Szkołą ostatnio poruszyło nowe, zaskakujące wydarzenie. To coś, co nigdy się u nas nie zdarzało. A konkretnie chodzi mi o zabójstwo. Tutaj nikt nikogo nie musi zabijać. W końcu każdy zabija się sam. Dlatego właśnie było tak wielkie poruszenie wśród uczniów, a nawet wśród nauczycieli. Szanowne grono pedagogiczne już przyzwyczaiło się do uczniów zabijających samych siebie, ale wieść o zamordowaniu któregoś z nich poruszyła ich dogłębnie. Najwyraźniej był to dla nich aż taki szok, że wszyscy postanowili zebrać się pod miejscem zbrodni. Intrygujące, że pod pokojem samobójcy bywała tylko woźna i szkolny pedagog z personelu tej wyjątkowej placówki.
O szóstej trzydzieści rano, wybudzając znaczącą liczbę uczniów ze snu, pod szkołę podjechał ambulans i policja. Ci, którzy już nie spali, zostali obudzeni kilka minut wcześniej piskliwym krzykiem jednej z uczennic. W pokoju 18 została zamordowana siedemnastoletnia dziewczyna. Typowa szara myszka. Nie wyróżniała się z tłumu i nie mam pojęcia, komu mogła zawinić. Nigdy nie wchodziła innym w drogę. Myślę, że niektórzy mogli nawet przeoczyć fakt jej istnienia. Była dziewczyną filigranową o dużych, oliwkowych oczach. Miała blond loczki, nieco dłuższe niż do ramion. Nie musiałem pytać, a zawsze wiedziałem, że takie włosy musiały sprawiać dużo problemów w ich pielęgnacji. Wyglądała zawsze na zadbaną i porządną dziewczynę. Była bardzo miła, ale najwidoczniej i ona miała swoje tajemnice. Została zadźgana nożem, a sprawca pozostał anonimowy. Jak to możliwe? Też się zastanawiam. Monitoring, dyżury nocne? Zostawił za sobą tylko otwarte okno i związaną, zakrwawioną dziewczynę. Jej koleżanka, która spała w pokoju obok, przyszła do niej rano, bo ta spóźniała się już na umówione spotkanie pod jedną z sal lekcyjnych. Wtedy zobaczyła ją leżącą na łóżku. Uwięzioną w nieumiejętnych, ale mocno zaciśniętych węzłach, zakneblowaną, rozebraną i całą we krwi. Dziewczyna, która ją znalazła, zaczęła drzeć się wniebogłosy, jakby nigdy trupa nie widziała. Rozumiem, że było to coś nowego ze względu na to, co zaszło tej nocy w tamtym pokoju, ale trup to trup. Jej reakcja była zdecydowanie wyolbrzymiona. Jednak plusem jej wielorybiego wycia było to, że nikt nie zaspał na lekcje, a wszyscy sami zbiegli się pod jej pokojem, zanim jeszcze wiadomość obiegła szkołę ustami plotkarzy. Kiedy wynoszono zmasakrowaną dziewczynę na noszach, spod czarnej folii widać było tylko jej włosy, które nie były już blond. Były krwistoczerwone. W drodze do karetki na szkolnym korytarz powstała strużka krwi, która skapywała z jej włosów. Takie wydarzenie zyskało nad wyraz dużą sławę w naszej szkole. Nie tylko wśród uczniów i nauczycieli, ale nawet, o zgrozo, u pań na stołówce. Mówiono głównie o tym, że to ZABÓJSTWO, a nie SAMOBÓJSTWO, ale także o ilości krwi, jaką straciła. Najbardziej znanym samobójcom z naszej szkoły nie udało się tak spektakularnie zginąć. Dziewczyna była chora na hemofilię. To dużo wyjaśnia.
Doprowadzenie jej pokoju do ładu i umycie podłóg w całej szkole wymagało dużo pracy i czasu. Ludzie bezmyślnie wchodzili w czerwone kałuże i butami roznosili krew po wszystkich korytarzach. W sumie nie jestem pewien, czy to złośliwość, czy po prostu ludzka głupota. Dopiero po pięciu lekcjach panie sprzątaczki prawie pozbyły się wszystkich śladów z podłogi, ale krwista ścieżka była jeszcze widoczna na chodniku przed szkołą. One naprawdę muszą być wdzięczne uczniom, którzy wybiorą role wisielca albo amatora leków i alkoholu. Po takich przynajmniej nie ma nic do sprzątania. Te kobiety, które pracują tutaj nieprzerwanie od kilku lat, muszą mieć już wypracowaną odporność na widok i zapach krwi. Wiele razy przychodzi im zostawać sam na sam z zakrwawionym pokojem i zawsze cierpliwie wykonują swoje obowiązki. Większość z nich odchodzi po kilku miesiącach albo nawet tygodniach, ale są też takie ,,nasze kochane panie woźne”, które nie opuszczają nas nawet po najbardziej krwawych masakrach (myślę, że po tym dniu przynajmniej trzy odejdą z pracy). Najstarsza z nich — pani Camilla — już kilka razy otwarcie mówiła uczniom na korytarzach, aby nie cięli się na łóżkach, bo krew nie schodzi z prześcieradeł. Mimo jej bezpośredniego nastawienia, stanowczości i podeszłego wieku, była najbardziej lubianą pracownicą tej szkoły. Cieszyła się naprawdę dużym uznaniem wśród większości uczniów i miała większy autorytet niż wszyscy nauczyciele razem wzięci. Kiedy pani Camilla powie ,,Podnieś ten papierek” to nie masz wyboru. Po prostu idziesz i go podnosisz. Bez dyskusji. Mimo że już dawno przekroczyła próg sześćdziesiątki, to pozwala niektórym uczniom mówić na siebie Camm. Jeśli ktoś faktycznie ją tak nazywa, to znaczy, że musi to być prawdziwa szycha wśród uczniów. Nie jakiś tam przerośnięty osiłek. Chodzi mi o osobę z dobrze rozwiniętym mózgiem, kulturą i odpowiednim zasobem słownictwa. Ja chyba zbyt rzadko wchodzę w interakcję z ludźmi w tej szkole, więc nie jestem jeszcze na takim poziomie, aby mówić na nią Camm. W sumie nawet z nią nie rozmawiam, ale ona czasami mówi do mnie. Obok ich kantorka jest ławka schowana pod schodami, gdzie często czytam książki. Zdarza się, że zapyta mnie, co przyniosłem z biblioteki tym razem albo ponarzeka na zachowanie wynaturzonych uczniów. Zawsze odpowiadam zdawkowo i nie można tego jeszcze nazwać rozmową, ale mam wrażenie, że właśnie za to chyba mnie lubi. Mimo że zazwyczaj jest nawet sympatyczna, to nie sądzę jednak, aby dziś Camm była chętna do rozmowy.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt