Garnitury made in Płonka nie zrobiły żadnego wrażenia na warszawiankach. Najmilej z całej wielkanocnej eskapady bracia wspominali Julitę. Od chwili przyjazdu wesołych kuzynów odnosiła się do nich z sympatią. Elka Juchlińska, w której obszernym i eleganckim mieszkaniu złożyli wizytę, zachowywała się wobec Alka z rezerwą. Wyglądała bardzo ładnie, ale gdy w warszawskiej Stodole zaprosił ją, by zatańczyć Only you Platers’ów, próbując się przytulać w rytmach sentymentalnej melodii, nagle się odsunęła. Do stolika Julity i jej koleżanek przysiedli się trzej młodzieńcy o zblazowanych twarzach. Ubrani byli nienagannie. Każdy szczegół ich garderoby bez cienia wątpliwości był zachodni. Do odcieni ich koszul doskonale pasowały pulowery z delikatnej wełenki. Marynarki i spodnie miały świetny krój. Uszyte były z niedostępnych na krajowym rynku materiałów. Nawet ciuchowe skarpetki oraz buty z delikatnych skór i zamszu, uzupełniały perfekcję ubioru. Zachowywali się wyniośle, wyraźnie ignorując towarzystwo Koryckich.
Przed powrotem do Szczawna bracia wraz z Julitą zostali zaproszeni na prywatkę. Miała się odbyć w mieszkaniu córki słynnego aktora Ewy Purowskiej. Alek nieoczekiwanie poczuł szansę, gdyż Ela przyszła do Julity przygotować się na prywatkę. W ręce trzymała niespotykaną ortalionową torbę z białym napisem „Swiss Air”. Podając na powitanie Alkowi pulchną, opiętą zamszową rękawiczką dłoń, zbliżyła się do niego. Poczuł omdlewający zapach doskonałych perfum i jej świeży oddech. Ogarnął go przyjemny dreszcz.
– Mam do ciebie ogromną prośbę Aleczku – pogładziła go po twarzy. – Dosłownie parę kroków stąd na ulicy Czackiego jest sklep Pewex. Byłbyś tak miły i kupił mi tam pół litra ajerkoniaku?
– Oczywiście – z radością zgodził się Korycki.
– Masz tu dwa dolary i to ma być koniecznie Adwokat.
Chwilę potem podekscytowany Alek przeżył kolejną emocję. Po raz pierwszy dokonał zakupu w dewizowym sklepie Pewexu, którego wnętrze stanowiło jakby żywą reklamę kapitalizmu. Zaszokowało go kolorowe bogactwo, jakość towarów i zapach kojarzący się z Juchlińską. Do pokoju Julity wpadł zdyszany i uśmiechnięty. Dzierżył w ręce zawiniętą w firmowy papier butelkę. Zobaczył częściowo roznegliżowaną Elę... Jej ponętne ciało okrywał koronkowy komplet – czarny biustonosz i majtki widoczny przez przeźroczystą stylonową halkę.
– Mogłeś zapukać – powiedziała i zachichotała, bo ubawiło ją zakłopotanie Alka. – Ale jesteś kochany – dodała wibrującym zmysłowością głosem.
Prywatka u Ewy Purowskiej, córki dyrektora Teatru Narodowego, do pewnego momentu wydawała się Alkowi wspaniała. W półmroku skąpo oświetlonego salonu, na parkiecie tłoczyli się tańczący. Jedynie lampa, o bordowym abażurze z palmowymi motywami, rzucała smugi cieni i purpurową poświatę. Mieniły się na suficie, rozświetlały półmrocznymi czerwieniami twarze kołyszących się do rytmu par. Alek do swego szczupłego ciała, opancerzonego garniturem od Płonki, przyciskał poddające mu się okrągłości Eli, obciśnięte drogą garsonką.
Nieoczekiwanie od strony korytarza rozległ się odgłos gongu, o dźwięku jakże dostojniejszym od wrzeszczącego poniemieckiego dzwonka w willi swoich rodziców. Partnerka, dotąd obejmująca jego szyję, nagle się odsunęła, przerywając ogarniającą go rozkosz spowodowaną dotykiem ponętnego ciała. W salonie pojawili się dumni jak nastroszone pawie, poznani w Stodole, trzej eleganci. Młodszy z braci ze Szczawna poczuł się fatalnie. Czułe powitanie Eli z jednym z nich, ciągle żującym gumę brunetem, o twarzy przypominającej francuskiego filmowego amanta Daniela Geline’a, nie pozostawiło wątpliwości. Ona była jego dziewczyną. Korycki nie wiedział jak ma się zachować. Wypił szybko parę kieliszków wina. Znalazł się w obszernym korytarzu. Tam Radek prowadził ożywioną dyskusję z dobrze zbudowanym blondynem. Złamany nos i tatuaże, na obnażonych przedramionach blondyna, zdziwiły Alka. Był przekonany, że znajduje się w elitarnym towarzystwie. Radek demonstrował chłopakowi o fizjonomii kryminalisty, zbijanie i kontrowanie ciosów prostych. Alek nie zwrócił uwagi, który z mniej atrakcyjnych dla dziewczyn uczestników wieczoru, rzucił hasło:
– Tym trzem gogusiom należy się, wpierdol.
Raptowny wzrost napięcia ożywił wszystkich. Inicjatywę przejął blondyn ze złamanym nosem. Miał ksywę Picek. To on zdecydował.
– Biegniemy do Honoraty po Gawła.
– Poczekajcie na zewnątrz – nakazał braciom, gdy dotarli zdyszani do witryny podłej spelunki, rozświetlonej wewnątrz neonówkami.
Przez brudną szybę Koryccy obserwowali nowo poznanego blondyna Picka. Pochylił się nad dwudziestokilkuletnim mężczyzną o silnie umięśnionym karku. Znajomy Koryckich, pstrykając się w szyję, zapewne proponował alkohol. Tłumacząc coś siedzącemu, uderzał pięścią w otwartą dłoń. Osiłkowi, mającemu zabandażowaną rękę i twarz tryglodyty, towarzyszyła niechlujnie ubrana pijana kobieta.
– To chyba Gaweł – z respektem zauważył Alek.
Kumpel Picka, wyrwał się próbującej go zatrzymać towarzyszce. Alek zobaczył, że mimo panującego zimna, miała gołe posiniaczone łydki. Moment po wyjściu na zewnątrz, zabijaka ruszył w kierunku braci.
– Pozabijam! – ryknął na cofających się w panice Koryckich.
– To nie ci! Oni są w porządku! – krzyknął Picek do Gawła.
– Kogo mam, kurwa, połamać?! – ryknął podpity bandyta.
Wyrok na elegantów, sprawców pogorszenia się samopoczucia większości chłopaków biorących udział w prywatce, wykonano na podwórzu po skończonej imprezie, trzej amanci otoczeni najładniejszymi dziewczynami opuszczali bramę solidnej przedwojennej kamienicy. Pierwszy, potrącając córkę dyrektora teatru, przepchnął się do nich Alek. Zdziwił się, bo po jego prawym prostym, pod podobnym do ekranowego francuskiego aktora przystojniakiem, ugięły się nogi. Boyfriend Juchlińskiej, w płaszczyku o deseniu delikatnej jodełki, wtoczył się w usmoloną pyłem węglowym czeluść przed piwnicznym okienkiem. Przeraźliwy pisk dziewczyn zakłócały klaśnięcia i dudnienie ciosów. Najbardziej zawzięcie kopał ofiary Gaweł. Z trudem odciągnięto go od pobitych, leżących na podwórzu elegantów.
– Pozabijasz ich! – tłumaczył trzymający go za rękaw Picek.
– Ratunku! Milicja! – rozległ się pisk Ewy Purowskiej. – Mordują nas bandyci!
W tym momencie plasnął kopniak, zadany jej w siedzenie przez Picka.
– Ty szmato! – zagrzmiał sznapsbaryton chłopaka z kryminalną przeszłością. – Zapomniałaś?! Ruchałem cię regularnie na stojaka na strychu! – Teraz szukasz kutasa w modnych ciuchach!? Masz go tu leży!
Tak wyjaśniła się zagadkowa obecność posiadacza tatuaży na zapowiedzianej przez Julitę jako ekskluzywne party, prywatce. Jak się później dowiedzieli Koryccy – Picek był synem stróża kamienicy, w której mieszkali Purowscy.
Klęskę nadziei Zofii Koryckiej, jej złudzenia, że synowie przez przebywanie w elegantszym towarzystwie mieliby nabrać kulturalnej ogłady, przypieczętował list od kuzynki Krysi. Zawierał rachunki od stomatologa za wybite zęby i co oburzyło braci jako „wierutne kłamstwo” – rachunek za rzekomo stłuczoną butelką od wina klozetową muszlę.
Od czasu wiosennych ferii minęło kilka miesięcy. O poderwaniu dwudziestojednoletniej dziewczyny Tiny Wijas szesnastoletni Alek nawet nie marzył. Znana mu była z widzenia ze szkolnych zabaw, na które uczęszczali z bratem i kolegami prawie w każdą sobotę. Miała zdecydowanie ładną, owalną twarzyczkę i zgrabną, seksowną figurę. Najlepiej czuła rytm modnych melodii oraz najefektowniej poruszała się na parkietach. Była starsza od nastolatków, a jej wyrazista kobieca uroda wzbudzała w chłopakach erotyczne pożądanie.
– Ona musi doskonale dawać w łóżku – powiedział autorytet w dziedzinie kwestii męsko-damskich Umiński, kiedy muzycy zrobili przerwę w trakcie zabawy. Stał nonszalancko oparty o parapet okna na półpiętrze szkolnego korytarza pierwszego liceum, w którym odbywała się zabawa taneczna. Był otoczony młodszymi chłopakami, wśród których znaleźli się Alek oraz Jarek Menowski. Wyrostkom imponowało przebywanie w towarzystwie ekspertów, dla których stosunki płciowe z kobietami były chlebem powszednim. Korzystając z panującego tam mroku, co zapewniało im azyl przed nadzorującymi szkolne zakazy nauczycielami, palili papierosy.
Pojęcie doskonałego dawania w łóżku wydawało się Alkowi nieco abstrakcyjne. Domyślał się, że Umińskiemu chodziło o perfekcyjne umiejętności Tiny w seksualnym zaspakajaniu mężczyzn.
– Widzieliście, jak ona ustawia stopy, kiedy siedzi? Zawsze palcami do środka – kontynuował swoje wywody znany podrywacz. – Wiecie, co to znaczy?
– No, nie za dokładnie – zaciekawił się opasły Janek Wawroźniak, syn handlarza warzywami, któremu gdy mówił – z kącików ust toczyła się ślina. O grubym Wawroźniaku, chłopaki wiedzieli, że wypłacił niedawno Umińskiemu pięćdziesiąt złotych za umożliwienie odbycia po raz pierwszy w życiu zespolenia cielesnego z kompletnie pijaną kuracjuszką.
– Skąd ty patafianie mógłbyś to wiedzieć. Dwa razy ruszyłeś dupą i się spuściłeś – z lekceważeniem potraktował grubasa autorytet. – Jak dupa siedzi ze stopami do środka, to znaczy, że jej się chce. Miałem kiedyś taką mężatkę… Ty wiesz która – zwrócił się do towarzyszącego mu kumpla, odzianego podobnie jak on w kremowy garnitur. Wyglądający na osiłka towarzysz skinął potakująco głową. – To była poezja w łóżku – kontynuował Umiński. – Odwaliłem na niej pięć numerów przez jedną noc.
