Kaziu Pająk, znany w niektórych kręgach jako „Magnes” (zbierał złom), właśnie kończył sprzątanie piwnicy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie drobny szczegół... to była jego piąta wysprzątana piwnica, a właściciela żadnej nawet na oczy nie widział. Gdyby ktoś zauważył naszego bohatera, nie poznałby w nim Kazimierza Pająka, ponieważ twarz zakrywała mu maska.
W worku, który zawsze zabierał na takie nocne zwiedzanie, lądowało właśnie wiele cudzego dobra: słoiki z konfiturami, kiszonymi ogórkami, grzyby marynowane, a nawet dwie butelki wódki do smaku. Jako wybitny znawca zabrał kilka starych kłódek, odważniki do wagi szalkowej, kombinerki i kilo gwoździ luzem. Worek zrobił się już bardzo ciężki i pan Kaziu uznał, że pora wracać do domu na kolację. Kiedy opuszczał ostatnią piwnicę, coś przykuło jego uwagę. Na półce w równym rządku stały mocno zakurzone i poplamione książki i to nie byle jakie: Dzieła Wszystkie Tomasza Karolaka i Piotra Adamczyka w dwóch tomach, książka kucharska: Dieta Kwaśniewskiego dla konserwatystów, a także: Akupunktura – tajemnice medycyny chińskiej. Na takie traktowanie literatury nie mógł się zgodzić. Przejrzał na szybko podręcznik medycyny, po chwili władował tomy do worka i mocno obciążony wyszedł na klatkę schodową.
Było ciemno. Większość lokatorów musiała już spać w swoich łóżkach (a mniejszość Bóg jeden wie, co robiła w cudzych), także bez strachu, lecz ostrożnie kroczył korytarzem w kierunku wyjścia na ulicę. Worek był naprawdę ciężki. W środku stukały słoiki, w których wesoło pływały kiszone ogórki. Przy każdym kroku chrzęściły i brzęczały metale kolorowe. Do tego luzem wrzucone gwoździe zaczęły wbijać się mężczyźnie w plecy.
- Po co była mi ta dieta Kwaśniewskiego… - biadał pan Kazimierz czerwony z wysiłku.
Stękał pod ciężarem a w masce naprawdę trudno mu się oddychało. Zatrzymał się przed wyjściem i odstawił worek najciszej jak potrafił. Wyjrzał na zewnątrz. Jego samochód stał po drugiej stronie ulicy i pan Pająk zaczął żałować, że nie zaparkował bliżej bramy. Na zewnątrz była ciemna noc i żywego ducha. Zdobył się więc na ostatni wysiłek, wrzucił ciężki ładunek na plecy i jęknął, gdy poczuł ukłucie. Z dwoma gwoździami w plecach ruszył przez ulicę. Czujny jak ważka przekradał się do samochodu. Już prawie... - pomyślał zadowolony z udanej akcji.
- Dobry wieczór! A co pan tam tak dźwiga? - rozległo się za jego plecami.
- Słucham? - zdołał tylko powiedzieć pan Pająk i w następnej sekundzie zdębiał. Przed nim stał policjant.
- A przepraszam, aspirant Kowalski, Komenda Rejonowa! - zmitygował się mundurowy. - Co pan robi?
Pan Kazimierz próbował coś skłamać, ale był tak przestraszony, że słowa nie mógł wydobyć i tylko sapał pod workiem pełnym trefnego towaru. Policjant spojrzał uważnie na zamaskowanego mężczyznę i pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Maska w nocy? No, no... to bardzo dobrze o panu świadczy. Rzadko się spotyka, żeby ktoś tak trzymał się przepisów!
- Staram się... dawać przykład. - wydukał zaskoczony cywil.
- To naprawdę praworządna postawa.
- Nie każdy myśli w ten sposób - szczerze odpowiedział pan Pająk, starając się zasłonić sobą olbrzymi worek.
- Niestety! - zakrzyknął policjant ze współczuciem. - No już, pomogę panu załadować rzeczy do auta. - Gdy szarpnął za ładunek dalej przewieszony przez plecy mężczyzny, worek przytwierdzony dwoma gwoździami, oderwał się z trudem, na co Kaziu zareagował zdławionym rykiem.
- Dlaczego ma pan coś wbite w łopatkę? - zdziwił się stróż prawa patrząc na dwa gwoździe, które wystawały z pleców pana Kazimierza.
- Akupunktura. Jestem wielbicielem medycyny chińskiej. Wie pan, oni już poradzili sobie z epidemią.
Zakochany Złodziej 28.04.2020
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt