Więc jednak, Helenko. Nie, nie będę się już nad Tobą pastwił, chełpiąc się własną spostrzegawczością.
Może wystarczyłoby w ostatnim zdaniu:
Cytat:
Kobieta patrzyła na nią z wyrzutem.
Chociaż brakuje mi pomysłu zawarcia duchowej głębi i wieloznaczności.
Helena Dulska napisała:
Sama się nad tym zastanawiam jak to się mogło stać i widzę jedno rozwiązanie: kobieta odwracając się widziała przeszłość.
Więc może na koniec dorzucić (przy pominięciu "w lusterku"
: "Przez resztę, życia patrząc w lustrzane (lepiej "lusterkowe"
odbicie widziała tę twarz".
Ech, moja propozycja jakaś toporna(?).
Gratuluję sukcesu w konkursie. Widocznie jurorzy i komentatorzy powyżej potrafili oceniać bardziej górnolotnie, nie jak ja, z perspektywy mocno czepiającego się ziemi odnóżami insekta.
No dobra, niech będzie ocena celująca. Szkoda, że w PP nie zainstalowano złoconych obramowań
.
Pozdrawiam i ściskam. Kaz
PS Też zasnąłem raz za kierownicą. To był mój jedyny wypadek. Wracałem z Anglii i przedtem wdrapałem się na górę w Dover, żeby zwiedzić bardzo dla mnie ciekawe muzeum wojskowe.
Potem na promie do Calais wypiłem 2 piwa. Senność zaczęła mnie łapać przed Berlinem. Dlatego na Tankszteli kupiłem dużą kawę. Szybko wlałem w siebie i... prysnęło w niebyt zmęczenie. Jechałem jak wszyscy ok. 130/140 km. na godzinę. Gdzieś przed Cottbus ocknął mnie huk. Odbiłem się od barierki autostrady. Audica zawirowała na szczęście nie koziołkując i przywaliła w barierkę, tym razem po prawej stronie pasów jezdni. Uratował mnie refleks prujących za mną kierowców. Niemcy są dobrymi szoferami. Nic mi się nie stało, ale porozbijany wrak auta sprzedałem za 1/15 poprzedniej wartości. Doszedł jeszcze mandat 400 euraków za spowodowanie zagrożenia.
Po co o tym piszę? Choćby po to, by przestrzec koleżanki i kolegów z PP. Kawa jest ZDRADLIWA! Szybko pobudza, a potem potęguje senność. Teraz jak dalej jeżdżę, to owszem, popijam kawę, ale małymi łyczkami i w odstępach czasowych. Najwyżej jak się skończy, to kupuję na stacji paliw następną.