– Zobacz, idzie ta Tina – przerwał ciszę, jaka zapadła wśród zainteresowanych słuchaczy, towarzyszący Umińskiemu mocno zbudowany zapaśnik Wruk.
Dwudziestojednoletnia dziewczyna, zamykając z trzaskiem drzwi, na widocznym z półpiętra korytarzu, opuściła toaletę. Stukając wysokimi obcasami, skierowała się w stronę sali tanecznej.
– To na co czekasz? – warknął na Wruka półgłosem Umiński.
Osiłek odepchnął się dynamicznie od parapetu i zbiegł ze schodów. Chłopcy, wstrzymując oddechy, patrzyli, jak dogonił dziewczynę przed wejściem do auli, gdzie odbywała się zabawa. Zaczął coś do niej mówić. Wtedy do akcji postanowił wkroczyć osobiście Umiński:
– On znowu włączy swoją głupią mowę trawę – powiedział i ruszył pośpiesznie, zeskakując po dwa stopnie naraz, w stronę kumpla próbującego zatrzymać Tinę za rękę. Lecz dziewczyna odskoczyła jakby przestraszona, odwróciła się i zanim dobiegł Umiński, znikła za drzwiami prowadzącymi do sali tanecznej.
Ponownie Alek zobaczył tę atrakcyjną młodą kobietę w Szczawnie Zdroju na prywatce u kolegi, który pod nieobecność rodziców miał wolną chatę. Jej widok go zaskoczył, na chwilę zaniemówił. Obcisła sukienka opinała jej kobiecą figurę, odróżniając ją od reszty dziewczyn, nie obdarzonych tak ponętnym biustem i zaokrągleniami bioder. Na prywatkę przyszedł w towarzystwie Jarka Menowskiego. Przed prywatką koledzy wypili pół butelki słodkiego wina. Później, po przełknięciu paru następnych kieliszków alkoholu, kiedy zabawa rozkręciła się na dobre, ośmielił się z nią zatańczyć. Lecz jego nienawykły do spożywania nadmiaru trunków organizm zbuntował się. Zataczając się, dotarł do ubikacji. gdzie zanieczyścił klozetową muszlę gwałtownymi torsjami. Nie pamiętał, kto pomógł mu znaleźć się w małżeńskim łożu rodziców organizatora prywatki.
Zaskakujące było dla Alka przebudzenie z mocnego snu… Całowała go w usta leżąca przy nim i obejmująca go za szyję Tina. Po raz pierwszy w życiu tak mocno poczuł rozkosz namiętnych pocałunków. Dziewczyna miała na sobie jedynie majtki i biustonosz. Ogarnęło go podniecenie. Nie był w stanie uzmysłowić sobie jak długo był z nią w łóżku. Prawą dłoń próbował dwukrotnie wsadzić pod jej majtki. Lecz dziewczyna, łapiąc go za przegub dłoni, zdecydowanie powstrzymywała mu rękę. Po chwili zasnął w jej objęciach.
Nieoczekiwane było dla Alka kolejne przebudzenie. Ocknął się czując, że ktoś zdecydowanie odciąga jego rękę otaczającą szyję Tiny. Znowu poczuł ciepło kobiecego ciała, zaczęła go ogarniać rozkosz.
– Zostaw nas – usłyszał niski głos, wtulającej się w niego kobiety.
Dopiero teraz, w sypialni rozświetlonej wpadającymi przez okno promieniami słońca, ujrzał stojącego nad nimi Menowskiego. Intruz trzymał w ręce niedopitą butelkę wina.
– To ja miałem tu z tobą spać – powiedział chwiejący się na nogach Jarek.
– Upiłeś się jak wieprz – a ja i tak wolałam Alka. Zresztą ty nie umiesz tańczyć – odpowiedziała Tina, przytulając się mocniej do Koryckiego.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt