Dwójka braci prędko szła po boru przestworzach.
Rozprawiali jakiś czas o rozległych morzach,
o stosie przygód ojca ich w dalekich krajach,
bo nieraz opowiadał im o magicznych gajach,
o niebie błękitnym tak, że patrzeć niepodobna,
o przestworzach dziwnych tak, że wyśnić ich nie można.
A wokół nich w gałęziach wiatrem szumiał las,
a na ich plecach miecz i łuk i skórzany pas.
Ptaki nad ich głowami melodie układały
i jelenie, króle drzew, poroże swe dźwigały.
I kiedy tak szli, bez przerwy o przygodach marząc,
usłyszeli w krzakach szmer i wybiegł stamtąd zając.
Ruszyli wtem w jego ślad, wyciągając bronie,
pomiędzy stare głazy w kamiennej ich koronie.
I choć od razu zgubili tropy zająca,
ujrzeli jaskinię w świetle młodego miesiąca.
Tchórzliwe serce nie mieszka w takiej wielkiej norze!
Tam w środku uwięziona jest, mój potężny Boże!
Dziewczyna o włosach złotych jak zboża łany!
Wyblakły wszystkie dotychczas poznana panny...
Jej oczy- błysk błękitu i srebrnej gwiazdy znak,
bladość skóry, lekka się wydaje jak z puchu ptak!
Jej piersi- fale morza z ojcowskiej opowieści!
Talia jak młoda brzózka (czy to sie w głowie mieści?)
Stópki malutkie jak delikatnej sarenki,
a z jej ust wydobywały się tak dźwięki
melodyjne, jak bardowej harfy odgłosy.
I wtedy zapieczętowały się braci losy!
"Uwolnijcie mnie od tego czarownika złego!
uwięził on mnie oraz zabił brata mego!"
I wylazł z dziury dziad jakiś z siwymi włosy
"Nie słuchajcie! To demon, woła pomocy,
uwięziłem go by nikomu krzywdy nie zrobił
czekam teraz na anioła żaby go dobił!"
Spojrzeli bracia na dziewczynę płaczącą rzewnie,
Wyjęli bronie i ruszyli na starca pewnie.
Zatłukli starego i poczęli uwalniać ją,
chowając przy tym za pas swoją zakrwawioną broń.
Przytuliła się do nich, a noc już zapadła.
Stali zauroczeni, gdy serca im skradła.
"Dziękuję wam za wolność, lecz na głowę moją!
Mogę z was jednemu dać urodę swoją.
Dam temu, kto przyjdzie jutrzejszego ranka w ten las.
Pewnie będzie to starszy, bo silniejszy z was."
Dziewczyna uśmiechnęła się; pobiegła nago.
Bracia spojrzeli na nią, potem wyruszyli na dom.
Spali tej nocy obaj w stodole, gdy młodszy brat
chwycił nóż, wyskoczył szybko i cicho niby wiatr
zabił brata gdy spał, przebijając mu serce.
Chwycił swe torby i pobiegł w las szybko wielce.
A gdy już dobiegł do groty starej, świt złapał go.
I czekała tam w blasku słońca jeszcze młodego.
chwycił ją mocnymi dłońmi, całując silnie
ona się oddała mu, patrząc jednak pilnie.
A kiedy rzucił ją na mchy przy dziada ciele,
objęła go nogami i przyjęła do siebie.
Poczuł pocałunek słodki, lecz do czasu.
Bo zaraz poczuł ból, jakby popróbował kwasu.
Źrenice jaj zapłonęły ogniem prawdziwym
z nosa buchnął dym, język jakby płomień krzywy,
włosy- błędne ogniki, piersi- twarda lawa,
ogon cienki i długi lecz ciężki jak ława.
Cała wygląd, jakby siarką była pokryta,
nogi zamieniły się w diabelskie kopyta;
różki niewielkie, krótkie lecz ostre jak widły,
znad ramion wyrosły przypalone skrzydły.
Lecz najgorsze łono- jak to łono sukkuba:
ktokolwiek włoży tak członek- czeka go tam zguba!
Duszę mężczyzny Lucyfer, śmiejąc się, pozyska,
to łono jak źródło Piekieł- gorąco wytryska!
Błysnęło nagle światło- pojawił się anioł.
Spojrzał po jaskini- rzucił się zatem na Nią.
Zatrzepotał skrzydłami- wicher powiał rajski,
zgasło łono piekła, wygrał wysłannik niebiański.
Za późno było jednak dla starca i młodego,
niepotrzebnie więc to, co anioł przyniósł dobrego.
Pokiwał głową zwycięzca. Skoczył, poleciał!
***
Przykicał wnet zająć, zachichotał szatańsko,
spisał trzy cyrografy i poszedł sobie, draństwo!
Temat: Gotyki, Strzygi i Dziwy
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
AdamO · dnia 18.01.2009 11:14 · Czytań: 484 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: