Czterdziestka po ciemku - MariaWeronika
Proza » Inne » Czterdziestka po ciemku
A A A
Od autora: Z pozdrowieniem dla wszystkich fanów nurkowania:-)

Ja i Rafał siedzimy obok siebie na ławce łódki. Sierpniowe słońce praży, podnosząc temperaturę naszych ciał ubranych w zamknięte szczelnie suche skafandry i kaptury do niebezpiecznie wysokiego poziomu.
Każde z nas w skupieniu sprawdza swój sprzęt; automaty oddechowe, podpięcie i ułożenie węży, sprawność latarek oraz kamizelki wypornościowej. Na koniec zakładamy suche rękawice, płetwy i plujemy w maski, by za moment wypłukać je wodą z jeziora i założyć na twarz.
Wszystkie te czynności wykonujemy automatycznie, żartując z Romkiem, który steruje łódką wprost na bojkę z wymalowaną czarną farbą liczbą czterdzieści.
Po chwili radosna ekscytacja musi ustąpić miejsca koncentracji. Siedzimy na przeciwległych burtach łódki, tyłem do tafli wody. Na sygnał Romka, jednocześnie, pompujemy do pełna worki wypornościowe, przytrzymujemy dłonią maski i automaty i nakrywamy się płetwami pozwalając, by grawitacja przeniosła nas w chłodne objęcia jeziora. 
Wynurzamy się i dotykając zwiniętą w pięść dłonią czubków głowy dajemy Romkowi znać, że wszystko jest w porządku; może odpływać.
Zostajemy sami na środku jeziora. Podpływamy blisko siebie mając na wyciągnięcie ręki kołyszący się na wodzie biały, plastikowy kanister z podwiązaną od spodu liną.
Jeszcze raz płuczemy i zakładamy maski, uśmiechamy się do siebie i w tej samej chwili dajemy sygnał do zanurzenia.
Zostawiamy nad głową lustro wody, a wraz z nim cały świat wraz z jego problemami, hałasem i pstrokatością.
Zanurzamy się powoli do głębokości pięciu metrów i tam na moment zawisamy. Kolejny raz kontrolujemy ilość powietrza w butlach i zerkamy na wskazania zamocowanych na nadgarstkach komputerów nurkowych.
Przez taflę wody przedzierają się do nas ostatnie, miękko rozproszone promienie słońca, jakby chciały pożegnać nas, zanim znikniemy w czeluściach jeziora. Przyjemnie jest wiedzieć, że wyjdą nam na powitanie, gdy będziemy wracać spragnieni światła i ciepła. Wokół nas tańczą zawieszone w zielonkawej wodzie drobinki roślin. Rozbiegają się na wysokości puszki automatu zaniepokojone wylatującymi z niego bąblami powietrza. Woda jest wciąż przyjemnie ciepła; pod koniec upalnego lata ma pod powierzchnią około dwudziestu stopni.
Upewniwszy się, że wszystko działa tak, jak powinno ustawiamy się po przeciwnych stronach naprężonej, niebiesko - żółtej liny opustowej. Wisimy przez krótką chwilę w idealnej poziomej pozycji. Patrzymy sobie w oczy przez szybki masek i w tym spojrzeniu jest całe nasze wzajemne zaufanie i miłość. Wiemy, że za chwilę będziemy dzielić ze sobą, wszystko to, co oboje kochamy w nurkowaniu.
Zmrużone w uśmiechu oczy i nieznaczne kiwnięcie głową to nasz sygnał do dalszego zanurzenia. Niczym w lustrzanym odbiciu, oboje podnosimy lewe dłonie, by wypuścić z worka wypornościowego trochę powietrza. Zaczynamy opadać wzdłuż liny. Teraz nasze gesty nabierają nieubłaganej systematyczności.
W uszach czuję narastające ciśnienie. Zaciskam palcami nos, by delikatna błona bębenkowa wróciła na chwilę do swojego naturalnego kształtu.
Wraz ze zwiększającą się głębokością coraz mocniej czuję odciskający się na moim ciele każdy element skafandra; najmniejsze załamanie sztywnego materiału wprasowuje się w moją skórę, pochłaniając łapczywie kurczące się zapasy powietrza. Krótkie naciśnięcie przycisku dodawczego na piersi sprawia, że żelazny ucisk na moment odpuszcza. Znów mogę swobodnie oddychać.
Wykorzystuję tę chwilę by podnieść rękę z inflatorem i naciskając przycisk dodać trochę powietrza do umieszczonego na plecach worka wypornościowego. Nie muszę patrzeć na komputer, by wyczuć, że trzeba zmniejszyć tempo zanurzania. 
Promienie słoneczne już dawno przestały nas doganiać. Teraz otacza nas półmrok, jakbyśmy wchodzili wieczorem w głąb coraz gęstszego lasu. 
Wraz z głębokością dziewięciu metrów przekroczyliśmy także niewidzialną granicę oddzielającą przyjemny chłód, przynoszący ulgę rozgrzanemu ciału, od zimnej wody od temperaturze czterech stopni. Kłujące igiełki wbijają się w nieosłonięte kapturem i maską policzki oraz zaciśnięte na ustniku automatu wargi.
Powtarzając regularnie, bez przerwy sekwencję ruchów: zaciśnięcie nosa, dopuszczenie powietrza do skafandra a potem naciśnięcie przycisku inflatora, wciąż patrzymy sobie z Rafałem prosto w oczy. Około dwudziestego metra, gdy dookoła nas zapada całkowita ciemność, skupione, wpatrzone we mnie oczy męża są jedynym przejawem obecności drugiej żywej istoty; są w tej chwili ośrodkiem mojego życia i odczuwania. Wiem, że Rafał wpatrując się w moje źrenice szuka nieustannie potwierdzenia, że dobrze się czuję i sam bez słów mówi mi, że u niego też wszystko ok.
Od dawna nie potrzebujemy znaków, by rozumieć się pod wodą. Teraz też, wyczuwając perfekcyjnie swoje intencje, postanawiamy nie zapalać latarek.
Podświetlam na moment ekran komputera i jego wskazanie potwierdza moje przypuszczenia – trzydzieści pięć metrów.
Moje myśli spowalniają, a ciało ogarnia błogie rozluźnienie. Przenikliwe zimno, które jeszcze kilka metrów temu dawało mi się we znaki, przestaje mi przeszkadzać.
Jest mi dobrze. Otula mnie zimny, czarny spokój.
Koncentruję się tylko na oczach Rafała i swoim oddechu, a jedyny docierający do mojej świadomości dźwięk to ciche bulgotanie wydychanego powietrza.
Czterdzieści metrów. Odruchowo mnożę w myślach trzy razy cztery, żeby sprawdzić, jak sprawnie pracuje mój mózg. Wiem, że rozpuszczający się w mojej krwi azot jest, jak każdy narkotyk, równie zwodniczy co zabójczy. Błogostan i rozluźnienie, przy odrobinie stresu, może w ciągu sekundy zamienić się w groźną dla życia panikę. 
Osiągamy głębokość czterdziestu metrów i włączamy na chwilę latarki, by w porę wyhamować, zanim w padniemy w zalegający na dnie jeziora muł.
Spoglądamy na swoje manometry i komputery i uśmiechamy się do siebie lekko zamroczonymi azotem oczami. Pora wracać, choć tak bardzo chciałoby się zostać...
 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
MariaWeronika · dnia 09.09.2020 15:59 · Czytań: 530 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Dobra Cobra dnia 10.09.2020 14:08
Piękna instrukcja nurkowania. Szkoda, że nie wypłynął do nich jakiś rekin, potwór z siedmioma głowami albo chociaż złota rybka. Pozostaje więc tylko instrukcja nurkowania w czasie kończącego się lata...

Ukłony,

DoCo

PS Nurkowanie jest także groźne i wielu nurków ginie w ciemnych i mokrych odmętach wodnych, o czym Autorka jakoś nas nie ostrzega! może jest w zmowie z wodnikiem szuwarkiem lub topielicami.
MariaWeronika dnia 10.09.2020 14:32
Dzięki za zajrzenie DoCo,
Kolorki i rybki w nurkowaniu są moim zdaniem zdecydowanie przereklamowane. Autorka zdecydowanie lubi w nurkowaniu jak ciemno, zimno i do domu daleko, więc może sama ma coś z topielicy:-)
Pozdrawiam
Helena Dulska dnia 12.09.2020 13:07
Witaj Mario W. :)
Wow, jak dla mnie zbyt silne emocje, nigdy nie zrozumiem do końca ludzi, narażających się dobrowolnie na takie ryzyko. Ja jednak wolę bezpiecznie stąpać po ziemi. Choć podziwiam.

Piękna historia o miłości, bo jest tu i wzajemne zaufanie i wspólna pasja i emocje. Wszystko opisane sprawnie, gładko i z polotem. Jest prawie jak akt miłosny: te pełna zaufania spojrzenia, zsynchronizowane ruchy ciał, uczucie spełnienia po osiągnięciu wymarzonej głębokości...
Przynajmniej ja to tak odczułam, nie wiem czy taki był Twój zamysł.
Przeczytałam z dużą ciekawością, podziwiając sprawne pióro :)

Pozdrawiam serdecznie, Hela
MariaWeronika dnia 12.09.2020 17:39
Dzięki za przeczytanie i miłe słowa Helu, tak właśnie podczas tego nurkowaniabyło i cieszę się, że udało mi się to oddać w tekście.
Pozdrawiam z Wetliny
JOLA S. dnia 13.09.2020 09:50
Witam, Mario,

pasja, miłość, jest pomysł - ogólnie pięknie.

Tekst jest ciekawy przynajmniej dla mnie, lądowego zwierzęcia, które najchętniej obcuje z wodą, stojąc na brzegu lub robiąc za balast.
Jest tak skonstruowany, że trudno o ciąg dalszy. Założeniu trudno odmówić ambicji, gładko się czyta, ale wszystko jest rozsmarowane cienką warstwą na dużej powierzchni, dając trochę za mało smaku w każdym kęsie. Może przydałby się jakiś dramat, awantura, chociaż maleńka, coś, co zmroziłoby krew w żyłach, wywołało w czytelniku miłosne dreszcze. Psychologiczne uwarunkowania bohaterów są, owszem, ale podane w papierowy sposób, że nie sposób się nimi przejąć.

Pozdrawiam serdecznie i do następnego

JOLA S.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:58
Najnowszy:wrodinam