27, 28 Ze starych dziejów Wałbrzycha Przyszły sex-agent Jarek Menowski bierze rewanż obijając Alka - Kazjuno
Proza » Przygodowe » 27, 28 Ze starych dziejów Wałbrzycha Przyszły sex-agent Jarek Menowski bierze rewanż obijając Alka
A A A
Od autora: Oczywistą oczywistością jest, że alfons, sutener, a tym bardziej sex-agent powinien mieć cechy samca alfa. Co to oznacza? A no, poczytajcie poniższe dwa kolejne dwa rozdziały i tam się dowiecie jak metodą na skróty jeden z głównych bohaterów opowieści osiąga doraźne sukcesy. I znowu muszę się zwrócić do szanownych adminów i redaktorów z prośbą o poprawienie mojego ułomnego formatowania tekstu.
Pozdrawiam Portal Pisarski, Kaz

Rozdział 27 Byłbym w stanie zdeklasować Koryckich

Nazwisko Lelita wymieniano przy Jarku parokrotnie. Pierwszy raz, kiedy z przyczepy przyciągniętej przez gdaczący traktor Ursus, pomagał przenosić trzy przemysłowe maszyny do szycia skóry, do pustej części baraku przy manufakturze. Jarka oczy przykuł widok zwiniętej beli skór. Zabiło mu szybciej serce. Oglądając, przed miesiącem na kronice filmowej śpiewającego i tańczącego Chubby Checkera zwrócił uwagę na opinającą jego ciało czernią skóry: krótką kurtkę i obcisłe spodnie.

„W czymś takim wyglądałbym fantastycznie” – rozmyślał, wyobrażając sobie swoją atletyczną sylwetkę ozdobioną błyszczącą skórą. „Alek i Radek Koryccy, w swoich dżinsowych kurtkach wyglądaliby przy mnie jak łajzy. Ciekawe jak zareagowałaby na mój widok taka dziwka jak Tina”? – snuł marzenia.

– To jest nóż do cięcia skór – odezwał się barytonem, siedzący na łóżku mężczyzna. W dłoni trzymał owiniętą grubo taśmą izolacyjną rączkę z wystającym trójkątem skośno zaostrzonego metalowego płaskownika.

– Może pan pokazać? – zaciekawił się Jarek.

– Uważaj! Jest ostry jak brzytwa – warknął nowy lokator w pokoju Jarka, gdy podniecony chłopak ze Szczawna chciał palcem sprawdzić ostrze.

Przybysz z Warszawy miał tłuste czarne włosy z zawadiackim loczkiem opadającym mu na oko. Z jego ust wydobywał się zapach miętowego cukierka.

– To pan jest ten słynny Lelita? – zapytał Jarek.

– Józek jestem, żaden pan – odezwał się cholewkarz, wyciągając spod swojego łóżka pokrytą ceratą walizkę. – Ile masz na miesiąc? – zapytał.

– Na razie siedemset, pracuję tu od niedawna – odpowiedział Menowski. Kiedy zauważył, że Lelita jest podpity, wziął do ręki książkę „Zew Krwi” Londona.

Cholewkarz otworzył walizkę.

– Wyglądasz na równego chłopaka, coś ci pokażę. To jest but od Śliwki. Wyciągnął damski pantofel z delikatnej różowej skórki na cieniutkim jak szpilka obcasie. – Wygląda idealnie jak włoski z tego żurnala – wyjął potłuszczone kolorowe pismo ze zdjęciami powabnych modelek. Demonstrowały na zgrabnych nogach różne fasony obuwia. –Wiesz, ile Śliwa bierze za taką parę?

Jarek odłożył książkę. Przybysz go zaintrygował.

– Taka lafirynda jak Kulawikowa pruje się z tysiaka za takie glany. Za miesiąc kupuje następne. Umiesz rachować? Śliwka takich i podobnych sprzedał w sezonie kilka tysięcy. To sobie policz! – Wyrzucał z siebie jakby w gorączce, widząc osłupienie Menowskiego. – A wiesz, ile płaci producent za zrobienie jednej pary? Koło stówy. Śliwka, odliczając łapówki dla urzędasów i inne koszty, zarabia ponad

m i l i o n na miesiąc.

Jarek stał oszołomiony. – Lelita na pewno nie kłamie – pomyślał.

– Masz pojęcie, kto w Polsce najlepiej kopiuje i wykrawa wzory? Tak, tu teraz przed tobą siedzi… Jeśli Kulawiki myślą, że za trzy tysiaki miesięcznie, kupią mistrza Polski w napędzaniu gotówki to... – Lelita rozejrzał się dookoła i ściszył głos. – Napijesz się młody? – prawie szepnął, wyciągnąwszy spod poduszki rozpoczętą półlitrówkę.

– Nie piję – odrzekł Jarek. – A Kulawikowa to moja matka – dodał.

Na chwilę zaległa cisza.

– Ale się wjebałem – zachrypiał mistrz sztuki cholewkarskiej. – Trzeba będzie stąd spadać gdzie indziej.

Cmoknął wyciągnięty z butelki korek. Lelita pociągnął łyk wódki.

– Jesteś synem? – Lelita spojrzał ukośnie na młodzieńca jednym okiem, widocznym spod kędziora włosów. – To dlaczego trzyma cię w tym chlewie? – omiótł wzrokiem odrapane krzesła i stół ze skrzywioną nogą.

– Gówno cię to obchodzi – odpowiedział Menowski, naprężając mięśnie.

– Może masz rację – pojednawczo bąknął Lelita, zauważając, że przybyły młokos to kawał chłopa. Z walizki wyciągnął płat cieniutkiej seledynowej skóry. – Jak aksamit. Nie?

Jarek nieco się wahając, podszedł i pogładził lakierowaną powierzchnię miękkiego płatu.

– Dasz łyka? Przy wypłacie się zrewanżuję – zaskoczył cholewkarza młodzieniec.

– Nie ma sprawy. Pokażę ci, jak w minutę można zarobić twoją miesięczną wypłatę – wygłosił, magiczne dla Jarka słowa, nowy współlokator.

Menowski pociągnął trzy małe łyczki wódki. Chwilę zmagał się z oddechem.

– Dzisiaj możemy chlapnąć. Kulawiki pojechały taryfą chlać do szefa bezpieki. Ale nie mów głośno. Ta garbata karlica, ich służąca, wszystko nadaje – pokazał Jarek palcem na ścianę.

Lelita wyciągnął z walizki sfatygowany plakat roznegliżowanej włoskiej gwiazdy Lollobrygidy.

– Nie patrz na jej dupę i cyce, bo nie zaśniesz. Zobacz na jej glany. To są szpilki Brygidki – powiedział i na podwójnie złożonej skórce na stole, starannie ułożył pergaminowe kawałki o liściastych kształtach. Pod skórę wsunął ostrożnie jeszcze cieńszą, złożoną białą skórkę. – Coś podłożymy – wyjął kawałek grubej, twardej jak deska, skóry i nałożył na nią poprzednie warstwy. Jeszcze raz poprawił pergaminowe formy. Zaczerpnął powietrza jak sztangista przed podnoszeniem ciężaru.

Jarek patrzył na Lelitę z uwagą. Wydał mu się teraz przystojnym facetem. Mistrz odrzucił na bok formy, wziął do ręki oprawione w izolację ostrze.

– Naciąłem ich tysiące – wykonał w powietrzu parę kulistych ruchów. Jedną ręką przycisnął skóry, drugą pewnie je wyrżnął. – To są damskie ósemki Lolobrygidy. Sprzedają się jak ciepłe bułki – powiedział, biorąc do ręki wycięte liściaste łatki skór. – Teraz klejenie dwadzieścia sekund. Parę ściegów maszyną – sekundy. Zelówka za dychę, klejenie na kopycie i dwie pary po tysiaku. Ja tylko zobaczyłem ten plakat, to za godzinę przyniosłem Śliwie rozrysowany fason. Warszawscy szewcy wpychali mi do ryja kawior. Dawali za darmochę najlepsze dziwki. Zacząłem za dużo chlać i mnie wychujali.

– Potrafiłbyś wykroić skórzaną kurtkę i spodnie? – przerwał mu Jarek.

Po plecach chodziły mu ciarki.

– To trochę inna bajka. Nie robiłem w krawiectwie. Ale pokaż mi… Najlepiej jakbyś mi pokazał oryginał, to ci rozrysuję, wycięcie to już drobiazg.

Lelita spojrzał na Jarka z lekką ironią.

– Skąd weźmiesz skórę? To dużo surowca.

* * *

Kulawikową obudziło ujadanie psa.

Złodziej w ogrodzie? – ogarnął ją lęk. Obok chrapał z szeroko rozdziawionymi ustami jej mąż.

– Wstawaj! – szturchnęła go silnym kuksańcem.

– Która jest ? – odwarknął nieprzytomny wyrwany ze snu producent zelówek.

– Złodzieje! – krzyknęła.

Właśnie na tyłach domu rozległ się łoskot wywróconego mebla. Wtedy usłyszeli chichot kobiecego głosu.

– Przyprowadzili dziwkę. Daj mi spać. Rano się z nimi policzę – powiedział Kulawik i opadł na poduszkę.

– Nasza Krycha mówiła, że wieczorami chleją wódę. Nie chciałam jej wierzyć – wymówiwszy to, matka Jarka zachlipała, pociągając nosem. – A ten Lelita to jakiś mętny typ. Ciągle obrażony. Tysiąc osiemset mu mało. Może by chciał trzy tysiące? – zakipiała ze złości ex kochanka fryzjerskiego pomocnika.

– Śpij teraz. Lelitę wywalę za dwa miesiące. On teraz jest wart dziesięć tysięcy miesięcznie. A twojego synalka złapali za rękę, jak kradł skóry – niestety musi się z nami pożegnać – warknął Kulawik, nakrywając łysą głowę poduszką.

Żona wybuchła spazmem płaczu

– Myślałam, że go uratujemy. To moja wina – zawyła. – Zostawiłam małe dziecko degeneratowi, a teraz nie może sobie przy mnie zagrzać miejsca.

Rozdział 28 Trening na worku daje efekt

– Gapi się pan jak szpak w dupę – powiedział Jarek do stojącego nad nim konduktora.

Siedział w przedziale pełnym podróżnych. Sapiący z wysiłku parowóz ciągnął na wzniesienie ze Świebodzic do Wałbrzycha wolno stukające o złącza szyn wagony.

– Chcesz, żebym wezwał sokistów? Zaraz cię wezmą na izbę wytrzeźwień – warknął konduktor, szczegółowo oglądając legitymację szkolną Menowskiego. – Na ucznia to ty nie wyglądasz. Chociaż pełnoletni też nie jesteś.

Jarek dzierżąc w ręku otwartą butelkę piwa, z ironią szacował wzrokiem kontrolera PKP.

– Chyba jest dobra – oddał Jarkowi dokument.

– Powinni ich wyposażyć w mikroskopy – zwrócił się Menowski do dwóch dziewczyn siedzących naprzeciwko, nie bacząc na zaczerwienioną ze złości chłopską twarz funkcjonariusza kolei.

Stempel i wpis daty, przedłużającej ważność legitymacji, sfałszował Jarek przed wyjazdem do Ostrowca. Pewien profit uzyskał już na dworcu kolejowym w Ostrowcu. Bilet kupiony przez Kulawik wymienił w kasie na szkolny. Pobrał ponad dwudziestozłotową różnicę w cenie. Łatwość, z jaką zarobił na trzy butelki piwa, które poprawiły mu nastrój – pozwoliła utwierdzić się w przedtem snutych planach fałszowania książeczek PKO i czerpania z tego zysków.

Za wpisywanie pokaźnych kwot do opróżnionych z wkładów pieniężnych książeczek oszczędnościowych, zabrał się zaraz po powrocie do domu. Gdy ojciec z macochą wychodzili do pracy, prosił babcię, aby mu nie przeszkadzała.

– Postanowiłem odrabiać szkolne zaległości – tłumaczył powód zamykania się w pokoju przyrodniej siostry. Początkowo eksperymentował na znalezionej, z dawno wybranym wkładem pieniężnym książeczce PKO Alinki. Wpisy zmywał łatwo watą zwilżoną w rozcieńczonej wodą bielince do prania. Sam potrafiąc starannie pisać, szkolił się w podrabianiu różnych charakterów pisma. Przychodziło mu to łatwo. Najwięcej pracy kosztowało wykonywanie pieczęci. Ponadto w piwnicy, na spirytusowej turystycznej kuchence, przetapiał ołowianych żołnierzyków i ołowiane fragmenty przewodów telefonicznych. Następnie uzyskany ołów wpychał do grubego gumowego węża. Wykonał ciężką pałkę, mieszczącą się w rękawie okrywającym przedramię i postanowił dokonać pierwszych testów. Zwabionego kaszanką psa sąsiadów, trafił między uszy. Zwierzę cicho pisnęło i wywróciło się nieprzytomne.

Prawdziwą skuteczność bajki na dobranoc – tak nazwał swoje narzędzie rozboju – osiągnął, wysyłając do krainy snów pijanego jegomościa. W mroczną bramę, koło placu Tuwima, zwabiła ofiarę ofertą szybkiego seksu dziewczyna Dantesa. Jarek oddał jej sto dwadzieścia złotych, połowę zawartości wypróżnionego portfela. Nowy zegarek Pobieda zatrzymał dla siebie.

* * *

Widok Radka i Alka, w garniturach od Płonki zaszokował Jarka podobnie jak epizod sprzed paru lat, kiedy ośmieszeni jego piłkarskimi dryblingami, parę dni później zajechali jakby nigdy nic na nowych wyścigowych rowerach. Bracia w jego odczuciu wyglądali wspaniale.

Koryccy uzgodnili ze służącą Zytą, aby wydawała Jarkowi klucz do piwnicy. Tam, w dawnej kuchni zamienionej na salkę bokserską, ściany pokryte były białą glazurą, a z zainstalowanej w tym celu drewnianej ramowej konstrukcji zwisał kilkudziesięciokilogramowy skórzany bokserski worek. Pożyczył go Radkowi nauczyciel WF-u Kefer.

Zyta, repatriantka z ZSRR, której gorliwy katolicyzm pomógł przetrwać martyrologię stalinowskich łagrów, nie lubiła Jarka. Przypominał jej zgrabnego, o ładnej twarzy sadystę, lejtnanta NKWD, zwanego Krwawym Wańką. Ulubioną rozrywką młodego oficera Wańki było zapraszanie wycieńczonych głodem i nadludzko ciężką pracą, co roślejszych więźniów, do mieszczącej się w baraku świetlicy. Tam pas z zawierającą tetetkę kaburą, oddawał dyżurnemu żołnierzowi i kazał włączać stoper. Dyżurny liczył sekundy potrzebne do znokautowania pięściami opiętymi skórą rękawiczek, przeważnie polskiego pochodzenia więźnia. Wieczorami popiwszy przedtem samogonu, wybierał z żeńskiego obozu młode więźniarki i zmuszał je do uprawiania seksu.

Po latach pani Zyta zagadnięta przez Alka: dlaczego pani tak nie lubiła Jarka? Nie powiedziała prawdy.

– Jak go spotykałam na ulicy, nigdy nie mówił dzień dobry, a patrzył na mnie jak w o ł k – tak z rosyjskiego określała wilka.

Lecz wówczas w kwietniu 1962 roku, zmuszona do wysłuchiwania odbijającego się echem w całym domu łomotu pięści Menowskiego o worek w piwnicy, znosiła to do czasu. Pewnego dnia Menowski przyprowadził dwóch kolegów. W worek walił niedługo. Potem w suterynie toczyła się coraz głośniejsza dyskusja. Zaciekawiona Zyta powoli odsunęła klapę windy. Pochyliła się do szybu, którym jeszcze po wojnie, kiedy piwnica była kuchnią, posyłano z dołu posiłki do jadalni na parter.

– Wystarczy króciutki zamach – usłyszała wyraźnie głos Jarka Menowskigo. Rozległ się huk, jakby pasem uderzonej skóry worka. – Trafiam frajera w potylicę i od razu śpi. Potem zgarniam portfel, ściągam mu sikor1 i skórzany mantel.

– Po co ci skórzane płaszcze? Przecież ich nie pogonisz2? – odezwał się ochrypły głos rozmówcy.

– Masz mnie za matoła? – Rozpoznała głos Jarka – ze skór szyję skórzane nachy3 i krótką kurtkę. Płonka ma maszynę do szycia skóry. Będę wyglądał jak

C z a b y C z e k e r, idioto. Dziwki szczają po nogach... Let's twist again, like we did last summer. Yeah, let's twist again, like we did last year – zaśpiewał Menowski – teraz Pelagia usłyszała szuranie trampek o lastrykową podłogę.

Chyba ten bandyta tańczy” – domyśliła się. Jarek śpiewał, bijąc do rytmu worek.

Gdy chłopcy opuścili suterynę, usłyszała brzęk klucza spadającego z klapki na listy, przy głównych drzwiach wejściowych. Pelagia otworzyła zamknięte drzwi do piwnicy i schodami zbiegła szybko na dół. W przerobionej na salkę bokserską dawnej kuchni kołysał się jeszcze worek. Czuć było zapach potu i opary taniego wina.

– On szykuje napady na ludzi w skórzanych płaszczach! Pani doktór – relacjonowała nerwowo Koryckiej Pelagia. Może napaść na pana dyrektora. Może ukraść skórzany płaszcz, co państwo przywieźli z Bułgarów.

Usatysfakcjonowana Pelagia otrzymała zakaz wydawania klucza Menowskiemu. Argument o planowanej przez kolegę synów akcji napadania na ludzi w skórzanych płaszczach, sugerowany przez ciężko wysławiającą się Pelagię, nie trafił do przekonania inżynierowi. Oburzył się jednak, gdy służąca przyrzekła na Serce Chrystusa, że czuła opary alkoholu.

Niedługo potem Alek przyprowadził Jarka do salki bokserskiej od strony ogrodu. Menowskiemu nadarzyła się od dawna oczekiwana okazja – mógł się odegrać za pierwszy przegrany sparing, za ośmieszenie się niefortunnym uwodzeniem Tiny, za gorsze ciuchy i niedostatki finansowe oraz za nierówne życiowe szanse. Czuł się znowu mocny, był lepiej wytrenowany. W trakcie sparingu, na który bez przekonania zgodził się Alek, błysnął sportowym talentem. Zasypał młodszego Koryckiego lawiną szybko bitych ciosów. Zdeklasował go w boksie.

– Mam za swoje – wykrztusił po walce Alek oszołomiony ciosami Jarka. Z ponurą miną pogratulował swemu pogromcy. Zlizując krew z rozbitej wargi, próbował tłumaczyć porażkę. – Nie dość, że unikałem ostatnio treningów z Radkiem, to nie chciało mi się jeździć do Handlowca. Ale ty byłeś rzeczywiście za dobry – ze skwaszoną miną uznał wyższość kolegi.

1. Zegarek (grypsera)

2. Sprzedasz (powiedzenie żargonowe)

3. Spodnie (grypsera)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Kazjuno · dnia 05.03.2021 13:18 · Czytań: 908 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
Kazjuno dnia 06.03.2021 08:49
Dziękuję adminom i redakcji za poprawienie formatowania. Pozdrawiam PP.
d.urbanska dnia 06.03.2021 16:09
Witaj Kaz, trudno się z Tobą nie zgodzić. Gdy patrzę na niektóre utwory, to widzę przepis na górną półkę - wulgaryzmy i drwiny z chrześcijańskich wartości. Ufam jednak, że "przeminie postać świata" :)
Twój obecny fragment nie odbiega od poprzednich, a jednak dolna półka.
Dwie uwagi techniczne "wyciągnął damskiego pantofla" i "pociągnął łyka wódki" - tu jednak biernik (pantofel i łyk). A poza tym - jak zawsze - ciekawie i z werwą.
Pozdrawiam serdecznie.
Marek Adam Grabowski dnia 06.03.2021 16:26
Mimo ciekawego wątku z butami na początku, jestem nieco zawiedziony. Zbyt długo już opisuje wybryki tego jednego chuligana. Potrzeba czegoś nowego.

Pozdrawiam
Kazjuno dnia 06.03.2021 17:50
d.urbańska
Dziękuję, Danusiu, za przeczytanie i miłe słowa pod adresem tekstu.

Też wdzięczny jestem za Twój bardzo cenny wysiłek redaktorski. Skwapliwe naniosę poprawki, lecz chyba dopiero jutro, bo dzisiaj się spieszę na zakupy.

Napisałaś: "Ufam jednak, że "przeminie postać świata".
Obawiam się, że pandemia to dla światłych państw Europy za skromna lekcja. Niektórzy się obudzą, gdy nasz kontynent opanuje kalifat.
Pozdrawiam serdecznie.

Marku Adamie Grabowski
Także Tobie dziękuję za komentarz. Niestety muszę pisać o przyszłym sex-agencie - jak piszesz "chuliganie" - jest głównym bohaterem, więc snuję jego wątek, choć będzie trochę drastycznych scenek. Mam nadzieję, że nie ogarną Cię nudności :) .

Pozdrawiam
Madawydar dnia 24.03.2021 13:39
Będzie jeszcze drastyczniej? Kurcze blade! Już się boję.
A poza tym jak zwykle: wspaniale, ciekawie i prawdziwie.

Pozdrawiam

Mad.
Kazjuno dnia 24.03.2021 14:58
Oj, będzie straszniej, zapewniam...
Dzięki, Mad, za czytanie i wpis.

Serdecznie pozdrawiam, Kapitanie,

Kaz
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty