Ten czas - SylwiaJ
Proza » Obyczajowe » Ten czas
A A A
Od autora: I na pewno nie "Ten dzień" pomnożony przez 365. Temat na tyle głośny, że chyba już więcej nie warto go przywoływać.

Niedzielne popołudnie. Nieuporządkowane łóżko. Na sobie koszulka od piżamy. W kuchni nieumyte naczynia po obiedzie, którego tak naprawdę wcale nie było. Zamiast porządnego gotowania jakieś kluski z mięsem. Wyciągnięte z zamrażarki. Sztuczne i przetworzone. Zapewne niezdrowe. 

Poranek spędzony na pisaniu. FB jak Red Bull dodaje mi skrzydeł. Bez lajków i kliknięć. Z odrobiną wewnętrznej radości i nuty samozadowolenia. 

Samotność ma swoje plusy. Nie muszę sprzątać. Nie muszę jeść o ustalonej porze, ani według narzuconego mi menu. Niedzielny rosół przestał obowiązywać, od kiedy wyprowadziłam się od męża. Kluski śląskie z mięsem po wyprowadzce córki. I tylko cisza coraz częściej bywa przytłaczająca... Trochę...

Trochę czytam. Trochę piszę. Coś skubnę. Posprzątam. Tak po łebkach. Zmiotę podłogę. Pościeram kurz. A potem znów przeczytam kilka zdań... I znów wrócę do łazienki, gdzie o mały włos nie wyleję na podłogę wiaderka z wodą. 

Niedzielne popołudnie. Nikt do mnie nie dzwoni. Nikt nie pisze. Nikt niczego nie chce. Nie idę na spacer z psem, bo od dwóch lat go nie mam. Może tak wygląda "bezsens". Początek końca.

Siedzę i czekam na nie wiadomo co. Może spadnę kiedyś na samo dno. Za dużo pustych butelek wina w zamkniętej szafce. Znajoma poprosiła, żeby nie wyrzucać ich do śmietnika. Przydadzą się wino domowej roboty. Z porzeczek, malin lub wiśni.

Siadam przy biurku. Na monitorze wyświetla się wczorajszy tekst. Odgrzany kotlet smakuje tak samo, choć chyba trochę inaczej. 

Kobieta pachnąca nadzieją. Kobieta z wymalowanym na skroniach jutrem. Z poniedziałkiem, który zaskoczy ją tylko tym, że będzie wypełniony po brzegi. Kończeniem czegoś, co niedokończone. Rozpoczynaniem właściwym dla każdego nowego miesiąca. Rozmowami przez telefon i załatwianiem spraw w urzędach. Wizyty nieobowiązkowe choć czasem tak bardzo potrzebne.

Zwyczajna codzienność. Proza życia, która przytłacza tak samo jak opis krzesła przez Sienkiewicza. Choć tak właściwie, to nie moje spostrzeżenie, tylko córki. Mnie jakoś te opisy aż tak bardzo nie przeszkadzały. Zajęta śledzeniem losów Kmicica, tropiłam jego nieprzyjaciół i wyczekiwałam kolejnych spotkań z Oleńką. Choć tak właściwie nigdy jej nie lubiłam. Zbyt zimna. Zbyt wyniosła. Za stanowcza. Więc chyba raczej taka "nie JA".

Niedzielne popołudnie. Tak inne od pozostałych dni tygodnia. Leniwe i jakby trochę zbyt nudne. 

Lektura ciekawa. Leży i czeka w drugim pokoju. Może powinnam poczytać. Zaliczyć kolejną lekturę. Pozycję nieobowiązkową. Powieść. O niepokornej duszy, która chciała zabijać hitlerowskich Niemców. 

Mijają minuty. Na ekranie pojawia się wiadomość z sieci. O 10-letniej dziewczynce, z podejrzeniem koronawirusa. O zamkniętej szkole. 

Wcześniej na Messengerze wiadomość: film dziewczyny z Krotoszyna. I taka wredna myśl: oni chyba chcą, żeby ten wirus o nas się rozprzestrzenił. Znów mogliby cierpieć. Jak to MY. Polacy. 

Ciekawi mnie czy ten wpis w ogóle się pojawi. Nie ma w nim żadnej weny. Nic twórczego. Żadnego przekazu. Prócz wirusa samotności, z którym przyszło mi żyć i który ma się u mnie całkiem dobrze. 

Nie pisałam ostatnio. Nie miałam sił. Nie starczało mi czas. A tematy właściwe zeszły na dalszy plan. 

Luty to jeden z trudniejszych miesięcy roku. Zima i związany z nią nadmiar szarości. Zwiększony zakres obowiązków w biurze. Brak druków. I nie-moralny kac po kłótni z córką. Odgrzany temat wesela wrócił ze zmożoną siłą rażenia. Poszły wióry. Posypały się słowa. Pytanie:

- Kim ja do cholery dla was jestem? - i tak nie spotkało się z odpowiedzią. Nie było takiej potrzeby. Sama o sobie wiem już wystarczająco dużo i sama dla siebie jestem ważna.

