Magnethion 12/16 - Carvedilol
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Magnethion 12/16
A A A
Od autora: Baśń dla młodzieży

  Gdy słońce schylało się ku linii horyzontu, dostrzegali już wyraźnie pojedyncze drzewa i zieleń traw.
  Zmęczeni dotarli w końcu w chłodniejszą okolicę, a gdy Mans usłyszał rżenie koni, usiadł pod drzewem i krzyknął:
– Tamtimie, tutaj jesteśmy!
  I rzeczywiście po chwili Tamtim stanął przed obliczem Pana Dwóch Wagaronów. Po krótkim przedstawieniu Vanita i Mans zajęli się jedzeniem. Młodzieniec, pomimo głodu, jadł wolno i bez apetytu, rozważając w myślach to, co niedługo przyjdzie mu uczynić. Księżniczka zaś spożywała szybko, ukryta po drugiej stronie pnia, aby nikt nie ujrzał jej twarzy.
  Jako że byli strudzeni, a noc zapadała ciemna, położyli się spać. Rankiem po śniadaniu Vanita oddaliła się, aby dokonać skromnej toalety, a w tym czasie Mans omówił z Tamtimem plan działania. Również pucułowatemu chłopcu nie spodobało się wydzieranie szkiełka siłą. Co prawda przystał na to i niechętnie, ale zgodził się zostać towarzyszem księżniczki w dalszej podróży.
  Kiedy Vanita zbliżyła się do Mansa, Tamtim, jak było umówione, stanął za nią i czekał na sygnał. Najpierw mieli spróbować ostatni raz po dobroci.
  Zanim jednak Pan Dwóch Wagaronów otworzył usta, Vanita uprzedziła go. Zrzuciła chustę z głowy.
– Spójrz – powiedziała z uśmiechem. – Zniknęło.
  Na młodzieńca spoglądało rumiane, nieco pucułowate oblicze księżniczki. Długie rzęsy falowały zalotnie, a białe równe ząbki zalśniły w promieniach słońca. Nie dostrzegł jednak żadnej sinej plamy.
– Jak obiecałam, kiedy ujrzysz moją twarz, zdobędziesz nagrodę. – Wyciągnęła z sakiewki szkiełko. Jedź, ratuj swoje królestwo.
  Mans nie mógł uwierzyć w tak szczęśliwy obrót sprawy. Podziękował gorąco, ofiarował usługi Tamtima i żegnając się z pozostałą dwójką, wskoczył na konia.
– Tamtimie, kieruj się w stronę bramy przy Nieprzepastnym Morzu. Jeśli na skale przy niebieskim pasie zobaczysz wyżłobiony krzyżyk, to znaczy, że udałem się do Groty Mędrców, jeśli nie, to szukaj mnie nad morzem. Żegnajcie.
  Vanita patrzyła tęsknym wzrokiem za młodzieńcem. Szkoda, że Mans nie będzie jednym z kandydatów. Ale co tam, najważniejsze, że wróciła jej uroda! Szkiełko oddała, bo lubiła tragiczne i wzruszające historie, a opowieść Mansa spodobała się jej. Poza tym niedługo będzie w domu, więc jakoś się obędzie bez zwierciadła. Zrobi niesamowite wrażenie, opowiadając, jak iście królewskim gestem pomogła księciu Luthienowi w trudnej i ważnej misji.
– Ejże, długo mam czekać?! – warknęła na Tamtima. – Pomóżże, kmiotku dosiąść wierzchowca księżniczce!
  Tamtim onieśmielony, ale i nieco zdumiony, nie zdążył się nawet zirytować. Dopiero kiedy uświadomił sobie, że tylko Vanita będzie podróżować wierzchem, poczuł ukłucie w sercu. Nie był przyzwyczajony do traktowania z góry. W Magnethionie ludzie nie dzielili się na stany według pochodzenia, z wyjątkiem królewskiej linii. Ale czasów panowania Luthienów nie mógł pamiętać. W opowieściach jawili się jednak zgoła inaczej niż świeżo poznana księżniczka.
  Mans w tym czasie popędzał własnego wierzchowca, obok zaś biegł juczny koń. W głowie również myśli tłoczyły mu się pędem. Radość wypełniała mu duszę. Nie musiał używać siły, chociaż i tak miał wyrzuty sumienia za mało szlachetne potraktowanie Vanity. Doprowadziło to wprawdzie do uleczenia, ale jakiś niesmak pozostał. Ach, jakże żałował, że nie może porozmawiać z Wagaronami. Chciałby rozwiać wątpliwości, które z jego czynów były dobre, a kiedy postąpił haniebnie. I czy czyniąc coś niegodziwego w słusznej sprawie, umniejszało to wagi złego czynu? Do czego można się posunąć, walcząc o siebie, do czego walcząc za całe królestwo? Gdzie przebiega granica?
  Wspomniał Sepala, do tej pory miał wrażenie, że w jakiś sposób jednak przyczynił się do jego śmierci, w sprawie Hirudyny również zaryzykował. Gdyby się omylił, utraciłby fragment lusterka albo znacznie opóźniłby jego uzyskanie. Z drugiej strony jego decyzja mogła na zawsze pozostawić młodą kobietę zakutą w żelazne więzienie. A czy postępek z Vanitą nie był zbyt śmiały i okrutny? Gdyby słońce nie pomogło na cerę, wyszedłby na zwykłego chama i tym bardziej musiałby siłą wydzierać swój skarb. Ech... Co by na to powiedziało jego zewnętrzne sumienie, a nawet dwa? Musi dokładnie dopytać Alvina i Zendiona, gdy się już z nimi zobaczy. Czy w przeszłości też zaczęło się od drobnych złych uczynków? I powoli kiełkowała w nim buta i żądza władzy? Czy teraz też idzie w kierunku zła?
  Mans bardzo chciał odkupić własny postępek sprzed wieku, chciał być prawym i dzielnym człowiekiem. Takim, na którym można polegać, który nie zawiedzie i będzie stanowił oparcie i pewność dla innych. Dlaczego wcześniej zszedł z drogi dobra? Czy to Magnethion stanowił ochronę przed złem? Czy gdy opuścił rodzinne ziemie i zetknął się ze światem, to zewnętrzny świat zmienił jego duszę? Nie pamiętał nic, całą jego przeszłość stanowiły trzy mgliste wizje.
  Żywił nadzieję, że dostał szansę na drugie życie, a znając błędy popełnione w poprzednim, nie powtórzy ich obecnie. Nie pragnął władzy, brzydził się przemocą i traktowaniem innych z góry. Dlatego nawet zerwanie chusty z głowy Vanity budziło w nim wyrzuty sumienia.
  Kiedy odjechał już spory kawałek i był pewny, że nikt go nie zobaczy, zatrzymał wierzchowca, zeskoczył miękko na trawę i wydobył kolejny element zwierciadła. Spojrzał na własne odbicie i odniósł wrażenie, że błękitne pasy stały się znacznie bledsze. Z drżeniem rąk umieścił nowo zdobyty fragment we właściwym miejscu.
 
  …Z oparów mgły wyłoniła się dobrze znana grota. Nad ciałem Dantona stała Lilien. Spłoszona rozglądała się dookoła, jakby szukając drogi ucieczki. Głuche odgłosy dochodziły z zewnątrz. Grota nie miała widocznego wyjścia. Jedyne stanowił fragment skały oznaczony niebieskim pasem, magiczne przejście dla wybranych. Ale zapewne to za nim na zewnątrz czaiło się zło.
 Młoda kobieta dopadła do ściany i obchodziła jaskinię, jednak gdy zatoczyła pełne koło, nie znalazła alternatywy. W pewnym momencie przystanęła, jakby zdając sobie z czegoś sprawę.
– On tu nie może wejść – wyszeptała. – Tu mnie nie skrzywdzi.
  Delikatny uśmiech pojawił się na pięknej bladej twarzyczce. Rozpacz zniknęła, pojawiła się zmarszczka nad czołem, wskazująca na skupienie i rozważanie jakiejś myśli.
– Ależ jestem głupia. – Plasnęła otwartą dłonią w czoło. – Przecież przyjechałam tu w ważnym celu. Najpierw obowiązek, potem będę się martwić.
  Podeszła do stołu i podobnie jak wcześniej bracia, zaczęła przyglądać się pięciu tronom. Z namaszczeniem podchodziła do każdego, gładząc kunsztowne ornamenty. Najdłużej zatrzymała się przy czwartym. Lilie to były jej ukochane kwiaty. Po chwili zadumy zreflektowała się i skierowała się ku ostatniemu siedzisku. Ojciec od dzieciństwa wpajał całej trójce rodzeństwa ciążące na rodzie powinności. Dobrze wiedziała, że to ten jedyny tron, z którego wolno im skorzystać, zasiadał na nim Zaklinacz Przyrody.
  Sprężystym ruchem wskoczyła na niego i powoli ułożyła ręce na oparciach, zakończonych głowami orłów. Nad jej głową rozpościerały skrzydła dwa kolejne ptaki, a boczne części usiane były stokrotkami. Kiedy przylgnęła do tego tajemniczego miejsca, nastąpił błysk i pojawiła się niebieska mglista poświata. Ciało dziewczyny wygięło się w łuk, gałki oczne uciekły do góry, a z ust popłynęły nieco przerażające gardłowe dźwięki. Trwało to dłuższą chwilę, po której nagle aura zniknęła, a ciało gwałtownie opadło.
Przez moment głowa Lilien zwisała bezwładnie, ale kiedy ją delikatnie uniosła, nieśmiały uśmiech przyozdobił jej lico.
– Zrobiłam to! – Wykrzyknęła, zeskakując i rozciągając ramiona w geście radości i tryumfu. – Magnethion znowu będzie chroniony. Udało się! – W tym momencie jej wzrok powędrował na podłoże, gdzie spoczywało ciało brata.
  Uśmiech zgasł momentalnie. Podbiegła do Dantona, kucając przy nim i ponownie zbierając części lusterka. Usiadła, zamknęła oczy i dłuższą chwilę siedziała w skupieniu, mamrocząc od czasu do czasu:
– Musi być jakiś sposób… Muszę coś wymyślić… Czuję, że mam jeszcze w sobie moc…
  Nagle otworzyła oczy i spojrzała w stronę niebieskiego pasa na skalnej ścianie.
– Kiedyś będę musiała wyjść. On mnie pochwyci, nie ucieknę, ale… – Chlipnęła. – Zanim to nastąpi, uczynię co w mojej mocy, aby pomóc Luthienom i Magnethionowi.
  Wstała i skierowała się w stronę stołu. W pewnym momencie zatrzymała się jednak gwałtownie. Odwróciła głowę i skierowała oczy ku podłożu, a potem ponownie ku górze, jakby lustrując kogoś wzrokiem. Wykonała gest powitania, wyszeptała parę słów i miało się wrażenie, jakby przez chwilę z kimś rozmawiała, lecz Mans nikogo nie dostrzegał, jedynie, jakby powietrze było delikatnie gęstsze w owym miejscu.
  Lilien kiwnęła głową i podeszła do stołu. Ułożyła małe dłonie na blacie stołu, zamknęła oczy i mocno zacisnęła powieki, marszcząc brwi. Przez dłuższą chwilę stała tak, wypowiadając tkwiące w jej głowie zaklęcia. Powoli wokół jej głowy zaczynała pojawiać się żółtawa tym razem poświata niczym świetlna aureola.
  Trwała to bardzo długo, a kiedy w końcu otworzyła oczy i oderwała dłonie, osunęła się bezwładnie na ziemię. Mgła zgęstniała, a kiedy znowu pokazała się postać Lilien, stała już przy ścianie, badając dłońmi jej powierzchnię i posuwając się krok za krokiem.
– To musi być gdzieś tutaj, wizja nie mogła kłamać. – Zatrzymała się. – Dziękuję wam, Mędrcy, za ostatnie cenne wskazówki.
  Wypowiedziała parę niezrozumiałych gardłowych dźwięków i nagle fragment ściany wysunął się niczym skalna szufladka. Kobieta uchwyciła za rogi i wysunęła magiczną skrytkę. Z wnętrza wyciągnęła długi zwój papirusu, po czym zamknęła ściankę.
  Wróciła do stołu i rozwinęła rulon. Przez chwilę wodziła po nim palcami, miejscami to oddalając kciuk i palec wskazujący, to je zbliżając na szorstkiej materii.
– Fascynujące. – Oczy lśniły jej w podnieceniu. – Niesamowite, to się przyda.
  Wróciła po lusterko, po czym z namysłem ułożyła pięć fragmentów w różnych miejscach papirusu. Zamknęła ponownie oczy, wystawiając dłonie i znowu popłynęły magiczne słowa. Zielona poświata skryła rozłożony rulon, a kiedy się rozwiała, zniknęły także szkiełka.
– Pierwsza część planu wykonana. – Odwróciła się i powróciła do miejsca, gdzie rozmawiała z niewidzialną istotą.
  Wyciągnęła ręce i teraz wyraźniej było widać, że powietrze jakby mocniej skłębiło się w owym miejscu, ukazały się nawet jakby kontury wysokiej ludzkiej postaci. Lilien wypowiedziała parę zaklęć i podeszła do ciała Dantona, uklękła, pocałowała go w czoło, a następnie położyła na nim dłoń.
– Kochany braciszku, zrobiłam, co mogłam, aby chronić nas przed złem. To najlepsze wyjście, jakie przyszło mi do głowy. Trymon żyje i wiele jeszcze może uczynić. Ja tą resztką mocy będę wspierać nasz ród, nasze królestwo. Pewnie niedługo zginę, więc pozostaje mi zrobić ostatnią dobrą rzecz.
  Docisnęła dłoń na błękitnym pasie Dantona.
– Myślę, że pochwaliłbyś moją decyzję, niestety nie przekonam się już o tym. Kocham cię braciszku, kocham cię Dantonie.
Zamilkła na chwilę, po czym z jej ust popłynęły gardłowe dźwięki, a błękitna poświata spłynęła na czoło brata. Dźwięki powoli cichły, a mgła gęstniała, zabierając rozgrywającą się scenę sprzed oczu Mansa…

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Carvedilol · dnia 09.10.2020 13:04 · Czytań: 260 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
viktoria12
03/12/2023 18:02
Zajefajny wierszyk. »
mike17
01/12/2023 16:30
... było nas trzech, w każdym z nas inna krew... Świetny… »
Marek Adam Grabowski
01/12/2023 15:57
Dobrze napisane opowiadanie. UFO to nie muszą być kosmici -… »
valeria
30/11/2023 22:59
Dziękuję, czytam, a byłam zajęta:) »
valeria
30/11/2023 22:58
Dziękuję:) »
dach64
28/11/2023 16:55
Bardzo słuszny wiersz. Niezwykle istotny i prawdziwy.… »
Marian
28/11/2023 08:25
Marku, dziękuję za odwiedziny. »
gaga26111
27/11/2023 17:56
Dziękuję:) za opinie i czas poświęcony na komentarze.… »
Lilah
26/11/2023 20:13
Bardzo dziękuję, ajw. Moje strofki mają trochę inne metrum… »
ajw
26/11/2023 19:47
Przepiękne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie, Lilah :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Wiolinie - piękna interpretacja :) »
ajw
26/11/2023 19:45
Niby nic, a jednak dzieje się w tym wierszu pomiędzy… »
mike17
26/11/2023 17:54
A ty liż mnie, to taka piękna gra :) Sztuka lizania to nie… »
Yaro
26/11/2023 14:12
Pozdrawiam:) »
Yaro
26/11/2023 14:11
Nie wiem czy celowy rozjazd światów , taki obraz się… »
ShoutBox
  • Berele
  • 28/11/2023 08:40
  • Poranek; dźwięk budzika, odcisk brudnej ręki na ścianie, szum czajnika, strumień wody do kubka, silnik samochodu dostawczego za oknem; wciśnięcie klawisza w starym radio.
  • mike17
  • 14/11/2023 20:43
  • Sweet dreams, my love :)
  • Jaaga
  • 14/11/2023 12:23
  • Dzień dobry, zapraszam na herbatkę.
  • mike17
  • 13/11/2023 14:45
  • Dzień doberek całej literackiej społeczności :)
  • aleksander81
  • 13/11/2023 09:16
  • I dzień dobry w poniedziałek, do piątku już niedaleko ;)
  • mike17
  • 12/11/2023 14:02
  • Wesoły pozdrowczyk ślę dla wszystkich :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty