Koperta przez kolejny dzień leżała nietknięta na stoliku. Nie miałem odwagi jej otworzyć. A może po prostu nie chciałem? Nie będę się oszukiwać. Trzęsę gaciami, jak tylko zaczynam się zastanawiać, czym tym razem ojciec da mi w gębę. Może wyjawi mi, że jestem adoptowany? Nie zdziwiłbym się, bo nie wiem, jak taka bezduszna istota może być moim ojcem.
Ostatnia czwartkowa lekcja to WF. Nawet tutaj sport to zdrowie. Szkoda, że nie psychiczne. Chociaż niektórzy tu jeszcze wierzą w endorfiny. Wchodzę na tę ponurą salę, niechętnie pokazując moje blade ciało w pomiętym, sportowym stroju. Banda oszołomów stoi w nierównym rzędzie przed Panem Healfmanem i patrzy, jakbym to ja był tutaj dziwakiem. Dziewczyna, która w podkoszulce nie zakryje blizn na całym ciele. Chłopak, który musiał zdjąć rękawiczki i jego dłonie znów ociekają krwią, bo już skończyły mu się paznokcie do obgryzania. Kilka osób na głodzie narkotykowym, nikotynowym, alkoholowym. I wszyscy patrzą na mnie, bo jestem w stosunku do nich tak normalny, że aż dziwny. Ustawiłem się obok dziewczyny całej w tatuażach, która posłała mi tylko gniewne spojrzenie. Pierwsze trzydzieści minut to bieganie dookoła sali. Pan Healfman gapił się w smartfon, więc i tak mało kto biegał. Potem koszykówka. Niewiarygodne, że ta armia zombie potrafi się tak ruszać. Ktoś nawet kilka razy podskoczył. Wynik meczu? I tak nikt nie liczył. Każdy wychodzi z sali umęczony psychicznie, bo był zmuszony do częstego kontaktu fizycznego z innymi. Okrutne, naprawdę. A raczej żałosne.
Ludzie tutaj czują się wiecznymi ofiarami. Zawsze straszliwie cierpią i próbują szukać ucieczki w okaleczaniu własnego ciała i samobójstwie. Pokazują, że są tak mało warci. Nie podejmują walki. Nawet na boisku wyglądali, jakby obwiniali innych za swoją nieudaną akcję. ,,Bo to TY się na mnie patrzyłeś i przez to JA przegrałem". Ale w życiu, jak w grze, nie chodzi o to, żeby szukać winnego własnych upadków. Cała sztuka tkwi w tym, aby podnosić się za każdym razem, odegrać się i być dumnym, że to jeszcze nie ta chwila. Że jeszcze JA pokażę WAM, że umiem grać w życie.
Wróciłem do pokoju po całym dniu zajęć zmęczony w jeszcze większym stopniu niż zwykle. Ciągłe zamartwianie się listem od ojca zaczęło mi coraz bardziej ciążyć, szczególnie podczas lekcji. Nie powinienem się tego bać. W końcu po trzech latach mógłbym stawić czoło temu wszystkiemu. Pieprzę. Co będzie, to będzie. Otwieram kopertę. Rozwijam pożółkły papier. Wygląda, jakby przez długi czas czekał na wysłanie. Czytając, staram się jak najwięcej zrozumieć, mimo że w mojej głowie panuje chaos.
Synu,
Tak, wiem, bardzo długo się nie odzywałem. To był dla mnie bardzo ciężki czas...
Nie tylko dla ciebie.
... ale chcę, abyś wiedział, że często o Tobie myślę. To, co się wydarzyło, zaprzepaściło szansę na nasze normalne życie.
Bo bez kasy nie da się kochać i żyć jak rodzina — jasne.
Twoja matka nie chciałaby, abyśmy żyli tak, jakby nic nas nie łączyło. Jakbyśmy wcale nie byli rodziną. Chcesz czy nie, ja zawsze będę Twoim ojcem. Nigdy nie chciałem się z Tobą rozstawać, ale musiałem.
Chyba sobie kpisz, przecież ty mnie po prostu zostawiłeś! Nic nie musiałeś. Taka była twoja decyzja i to bez żadnego przymusu.
To nie było proste. Mam nadzieję, że nie jest Ci źle w nowej szkole.
Nowej? Cholera, chodzę tu trzy lata! Czy przez ten czas dla ciebie nie istniałem? W sumie... tak właśnie się czułem.
Twój wuj na pewno dobrze o Ciebie dba. Wiem, że to ja powinienem, ale... w każdym razie cieszę się, że dobrze sobie radzisz. Masz znajomych, dobre stopnie.
Znajomych zombie... spoko, sam się nim staję, ale dobrze, że wiesz, do jakiej szkoły mnie oddałeś. Jestem ciekawy, czy kiedykolwiek słyszałeś o tragediach, jakie wydarzyły się w tym psychiatryku.
Ja powoli wychodzę na prostą. Nie jest już tak źle. Nadal mieszkam w San Diego, ale wynająłem lepsze mieszkanie, a nie taką klitkę jak początkowo. Nawet staram się rozkręcić swój kolejny biznes. Na starcie zawsze jest trudno, ale odnowiłem kontakty ze starym przyjacielem. Mam nadzieję, a raczej jestem pewny, że z jego pomocą wyjdę z tego dołka.
,,Dołka” to bardzo delikatnie powiedziane. Użyłbym raczej słowa ,,bagno”, albo ,,krater”. I przepraszam bardzo, jakiego przyjaciela? Tego, który podczas twojego pobytu w szpitalu wyczyścił całe konto firmowe i pozbawił cię jakichkolwiek udziałów? Powodzenia z takim przyjacielem.
Niedługo kończysz szkołę. To na pewno będzie dla Ciebie wielki dzień.
Do niedawna ,,nowa szkoła”, a teraz już ją kończę? Postępowy tatuś.
Mam dla Ciebie niespodziankę. Postaram się... będę na zakończeniu roku. Przeprowadzisz się do mnie. Wrócimy do normalnego życia. Nie możesz się doczekać, prawda? Też się stęskniłem. Do zobaczenia.
TATA
Zamarłem. Przez większość listu przepełniała mnie złość i rozgoryczenie, ale ostatni akapit zatrzymał na moment pracę mojego serca. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić tego, o czym on pisał. Mój ojciec tutaj. Może jeszcze odbierze razem ze mną świadectwo?
Czy on chciał jednym listem zapchać dziurę we mnie, która pogłębiała się przez trzy lata? Żałosne. Jeszcze śmie wspominać matkę i nazywać się ojcem. Nie zamierzam zgrywać stęsknionego synka. Tak, nie mogę się doczekać... aż wygarnę mu wszystko, co o nim myślę. Chcę nareszcie powiedzieć mu prosto w twarz całą prawdę o tym, jakim człowiekiem się stał. Otrzyma ode mnie wszystkie okrutne słowa, na które zasłużył… za ten koszmar, który musiałem tutaj przeżyć.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt