Chciałabym zahamować.
Zatrzymać się na chwilę.
Śledzić drogę mrówki,
obserwować motyle
Żuka odwrócić patykiem,
By znowu grzbietem zabłysnął
I spojrzeć w oczy drzewom.
I szumem ich się zachłysnąć.
Chciałabym trochę zwolnić.
Noga za nogą powłóczyć.
Pójść na wykład do lasu
i ciszy się nauczyć.
Chciałabym jeszcze wolniej
pościgać się ze ślimakiem.
I nie gnać tak do przodu,
nie chwalić się czasu brakiem.
Lecz hamulce zepsute,
Wplątałam się w codzienności tryby.
I gnam i gnam do przodu.
Zwalniam tylko na niby.
A las ciszą szeleści.
Motyl skrzydła rozwinął.
Mrówka zniknęła w mrowisku.
Żuk błyszczący mnie minął.
Zatrzymam się na chwilę.
Nie biegnę już więcej po złoto.
I wolno, jak najwolniej,
Wrócę do domu piechotą.