Zimny, wczesnowiosenny poranek. Słońce jeszcze nie wychyliło się ponad horyzont, jednak okolic nie pokrywał tylko mrok rozjaśniany jedynie przez bladą poświatę księżyca. Powoli, lecz konsekwentnie, ów mrok ustępował miejsca światłu, które nieśmiało zbliżało się od strony Morza Północnego. Powietrze cały czas było zimne, lecz dało się już wyczuć oznaki wiosennej świeżości. Stojąc na szczycie niewielkiego wzniesienia, obserwowałem okolicę, która powoli zaczynała budzić się do życia. W niektórych domach zapalały się światła, ktoś szykował się do przeżycia następnego dnia. Do odegrania znowu swojej codzienności. Ulice pobliskiego miasta dalej zaznaczone były jako pomarańczowe, świetliste wstęgi. Na razie jednak, wszystkie drogi - nie licząc zawsze zatłoczonej autostrady - były puste. Jedynie od czasu do czasu przejechał którąś z nich jakiś samochód, którego kierowca zdawał się popełnić falstart już na początku dnia, psując sobie tym samym całą jego resztę. Wokół mnie panowała cisza, przerywana czasami krótkimi nawoływaniami jakichś nierozpoznawalnych dla mnie ptaków, dla której tłem był odległy szum samochodów, przemieszczających się pobliską autostradą. Miejsce wydawało się wręcz idealne dla człowieka, który chciałby zdystansować się na chwilę od codziennych spraw. Dla człowieka, który chciałby na chwilę wyrwać się ze swojego otoczenia, zostawić tam na dole towarzyszy codziennego życia po to, by popatrzeć na to wszystko z tego miejsca. Objąć to wszystko wzrokiem i myślami, będąc pewnym swojej bezpiecznej pozycji, której nie wypatrzy nikt z dołu. Widzieć to wszystko, czego nie można dostrzec, błądząc po asfaltowych drogach wśród betonowych ścian budynków. Szukać wzrokiem i intuicją miejsc, do których warto się wybrać; miejsc, gdzie można znaleźć rzeczy, których ciągle się szuka.
Stałem tam wtedy i zastanawiałem się, czego tak naprawdę szukam. Zabawne, wiedziałem przecież jak to wygląda, gdzie można to znaleźć, jak to nazwać... Lecz mimo wszystko, zastanawiałem się czy to, co o tym wiem wystarcza, żeby odpowiedzieć sobie na owe pytanie: "Czego szukam?". Rzeczy niepowtarzalnej, niezwykłej, której nie można znaleźć od tak sobie. Więc, jeśli to, czego szukam jest taką rzeczą, to tak naprawdę nie jestem w stanie określić, jak owa rzecz wygląda. Nawet, jeśli wiem. Bo jest ona niepowtarzalna. Niezwykła. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, zaczynałem również dochodzić do wniosku, iż miejsca, w których mogę to znaleźć wydają się do tego najmniej odpowiednie. Najłatwiej bowiem pomylić się w tłumie. W tłumie, który zagłusza przekaz nadawany przez osobę, posiadającą ową rzecz. W tłumie, który czasami wydaje się działać metodycznie, z premedytacją, dobrze wiedząc, jaką niegodziwość wyrządza pojedynczemu człowiekowi. Żeby zwalczyć tą zaporę, żeby usłyszeć wołanie tej jednej, jedynej osoby, wcale nie potrzeba szóstego zmysłu - potrzeba tych szóstych zmysłów w większej liczbie, niż jeden. Zdawało mi się natomiast, że wiedziałem, jak nazwać tą rzecz. To znaczy, znałem jej ogólne, opisowe określenie. Bardzo zresztą oklepane, medialne, działające na masy niczym legendarne opium. Wielokrotnie już sprzedane, sprofanowane. Sprowadzone do banału dzięki południowoamerykańskim i środkowoeuropejskim telenowelom. Bezczelnie wykorzystane w tandetnych, pseudo-romantycznych "super" produkcjach, których tytuły nosiły znamiona coraz to większej bezmyślności ich twórców. Zdeptane przez tłumy pędzące do sal kinowych i sklepów niczym stado poganianych baranów. Zdeptane przez masy odgrywające po raz kolejny swój rytualny owczy pęd.
Tak, wiem, czego szukam. Będę wiedział, że to znalazłem, kiedy spotkam Ciebie.
Powiesz do mnie: daj mi diament osadzony na złotym pierścieniu. Piękną rzecz, wydobytą z mroków tłumu. Diament, który będzie wskazywał Ci drogę, nawet wtedy, gdy dookoła nas światło zgaśnie i nastanie noc. Diament, którego piękności nie da się opisać żadnymi słowami, a jego wartość, razem ze złotym pierścieniem, który będziesz mogła wsunąć na palec, będzie większa niż jest to w stanie opisać słowo "bezcenny". Większa, ponieważ rzeczy tej nikt nie będzie Ci w stanie odebrać. Będzie Twoja. A kiedy wsuniesz już ów pierścień na palec, nie będziesz w stanie go nigdy zdjąć. Ani po to, by pokazywać go w całej okazałości tłumowi, zebranemu przed Tobą, ani po to, by kiedykolwiek mi go oddać. Bądź pewna, że pierścień ten będzie pasował tylko na Twój palec, nikt inny nie będzie w stanie go włożyć. Będzie wykonany specjalnie dla Ciebie, będzie niepowtarzalny. Jedyny. Będzie zawsze przy Tobie, nawet wtedy, kiedy ja będę daleko.
Powiesz do mnie: niech historie, które się wydarzyły, pozostaną za nami. Niech będą one znane tylko nam. To, co kiedykolwiek czuliśmy, co już przeżyliśmy, pozostanie naszą tajemnicą. Nigdy nie będziemy wywlekać ich na światło dzienne. Ani po to, by udowodnić sobie, lub komuś, jak bardzo jesteśmy doświadczeni i mądrzy, by udowodnić drugiej osobie, że zasługujemy na poważanie czy szacunek - ponieważ nikt kto zasługuje na szacunek nie dopomina się o niego. Ani po to, by wykorzystywać to przeciwko sobie nawzajem, ponieważ przeszłość jest potężną bronią, mogącą zafałszować obraz drugiego człowieka. Bronią, która może zniszczyć nie jedno uczucie. Jednocześnie będziemy w stanie zrozumieć nasze historie, zaakceptować je. Bądź pewna, że jeśli będziesz oczekiwać pomocy w uporaniu się ze zjawami przeszłości, ja wyciągnę do Ciebie swoją dłoń. Bądź pewna, że tego samego będę oczekiwał od Ciebie. Jeśli złożyłaś już w swoim życiu jakiekolwiek obietnice, wiedz, że ja złożyłem je również. Pozostań im wierna, tak jak ja pozostaję wierny swoim. Jednak jeśli obietnice te będą zagrażały nam, potraktuj je jako niebyłe. Tak jak ja potraktuję swoje. Ponieważ żadna obietnica dana innej osobie nie będzie w stanie Ci mnie odebrać. Wtedy, kiedy wszystkim, czego pragnę, będziesz Ty.
Powiesz do mnie: dam Ci pustą autostradę, na której nie będzie nikogo poza nami. Autostradę, którą będziemy mogli przemierzać cały świat, całe nasze życie spędzając tam, gdzie słońce świeci najmocniej, w miejscach, gdzie wiatr jest tylko delikatnym powiewem, gdzie można odetchnąć świeżym powietrzem bez obawy uduszenia się toksycznymi oparami. Całe życie spędzając w miejscu, gdzie drogi nie mają żadnych nazw. Wtedy będę wiedział, że mam przy sobie skarb, który czyni mnie najbogatszym człowiekiem na tym świecie. Skarb, którego pożąda każdy człowiek, nawet ten opływający już w bogactwa. Warty o wiele więcej, niż warte są wszystkie bogactwa, jakie kiedykolwiek ludzie zdołali zebrać. A ja będę delektował się widokiem tego skarbu, będę tulił go do siebie najmocniej, jak tylko potrafię, będę dbał o to, by zawsze miał kolor złota, by nigdy nie pojawiła się na nim żadna rysa. Ponieważ tym skarbem, będziesz Ty.
Powiesz do mnie: dam Ci wody, gdy będziesz spragniony. Tą wodą będzie wielka rzeka, która nie wyschnie nawet wtedy, gdy dokoła nas będzie panować susza. Z tej rzeki oboje będziemy czerpać źródło wody, która będzie zasilać nasze uczucie, czyniąc je zawsze kwitnącym. Wiedząc, że jest to źródło niczym nie zatrute. Powiesz do mnie, że dasz mi schronienie w czasie sztormu. Przystań, do której zawsze będę mógł zawinąć mój okręt, pływający po niespokojnych morzach, wiedząc, że jest to miejsce bezpieczne, że czekasz tam na mnie Ty. Ja ową przystań zbuduję razem z Tobą i wiedz, że jeśli ty wypłyniesz na niespokojne morza, zawsze będę tam na Ciebie czekał. A jeśli nie będę widział na horyzoncie Twojego okrętu, wypłynę Ci na ratunek. Nie będę się bał wysokich fal ani porywistego wiatru. Wiem, że nic nie będzie mnie w stanie zatrzymać. Ponieważ wszystkim, czego pragnę, będziesz Ty.
Powiesz do mnie: chcę, aby nasza miłość była taką zawsze. A ja będę wiedział, że to nie są puste słowa, wypowiedziane tylko po to, by mnie uspokoić, zatrzymać na chwilę przy sobie. Będę wiedział, że pragniesz tego tak samo jak ja, i że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak było. Będę to wiedział, ponieważ za każdym ze słów w tym zdaniu będą kryły się czyny. Czyny, dzięki którym będę mógł powiedzieć, że Ci ufam i że nikt nie jest w stanie zatruć źródła tego zaufania. Wtedy powiem do Ciebie: "Ja też chcę Cię kochać zawsze. Zawsze w ten sam sposób.". Będziesz wiedziała, że nie są to puste słowa, że za każdym z nich stoją czyny. Wtedy oboje będziemy wiedzieć, że nawet pośród najczarniejszej nocy, będziemy przy sobie trwać, trzymając się za ręce po to, by się nie zgubić. A drogę będzie oświetlał nam pierścień z diamentem, który Tobie podarowałem. Bądź pewna, że wyprowadzi on nas z mroku w stronę światła, w stronę dnia, a nasze uczucie pozostanie niezachwiane, nienaruszone. Historie, które sobie opowiedzieliśmy, dalej pozostaną między nami. Pojedziemy autostradą w stronę otwartych terenów, korzystając cały czas z ożywczej mocy wody w wielkiej rzece, dotrzemy do przystani, gdzie będziemy oboje bezpieczni. Do przystani, której nie zmyją z powierzchni ziemi nawet najwyższe fale. Wtedy będę mógł Ci powiedzieć, że nie musisz się bać. Będę pewny, że Twoje uczucie zawsze pozostanie gorące. Tak, jak moje. Nie zmieni tego nic, żadna rzecz, żaden człowiek, żadna przeszłość. Żadne wcześniejsze wyznania i obietnice.
Ponieważ wszystkim, czego pragnę, będziesz Ty.
Popatrzę Ci prosto w Twoje oczy. Wypowiem bez słów zdania, których nie wypowiedziałem nigdy. A Ty je zrozumiesz, odpowiesz mi w ten sam sposób. Dokoła nas nie będzie niczego, wartego większej uwagi, niż my sami. Nic nie będzie zakłócać tej chwili. Dotknę Twojej dłoni, spleciemy nasze palce. Drugą dłonią dotknę Twojej twarzy, a Ty odpowiesz mi delikatnym pocałunkiem. Nie będziesz musiała zamykać oczu, żeby zatrzymać tą chwilę, bo ta chwila będzie trwała wieczność. Będzie się powtarzać ile razy tylko będziemy tego chcieli. Nie, nie zamknę swoich oczu, chcąc widzieć Ciebie cały czas. Nie będę musiał uciekać się do wyobraźni, ponieważ to wszystko, czego pragnę, będę miał przed sobą. Zbliżę swoją twarz do Twojej i poczuję delikatny powiew Twojego oddechu na swoim policzku. Pocałuję Cię delikatnie, a Ty odwzajemnisz ten pocałunek, czyniąc go gorącym, zawierającym w sobie wszystko to, co czujemy do siebie nawzajem. Moje dłonie zaczną wędrować wokół Twojej szyi, schodząc stopniowo niżej, tam, gdzie bije Twoje serce. Będę wyczuwał ten rytm wiedząc, że bije ono tylko dla mnie. Wezmę Twoją dłoń i przyłożę ją do miejsca, gdzie bije moje serce. Będziesz wiedziała, że dzieje się to naprawdę, że nie jest to tylko snem, będziesz mogła wyczuć rytm uderzeń mojego serca. Serca, bijącego dla Ciebie. Pocałuję Cię znowu, zostając na dłuższą chwilę w tym stanie. Twoje ręce zaczną wędrować po całym moim ciele. Zaczniesz się mnie uczyć, tak jak ja zacznę się uczyć Ciebie. Poznawać każdą część Twojego ciała, zapamiętując ją. A kiedy już oboje nauczymy się siebie nawzajem wystarczająco dobrze, nasze usta połączą się znowu, przytulę się do Ciebie. Oboje poczujemy żar, poczujemy nasze rozpalone ciała, które będą ogrzewać się nawzajem, wpadniemy oboje w rytm uderzeń naszych serc, w rytm drgań naszych ciał. Nie będziesz musiała zapamiętać tej chwili, bo ona również będzie powtarzać się w nieskończoność. Oboje nie będziemy musieli zaprzątać sobie tym głowy. Nie będzie istniało w tym momencie niż ważniejszego. Ponieważ wszystko, czego oboje zawsze pragnęliśmy, będzie się właśnie działo. Będziemy w tym uczestniczyć, powtarzać to bez końca. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi. Będziemy mogli powiedzieć, że zdobyliśmy bogactwa, o których nigdy nikomu się nie śniło. Będziemy mogli poczuć to, czego oboje szukaliśmy przez długi czas. Co zabierze nas oboje tam, gdzie nic innego się nie liczy. Gdzie nie ma tłumu, zdolnego stratować wszystko i wszystkich na swojej drodze. Gdzie wokół nas nie będzie niczego, wartego uwagi, poza nami. Poza dotykiem naszych dłoni i ciał, poza naszymi pocałunkami i oddechami. Poza szczerymi słowami, wypowiadanymi przez nas, szczerymi uśmiechami, poza żarem ogrzewającym naszą przystań. Przystań, która stanie się naszym domem.
A wszystkim, czego pragnę będziesz Ty. Wiem, że jesteś gdzieś tam, pośród tłumu. Bądź spokojna, nie pomylę się.
Inspiracja: U2 - "All I want is You"
Kazio Piwosz (T.F.) 2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Kazio Piwosz · dnia 13.03.2007 22:02 · Czytań: 538 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: