wszędzie).

– O twojej Wielkiej Grze dowiedziałem się od inżyniera Wirskiego – powiedział Bajtała.

„To jasne”. – Zrozumiałem.

Już przed transformacją wiedziałem, że dawniej grający wyczynowo w tenisa Wirski, był kopalnianym współpracownikiem SB.

* * *

Wielką Grę oglądałem w telewizji z całą rodziną. Pamiętam jak siostrzeniec żoneczki, rówieśnik mojego syna, zapytał:

– Wujek, jak to może być? Ty tu siedzisz, a widać cię w telewizji.

Już chwilę po programie usłyszałem dzwonek do drzwi, gratulowali sąsiedzi.

Nazajutrz pokazywano mnie palcami na ulicy. Niektórzy przechodnie na mój widok się uśmiechali. Zdarzały się jednak spojrzenia niechętne, powiedziałbym wrogie. Przechodząc koło sklepu monopolowego, usłyszałem.

– Zobacz, idzie ten, co zgarnął pięćdziesiąt tysiaków – powiedział moczymorda do moczymordy. – Aaaaale, skosił kapuchę. – Pokiwali głowami z uznaniem.

Ci, przeliczający wszystko na możliwości zakupów w monopolowym, na pewno uznali mnie za wybitnie mądrego. Za pięćdziesiąt tysięcy mogliby nabyć cysternę czystego spirytusu i zapić się na śmierć. (Typowe w ich środowisku opuszczenie ziemskiego padołu).

Jednak jadąc autobusem do centrum miasta, usłyszałem komentarz wbijający mnie w ziemię. Jeden z wyglądających na robotników facetów odezwał się do kolegi.

– Zobacz, to ta komunistyczna kurwa. Chce robić partyjną karierę – zwrócił się facet o wyglądzie robotnika do swojego kolegi.

Udałem, że nie słyszę.

„Ja i komunistyczna kariera”? – Kołatało mi się w głowie.

Rzeczywiście, dla ludzi jak ja czujących awersję do komuny, okoliczności propagowania tej zbrodniczej rewolucji były co najmniej niestosowne. Bezpieka morduje zasłużonego w walce o wolność księdza, a ja? Właściwie demonstracyjnie zachwalam bolszewizm. Emisja Wielkiej Gry nastąpiła w złym czasie. Pokazała, jak bym chciał się opowiedzieć po stronie morderców. Albo gorzej – jak bym przymilając się do tych zwyrodnialców, zatańczył z przytupem na trumnie Popiełuszki.

Jeszcze nie wiedziałem, że zaskakująca propozycja, którą usłyszałem wieczorem, stworzy mi okazję do oczyszczenia się z niesprawiedliwych podejrzeń. Do drzwi wejściowych mojego M3 rozległ się przeraźliwie długi dzwonek. Podbiegłem do wizjera. Zobaczyłem ładną dziewczynę i przystojnego młodzieńca, byli uśmiechnięci. Otworzyłem drzwi i poczułem się nieswojo. Na grzbiecie miałem starą bluzę od dresu, chyba byłem nieogolony. Naprzeciwko stali młodzi ludzie wyelegantowani i pachnący perfumami. Dziewczyna okazała się pięknością.

– W związku ze wspaniałym występem w Wielkiej Grze, chcieliśmy szanownego pana zaprosić na uroczystą akademię z okazji rocznicy Rewolucji Październikowej – wyrecytowała dziewczyna.

– Akademia odbędzie się w Wyższej Szkole Pedagogicznej na ulicy Kombatantów w sobotę o godzinie dziesiątej i zaszczytem byłoby, gdyby pan się u nas pojawił – przemówił chłopak modulowanym głosem niczym konferansjer.

Był w białej koszuli z krawatem.

Czułem, jak mnie zmroziło i ciało pokryła gęsia skórka.

– No dobrze – wybełkotałem. – Znaczy, mam siedzieć niczym żywy pomnik obok gipsowego popiersia Lenina i kiwać głową z uznaniem?

– Ale skąd – zaprzeczyła super laska. – Przecież jest pan skarbnicą wiedzy o rewolucji. Chcemy, żeby pan nam coś o niej opowiedział.

„A niech to trafi szlag”! – pomyślałem.

Na twarzy chyba miałem przyklejony sztuczny uśmieszek…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 02.01.2020 10:07 · Czytań: 549 · Średnia ocena: 4,8 · Komentarzy: 17
Komentarze
Marek Adam Grabowski dnia 02.01.2020 19:15 Ocena: Bardzo dobre
Komentuję jako pierwszy! Ta część jest dobrze napisana i ogólne ok. Wyrzuty sumienia miałeś niepotrzebne; uznanie ciebie jako propagatora władzy to aberracja.

Dobrze, że publikujesz "Grę". PRL był jaki był, ale świadectwa o nim są ważne.

Pozdrawiam!
Kazjuno dnia 02.01.2020 19:47
Dzięki serdeczne, Marku Adamie Grabowski.
Nie było Cię wtedy jeszcze na świecie, więc nie wiesz jaka groza ogarnęła Naród po głośnym morderstwie na uwielbianym i słynnym księdzu.
Nawet trudno to określić wyrzutami sumienia - przecież nie ja przyłożyłem rękę do morderstwa. Jednak czułem niesmak z powodu kontekstu sytuacyjnego. "Tu komuniści mordują, a ja występuję jako ich (wprawdzie nieświadomy - bo zbieżność w czasie), a jednak - propagator zbrodniczego systemu".
W następnej części (już w poczekalni) dowiesz się o dość zabawnym "oczyszczeniu sumienia", które popełniłem w czasie akademii z okazji rewolucji. Też w poczekalni czeka część ostatnia Epilog. (Dzisiaj dostałem e-mail od Wydawcy CB, rosną moje szanse na ukazanie się wkrótce całej książki w wersji papierowej - He, he, he. Może mam więcej szczęścia niż rozumu?).

Pozdrawiam Cię młody przyjacielu, Kaz
d.urbanska dnia 02.01.2020 22:57
Witaj Autorze, no i świetnie, żeby Ci wydali opowieść - ciekawa jest i barwna. Wszelako, jeśli ma być "na papierze" to kilka uwag do pierwszych akapitów (na więcej na razie nie mam czasu). Cytat "wlecze się tempem ślimaka" [w ślimaczym tempie] ; "patrzyły na mnie oczy kobry, mogące ukąsić" [oczy ukąsić? chyba że "kobry, mogącej" i ok] ; "kilkanaście minut, wydające się wiecznością" [wydających się]. To tak z marszu. A generalnie - powodzenia!
Usunięty dnia 02.01.2020 23:05
Jak zwykle dobrze napisane. Czyta się ciurkiem, nie mylić z innym słowem różniącym się tylko jedną literą :) Napisane z wyczuciem, dynamicznie.
Co do tematyki, to wstrzymam się od głosu. Chyba wiesz dlaczego...
Na błędy, jeśli takie były, nie zwróciłem uwagi.

pozdrawiam.
Kazjuno dnia 02.01.2020 23:21
Droga D.Urbańska
Wielce szanowna Pani, do tego milutka Koleżanko.
Bardzo dziękuję za sympatyczny komentarz, no i za celne redaktorskie spostrzeżenia.
Ależ z Ciebie bystrzacha! Oczywiście naniosę poprawki, a jakże.

Najserdeczniej jak potrafię pozdrawiam, fan twojej twórczości i przymiotów umysłu, a także uroku osobistego, Kaz


Także dzięki i Tobie Antosiu Grycuku.
Po prawdzie mam dzisiaj opóźniony refleks. Zresztą przed chwilą wtopiłem mecz tenisowy, więc się nie dziw. Głowię się i głowię: jakie to inne słowo można zrobić ze słowa ciurkiem. Stępiały łeb odmawia posłuszeństwa. Za trudny na tą chwilę rebus. Podpowiedz.

