Atlantis - aker
Proza » Inne » Atlantis
A A A

 

Zimowa noc ogarnęła już całe miasto. Wydawała się zwyczajna, jak każda inna, z tą różnica, że właśnie zbliżały się święta. W tym roku aura nie dopisała i zamiast śniegu i radości, w powietrzu unosiła się melancholia, szarość, smutek i przygnębienie. Mróz w takich okolicznościach byłby dodatkowym czynnikiem utwierdzającym stan rzeczy w twardej skorupie, jak w pomieszczeniu bez okien i bez wyjścia. Noc już dobrze znana, to samo szarawe otoczenie, te same światła ulic i tylko kątem oka widziane ludzkie postacie przemykające niczym cienie, nieobecni świadkowie teatru cieni. Tylko w zenicie królowało niebo, niebo pełne setek, tysięcy, a może i milionów drobnych punkcików rozsianych gdzie tylko sięgał wzrok. Gdyby tak liczyć miliardy, można by pogrążyć się we śnie.

Na pozór spokojne miejsce, parę ławeczek a obok parking z kilkoma zaparkowanymi samochodami i wyróżniająca się para starych, uszkodzonych pojazdów, pokrytych kurzem, wydających się istnieć tam od prawieków. Pomiędzy pozostałościami po jesiennej słocie, pośród cieni siedziała samotna dziewczyna, może w wieku dwudziestu, dwudziestu trzech lat. Jej ciało zastygło w bezruchu a twarz była blada niczym twarz człowieka wydającego ostatnie tchnienie. Skulona nieco jak bezbronne zwierzę, zanikająca w ciemności postać, żyła, wydając ciche odgłosy słabnącego oddechu. Po jej policzkach spływał deszcz, a krople słonej wody opadały na beton bezszelestnie. Siedziała tak opuszczona, wpatrzona przed siebie, istniała już tylko w świecie swoich marzeń. Przed jej oczyma rozgrywały się sceny z jej krótkiego życia, minione, nieuniknione i stracone. Jej pragnienia, niespełnione marzenie, chwile szczęścia i te, w których odczuwała smutek i przygnębienie – wszystko teraz wirowało w jej głowie jak otaczający ją wszechświat. Jakże małe może wydać się życie człowieka o wielkim sercu, gdy znajduje się na skraju przepaści. Dziewczyna wierzyła w coś, co nie mogło istnieć tu i teraz, w coś, czym tutaj w tym świecie gardzono i pomiatano niczym bezpańskim psem, którego czeka tylko jedno...

Kiedyś było inaczej, lata dzieciństwa, gdy czuła się szczęśliwa, kiedy nie wiedziała i nie znała jeszcze zakończenia. Rozmyślała w tej ostatniej chwili o tym, iż być może nieuświadomieni mają lepsze i szczęśliwsze życie, ci zaś, którzy jeszcze w coś wierzą – cierpią jak odszczepieńcy w tłumie betonowej dżungli. Jej ideały i marzenia, to, co czuła każdego dnia, ta boska moc miłości wypełniała jej duszę, ale była tylko człowiekiem i nie potrafiła wyzwolić się od brudu tego świata, współczuła, i cierpiała. Potrafiła zadawać też rany, raniła bliskie sobie osoby, dlatego więc postanowiła raz na zawsze z tym skończyć. Nie było odwrotu, Bóg nie słucha głupców, a na ratunek tego, o którym marzyła nie mogła już liczyć. Obarczyła się winą za wszystko co ją spotkało. Zawiodła samą siebie, zaprzeczyła swoim ideałom, zaprzeczyła temu, co kochała. Czy była to pycha i egoizm? Czy była do młodzieńcza ignorancja? A może zwykłe przeświadczenie o tym że zasługuje na więcej. To wszystko zwyciężyło i teraz przyszło jej za to zapłacić bolesną karę. Ta przenikająca każda szczelinę istnienia samotność, ta samotność to jedna z chorób i nie da się jej wyleczyć samemu. Te obojętne twarze i ludzie mówiący znanym językiem ale niezrozumiałym w najmniejszym słowie.

Ulice coraz bardziej pustoszały, na parkingu został już tylko jeden stary samochód i para uszkodzonych, w powietrzu unosiła się już teraz mistyczna mgła, która gęstniała z godziny na godzinę. Wstała, wzięła głęboki oddech i ruszyła wprost przed siebie, bała się. Jej serce kołatało niczym dzwon bijący na alarm, mimo tego nie zmieniła zdania, postanowiła wybrać pierwszy lepszy dziesięciopiętrowy blok. Drzwi jak zwykle były otwarte - komu chciałoby się wprawiać zamek- drżącą ręką nacisnęła guzik windy, która zjeżdżała powoli jak gdyby dawała skazańcowi czas na modlitwę, modlitwę, której i tak nie zamierzała odmawiać. Weszła do środka i nacisnęła dziesiąte piętro, winda znów ruszyła powoli, stukając i skrzypiąc niemiłosiernie, ale to już nie miało większego znaczenia. Drzwi na dach były otwarte, jakby ktoś przewidział, że dzisiaj ona tu przyjdzie. Poczuła orzeźwiający powiew wiatru, który muskał jej twarz, tulił w swoich ramionach tak jak tuli matka, gdy jej dziecko płacze. Spojrzała do góry na niebo, na którym nie było widać już gwiazd, lecz szarą, mętną bezkresną otchłań, bezkresną przestrzeń, która już na nią czekała. Bała się, ale podeszła bliżej, powoli jakby z dziecięcą ciekawością przechyliła głowę. Gdy spojrzała w dół, nogi omal nie ugięły się pod nią, przeszył ja paniczny strach. Mogła właściwie już od razu skoczyć, ale chciała tą scenę zagrać tak jak grała przez większość swojego życia, kiedy nie mogła być sobą. Stanęła na krawędzi, rozłożyła ręce w na kształt krzyża i zamknęła oczy. Teraz dopiero dobrze go widziała, te wspaniałe ciemne blond włosy i cudne szare oczy, ten uśmiech na jego twarzy, który koił rany - teraz to wszystko pozwalało jej spokojnie odejść. Nawet, jeśli to był koniec, on zawsze będzie żył w jej marzeniach, nawet wtedy, gdy jej już nie będzie, nawet wtedy on będzie należeć do jej serca. To była zimna noc i było już późno, cisza i gęsta mgła zalegały wokół osiedla. Zastygła tak w oczekiwaniu …

 

 

II

Z góry roztaczał się niezwykły widok na lazurową zatokę. Delikatny podmuch wiatru podwiewał biały obrus na którym podano lekki posiłek croque monsieur uzupełniony dobrym, białym winem i zimną wodą serwowaną prosto z pobliskiego źródła. Słońce przedzierało się przez szklane zastawy oświetlając twarze dwóch mężczyzn wpatrzonych w zamorską dal. Jeden z nich był młodym, postawnym mężczyzną w wieku około trzydziestu lat, nienagannie ubranym w białą, lekką koszule z doskonałym wyczuciem stylu francuskiego południa. Jego blada twarz, choć nietypowa, zdradzała południowe rysy. Delikatny zarost - perfekcyjnie wymodelowany - upodabniał go do wysokiego członka rodu arabskich rodzin z półwyspu. Drugi z nich był zdecydowanie starszy, siwiejący, również rzucający się w oczy oryginalnym doborem każdej części garderoby. Jego ciemna karnacja w sposób naturalny nadawała mu powagi i godności w kontraście do jasnego ubrania. Poniżej piętrzyły się mury średniowiecznego zamku odwiedzanego licznie o tej porze przez turystów.

- Nie zastanawiało Cię dlaczego zgodziłem się spotkać w tym miejscu? – zapytał młody mężczyzna.

- Zgodziłeś się tylko dlatego, że sam lubisz rozkoszować się moimi obrazami – odparł starszy. – Wciąż masz nadzieje, że uda wam się przejąć to źródło. Poza tym sam lubisz apartamenty Chevre d’or i piękne widoki – uśmiechnął się nieco szyderczym wyrazem twarzy.

- Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że posiadamy wiele rzeczy, które maja dla Ciebie ogromne znaczenie – ciągnął młodszy. – Najcenniejszą z nich jest życie dziewczyny, która wkrótce stanie na szczycie wysokiego budynku oddalonego tysiące kilometrów. Prawdopodobnie dotarłeś już do informacji jak niewiele czasu pozostało. My chcielibyśmy załatać dziurę, pomimo tego, iż tobie wydaje się to niesłuszne. Wiele razy próbowałem ci udowodnić prostą zależność i ona ostatecznie musi przemówić ci do rozsądku. Ty pragniesz naszej zagłady, a my szukamy drogi wiodącej do współistnienia. Powołujesz się na wiele mądrości a odmawiasz nam prawa istnienia.

Obok przemieszczały się duże grupy turystów. Jednak wprawny obserwator mógł dostrzec pewien istotny fakt, burzący ten typowy obraz miejsca w szczycie sezonu. Mianowicie większość, a może wszyscy turyści ograniczali się wyłącznie do kobiet. Każda z nich poruszała się w górę lub w dół z niezwykła gracja i powabem, wszystkie były piękne i tajemnicze. Młodszy mężczyzna wyraźnie zaintrygowany od pewnego czasu tym widokiem, spoglądał ukradkiem usiłując nie pokazać po sobie jakiekolwiek reakcji. Mężczyźni częstowali się rozłożonymi daniami, z lekka racząc się delikatnym winem.

- Nawet nie potrafisz się skupić na chwile – stwierdził starszy. – I kto tu mówi o przewadze i zależnościach. Nie skupiasz się na tym co dzisiaj namalowałem na płótnie, ale nad tym co widzisz. Wy wciąż jesteście uwikłani w pozyskiwanie tych niewinnych istot. Nigdy nie potrafiliście spojrzeć prawdzie w oczy. To system zniewolenia i nieograniczonej żądzy.

- To co nazywasz zniewoleniem jest czystą organizacją, budowaniem kolejnych poziomów rozwoju rodzaju ludzkiego – nie zgodził się młodszy.

- Ta wasza organizacja z hasłem na ustach i sercem na dłoni, gdy idzie o kobiety. A w lepszym ujęciu szczera i napominająca, tak zwane „nie zapomnij bicza zanim będzie zbyt późno” – podsumował. – Bo jak wiadomo, mądrość kobieca kocha tylko wojownika, mój drogi Michale. A wy jak zwykle traktujecie ludzi jak małpy pozbawione uczuć.

- Znów wpadasz w ten swój ton kaznodziei z Nazaretu, drogi Eri. Swoją drogą Ciekaw jestem czy pojawiłeś się samotnie w hotelu – zapytał Michał.

- Tak, mój drogi przyjacielu. Umówiłem się z małpa, suka, klaczą i co tam jeszcze sobie możesz wyobrazić – ciągnął dalej Eri. – Bo czymże małpa jest dla człowieka, pośmiewiskiem i hańbą bolesną.

Michał zmarszczył na chwilę brwi i spojrzał na przechodząca kobietę w czarnej sukience w czerwone kwiaty. Była ruda i piegowata, bardzo zgrabna i wysportowana. Wspinała się w górę trzymając za rękę koleżankę, śniadą brunetkę. Na twarzy Eriego pojawił się niemal niedostrzegalny grymas. Zdał sobie sprawę, że widzi te kobiety już drugi raz wychodzące na wzgórze.

- Zachowajmy te swoje mądrości dla siebie – zaczął Michał. – Zależy nam tylko na wymianie. Ty ujawniasz nam dziurę w strukturze a my oddajemy Joanne.

- To nie wszystko – zanegował Eri. – Chciałbym neutralnego obszaru z którego się wycofacie. To będzie dziewiczy obszar z gwarancją nienaruszalności. Aby uwiarygodnić tan układ potrzebuje zakładniczki.

- Z tym będzie trudniej ale sprawdzę taka możliwość – odparł Michał. – Pamiętaj też, że częścią umowy jest ujawnienie sposobu dzięki któremu nadal żyjesz. Mamy analizy z twojego mózgu ale wszystko jest zakodowane. Nie wiemy jak udało Ci się to osiągnąć i zakodować w nowym języku. Wielki Wyrocznia stara się rozwikłać ten język ale to kwestia czasu i to nie działa na twoją korzyść. Wiesz, że jej życie zależy od Ciebie. Tak, życie Joanny.

- Tak, zdaje sobie z tego sprawę ale podejrzewam, iż nie chcecie dotrzymać umowy – zawahał się Eri. Nie macie na to sposobu aby mnie odnaleźć i jeżeli nie zgadzacie się na moje warunki, założę nową epokę, czyli modę, religie, kult, celebrytów i to wszystko rozsadzi was od środka. Poza tym odnalazłem kobietę, przez którą wasz system może się załamać. Wystarczy tylko, że ona się dowie i cała wasza sieć zależności runie.

- Nie tak szybko – zdenerwował się Michał. – Blefujesz, nikt nie zna tak systemu jak my. Wiesz co siedzi w laboratoriach Smitha. Żaden inny element nie jest narażony na złamanie.

- Stracicie klientów z całej galaktyki – wtrącił Eri.

- Masz zamiar rozpocząć wojnę o Helene i do tego może trojańska? – uśmiechnął się szyderczo Michał.

- Ta cała wasza kontrola szczurów w laboratoriach nic wam nie da – zdumiał się Eri. – Możecie im nawet w dupy wszczepiać dwudziestowieczne elektrody i to nie pomoże kontrolować wszystkich ssaków. Nikt nie zna systemu tak jak ja. Ja znam jego naturalna żywotność i kod źródła, bez waszego syfu wtłoczonego przez tysiące lat. Tego syfu, który teraz schodzi w dół do świata zwierząt.

- Jeżeli czujesz się taki pewny siebie, to kim jest ta kobieta która spaceruje tu już trzeci raz? – zapytał niespodziewanie Michał uśmiechając się szeroko. Czy to nie Ramira, żona Roniego? Czy to nie jedyna, której tożsamości nie udało Ci się ustalić?

Na twarzy Eriego nie widać było niepokoju. Zachowywał się jakby nie zrobiło to na nim wrażenia.

- Pozwoliłem Ci na zaproszenie mnie na wzgórze Eze, ponieważ chciałem dowieść zaufania jakim Cię darzymy, nawet w okolicy Nicei. Wiesz doskonale, że twoja nietykalność bierze się z faktu, iż udało Ci się uciec w jakiś niebywały sposób od śmierci – podsumował Michał. – Jednak teraz, wygląda na to że dałeś się złapać na Ramirę, pomimo tego, ze pozwoliłem Ci zając się otoczeniem i twoimi „obrazami”. Jakiś szkolny błąd? – uśmiechał się Michał.

Kobieta podeszła wraz koleżanką, uśmiechając się do mężczyzn.

- Ależ tu pięknie – rozpoczęła. – Jestem zauroczona tym cudownym miejscem. Chciałbym tu pozostać na długie czasy i rozkoszować się widokiem. Eri, cóż za zbieg okoliczności.

- Dzień dobry Rami – uśmiechnął się Eri. – Ty w swoim zwyczaju pojawiasz się w wyniku zbiegu okoliczności.

Niebo nad wybrzeżem zachmurzyło się w szybkim tempie. Od strony zatoki wystąpiły burzowe chmury i za chwile miało zacząć padać. Michał uśmiechał się jak nigdy dotąd, czekając na rozwój wydarzeń. Cała jego ekipa zajmowała się namierzaniem Eriego i poszukiwaniem gatunku zwierząt, w których się schronił. Zmiana pogody była znakiem dla Eriego.

- Zapraszam Panie na mała wycieczkę – zaproponował Michał. – Wsiadamy w auto i ruszamy wybrzeżem w kierunku plaż.

Gdy byli już na samym dole dziewczyny wyraźnie rozbawione skierowały się do samochodu. Michał wyskoczył na jezdnie i pobiegł kupić wodę mineralna na drogę. Eri czekał na niego z przy samochodzie. Po chwili Michał pomachał znacząco. Jednak tuż przed pasami dla pieszych wydarzyło się coś dziwnego. Na jezdnie wpadł starszy mężczyzna, spojrzał na Eriego i po chwili słuchać było niebywały huk. Ciężarówka, która nie miała prawa wjazdu na tą drogę uderzyła mocno w przechodnia. Rozległ się paniczny krzyk kobiety. Turyści zbiegli się wokoło. Ktoś zaczął dzwonić na policje i karetkę. Podbiegł Michał wyraźnie wystraszony. Dziewczyny spoglądały z auta, białego BWM.

- Jak to możliwe – zastanowił się Michał. – Przecież to miałeś być ty – zwrócił się do Eriego.

- Wygląda na to, że kolejny raz próbujecie tego samego – odparł Eri. – Nigdy to się nie uda. Rozumiesz? Nigdy. Zmieniam lokalizacje. Wystarczyło wspomnieć kilka znanych słów Nietschego a system błędnie rozpoznał mnie na tej podstawie. To Eze, wzgórze na którym pisał Zaratustrę a książkę miałem przy sobie. Nawet Rami, z która łączyła mnie namiętność w niczym nie pomoże. Nie wejdziecie przez nią do mnie. Dzięki temu, że przywołałeś ja teraz, mam ją i mogę rozpracować. To piękna kobieta, która wyhodowaliście jak zwierzę na własne potrzeby.

- Przestań Eri – zdenerwował się Michał. – W twoich rękach jest los Joanny. Nie zapominaj o tym, masz jeszcze szesnaście godzin zanim ona roztrzaska się na miazgę i będzie nasza.

Po starszym mężczyźnie potrąconym przez tira nie było już ani śladu.

 

Eri rozpoczął intensywne poszukiwania wszelkich śladów jakie mogła pozostawić Joanna. Aby ją ocalić, musiał rozpracować całe szereg istotnych zdarzeń, które doprowadziły ją na skraj przepaści. W ostateczności mógł kolejny raz nawiązać kontakt ze służbami czuwających i zaproponować wymianę. Zdawał sobie sprawę z upływającego czasu i złożoności sprawy. Na początku musiał rozpracować archetyp sprawcy, czyli mężczyzny z którym się związała. Mógł to być stary algorytm, kogoś spoza rejestru ludzi albo nieświadomego pożytecznego idioty, opętanego przez Czuwających. Dzięki temu, że Eri pozostawał w kontakcie ze niektórymi członkami Służb Czuwających, którzy nie do końca zachowali lojalność, mógł lawirować w świecie snów i miraży bez ograniczeń. Pozostawał nie spostrzeżony dzięki dobieraniu imion oraz inicjałów osób usuniętych z rejestru ludzi. W czasach starożytnych opisywano to jako dar od bogów w postaci niewidki a podróże przez przestrzeń i czas nie stanowiły dla niego problemu.

 

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
aker · dnia 12.02.2020 14:23 · Czytań: 567 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Marek Adam Grabowski dnia 12.02.2020 16:21
Ładnie napisane, sentymentalne opowiadanie.

Pozdrawiam!
aker dnia 14.02.2020 21:38
Thx :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:61
Najnowszy:pica-pioa