Zosia i mała królewna - RobertSZ
Proza » Bajka » Zosia i mała królewna
A A A

W małym mieście, w jednym z osiedlowych domów mieszkała mała dziewczynka. Miała siedem lat i bardzo lubiła rysować. Była w pierwszej klasie i lubiła chodzić do szkoły, bo uczyła się tam wielu ciekawych rzeczy o świecie, a poza tym miała bardzo dużo kolegów i koleżanek. Jednak, jak u każdego z nas, czasami zdarzało się, że Zosia musiała zostać w domu. Tak właśnie było dzisiaj. Dziewczynka miała katar i kaszel, mama zmierzyła jej temperaturę i okazało się, że miała gorączkę. Chora Zosia była z mamusią u lekarza, a pan doktor wypisał receptę z lekarstwami i kazał jej zostać w domu przez parę dni. Dziewczynka źle się czuła, nie tylko z powodu dręczącej ją grypy, ale także dlatego, że nie mogła się spotkać z przyjaciółmi ze swojej klasy.

Zosia leżała w łóżeczku i strasznie się nudziła. Nie mogła wyjść na dwór, mama nie pozwalała nawet chodzić po pokoju, żeby dziewczynka szybciej wyzdrowiała. Grzecznie posłuchała swojej mamusi, ale czas jej się dłużył i dłużył… W końcu wpadła na pomysł, że weźmie do swojego łóżeczka blok rysunkowy i kredki. Spojrzała na pustą białą kartkę i myślała, co by tu narysować. Wreszcie mała rączka chwyciła kredkę i po chwili na białej kartce pojawiła się mała królewna, w pięknej różowej sukni balowej z bufiastymi rękawami i srebrnym diademem na długich jasnych blond włosach. Dziewczynka z kartki zamrugała oczami, trzepocząc długimi rzęsami i odezwała się do Zosi.

- Witaj, jestem królewna Jaśmina. A Ty jak masz na imię?

- Jestem Zosia – przedstawiła się grzecznie dziewczynka – mam siedem lat i chodzę do pierwszej klasy. Jak to się stało, że ze sobą rozmawiamy?

- Wszystko jest możliwe, jeśli tylko się tego bardzo chce- odparła z uśmiechem Jaśmina – Musisz mi pomóc Zosiu. Chciałabym wrócić do swojego domu.

- Nie bardzo wiem, jak mam Ci pomóc…

- Po prostu narysuj mój zamek – odpowiedziała mała królewna. I Zosia rysowała to, o czym opowiadała Jaśmina. Po pewnym czasie na kartce papieru był wielki czerwony zamek, który miał cztery wysokie wieże z kolorowymi oknami, wielkie otwarte wrota i most zwodzony nad głęboką fosą. Brama do miasta nigdy nie była zamykana, bo w królestwie Jaśminy zawsze panował pokój. Wszyscy bardzo się lubili i sobie pomagali, a raz w tygodniu król organizował wielki bal, na którym bawili się i tańczyli ludzie z całego królestwa. Królewna opowiadała, a dziewczynka z uwagą się jej przysłuchiwała.

- Teraz chciałabym zaprosić się do mojej komnaty – powiedziała Jaśmina. – Czy dalej chciałabyś ze mną rysować?

-Chętnie – odparła Zosia. I tak powstał kolejny rysunek, na którym widniała kolorowa komnata. Piękne jasnoniebieskie ściany ozdabiały malunki z wielobarwnymi kwiatami, a w małym okienku był witraż z różowych szkiełek. W swojej komnacie mała królewna miała wielkie wygodne łóżeczko, obok niego stała toaletka z wielkim lustrem, przy którym poukładane były różne szczotki do włosów, kokardy, a także perfumy i kosmetyki. Po drugiej stronie pomieszczenia była wielka garderoba z wieszakami, na których wisiało bardzo, bardzo dużo sukienek. Jaśmina chodziła po komnacie raz w jedną, raz w drugą stronę.

-Wiesz Zosiu, jestem odrobinkę zdenerwowana. Dziś mój tata, Wielki Król Edmund organizuje wielki bal z okazji urodzin mojej mamusi, Królowej Anny. Czy mogłabyś mi doradzić, jaką sukienkę mam ubrać?- Zosia pokiwała głową i królewna z rysunków przymierzała po kolei każdą ze swoich sukienek. Przymiarki trwały bardzo długo, ale w końcu dziewczynki wybrały najpiękniejszą kreację. Była ona koloru tak błękitnego niczym niebo w najpiękniejszy dzień lata, z nie kończącym się trenem przyozdobionym błyszczącymi diamentami mieniącymi się jak gwiazdy na niebie. Przepasana była atłasową wstążką w kolorze śnieżnobiałym, zakończona piękną ogromną kokardą na pleckach. Góra sukienki pokryta delikatną koronką, która dodawała całości iście królewskiego uroku.

Jaśmina zabrała Zosię na bal. Dziewczynka słuchała królewny i rysowała przepiękną salę balową. Duża hala z błękitnymi i różowymi zasłonami była wypełniona gośćmi po brzegi. Pełno było gustownie ubranych pań i elegancko ubranych panów. Z boku sali była mała scena, na której grała orkiestra. Muzycy mieli harfę, flecik i trąbkę, a obok nich stała dziewczynka, która śpiewała w takt muzyki. Na środku stał wielki podest z dużym tronem, na którym zasiadał Król Edmund, a po jego prawicy na pięknie ozdobionym złotym krześle siedziała jego żona, Królowa Anna. Królewna Jaśmina podbiegła radośnie do rodziców. W ręku trzymała małą szkatułkę w której schowany był prezent urodzinowy dla jej mamy.

- Witaj mamusiu- powiedziała dziewczynka z rysunku- w dniu twojego święta chciałabym powiedzieć, że bardzo Cię kocham i życzyć Ci wszystkiego najlepszego.

- Dziękuję, córeczko – odpowiedziała Królowa Anna – Wiesz, mam już wszystko co najlepsze. Mam rodzinę, którą kocham najbardziej na świecie. – Mama z córką mocno przytuliły się do siebie, a potem Jaśmina wręczyła prezent Królowej. W szkatułce nie było żadnych drogocennych klejnotów, nie było przepięknych naszyjników, ani żadnych innych kosztowności, którymi można by obdarzyć kogoś tak dostojnego, jak Królowa Anna. Była za to mała, własnoręcznie narysowana kartka z wielkim czerwonym sercem i napisem „Kocham Cię Mamo”. Jubilatka uśmiechnęła się i zwróciła się do swojej córeczki.

- To najpiękniejsza rzecz, jaką mogłaś mnie obdarować – bo najlepsze co można dać drugiej osobie, pochodzi prosto z serca.

Zosia też bardzo chciała złożyć życzenia królowej, niestety okazało się, że w całym królestwie nikt, oprócz Jaśminy, nie jest w stanie jej usłyszeć. Mimo to nie przeszkadzało jej to w obserwowaniu, co działo się na balu. Popłynęła cudowna muzyka i wszyscy zaczęli tańczyć. Dziesiątki kolorowych sukien wirowało w tańcu niczym łąka pełna kwiatów poruszana przez wiatr. Od tak pięknego widoku trudno oderwać wzrok. Dlatego też dziewczynka nawet nie zauważyła, jak mała królewna zniknęła jej z oczu. Dopiero po kilku chwilach zorientowała się, że Jaśminy nie ma w sali balowej. Próbowała ją znaleźć, rozglądała się uważnie, ale małej królewny nigdzie nie było. Nagle usłyszała cichy szept z kartki, na której wcześniej narysowała komnatę dziewczynki.

- Zosiu… Zosiu..

- Jestem Jaśmino, co się stało? Dlaczego nie jesteś na balu?

- Stało się coś strasznego… Dawno, dawno temu w naszym królestwie żył czarownik Gustaw. Był on bliskim przyjacielem mojego taty. Jednak Gustaw knuł za plecami króla, chcąc pozbawić go korony i zasiąść na jego tronie. Tatuś nie wierzył, że jego przyjaciel naprawdę chce pozbawić go władzy, dopóki nie przekonał się na własnej skórze. W trakcie jednej z naszych rodzinnych kolacji Król wzniósł toast za nasze szczęście i za przyjaźń. Okazało się, że zły czarodziej wlał do kielicha taty eliksir, który miał go zamienić we wronę. Szczęśliwym trafem losu tatko okazał szacunek przyjacielowi, dając mu napić się z najcenniejszego naczynia w całym królestwie. Gustaw już po pierwszym łyku zamienił się w paskudnego kraczącego ptaka i uciekł przez okno królewskiej jadalni. Wszyscy myśleliśmy, że już nigdy nie wróci, jednak się pomyliliśmy…

- Chcesz przez to powiedzieć, że zły czarodziej jest na balu?

- Tak… Chce mnie porwać! Wie że tatuś odda wszystko, żebym była bezpieczna. I tego właśnie chce Gustaw. Chce zamienić mnie za władzę nad całym królestwem… Muszę się szybko ukryć! – szepnęła mała królewna i schowała się za wieszakami z sukienkami. Po chwili do komnaty wszedł wysoki mężczyzna w czarnej, aksamitnej pelerynie.

- Gdzie jesteś dziewczynko? To ja, wujek Gustaw. Nie bój się, wyjdź z ukrycia i zaprowadź mnie do rodziców…

Zły czarodziej nawoływał i rozglądał się. Jednak jego cierpliwość szybko się skończyła i zaczął energicznie przewracać meble w pomieszczeniu. W końcu znalazł Jaśminę. Chwycił ją mocno za ramię.

- Mam cię – warknął złowieszczo – teraz Twój ojciec zrobi wszystko żeby Cię odzyskać! Zrzeknie się tronu, a wtedy ja jego zamknę w klatce razem z Tobą! Już zawsze będę panował nad królestwem!- pod okno zaleciała magiczna kareta, do której wepchnął królewnę, a potem wsiadł sam.

- Zosiu pomóż! -krzyknęła ostatkiem sił dziewczynka z rysunków. Gustaw rozejrzał się, nie wiedząc do kogo zwróciła się jego ofiara. Nikogo jednak nie dostrzegł, bo przecież dziewczynka była tylko widzialna i słyszalna dla Jaśminy. Mężczyzna machnął ręką i wsiadł do karety, która odleciała daleko w niebo.

- Ale, co mam robić? – zapytała Zosia – nie wiem, jak mogę Ci pomóc?

- Dorysuj zakończenie…- usłyszała odpowiedź z bardzo daleka, bo latający pojazd złego czarownika był coraz dalej i dalej od zamku, stając się coraz mniejszym punkcikiem na rysunkowym niebie.

Biedna Zosia nie wiedziała co począć. Bardzo się bała o swoją przyjaciółkę, ale nie mogła wymyśleć, co mogłaby zrobić, żeby ją uratować. Przecież tak naprawdę nie wiedziała, dokąd zabrał ją Gustaw. Zerknęła na rysunek z salą balową. Wszyscy nadal się bawili, tańczyli i śmiali się wesoło. Tylko królowa Anna siedziała na swoim miejscu i rozglądała się coraz bardziej niespokojnie, najprawdopodobniej w poszukiwaniu swojej córeczki. Nagle Zosia wpadła na pomysł. Niedaleko krzesła mamy swojej przyjaciółki narysowała kartkę, na której napisała, że Jaśmina została porwana przez złego czarownika. Królowa bardzo szybko zauważyła karteczkę, podniosła ją niezwłocznie i przeczytała wiadomość. Jej twarz pobladła ze strachu. Natychmiast pobiegła do swojego męża i pokazała mu znalezioną kartkę. Muzykanci przestali grać, a na sali zrobił się popłoch.

- Moi drodzy przyjaciele – zaczął Król Edmund- wraz z moją żoną, Anną chcielibyśmy prosić o pomoc. Nasza mała córeczka Jaśmina została porwana przez złego czarownika Gustawa i musimy ją odnaleźć. Nie możemy dopuścić, by ten nikczemny osobnik ją skrzywdził.

Wszyscy uczestnicy przyjęcia, oraz pozostali mieszkańcy królestwa zaangażowali się w poszukiwania. Szukano w zamku, wokół wspaniałej twierdzy, w sali balowej, w komnacie królewny. Jednak nigdzie jej nie znaleziono. Król i królowa siedzieli w największej sali i opłakiwali tęsknotę za córeczką i strach, że Jaśminie coś się stało. Nikt nie wiedział gdzie jest i nikt nie potrafił jej pomóc.

Dziewczynka nie wiedziała, jak inaczej może pomóc małej królewnie i jej rodzicom. Wtem do jej pokoju ktoś zapukał. To mamusia wróciła z pracy. Widząc zatroskaną buzię Zosi, zapytała o powód złego samopoczucia. Mała dziewczynka opowiedziała mamie o swojej przyjaciółce, o wspaniałym balu i o porwaniu Jaśminy.

- Nie wiem co mam robić, mamusiu. Muszę jej pomóc, ale zrobiłam chyba wszystko co w mojej mocy.

- Kochanie, nie możesz się poddawać. Zrób po prostu to, o co prosiła cię Twoja przyjaciółka. Dorysuj zakończenie.

- Ale ja nie potrafię mamo, nie wiem co mam narysować, bo Jaśmina nie zdążyła mi o tym opowiedzieć.

- Może uda nam się wspólnie coś wymyśleć – odparła mama Zosi. Razem zabrały się do rysowania.

Na kartce pojawił się gęsty, stary las z wielkimi drzewami. Ich gałęzie wyglądały jak wielkie ręce potworów. Na końcu był pagórek, na którym stało stare, zniszczone zamczysko. Budynek był cały szary i odpadło z niego wiele cegieł. Był dziurawy, w dodatku miał zepsuty dach. To z całą pewnością był dom Gustawa, bo przy drzwiach wejściowych stała jego kareta, ta sama, którą odleciał wraz z porwaną dziewczynką. Jednak wszystko było jeszcze zbyt daleko, żeby pomóc uwięzionej dziewczynce. Zosia wzięła drugą kartkę i namalowała wnętrze komnaty czarownika. W środku też było szaro i brzydko. Po prawej stronie stały kociołek i stół. W kociołku bulgotało coś zielonego, a obok, na stole leżała stara, postrzępiona księga czarów. Z drugiej strony pomieszczenia stała złota klatka, w której na małym łóżeczku spała Jaśmina, a obok niej na krzesełku siedział jak stróż zły czarownik. Zosia rozglądała się po komnacie, żeby znaleźć sposób na uratowanie swojej przyjaciółki. Nie znalazła klucza do klatki, więc nie wiedziała, jak wydostać z niej królewnę. Przeraziła się, kiedy przeczytała, co było napisane na otwartej stronie księgi czarów: „Jak zmienić człowieka w żabę”. Domyśliła się, że w kotle gotuje się eliksir, który miał to uczynić. Jej dopiero co poznana koleżanka mogła już na zawsze stać się zieloną żabą.

- Obudź się Jaśmino! – zawołała Zosia, jednak królewna smacznie spała i w ogóle nie reagowała na słowa swojej przyjaciółki. Dziewczynka myślała i myślała co zrobić. Narysowała pięć much wokół Gustawa. Owady zaczęły latać wokół nosa mężczyzny, a ten energicznie się odganiał. W końcu jednak wyczarował sobie łapkę na muchy, a małe żyjątka odleciały w popłochu, nie chcąc zginąć z ręki czarownika.

Mała Zosia jednak się nie poddawała.

- Narysuję mysz mamusiu – powiedziała – może Gustaw się jej przestraszy?

- Świetny pomysł córeczko, ja bardzo bym się przestraszyła- odparła mama Zosi i pocałowała ją w czoło – Idę zrobić obiadek, a Ty uratuj Jaśminę.

Dziewczynka zastanawiała się, czy jej mamusia też widziała i słyszała to, co ona. W tej chwili jednak to nie było najistotniejsze, bo musiała ratować swoją przyjaciółkę z poważnych kłopotów. Zosia narysowała dużą szarą mysz. Zwierzątko zaczęło biegać po pokoju Gustawa. Ten jednak ani odrobinkę się nie przeląkł. Chwycił mysz za ogon i podszedł do kotła. Wyciągnął chochlę z zielonym płynem i oblał nim zwierze. Mała istotka zmieniła się w żabę i uciekła w podskokach z rysunku. Biedna Zosia naprawdę zaczęła tracić nadzieję. Tyle prób, tyle pomysłów, a i tak nic z tego…

Zły czarownik cały czas siedział na swoim krześle i bawił się zniszczoną czarodziejską różdżką, obracając ją w palcach. Śmiał się przy tym złowieszczo pod nosem i pomrukiwał co jakiś czas:

- Jeszcze trochę, już niedługo i Król Edmund mnie popamięta. Najpierw córeczka, a potem on z żoneczką. Wszystkich zaczaruję i sam zdobędę władzę nad całym królestwem.

Wtem dziewczynce wpadł do głowy jeszcze jeden pomysł. Narysowała podmuch wiatru, który uderzył w stare, zniszczone zamczysko Gustawa. Mury były dziurawe, więc wiatr bez problemu dostał się do środka. Pod wpływem tego podmuchu przewróciła się duża szafa w rogu jego komnaty, która następnie uderzyła o kociołek z zieloną bulgocącą mazią. Kocioł poturlał się po pomieszczeniu i z jego wnętrza wszystko wylało się na podłogę. Zaskoczony czarownik zerwał się z krzesła i ruszył w stronę poruszającego się po komnacie kociołka. Zosia chciała zatrzymać złego osobnika i przypomniały jej się samochodziki młodszego kuzyna Maćka, na których kiedyś poślizgnął się wujek i złamał sobie rękę. Szybko narysowała dwa malutkie autka i czekała na rozwój wydarzeń. Gustaw stanął nogą na jednym z nich, przerażony przejechał pół swojego pokoju machając rękoma, potem zrobił trzy obroty i wpadł w zieloną kałużę. Coś trzasnęło kilka razy, pojawił się dym i trochę iskier, a po krótkiej chwili zamiast złego czarownika po drewnianej podłodze skakała mała zielona żaba. Była to chyba raczej najbrzydsza na świecie ropucha. Pryszczata, zezowata i kulawa. Gdy skakała, zawsze uciekała lekko w lewą stronę, jakby miała jedną nogę nieco krótszą. Zosia uśmiechnęła się.

- Jesteś taki brzydki, że nikt nigdy nie będzie chciał Cię pocałować – powiedziała na głos – dzięki temu już na pewno na zawsze zostaniesz zamieniony w żabę. Przytrafiło Ci się to, co chciałeś zrobić drugiej osobie. Dostałeś karę i już nigdy nikogo nie skrzywdzisz.

Teraz dziewczynka musiała jeszcze uwolnić małą królewnę z klatki. Nie miała niestety klucza i musiała znaleźć jakieś inne wyjście z tej sytuacji. Nie bardzo wiedziała, co ma narysować, żeby klatka zniknęła.

Ale przecież kiedy ma się przed sobą kartkę, a w ręku kredki, wszystko jest możliwe. Więc Zosia chwyciła w dłoń czarną kredkę i dorysowała złotej klatce śmigło jak w helikopterze. Śmigło zaczęło się kręcić, najpierw powoli, potem coraz szybciej i szybciej, aż kręciło się na tyle szybko, że klatka zaczęła unosić się nad ziemią. Po krótkiej chwili wylądowała z drugiej strony komnaty czarownika, a śmigło stanęło. Mała królewna została uwolniona, jednak nadal spała.

- Jaśmino, zbudź się- zawołała Zosia – jesteś już wolna!

Mimo nawoływań jej rysunkowa przyjaciółka nadal spała. Dziewczynka pomyślała sobie, że zawsze kiedy budzi się rano, czuje zapach cieplutkiego kakao przygotowanego przez mamusię. Narysowała więc mały stoliczek koło łóżeczka królewny, a na nim kubek pysznego kakao. Zapach z kubeczka sprawił, że Jaśmina otworzyła oczy. Usiadła na łóżeczku i rozejrzała się wokół. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła swoją przyjaciółkę.

Dziewczynka opowiadała o tym, jak Gustaw zamienił się w żabę i jak klatka poleciała na drugi koniec pomieszczenia, a mała królewna spokojnie piła kakao. Kiedy wypiła już cały kubeczek, wyszła z zamku i wsiadła w karetę, którą specjalnie dla niej narysowała Zosia, by mogła bezpiecznie wrócić do zamku.

Po krótkim czasie obie dotarły do zamku. To, co tam zastały bardzo ich zaskoczyło. Jakimś cudem czarownikowi udało się pozamieniać w żaby całe królestwo, zanim sam stał się paskudną ropuchą.

- I co ja mam teraz zrobić? – Jaśmina usiadła na ziemi i zaczęła płakać. - Zły Gustaw pozamieniał wszystkich, całe królestwo… Zostałam całkiem sama…

- Masz przecież mnie – odpowiedziała Zosia- razem coś wymyślimy.

- Ale przecież nie damy rady wszystkich odczarować…

- Mam pomysł Jaśmino – odparła dziewczynka- musimy tylko wrócić do zamku Gustawa.

W komnacie wszystko było porozrzucane przez wiatr, jednak udało im się znaleźć tą starą, poniszczoną księgę zaklęć. Mała księżniczka zaczęła wertować strony i szukać odpowiedniej strony. Było ”jak zmienić człowieka w prosię”, „jak zmienić kolor”, jak wyczarować potwora”… W końcu znalazły zaklęcie odwracające przemianę w żabę. Ustawiły z powrotem kociołek i przygotowały eliksir. Potem Zosia narysowała konewkę i przelały do niej całą zawartość kociołka. Mała królewna wzleciała swoją karetą nad królestwo i wysoko, spod samych chmur przechyliła konewkę, jakby chciała podlać wszystkie kwiaty w kraju. Kropelki spadały wszędzie i po chwili wszyscy znów wrócili do swojej postaci.

Rysowana dziewczynka znów wróciła do swoich rodziców. Znów zorganizowano przepiękny bal z muzyką, występami i sztucznymi ogniami. Okazało się jednak, że nie wszystko skończyło się tak dobrze jak byśmy chcieli, bo nagle pojawił się zły Gustaw.

- Co ty tu robisz?- krzyknął Król Edmund

- Przyszedłem żeby zająć Twoje miejsce przyjacielu – odparł czarownik – Porwałem nawet twoją córkę, ale jakimś cudem udało jej się uciec i zamienić mnie w żabę. Kiedy wiedziałem że wraca do domu z czarem odwracającym, ukryłem się w jej karecie i wróciłem wraz z nią. I właśnie w tej chwili to królestwo stanie się moje!

Gustaw sięgnął do kieszeni, ale nie znalazł tego, czego chciał. Rozejrzał się. Jego różdżka wypadła mu na końcu pomieszczenia. Ruszył w jej stronę, ale Zosia szybko narysowała małego pieska, który chwycił ją w zęby jak patyk i uciekł.

- Straż! Zabierzcie go do celi! – krzyknął Król. Dwóch rycerzy w pięknych, lśniących zbrojach wyprowadziło nieproszonego gościa z sali balowej.

Wszystko się dobrze skończyło. Bal trwał nadal. Król Edmund tańczył raz z żoną Anną, a raz z córką Jaśminą. Zły Gustaw już na zawsze został w celi, codziennie obierając ziemniaki na obiad dla całego królestwa. Cóż, jeśli ma się złe zamiary, trzeba liczyć się z nieprzyjemnymi konsekwencjami.

Zosia odłożyła kredki i spojrzała na swój ostatni rysunek, przedstawiający wypełnioną po brzegi, kolorową salę balową i uśmiechnęła się. Wszyscy wspaniale się bawili. Z daleka zobaczyła Jaśminę, która pomachała do niej przyjacielsko. Szybko podbiegła bliżej i szeroko uśmiechając się do niej, przesłała jej całusa.

- Dziękuję za wszystko- krzyknęła – do zobaczenia wkrótce.

- Było mi bardzo miło cię poznać. Na pewno niedługo się spotkamy.

Rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju dziewczynki weszła mama z gotowym obiadem.

- I jak tam kochanie? Udało ci się uratować małą królewnę?

- Tak, mamusiu – odparła i opowiedziała o tym jak czarownik zamienił się w żabę, o tym jak kakao obudziło Jaśminę, o konewce z eliksirem odczarowującym i wielu, wielu innych wydarzeniach i przygodach, które dziewczynka przeżyła wraz ze swoją nowo poznaną, rysunkową przyjaciółką.

Mama Zosi wzięła do ręki jej rysunki, uśmiechnęła się i przytuliła ją do siebie.

- Widzisz Zosiu. Czasami to, co wydaje nam się takie proste, zwyczajne może zmienić się w naprawdę fantastyczną przygodę. Nasza wyobraźnia, kiedy tylko odpowiednio jej użyjemy, może stworzyć niesamowite rzeczy i zdziałać prawdziwe cuda.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
RobertSZ · dnia 20.05.2020 10:00 · Czytań: 616 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
wiosna dnia 20.05.2020 23:20
Fajna bajeczka.:) Narrator chyba też ma niewiele lat:)
Jednak uważam, że tekst warto dopracować.
Cytat:
miesz­ka­ła mała dziew­czyn­ka. Miała sie­dem lat i bar­dzo lu­bi­ła ry­so­wać. Była w pierw­szej kla­sie i lu­bi­ła cho­dzić do szko­ły, bo uczy­ła się tam wielu cie­ka­wych rze­czy o świe­cie, a poza tym miała

Myślę, że wystarczy dziewczynka bez mała* Zwróć uwagę na powtórki blisko siebie.
Cytat:
Dziew­czyn­ka miała katar i ka­szel, mama zmie­rzy­ła jej tem­pe­ra­tu­rę i oka­za­ło się, że miała go­rącz­kę

Tu też powtórki. Zmierzyła jej temperaturę i miała gorączkę* trochę dziwnie brzmi. Może po prostu... miała katar, kaszel, a także wysoką temperaturę*
Cytat:
Chora Zosia była z ma­mu­sią u le­ka­rza, a pan dok­tor wy­pi­sał re­cep­tę z le­kar­stwa­mi i kazał jej zo­stać w domu przez parę dni.

Cytat:
Chora Zosia była z ma­mu­sią u le­ka­rza, a pan dok­tor wy­pi­sał re­cep­tę z le­kar­stwa­mi i kazał jej zo­stać w domu przez parę dni.

Czy mamusia z Zosią?:)
Cytat:
- Teraz chcia­ła­bym za­pro­sić się do mojej kom­na­ty – po­wie­dzia­ła Ja­śmi­na.

cię*
Cytat:
wiel­kie wy­god­ne łó­żecz­ko, obok niego stała to­a­let­ka z wiel­kim

Cytat:
wiel­ka gar­de­ro­ba

Cytat:
Wiel­ki Król Ed­mund or­ga­ni­zu­je wiel­ki bal

nadmiar wielkich*
Cytat:
z nie koń­czą­cym się tre­nem

niekończącymi*
Cytat:
Góra su­kien­ki po­kry­ta de­li­kat­ną ko­ron­ką, która do­da­wa­ła ca­ło­ści iście kró­lew­skie­go uroku.

Chociaż nadużywasz słowa była* w tym zdaniu by się przydało albo napisać, że... Górę sukienki pokrywała delikatna koronka, która...
Cytat:
Pełno było gu­stow­nie ubra­nych pań i ele­ganc­ko ubra­nych panów.

moze wystarczy eleganckich panów?
Cytat:
Mu­zy­cy mieli harfę, fle­cik i trąb­kę, a obok nich stała dziew­czyn­ka, która śpie­wa­ła w takt mu­zy­ki

napisałabym że grali na*
Cytat:
u­bi­lat­ka uśmiech­nę­ła się i zwró­ci­ła się do swo­jej có­recz­ki.

dwa się* w jednym zdaniu. Później też masz takie powtórki.
Cytat:
wy­my­śleć

wymyślić*
Cytat:
opła­ki­wa­li tę­sk­no­tę za có­recz­ką i strach

czy można opłakiwać tęsknotę?

Pozdrawiam:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
Jacek Londyn
12/04/2024 13:25
Dzień dobry, Apolonio. Podzielam opinię Darcona –… »
Darcon
11/04/2024 19:05
Hej, Apolonio. Fragment, który opublikowałaś jest dobrze… »
gitesik
10/04/2024 18:38
przeczytać tego wiersza i pozostawić bez komentarza. Bardzo… »
gitesik
10/04/2024 18:32
Trochę ironiczny wydźwięk ma ten tekst, jak na mój gust to… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty