- Nic nie powiem! - Wrzasnęła mała dziewczynka, ubrana koniecznie w dwa, obwiązane kokardkami kuce i kusą sukieneczkę z prasowanym marszczeniem do kolan. Na nóżkach miała białe podkolanówki, na stópkach czarne, oblepione nieco błotkiem, lakierki. Mamusia stała w drzwiach i wydawała się naprawdę nie w humorze. Widać było po jej bladej, skamieniałej twarzy i zaciętych, nieco drżących ustach, że moment potulnych próśb i przyjaznych zapytywań już dawno minął, a od wdrożenia środków przymusu bezpośredniego i zwykłej przemocy, dzielił kobietę jedynie malutki włos - ot włos jej córki, leżący jakby nigdy nic na dywanie.
- Powiesz mi, ale to natychmiast, gdzie byłaś i skąd ta krew na twoim ubraniu! - Matka zrobiła gwałtowny krok do wnętrza pokoju, w którym dziewczynka przestępowała nerwowo z nogi na nogę, chowając obie ręce za plecami. Na ten ruch, dziecko podskoczyło w przestrachu i wyciągnęło ręce przed siebie, ukazując dzierżony w nich, bliżej nieokreślony, krwawy kawałek mięsa.
-Co to jest?! - Wykrzyknęła zdumiona kobieta. Było to nic innego, jak ten kawałek wołowiny, którego matka szukała wcześniej w lodówce, bezskutecznie, przeklinając pod nosem, że nie może zrobić obiadu. Dziewczynka schyliła głowę, a spod jej wpółprzymkniętych oczu popłynęły wielkie jak grochy, łzy.
- Ja chciałam tylko... - Chlipała mała - Chciałam tylko... nakarmić pieska...
- Jakiego znowu pieska?! Ile razy mówiłam ci, żebyś nie podchodziła do obcych zwierząt!
- Ale on... Mamusiu, on powiedział... że jak nie dam mu mięsa, to mnie zje! - Teraz dziewczynka zaczęła dygotać na całym ciele. W dowód swoich słów uniosła lekko dół sukienki i oczom przerażonej matki ukazał się krwawy ślad zębów odbitych na udzie jej małej córeczki.
- O Matko Boska! - Krzyknęła kobieta i pobiegła do łazienki w poszukiwaniu apteczki. Kiedy wróciła do córki, stanęła jak zdębiała w progu, a koszyk z medykamentami wypadł z jej rąk. To, co ujrzała za oknem spiorunowało jej umysł. Kobieta przez moment nie była zdolna do żadnej reakcji, a jedynie dygotała i wybałuszony wzrok wbijała w to, co czekało za okienną szybą. Puls przyspieszył jej niesamowicie, w piersiach serce łomotało tak, że słyszała jedynie jego potężne dudnienie w całym ciele, w rękach, uszach, skroniach...
Wtedy rozległ się brzęk tłuczonego szkła, po nim nastąpiła jeszcze seria dziwnych i strasznych powarkiwań i trzasków, i zapadła cisza. Cisza prowincji...
Poranna mgła zaczęła powoli opadać, a na niebie ukazało się żółte słońce. Późno dziś wstało.
Zaraz będzie południe - pomyślał Burek. I oddalił się powoli do lasu. Musiał odpocząć po długiej wędrówce i sowitym posiłku. Ludzie są naprawdę beznadziejni - pomyślał, zagrzebując się w liściach.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt