Wiosna Królów - Drazan rozdział II, oficjalny kanon - DanielKurowski1
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Wiosna Królów - Drazan rozdział II, oficjalny kanon
A A A
Od autora: Po bardzo długiej przerwie wraca kolejny rozdział Wiosny Królów. Dla przypomnienia:
Do Sklavini przybywają posłańcy z księgą z przeklętych krain. Drazan przyjmuje księgę i wyczekuje ojca, Wielkiego Księcia Bratislava, który rozgromił armię Umiradów pod Krwawym Mostem i ocalił cesarstwo Alaven i Kontynent przed obcym najazdem.
Klasyfikacja wiekowa: +18

Drazan II

Drazan z niecierpliwością wyczekiwał wjazdu ojca do Orlego Grodu. Stał dumnie na dziedzińcu zamku wraz z matką, rodzeństwem, Akkurem Naydenem, Kovenem i Gojmirem, Lorganem, ciotką Ado i resztą dworu, ciągle obserwując Bramę Główną.

Ubrał się w czarną tunikę sięgającą do pasa, wziął gorącą kąpiel, zgolił zarost i kazał sobie uczesać włosy. Okazja była wyjątkowa, a dzień niewątpliwie jeden z najważniejszych w historii Sklavinii. Dawno nikt nie odniósł tak wielkiego zwycięstwa, które odbiłoby się echem na obu kontynentach i Drazan dziękował Herosom, że pozwolili mu żyć w tak świetnych dla jego kraju czasach.

W końcu po niemal godzinie oczekiwania, jego ojciec wjechał do stolicy w samo południe, otoczony swymi drużynowymi trzymającymi powiewające sztandary Sklavinii, oraz trzystoma najlepszymi wojami. Prości ludzie z miasta stali tłumnie przy drodze głównej, wiwatowali, rzucali płatkami kwiatów, nasionami roślin i drobnymi monetami na szczęście i pomyślność, co w Sklavinii było tradycją kultywowaną od zarania dziejów.

Wielki Książę Bratislav w końcu spokojnie przekroczył bramę zamku i zatrzymał swego konia na środku dziedzińca. Rześko z niego zsiadł, ściągnął jeździeckie rękawice i powolnym krokiem skierował się w stronę syna. 

Drazan poczuł ucisk w żołądku i wziął głęboki oddech. Cieszył się, że ojciec wrócił cały z wojny oraz z tego, że on sam władał w Sklavinii bez jakichkolwiek większych problemów i mógł z dumą przekazać ojcu władzę w stolicy. 

Jednak jego widok sprawiał, że Drazan tracił pewność siebie i czuł się przy nim słaby i kruchy, jak małe pisklę, które spotyka dorosłego i potężnego orła. Jego stanowcze ruchy, postawa i potężna postura sprawiały, że kolana poddanych same się uginały, a nikt nawet nie myślał o jakimkolwiek nieposłuszeństwie czy sprzeciwie wobec jego woli. 

Chłopak zawsze czuł do niego ogromny szacunek, nawet jeśli ojciec bywał surowy i rzadko poświęcał mu swój czas, tak samo jak Nevennie, czy Radovanowi.

— Witaj w domu, ojcze — zaczął Drazan, a w jego głosie słychać było drżenie. — Cieszę się, że wróciłeś do nas cały i zdrów. Orli Gród znów jest pod twoją władzą.

— A ja jestem rad, że nie puściłeś go z dymem, Drazanie — odparł uśmiechnięty ojciec i mocno uścisnął jego dłoń. — Herosom dzięki za Akkura Naydena, który nad wszystkim czuwał.

Drazan zmusił się na delikatny uśmiech, jednak poczuł się, jakby ktoś uderzył go w brzuch. Zdawał sobie sprawę, że nie zawsze wypełniał swe obowiązki jak należy, lecz starał się jak tylko mógł i liczył na jakąkolwiek pochwałę, nawet drobną. Jego ojciec bardzo rzadko chwalił kogokolwiek, a jego żarty nie zawsze wszystkich bawiły.

Wielki książę teraz przesunął się teraz do Danji i ucałował ją w policzek. Następnie kucnął i przywitał się z Nevenną i Radovanem.

— Jak się miewa moja mała księżniczka? — zwrócił się czule do córki.

— Dobrze — odparła trochę nieśmiało Nevenna, która uśmiechnęła się lekko i spuściła wzrok.

— A ty? — Bratislav spojrzał na Radovana. — Zachowywałeś się tak jak należy? Nie sprawiałeś problemów i słuchałeś matki i brata?

— Tak, ojcze, słuchałem — powiedział Radovan, nawet na niego nie patrząc. Chłopak jak zwykle błądził wzrokiem i patrzył w niebo, jak gdyby widział tam coś niezwykłego.

— Zachowywał się nadzwyczaj spokojnie — powiedziała Danja swym delikatnym głosem. — Być może w końcu dorasta i się zmienia.

— Najwyższa pora... — powiedział Bratislav.

— Musimy pomówić, mój książę... — wtrącił Akkur Nayden, który wyglądał na dość zniecierpliwionego. — Pod twoją nieobecność wydarzyło się sporo rzeczy wartych twej uwagi. 

— Najpierw zjemy, wypijemy i porządnie uczcimy zwycięstwo. — Bratislav podniósł się i powolnym krokiem skierował w stronę Gniazda. — Mam nadzieję, że się przygotowaliście, bo zwycięstwo było wielkie, a apetyt nie został nasycony.

Drazan kiwnął głową i spojrzał w stronę Akkura, którego twarz nie zdradzała za wiele, jednak chłopak zrozumiał, że informacja o księdze z Przeklętych Krain musi jeszcze poczekać, co nie cieszyło Naydena.

***

Uczta na cześć zwycięzców z pod Krwawego Mostu odbyła się w Wielkiej Hali Gniazda i Drazan z dumą stwierdził, że była godna prawdziwych bohaterów i spełniła oczekiwania jego ojca. Przygotowano różne rodzaje gotowanych i pieczonych mięs; drób, wieprzowinę, wołowinę i dziczyznę, które Sklavinii jedli tylko podczas ważnych świąt. Ponadto sprowadzono ryby i owoce morza z Kamiennego Portu, wędzone łososie, dorsze, pstrągi, śledzie oraz dziwnie wyglądające robaki, zwane przez rybaków krewetkami.

Drazan oczywiście wiedział, że nie mogło zabraknąć wyśmienitych trunków, piwa jasnego i ciemnego, czerwonego wina z Galonii i Wajmderii, mocnej Kinthy z królestwa Keiven, miodu pitnego i wódki, które jeszcze pozostały ze Święta Wiosny. Wszystkie lały się strumieniami, a kolejnym beczkom i dzbanom nie było końca.

Po wielu godzinach ucztowania, książę Bratislav stwierdził, że przyszedł idealny czas na opowieści wojenne. Sam nie wypił za wiele, więc jako jeden z niewielu wojów był w stanie streścić bitwę pod Krwawym Mostem. Drazan czekał na ten moment od przyjazdu ojca i nawet Radovanowi i Nevennie pozwolono zostać przy stole mimo późnej godziny.

— Są dobrymi wojami, to im trzeba przyznać — powiedział głośno Bratislav i wytarł rękawem mokrą od piwa brodę. — Oczywiście Fenadzi, nie Roemczycy. Mają najlepszych łuczników na świecie, ja sam ledwo mijałem ich strzały. Do tego mają te swoje zakrzywione miecze, które ciężko skrzyżować z naszymi. Pierwszy raz coś takiego widziałem.

— Nawet ich krzywe miecze i celne oczy nie są wstanie pokonać natarcia Sklavinów! — krzyknął głośno kuzyn Bratislava, Roden, który podniósł do góry kufel, a inni mu zawtórowali.

— Ale... — kontynuował Bratislav. — Fenadzi nie są tacy, jakich ich malowano. Nie są żądni krwi i śmierci. Umieją walczyć szlachetnie, wbrew zszarganej opinii przez ich szalonego Króla Króli, Boga Imperatora czy jak mu tam. — Bratislav kazał nalać sobie więcej piwa. — W każdym razie Shar'Dum Umirad może i jest szalonym tyranem, ale jego ludzie nie są temu winni. 

— A jak wyglądają? — wtrącił Radovan, który po raz pierwszy tego wieczoru był czymś na prawdę zainteresowany.

— Wysocy, silni, ich skóry czarne jak noc, a oczy jasne i błyszczące jak złoto, synu. Choć nie wszystkich, jednak syn Shar'Duma takie właśnie miał. Walczyłem z nim pod koniec bitwy i poległ z mej ręki.

— Jakie to uczucie? — dodał Drazan, choć sam do końca nie był pewien o co dokładnie pytał.

— Walczyć z synem wroga, czy zabić syna wroga? — spytał Bratislav i upił łyk piwa.

— Chyba... oba — odparł po chwili Drazan.

— Cóż, walka była wyrównana i nie powiem, miałem uczucie strachu. Byłem za bardzo pewny siebie i nie doceniłem wroga. Zła decyzja z mojej strony, nigdy się nie powinno tak robić. — Bratislav wziął kolejny łyk piwa. — Zabicie go nie było żadną przyjemnością, jedynie brudnym obowiązkiem, który wypełniłem dla Sklavinii i tych skurwysynów z Alaven.

— Mężu, Cesarz Aelar podarował nam nieziemską ilość złota, powinniśmy być wdzięczni. — Danja po pierwszy wtrąciła się do rozmowy. — Nie przystoi nam tak się wyrażać o naszych sojusznikach.

— Hah! — zaśmiał się Bratislav. — Żadni z nich sojusznicy, jedynie szczury, które najchętniej uciekłyby do pierwszej lepszej dziury i czekały, aż my wygramy wojnę za nich. — Splunął na ziemię. — Ich wspaniała i szlachetna roemska krew dawno zamieniła się w błoto. Widzielibyście tylko przyszłego następce tronu, to była dopiero ubaw Nawet jego syn wyglądał na silniejszego i zdrowszego, niż to zapijaczone i przestraszone książątko. Marny los czeka przyszłe pokolenia Alaven.

Zgromadzeni zaśmiali się głośnio i unieśli kufle do góry. 

Drazan miał podnosić swój kielich z Kinthą, jednak jego wzrok napotkał dziewczynę nalewającą innym piwo. Dziewczynę tak piękną, że momentalnie stała się dla niego wyobrażeniem Miktonis, patronki rodziny i miłości, która według legend była najpiękniejszą kobietą świata, przed którą mężczyźni padali na kolana, bogacze oddawali swe majątki, a królowie całe królestwa, za jedynie jeden pocałunek.

Drużynowi ojca mieli już zaczynać śpiewać kolejne pieśni, jednak Drazan wstał od stołu i skierował się w stronę dziewki. — Ona mogłaby być mą żoną, nie te krowy, które polecił mi ojciec — pomyślał i uśmiechnął się, starając się utrzymać równowagę. Gdy był już w połowie drogi, poczuł na swym ramieniu czyjąś dłoń.

— Dawno się nie widzieliśmy, synu — powiedział Vukasim, którego Drazan traktował jak drugiego ojca. — Pomyślałem, że powinniśmy pomówić.

Drazan spojrzał jeszcze raz w stronę dziewczyny, jednak już jej tam nie było. Chłopak rozejrzał się jeszcze dokładniej, lecz nie znalazł po niej śladu.

 — Chodźmy na dzieciniec, tam będzie cisza. — Vukasim uśmiechnął się i zaprowadził chłopaka w stronę wyjścia.

Wieczorne powietrze było chłodne i przyjemne, Drazan z chwili na chwilę czuł się coraz lepiej, a jego umysł zaćmiony trunkami zaczął się rozjaśniać. Vukasim zaprowadził go pod kamienną ławkę, na której spoczęli.

— Rad jestem, że władałeś Sklavinią prawo i wkładałeś w to swą moc. — zaczął Vukasim, a Drazan poczuł przyjemne ciepło w okolicy serca. — Dobrze znałem początki twego ojca, nie masz się czym przejmować, każdy się prędzej czy później nauczy wszystkiego. Wystarczy determinacja i dobra wola.

— Ojciec nie zdawał się podzielać twego zdania, Vukasimie. — Drazan patrzył na dwa księżyce i setki tysięcy migoczących gwiazd. Zawsze traktował Vukasima jak swego drugiego ojca, który nauczył go władania mieczem i walki. Każdy z drużynowych Bratislava był dla niego jak ojciec, Goran nauczył go strzelania z łuku i polowania, ojciec Luki, Julen, nauczył obu chłopców jazdy konnej, Raicho przekazał tajniki jak wypić, by nie paść trupem, a Roden jak podchodzić do kobiet, by te nie uciekały. Im dłużej Drazan o tym myślał, tym bardziej widział w nich prawdziwych wychowawców.

— Taki już jest, Drazanie i nic z tym nie zrobimy — powiedział Vukasim. — Twojego ojca nie da się zmienić. Jednak czuje, że w głębi serca jest z ciebie dumny. Zawsze był z was wszystkich dumny.

— Nie chciał mnie nawet zabrać na wojnę, a kiedyś muszę to przeżyć. Muszę nauczyć się prawdziwej walki, by móc chronić kraj.

— To było piekło i obyś nigdy nie musiał tego przeżyć, Drazanie.

— Nie jestem już dzieckiem i nie boję się wojny ani śmierci.

— Boś młody i głupi — rzekł ostrzej Vukasim. — Dobry władca nigdy nie szuka wojny...

— ... ale zawsze jest na nią gotowy — dokończył Drazan. — Wiem, tak mówił Berton Czarny Orzeł.

— A jego syn, Deren Złamane Skrzydło prowadził wiele wojen i wyrżnął w pień Roemczyków mieszkających dawniej na tych terenach. Jego ojciec chciał uniknąć wojen z Roemią, jednak temu nie podołał.

— Roemczycy porwali, zgwałcili i zabili jedną jedyną córkę Derena, chyba mu się nie dziwisz.

— Rozumiem i nie dziwię się, jednak przez to wydarzenie Roemczycy nienawidzą nas do dziś i widzą w nas jedynie barbarzyńskie bydło. Twój ojciec robi wszystko co w jego mocy by to zmienić, by Sklavinia stała się prawdziwą potęgą na kontynencie Eraes i by inni patrzyli na nas jak na równych sobie. — Vukasim położył Drazanowi dłoń na ramieniu. — I byś ty i twoi synowie mianowali się prawdziwymi królami.

Drazan kiwnął głową, a Vukasim wstał powoli i rozprostował się.

— No, trochę odpoczęliśmy więc można wracać, jednak tobie radzę iść do łoża. Nie jesteś tak wprawiony jak starsi, a twój młody umysł powinien wypocząć.

— To nie prawda...

— Tu jesteście — wtrącić znienacka Lorgan, jak zwykle poważnym głosem. — Akkur Nayden zabiera Bratislava, by pokazać mu księgę. Aż dziw jestem, że ten mu w końcu uległ... w każdym razie też powinieneś iść, zwłaszcza, że ty ją przyjąłeś. I może razem przemówimy mu do rozsądku.

Drazan spojrzał na Vukasima, a ten machnął ręką i uśmiechnął się. Chłopak westchnął i ruszył za Lorganem, który zaprowadził go komnaty Bratislava na najwyższym piętrze zamku. Gdy tylko weszli to obszernej i ciepłej od palącego się kominka komnaty, Akkur i Książę prowadzili ożywioną rozmowę przy stole, a Nayden, mimo braku okazywania emocji wyglądał na rozdrażnionego lub zmartwionego. Chłopak wyczuwał w powietrzu bardzo napiętą atmosferę.

— Dlatego właśnie powinniśmy wysłać ją cesarzowi Aelarowi, tylko on wie co to jest i dlaczego jest takie ważne — mówił Akkur z niemal desperacją w głosie.

— Ja jestem władcą tych ziem i ja zdecyduję co z nią zrobimy, Naydenie — rzekł stanowczo ojciec. — Aelar dostał już swoją szansę. Niestety ją zmarnował.

 — Mój panie, to nie jest czas na porachunki i rozdrapywanie ran...

— Dość. — Bratislav zakończył rozmowę ostrym tonem. Stał chwilę w milczeniu i wpatrywał się w skórzaną księgę, na której złotych runach odbijał się blask kominka. — A co ty byś zrobił, Drazanie? — spytał nagle i spojrzał w jego stronę. Drazan nie spodziewał się pytania i w pierwszych chwilach nie wiedział co powiedzieć.

— Ja... — zaczął powoli. — Wydaje mi się, że powinniśmy spojrzeć na korzyści jakie możemy z niej mieć. Skoro jest dla cesarza taka ważna, możemy zażądać czegoś w zamian, na przykład większej ilości złota, albo nowych ziem. Może nawet tytułu i korony, której tak bardzo pragniemy. Może to go przekona, by wpłynął na Wielkiego Akkura.

— Dokładnie — odparł Bratislav i uśmiechnął się do syna. Drazan poczuł ciepło w sercu, jak nigdy przedtem i czuł, że ojciec zaczyna dostrzegać w nim potencjał.

— Dam te księgę cesarzowi, bo nie jest mi do niczego potrzebna — Bratislav wziął papier, kałamarz i usiadł przy stole. — Lorgan, gdzie dotarła już cesarska wyprawa?

— Jaka wyprawa? — spytał Lorgan, a Drazan zauważył, że stryj nie domyślił się od razu o co chodzi. — Chyba nie mówisz o...

— Księgę dostanie osoba, która może dać mi koronę. Skoro nie zrobi tego Aelar, zrobi to ktoś inny. Ktoś o większych wpływach i większej sile. Ktoś, kto pragnie jej z równym zapałem.

— Jest teraz w Fardomas, ale niedługo wyrusza do Republik... Bratislav, to głupota. Potrzeba ci trzeźwego umysłu...

— Mój rozum jest zawsze trzeźwy, Lorganie. Być może nawet trzeźwiejszy niż wasze. Mogę cię o tym zapewnić. Wyślę listy do Republik, najpewniej do Trzeciej, do Simona Baxona. Napiszę w nich, że mam coś, co ucieszy młodego cesarza Wajmderii. — Bratislav zamoczył pióro i zaczął pisać. — I upewnię się, że wielka wyprawa cesarza Rothfrieda Oethingera poszerzy się o Sklavinię i Orli Gród.

— Mój panie, to wielce nieroztropne... — Akkur próbował jeszcze coś powiedzieć, jednak dostrzegł aurę księcia Bratislava, zamilknął w połowie i stanął nieruchomo.

Drazan stał w milczeniu tuż obok i patrzył to na ojca, to na Naydena i mógł przysiąc, że nigdy nie widział Akkura w takim przerażeniu jak tej nocy.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
DanielKurowski1 · dnia 15.01.2020 11:37 · Czytań: 556 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
StalowyKruk dnia 28.01.2020 17:22
No cześć, kawał czasu, nie?

Chciałbym wspomnieć, że cieszę się, że postacie posiadają odmienne punkty widzenia, że patrzą na świat świat subiektywnie i często samolubnie. Nie widzę w tym tekście naprawdę niczego, czego nie poprawiłaby praktyka.

Wiesz, o fabule nie mogę napisać za dużo, jeżeli się nie zacznie na dobrze. Nie wiem tylko czy będziesz rozgrywał to wolno, czy pojawi się jakiś "punkt przełomu". No cóż, poczekamy zobaczymy. Na oko mam jeszcze kilkadziesiąt lat do dyspozycji. Poczekam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:58
Najnowszy:ivonna