Za to zupełnie inne stwierdzenie dopełniło we mnie wszelką niepewność. 

- No co ja mogę za to, że nikt cię tam nie chciał - usłyszawszy poirytowany głos mojej córki, zrozumiałam w końcu, że czas zakończyć ten temat... Pozostawić życiu, które biegnąc dalej, za chwilę znów się o coś upomni. A ja powinnam wdrukować sobie w głowę: temat zamknięty. Dość. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
SylwiaJ · dnia 13.03.2020 14:24 · Czytań: 485 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 10
Komentarze
JOLA S. dnia 13.03.2020 17:19 Ocena: Bardzo dobre
Autorka sypie żwirem w narracyjne tryby, z namysłem i celem.
Niby aureola ogranych problemów, nieusuwalna samotność, a jednocześnie marzenia o wyrwaniu się z codziennego kieratu.
Czyta się dobrze.
Zdaje mi się, że ten tekst dotyka sedna i w niejednej łepetynie może coś rozjaśnić.

Pozdrawiam cieplutko :) :)

Jola S.
Kazjuno dnia 13.03.2020 18:25 Ocena: Świetne!
Chyba mam zakuty łeb. Bo tekst za wiele mi nie rozjaśnił. Może trochę mi żal Sylwi J. To chyba osobiste zwierzenie. Wolałbym jakiś zwrot akcji. Na przykład przychodzi ex mąż na bani i domaga się seksu. Wypada mu na podłogę opakowanie viagry. Już wiadomo, chce udowodnić, że jest nie gorszy od Rasputina, że niepotrzebnie wywaliła go z domu...
Ot, takie tam półpornograficzne artefakty, mogłyby rozgrzać akcję do czerwoności.
Chociaż, bo ja wiem?
W sumie Jola S. Ma chyba rację. Wytężam mózg, a tu nic pustka. Biedna Sylwia J

Pozdrawiam Cię Sylwio.
PS. Niewykluczone, że napisałaś świetny tekst. Tylko trochę dla mnie za mądry. Na wszelki wypadek dam Ci najwyższą ocenę.
Dobra Cobra dnia 13.03.2020 20:11
Bardzo dobre opowiadanie.


Dziękuję za możliwość przeczytania i pozdrawiam,

Doco
SylwiaJ dnia 13.03.2020 20:33
Ex mąż na bani, ale nie wpadnie. Bania nie pozwala mu już na nic. Nawet wirus nie jest dla niego już groźny. Mogłabym o nim wymyślić jakąś ciekawą historyjkę. Bez wymyślania. Co do biedy - mojej - rozbawiło mnie to. Tekst powstał z braku laku. Z nudy. Takie życiowe nic.
Dobra Cobra dnia 13.03.2020 21:54
Czyli piszesz leczniczo?
Kazjuno dnia 13.03.2020 22:07 Ocena: Świetne!
Właśnie ta szafa z butelkami wzbudziła moje podejrzenia. Bo przecież Ty Sylwio wydajesz się osobą zacną, by nie powiedzieć kryształową.
Głowa do góry, masz z głowy potwora. Wszystko się ułoży.

Pozdrawiam
mlodepioro dnia 14.03.2020 19:39
Problematyka dość osobista. Jednak fabuła mnie nie ujęła, może nie rozumiem drugiego dna tekstu i potrzeba mi go przeczytać jeszcze raz. Dostrzegłem kilka małych błędów interpunkcyjnych, ale to kwestia do naprawy ;)

Reasumując, życzę powodzenia! :)
Jacek Londyn dnia 14.03.2020 20:03
Koronawirusa odarłbym z wielkości, używając małej litery na początku nazwy.
Tekst mało wciągający, ot takie cierpienia byłej mężatki.
A dobre kluski z mięsem lubię.:)
Madawydar dnia 16.03.2020 14:42
No, tak. Nie można pójść do kina, ani na siłownię, ani do galerii, ani na basen. Jakiż mamy ogromny problem z darowanym nam przez coranawirus wolnym czasem. Coronawirus być może dał nam ten czas, ale nie dal nam nastroju, bo do czytania książki, nawet i ciekawej potrzebny jest nastrój, tak jak do pisania wena. A gdy tego nie ma, jest źle, bardzo źle.

Dobry tekst na ten czas.

Pozdrawiam
Marek Adam Grabowski dnia 18.03.2020 18:54 Ocena: Bardzo dobre
Dobre zarówno w sensie fabuły jak i pióra. Bardzo życiowe i aktualne.

Pozdrawiam!

Ps. Kazjunio tutaj chyba celowo jest kilka niepodpowiedzeń.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty