Zima weszła do jego pokoju bez pukania.
- Co? Dziś? Nie mogłaś poczekać jeszcze z rok? - zapytał ją zaspany i zasypany śniegiem.
- Kiedyś się cieszyłeś na mój widok - Odrzekła.
- Kiedyś nie byłem zgredem. Potrafiłem się cieszyć.
- To prawda - Przyznała zima.
- Zamknij już chociaż te drzwi bo pruszysz. Kwiaty mi poumierają.
- I tak nie są w najlepszej firmie widzę.
- Jaki Pan taki kram. Dbam o nie, czasem za bardzo, poza tym w tym mieszkaniu coś jest, tu wszystko powoli umiera. Chcesz kawy? - Zapytał zimy.
- Tak, poproszę, białej z cukrem, z mlekiem bez laktozy.
- No to chodź wiać chłodem do kuchni, nie kopce sobie fajkami w pokoju. - Zaproponował Michał. Na długo zostaniesz?
- Oj tak. - Odrzekła - Przydałoby Ci sobie kupić cieplejsze buty i nową kurtkę. Będę zimną w tym roku.
- To miłe że się o mnie troszczysz, ale są chyba bardziej potrzebujący ode mnie.
- Owszem, są. Wypije kawę z Tobą i pewnie pogadam z kilkoma takimi. Jakie masz plany na dzisiaj? - Zapytała?
- Odśnieżyć samochód - powiedział z przekąsem. Potem jechać na rozmowę o pracę, której na pewno nie dostanę, bo nie mam doświadczenia w transporcie międzynarodowym, a potem spotkanie z dziewczyną, która kompletnie mi się nie podoba ale wiem że na mnie leci jak Ty.
-No to ciekawy dzień się zapowiada, co Michale?
- A gdzie tam, ciekawy byłby jakbym poszedł sobie na sanki - odpowiedział uśmiechając się do siebie.
- Zawsze byłeś dziecinny, ale to nic złego, każdy z was jest. Dziękuję za kawę, lecę sypać dalej.
- Leć, zobaczymy się pewnie niebawem, wpadnij na kawę, tylko naucz się pukać.
- wpadnę na pewno, wpadnę na dłużej, teraz tylko chciałam się przywitać. Dozobaczenia.
- Trzymaj się ciepło - uśmiechnął sie Michał.