Dzięki za czytanie i wpis, Serdecznie pozdrawiam, Kaz
marzenna dnia 03.01.2020 18:51 Ocena: Świetne!
Kaziu przeczytałam pobieżnie i zastanawia mnie jeden problem. Czas komuny minął, pozostało jednak wielu ludzi, którzy brali w owym czasie czynny udział w życiu publicznym. Mniej lub bardziej świadomie poddawali się polityce reżimu. Jednak nie potrafili z wielu względów, zrezygnować z przywilejów, które dawała im władza. Nawet zabójstwo księdza, nie wywarło prawidłowej reakcji. Przecież to tragedia, a czym przejęty był bohater? To jest fałsz i mydlenie ,,oczu", które trwa do dziś. W domach, na ulicach rozgrywają się dantejskie sceny, a rząd wymyśla kolejne hasła, kolejne kłamstwa. Te sceny, to chociażby zabójstwa i maltretowanie małych dzieci. Ale przecież jest pięknie, jest 500 plus, podwyżki płacy zasadniczej. Co z tego, skoro wszystko drożeje, kto wytrzyma ten pęd i te kłamstwa! Chyba wracamy do komuny, jednoznacznie tak stwierdzam!
Dałeś do myślenia, bo tak delikatnie Ci napiszę, że te opowiadania ostatnie mnie tłamszą, bez obrazy, ale mam dosyć tych emocjonalnych i duchowych rozważań o egzystencji. Wszystko w tym naszym kraju dąży do upadku, to jest temat, który powinien absorbować uwagę!
Poniosło mnie, ja jednak nie powinnam się tak nakręcać, taka jestem, napisałam to w swoim wierszu, gorący żagiel :) to nie był wiersz o miłości, pokazałam w nim, że kobieta potrafi myśleć i być ponad, ponad pijanego i nie myślącego o przyszłości pajaca. To tyle, wystarczy.

pozdrawiam Cię serdecznie. Mam nadzieję, że nie brałeś udziału w tej grze i nie udzieliłeś wykładu o rewolucji, bo stracę do Ciebie szacunek. Mój drogi Kaziu! :)
Kazjuno dnia 03.01.2020 21:45
Witam serdecznie, zwolenniczkę TVN-u, Gazety Wubiórczej, Platfprmy i ZSL-u oraz Zjednoczonej Lewicy. No i przed e wszystkim komuny i postkomuny.
Dla zdrowia psychicznego zachęcam Cię, abyś nie czytała kolejnych, ostatnich odcinków mojej powieści, które czekają w poczekalni. Jeszcze się biedactwo nabawisz palpitacji serca i kto będzie winien? Ten idiota Kazio! To straszne, nie chcę brać w tym udziału.
Bo Twoim zdaniem Kazio zapędza Cię do przepaści, faszyzmu, kościelnego terroryzmu, rzezi niewinnych dzieciątek. No coś okropnego!!!! Ratunku!!!
Sam jestem przerażony! To moje myślenie wiedzie do Sodomy i Gomory? Ludzie pomóżcie! Wezwijcie karetkę, która zawiezie mnie w kaftanie bezpieczeństwa na sygnale, na oddział zamknięty do domu bez klamek.
Co najgorsze, to jak Kazio myśli większość Polaków, i jeszcze wybrała taki złowieszczy rząd. Chyba potrząsnę głową i uznam Twoją rację(?) Może najwłaściwsze będzie założenie dla nas obozów koncentracyjnych? To byłoby okropne, dla prawie połowy Polaków? Fabryki chemiczne musiałyby się przestawić na masową produkcję Cyklonu B. Przepuścić te miliony przez komin, to wielkie przedsięwzięcie. Może pomogłaby Bruksela? Tam największe wpływy ma Berlin, a gdzieś w archiwach tkwią jeszcze technologie trujących gazów? Albo inaczej. Wymazać Polskę i Węgry z mapy Europy. Z jednej strony (np. do linii Wisły) wpuścić imperatora rosyjskiego, a z drugiej wyprosić o bratnią pomoc Berlin. Niemiaszki musiałyby wskrzesić na wzór SS Bundeswehrę. A mięso armatnie? Współcześni zachłyśnięci paradami równości młodzi Niemcy, to marny żołnierski narybek. Ale mam dla Ciebie pomysł! Napisz do Makreli, żeby wbiła w kamasze arabskich uchodźców. Stworzyła na wzór francuski Legion Etrangere (Legię cudzoziemską). Araby to prawdziwi mężczyźni. Rano dostają żony wpierdol, potem popołudniu, a na dobranoc w twarz z liścia i muszą rozkładać nogi. Nie jakieś tam ciamciaramcia, kochanie może ciasteczko, albo stołową łyżkę kawioru. Imperium rosyjskie już nie raz pokazało co potrafi. Na Syberii znajdzie się miejsce dla Kazia i połowy Polaków.

Już sam nie wiem? Może tymi podpowiedziami jakoś Cię udobrucham? Jak Berlin z moskiewskim imperium zajmą znowu Polskę, to może się nade mną zlitujesz. Powiesz zmutowanemu gestapowcowi albo neoenkawudziście:
- Zostawcie Kazia, on tylko zwariował, po paromiesięcznej reedukacji w gułagu lub Konzentrationlager zmądrzeje. Wyparuje mu ze łba głupota.

Bo wiesz co? Ja naprawdę "wygrałem" Wielką Grę. Serdecznie Cię przepraszam.
No i uniżenie pozdrawiam....
marzenna dnia 03.01.2020 22:47 Ocena: Świetne!
Kaziu namęczyłeś się dla mnie daremnie. Ja nadal będę miała własne zdanie. Ale dziękuję za poświęcenie i wysiłek jaki wkładasz w uświadomienie mojej osoby. Wielką Grę Ci wybaczam, każdy popełnia błędy. Najważniejsze to zrozumieć i nie nosić urazy do ludzi o innych poglądach.
Zlituję się nad Tobą jeśli poprawisz komentarz pod moim wierszem, bo nie znoszę seksistowskich uwag na swój temat. Za bardzo się cenię pod tym względem, dobrze, że nie jesteś blisko. ;)
No i uniżenie pozdrawiam..........
Kazjuno dnia 03.01.2020 23:42
Dzięki za wyrozumiałość.
Ależ ja się przyjaźnię nawet z tymi o odmiennych poglądach!

Cytat:
Za bardzo się cenię pod tym względem, dobrze, że nie jesteś blisko.


Bliskości Twojej się nie boję. Jeszcze tkwią we mnie odruchy mięśniowe pozwalające na różne kombinacje obron i uników. Więc krzywdy fizycznej raczej bym nie doznał. (Oczywiście Ty też).

Zaraz się udaję do Twojego wiersza. Będę się kajał i przepraszał.
Miłego wieczoru
al-szamanka dnia 04.01.2020 13:57 Ocena: Świetne!
Cytat:
Jesz­cze chwi­la i zde­ma­sku­je oszu­stwo, zrobi się afera kom­pro­mi­tu­ją­ca mnie i Romka”. – Coś tam bąk­ną­łem na od­czep­kę. Czu­łem się za­pę­dzo­ny w kozi róg. Na czole czu­łem chłód kro­pe­lek potu.

Wybacz, Kaz, ale czytając tę scenę zapędzania Ciebie w kozi róg przez rewolucyjnie otrzaskanego, śmiałam się cały czas z niewymowną satysfakcją, gdyż uznałam ją za odpowiednią karę za Twój i Romka karygodny postępek :D :D :D I uważam, że tym sposobem odpokutowałeś szachrajstwo. Ciecie, kurtyna, już więcej o tym nie wspomnę.
To, że wszyscy w Wałbrzychu wiedzieli o Twojej wygranej jeszcze raz dosadnie wskazuje na to, jak bardzo wszyscy i wszystko było inwigilowane, jak bardzo SB było swoim własnym państwem w państwie.

Co do ks. Popiełuszki. Bardzo przeżyłam jego męczeńską śmierć. Jestem bardzo wierząca, ale zupełnie niereligijna, ksiądz, to dla mnie taki sam człowiek jak inny... ale właśnie, w przeokrutny sposób zabito tego człowieka. Do dzisiaj nie może mi się pomieścić w głowie, że tak można kogoś zamęczyć. Komunizm robił z ludzi więcej niż psychopatyczne bestie i trzeba uczynić wszystko, aby już nigdy nie wrócił. Jestem przekonana, że dopóki u władzy jest ten rząd nic takiego nie nastąpi. I nawiązując do wpisu Marzenny - jest 500+, drożeją też różne rzeczy, ale tak jest na całym świecie, a szczególnie w Europie zachodniej, w której Polacy tak bardzo chcą być.

A teraz czekam na część następną.
Bardzo mnie ciekawi w jaki to sposób oczyścisz się na akademii.
Mam wrażenie, że szykuje się dobra zabawa :D

pozdrawiam ciepło :)
Kazjuno dnia 04.01.2020 15:11
Aldono, moja najmilsza komentatorko.
Jak zawsze, z niecierpliwością czekałem na Twój wpis. Dziękuję.

Oj, nie odpokutowałem za sam szwindel. Była chwilka grozy w tramwaju, potem gdy pojawiła się studencka delegacja. Ale jeszcze się przekonasz, w jak ostry sposób dałem odpór mogącym się pojawić podejrzeniom, że w obliczu mordu Ks. Popiełuszki lizałem tyłek komunie.
I chyba za to spotykam się z szykanami po dziś dzień. Wałbrzych i jego władze kulturalne to dawna nomenklatura i ich dzieci oraz namaszczeni karierowicze. Nie cieszę się ich łaskawością.

SB i nietknięte w trakcie transformacji służby wojskowe działają dalej. Oni i ich do dziś pozyskiwana agentura, stanowi - moim skromnym zdaniem - większe zagrożenie od sycylijskiej i neapolitańskiej mafii we Włoszech. Niezrozumiałym dla mnie sposobem (chyba w niemieckim interesie wspiera je działający pod przykrywkami w Brukseli Bundes Nachrichten Dinst - wywiad niemiecki) jest prowadzona przeciw Polsce ostra kampania. Cel widoczny jak na dłoni: zniszczyć obecny, wybrany wolą narodu, rząd. Stąd ciągłe wtykanie kija w szprychy choćby reformie sądownictwa. Będącego w swych naczelnych władzach (i nie tylko) parodią wymiaru sprawiedliwości. Po co ta hucpa? Myślę, że to daleko zakrojony plan rosyjsko niemiecki, żeby anihilować Polskę. Niewykluczone, że ponownie wymazać z mapy świata. Czy uda się zacieśnienie na linii Waszyngton - Warszawa? Bardzo bym chciał, choć ością w gardle ustawa 447. Dla mnie autorytetem jest prof. Targalski. Wedle jego szacunków rząd rozpoczął grę na 2 fronty. Szantażuje USA zacieśnieniem zbliżenia polsko-chińskiego. Też ostanie doniesienia jakoś to potwierdzają. Prezydent Duda odpuścił udział w rocznicy oswobodzenia Auschwitz, która ma się odbyć w Jerozolimie. I słusznie - po tych kalumniach o polskim antysemityzmie. Ale czy tylko o to chodzi? Obawiam się, że jak huczy Konfederacja, rzeczywiście Trump - pod wpływem finansjery żydowskiej - chce jakiejś formy niezasadnych rekompensat za bezspadkowe mienie. Przyjęcie na to zgody, byłoby końcem PiS-u. Więc trzeba grać: albo z Chińczykami albo z Tobą Trump? Zdaniem Targalskiego w tym nowym roku rząd powinien się zdecydowanie opowiedzieć po stronie USA. Jeśli nie, skutki dla Polski będą opłakane.
Zgadzam się z Tobą, że rośnie drożyzna na świecie. Mam brata w Anglii i coś o tym wiem. Też podpisuję się dwoma rękoma pod stwierdzeniem:
Cytat:
Komunizm robił z ludzi więcej niż psychopatyczne bestie i trzeba uczynić wszystko, aby już nigdy nie wrócił. Jestem przekonana, że dopóki u władzy jest ten rząd nic takiego nie nastąpi.
. Choć rząd ten ma bardzo pod górkę - naprzeciw świetnie zorganizowaną mafię i jej brukselskich (czytaj niemieckich) sojuszników. Ci grają bardzo nieczysto, mają przewagę w mediach.
Mam może naiwną nadzieję, że skończeniem "Gry" przemycę pewne prawdy wątpiącym, bo Marzenny na pewno nie przekonam.

Równie ciepło pozdrawiam i serdecznie ściskam :)
JOLA S. dnia 10.01.2020 18:34 Ocena: Świetne!
Zostawiłam sobie na deser i dobrze.

Kazjuno,

czytając Twoje teksty, nie można mówić o narracyjnej powściągliwości.
Król parkietu przemówił, te słowa cisną się same na usta.
Niespieszna medytacja nad czasami komuny, nad jej codziennością to tylko przykrywka. Autor, aż kipi od zapisanych w gorącej głowie emocji.
Twoje pisanie to prawdziwy kosmos.
Skołowany czytelnik chce lub nie chce, musi wyjść usatysfakcjonowany.

Co niniejszym czynię, gorąco pozdrawiając. :)

JOLA S.
Kazjuno dnia 10.01.2020 22:50
Czytając Droga Jolu twój komentarz,
wiem, że odpisując muszę podnieść poprzeczkę. Czuję się po trochę jak sztubak, którego przez pomyłkę wpuszczono na salony. Z Twoich słów emanuje elegancja, kultura i przenikliwość, co czasem wprawia mnie w zakłopotanie. Jakbym znalazł się w nie najlepiej skrojonym garniturze, zasiadł w wykwintnym towarzystwie i przeżywał stress, by lewą ręką nie zaatakować nożem apetycznego dania. Aż boję się swojego niewybrednego słownictwa, ale jak tu nie namalować grubiańskiego trenera? No musiałem przemówić jego językiem, żeby unaocznić autentyk. Wszystko oplecione w "kulturalną" frazeologię, wydałoby się zarówno mi, jak i chyba Czytelnikowi, nienaturalne.
A przy tym obdarowujesz mnie hojnymi komplementami, które nobilitują mnie jako prozaika.
Dzięki Ci wielkie.
Pozdrawiam najcieplej, jak potrafię i ściskam, Kaz
Madawydar dnia 05.02.2020 12:56 Ocena: Świetne!
Wszyscy tkwiliśmy w tym parszywym komunistycznym gównie, w które nawet dzisiaj jeszcze nie zaschło i można w nie wdepnąć rozsiewając dookoła zapach smrodu przyprawiający o wymioty. Ja też kilka razy wdepnąłem. Wlazłem w tę kupę, gdy wziąłem czerwony sztandar i poszedłem na pochód pierwszomajowy, bo gdybym tego nie zrobił, to miałbym obniżone zachowanie do nieodpowiedniego, a to uniemożliwiało przejście do następnej klasy. Kolejny raz zaśmierdziało w moim otoczeniu, gdy wygłosiłem na akademii pochwalny referat na temat Feliksa. Takie miałem przedzielone mi "z góry" zadanie. Gdybym wygłosił całą prawdę, na pewno wylali by mnie ze szkoły, a mój biedny ojciec nigdy nie dostałby talonu ma "malucha", na którego czekał niemal całe swoje krótkie życie. Gdybym nie brał udziału w "wyborach", to prawdopodobnie nigdy nie dostałbym paszportu, i zamiast pływać po morzach i oceanach świata, co najwyżej mógłbym liczyć cna śródlądową żeglugę rzeczno - bagienną.
Nie czytałem jeszcze następnej części, bo chcę zachować chronologię tej pasjonującej lektury. Ja bym tę moją część wygranej przeznaczył na fundusz Solidarności. Byłaby to pewna rehabilitacja i zemsta antykomunisty przypadkowo tylko ubranego w czerwone szaty.

Pozdrawiam

Mad
Kazjuno dnia 05.02.2020 15:12
Serdeczne dzięki Madawydarze - Kapitanie Żeglugi Wielkiej
Grzebię w pamięci, próbując przypomnieć sobie ile to razy sam pobrudziłem się kałem "zwolennika" komunizmu. Za wiele tego nie było. Chyba najbardziej występując w Wielkiej Grze, której tematem była zbrodnicza rewolucja.
Oczywiście zgłaszałem się na manifestacje pierwszomajowe, w obowiązującym granatowym ubraniu z przypiętą czerwoną tarczą ogólniaka. (zmieniłem trzy ogólniaki). Lecz chwilę po potwierdzeniu swojej obecności - po odczytaniu obowiązkowej listy - kombinowałem, jak się urwać. Odpinaliśmy z rękawów zaczepione szpilkami tarcze i znikaliśmy w tłumach, oszczędzając sobie przemarszów przed trybuną, gdzie zasiadali dygnitarze o niesympatycznych facjatach. Gdy prymusi przymilnie uśmiechali się do napuszonych partyjniaków, my dopijaliśmy już pierwsze kufle piwa w podrzędnych spelunkach z minami cwaniaków, którzy nie zasilili grona "frajerów". Choć chyba dwa razy musiałem przemaszerować. Chyba nawet z chorągwią, choć nie pamiętam, czy była biało-czerwona, czy tylko czerwona.

Wprawdzie szlachetnym gestem byłoby przekazanie swojej wygranej na fundusz Solidarności jednak nie byłem jej członkiem. Jedynie gorącym zwolennikiem. Nie pracowałem w państwowej firmie, rozpocząłem wtedy próby zarabiania jako rzemieślnik. Zarejestrowałem się w Cechu Rzemiosł i próbowałem rozwinąć produkcję zabawek. Cech nie miał solidarnościowego przedstawicielstwa.
Do dzisiaj, jedynym dowodem na wygranie Wielkiej Gry pozostał mi list pochwalny z Warszawy właśnie otrzymany z naczalstwa Polskiego Rzemiosła. (więc wiadomo, że czerwoni także rozdawali karty w branży rzemieślniczej).

Powiem Ci, że nawet teraz mam wątpliwości, czy wpłacając wtedy na fundusz Solidarności, nie wyrzuciłbym forsy w błoto. Niestety w wierchuszce tego wspaniałego ruchu esbecja skrzętnie umieściła swoich kapusi. Znany jest kazus ober-kapusia Bolka, któremu francuski związek zawodowy podarował poważną sumę na rozwój Solidarności. Forsa zniknęła, a nagrodzony noblem, nałogowy wygrywacz w Totolotka, związkowi nie przekazał ani złotówki.

Forsę rozpirzyłem w sposób mała szlachetny. Głównie na hulanki i swawole, o czym się dowiesz z ostatniej części.

Serdecznie pozdrawiam Kapitanie. Ahoj!
Madawydar dnia 06.02.2020 07:42 Ocena: Świetne!
Dzięki za konkretną odpowiedź. Ja chyba też bym przepił swoja wygraną. Byliśmy wtedy młodzi a młodość musi się wyszumieć, jak mawiała moja św. pamięci babcia - Panie świeć nad jej duszą!. No to szumiało nam w łepetynach - zwłaszcza po suto zaprawianych imprezach.

Pozdrawiam

Ahoj.
Miladora dnia 14.05.2020 13:02
Hahaha... a niech to szlag! :)
Ciekawe konsekwencje wygranej, Kaziu.
Chodzenie z taką plakietką musiało być koszmarne.

Nie piszę nic o błędach, ale pilnuj dialogów przy dopracowywaniu tekstu.

No to na razie. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
mike17
26/04/2024 19:28
Violu, jak zwykle poruszyłaś serca mego bicie :) Słońce… »
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty