Stanęłam w drzwiach sklepu i popatrzyłam w górę. Nad sobą zobaczyłam tylko wyblakłe, jasnoniebieskie prześcieradło nieba, na którym leniwie odpoczywały nieliczne chmury. Może się uda. Podniosłam torbę z zakupami i przebiegłam w stronę ulicy Kopernika. Musi się udać. Miałam już dość tego ciągłego Ukrywania. Wciąż nie umiałam rozpoznać, kto jest kim. Jednak największy niepokój wywoływały u mnie drony. W każdym momencie mogłam zostać Namierzona. Dlatego znów spojrzałam w górę. Wyglądało na to, że teren nie jest Zagrożony. Przeszłam w dół ulicy i schowałam się w bramie naprzeciw swojego domu. Oprócz mnie, stali w niej jeszcze inni: Kobieta z ratlerkiem na smyczy i Chłopak z rowerem. Wszyscy patrzyli w niebo. Bali się pewnie tak samo, jak ja.
Odkąd wdrożono szczepionkę na koronowirusa, jej przeciwników przybywało. Na początku byli to ci sami antyszczepionkowcy, którzy od lat nie szczepili swoich dzieci, z obawy o wywołanie u nich, objawów autyzmu. Później dołączyli do nich ci, którzy mieli Przeczucie. Już wtedy pojawiały się głosy, że zaszczepieni na COVID-19 zaczynają zachowywać się Dziwnie. Powoływano się na dowody, zawarte w bazie VEARS, stanowiącej system raportowania o Nop-ach, czyli niepożądanych odczynach poszczepiennych. Wszystko to znalazło potwierdzenie, kiedy z FBI przeciekły informacje o kradzieży i fałszowaniu wyników badań prowadzonych przez instytucje zajmujące się produkcją szczepionek. Hakerzy zdobyli własność intelektualną i badania dotyczące szczepionek, a kradzież tych danych pozwoliła na wprowadzenie zmian w ich składzie. To pozwoliło wyjaśnić, dlaczego szczepionka na COVID-19, wprowadzona przez koncerny farmaceutyczne i uznana przez rządy za obowiązkową dla wszystkich obywateli, wyzwala Dziwne Dolegliwości. Ci, którym udało się do tej pory uniknąć szczepienia, żyli w ciągłym lęku.
– Wolne! – zawołał Chłopak z rowerem. Wskoczył na siodełko i przemknął w kierunku bloku.
Kobieta podniosła ratlerka i popędziła w stronę klatki schodowej. Pomknęłam za nią. Siatka z zakupami wypadła mi z rąk a jej zawartość znalazła się na ulicy. Jabłka potoczyły się w kierunku krawężnika, kefir i mleko rozlały się po jezdni długą białą smugą. Zatrzymałam się z zamiarem podniesienia tego, co zostało.
– Pani pozwoli. – Ktoś złapał mnie mocno za ramię. Wiedziałam, co jest grane. Zostałam Namierzona. Serce biło mi gwałtownie, w głowie miałam pustkę.
Nagle zza rogu ulicy zaczęli nadchodzić kolejni, otaczając mnie dokoła. Wiedziałam, że nie dam rady pokonać ich siłą. Musiałam wymyślić jakiś Podstęp.
– Proszę mnie puścić, muszę nakarmić dziecko – poprosiłam. Zostało w domu samo. Czeka na mnie. Nakarmię je i wrócę tu razem z nim.
Mężczyźni popatrzyli po sobie. Uścisk nieco zelżał. Wiedziałam, że musi się udać.
– Dobrze – zgodził się Trzymający. – Ma pani dwadzieścia minut. Czekamy przed klatką schodową. Jeżeli nie pojawi się pani do tego czasu, będziemy zmuszeni wyciągnąć panią siłą.
Byłam uratowana. Wbiegłam na piętro, do swojego mieszkania. Wyjrzałam przez balkon, po drugiej stronie bloku. Na dole już czekał na mnie pełen ludzi bus. Dojrzałam w nim Jubilera i Panią z ratlerkiem. Chłopak od roweru stał przed maską i nerwowo palił papierosa.
Szybko spakowałam plecak i wgramoliłam się na zjeżdżalnię, łączącą mój balkon z busem. Zadarłam spódnicę i szuuuus – pomknęłam na dół. Po chwili wszyscy wyruszyliśmy w Drogę.
***
Mieszkamy teraz na pięknej, zielonej Wyspie, otoczonej wodami Pacyfiku. Powoli każdy z nas urządza tu swoje małe gniazdko. Budujemy szałasy, zajadamy się pysznymi, tropikalnymi owocami. Czas płynie tu wolniej i czujemy się jak na niekończących się wakacjach. Zaczęliśmy zwracać uwagę na drobne rzeczy. Na śpiew ptaków, kolory kwiatów i motylich skrzydeł. A przede wszystkim udało nam się zachować Wolność.
Staram się codziennie robić obchód Wyspy, przyglądam się bujnej, soczystej, tropikalnej roślinności i egzotycznym zwierzętom, wystawiam twarz do słońca. Pływam w ciepłych i słonych wodach oceanu. Czasem po prostu siadam na jego brzegu i patrzę w przestrzeń przejrzystej, lazurowej wody. Myślę wtedy, że jeżeli kiedykolwiek istniał jakiś dobry Bóg, to jego działania zaczęły się tu i skończyły.
Chłopak od roweru tu na wyspie zamiast jazdy trenuje bieganie. Codziennie wstaje równo ze świtem i biega po białym piasku plaży. Biega nieśpiesznie, boso, czasami rozchlapując podpływającą mu pod nogi wodę.
Panią z ratlerkiem spotykam często podczas moich obchodów wyspy. Kilka razy rozmawiałam z nią i wiem już, że ratlerek to Suka. Kobieta okazała się bardzo miła i umówiłyśmy się nawet na wspólne opalanie na plaży. Dowiedziałam się, że dawniej pracowała w szmateksie. Brakuje jej pracy. Tu, na wyspie, ma zamiar zająć się sprzedażą, wyplatanych z włókna palmowego kapeluszy i biżuterii z muszli i drewna. Mam nadzieję, że jej się to uda.
Kiedyś, podczas codziennego obchodu spotkałam Tatę. Na początku byłam zdziwiona.
– Przecież dziesięć lat temu umarłeś. Co tutaj robisz? – zapytałam.
A potem wydało mi się to zupełnie Obojętne. Podbiegłam do niego i wtuliłam twarz w jego ramię, ukrywając łzy.
***
– Niesamowita historia. – Uśmiechnąłeś się. – Skąd znalazła się pod twoim balkonem ta zjeżdżalnia? I ta wyspa – zupełny odlot.
– We śnie wszystko jest możliwe. – Mrugnęłam do ciebie. – Swoją drogą można by na jego podstawie napisać książkę science fiction.
– Mam nadzieję, że kiedyś to zrobisz.
Moją odpowiedź zagłuszył dźwięk budzika.
Otworzyłam oczy.
Była szósta.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt