Gdy prowadzący Jarka klawisz poinformował go, że idzie na rozmowę z psychologiem, młodemu więźniowi na moment zaparło oddech.
– Czy będzie rozmawiała ze mną ta piękna kobieta? – zapytał strażnika.
– Radzę ci się nie napalać – mruknął klawisz. – Jedno jej słówko i niejeden stracił już zdrowie w najcięższych więzieniach.
Na przekór ostrzeżeniu, nagły wzrost adrenaliny sprawił w Jarku, dawno niezaznane ożywienie. Podobnie, jak przed pierwszym seksualnym kontaktem na strychu u Umińskiego, poczuł narastające w sobie erotyczne podniecenie. Wstąpiło w niego irracjonalne przekonanie, prawie pewność: uwiodę tą sukę.
– Obywatelu kapralu możecie zaczekać na zewnątrz – powiedziała więzienna psycholog do stojącego przy jej biurku strażnika. Obok stał chłopak ze Szczawna Zdroju. – Ty tu siadaj – zwróciła się do Jarka.
Gdy zamknęły się drzwi za strażnikiem, spojrzała przenikliwie w oczy młodocianego więźnia. Przedstawiła się imieniem i nazwiskiem.
– Moją rolą jest stwierdzenie – czy masz cechy psychiczne i moralne mogące cię predysponować do resocjalizacji – oznajmiła.
– Jarosław Menowski – Jarek wykonał kurtuazyjny ukłon. – Bardzo mi miło panią poznać. – Wolałbym znajomość z panią nawiązać w okolicznościach bardziej neutralnych. Na przykład, zapraszając panią do luksusowej restauracji.
Przez moment wydało mu się, jakby jej ładna twarz przybrała grymas wesołości. – Lecz natychmiast jej lico stężało. W jej zawężonych oczach dostrzegł błysk wrogości.
– Zdajesz sobie sprawę, że mogę cię zgnoić? – powiedziała ostro. – Z takim wyrokiem wychodzi się po latach – jako ludzki wrak.
Leżące przed nią akta włożyła do tekturowej teczki i zamykając ją, dodała:
– Nie będę rozmawiała z bufonem, który ma czelność zgrywać się na kogoś, kim nie jest.
Jarek opuścił głowę. Nagle doznał wrażenia staczania się w czeluść, z której wydobycie się może być niemożliwe. Patrzył na jej delikatne ręce ze starannie wykonanym manicure’m i polakierowane paznokcie. Szybko analizował swoją gafę. Teraz po usłyszeniu jej nasączonej pogardą wypowiedzi czuł się całkowicie zbity z tropu.
– Przepraszam panią. Nie musi mnie pani gnoić – powiedział matowym głosem. – Już jestem zgnojony. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić resocjalizowania kogoś takiego jak ja. Ci, z którymi przebywam tu za murem, są podobnie do mnie, zaprogramowani na niepowodzenie w środowisku pani pokroju. Nigdy nie zdobędą wykształcenia… I ja w tym wszystkim nie mogę się odnaleźć – mówił, patrząc na jej ładne dłonie. – Zresztą nie słyszałem o udanych powrotach byłych więźniów do społeczeństwa.
Podniósł na nią oczy. Z ulgą zaobserwował, wyraźnie łagodniejszy niż przed chwilą, grymas rysów jej twarzy. Patrzyła na niego dalej z nieufnością, lecz z zainteresowaniem.
– Jeszcze raz przepraszam panią za swój nietakt.
– Nie znoszę tanich pozerów. Po prostu szkoda mi dla nich czasu – zaznaczyła, jakby zastanawiając się, czy ponownie otworzyć teczkę z aktami Jarka. – Odnoszę wrażenie, że jesteś inteligentnym i zdolnym chłopakiem. Jeśli chcesz sobie pomóc, mam możliwość ci to ułatwić. Stawiam jednak warunek: żadnych krętactw. Wbrew twojemu przekonaniu posiadam wiedzę o powrotach byłych więźniów do normalnego życia.
Atrakcyjna psycholog umilkła. Wpatrywała się w oczy Menowskiego. Jarek ponownie opuścił wzrok na wypielęgnowane ręce kobiety. Trzymała je na teczce zawierającej jego akta.
– Te udane powroty do społeczeństwa to na pewno rzadkie wyjątki – powiedział.
– Jeśli cię to interesuje, to ci powiem, że w historii pedagogiki penitencjarnej zdarzało się resocjalizowanie dziesiątków tysięcy młodych ludzi. Udawało się to w specjalnych placówkach wychowawczych.
Młody więzień zerknął nerwowo w oczy siedzącej przed nim kobiety. Tym razem on patrzył na nią nieufnie.
– To, co pani mówi, brzmi jak fantastyczna powieść. Czy są takie placówki w Polsce?
– W paru zakładach karnych prowadzi się terapię wychowawczą dla młodych więźniów – odpowiedziała Pachul. – Ale można w nich zdobyć jedynie wykształcenie zasadnicze zawodowe. Jest jeden ośrodek eksperymentalny w Szczypiornie. Tam mógłbyś zdobyć maturę. Są pracownie rozwijające różne zainteresowania. Jest atelier plastyczne, zespół muzyczny no i odbywa się dużo zajęć sportowych.
– Kocham sport, proszę pani. Szczególnie tenis – przerwał jej Jarek. Bardzo bym też chciał się móc wykształcić. To brzmi aż niewiarygodnie zachęcająco. – Menowski ponownie opuścił oczy, wpatrując się w dłonie więziennej psycholog. – Nie wiem, czy pani zdaje sobie sprawę, czym jest dla mnie możliwość rozmawiania z osobą o tak przyjemnej powierzchowności, w dodatku inteligentną. Bardzo bym nie chciał, aby to była ostatnia rozmowa – ponownie spojrzał na kobietę. Jego wyraz twarzy zawierał grymas żalu. – Ja słyszałem o Szczypiornie – wyrzucił z siebie. – Tu mówi się, że to szkoła dla konfidentów. A chyba pani wie, co we więzieniu się robi z tymi, co donoszą.
– Nieprawda – sprzeciwiła się psycholog. – To, co słyszałeś o Szczypiornie, to stek bzdur. Autorami takich plotek są zawistni prymitywni kryminaliści. Manipulują innymi, by cudzym kosztem odnosić korzyści. Rozwój wartości intelektualnych to dla nich strata czasu.
– W tym, co pani mówi jest na pewno dużo racji. Ale nie wiem, czy pani zdaje sobie sprawę jak tu, w warunkach więziennych, ciężkim oskarżeniem jest określenie kogoś kapusiem.
– Cóż, możesz mi nie wierzyć. Decyzja należy do ciebie. Ja współpracuję z ośrodkiem w Szczypiornie i uważam, że mógłbyś tam dużo skorzystać. – Apropos twojego ulubionego tenisa. Słyszałam, że ma tam być także zbudowany k o r t
t e n i s o w y.
– Naprawdę odsiadując wyrok, mógłbym grywać w tenisa? – ożywił się Jarek. – A pani tam przyjeżdża?
– To należy do moich obowiązków – powiedziała oficjalnym tonem.
Krystyna Pachul, w mniemaniu Jarka oraz innych więźniów z Klęczek – uosobienie ideału seksualnego pożądania – stała się Menowskiemu droższa niż ktokolwiek inny. W trakcie paru kwadransów sam na sam w jej służbowym pomieszczeniu – odniósł graniczące niemal z pewnością wrażenie: pragnienie uwiedzenia jej, wiążące się z podniecającym wyobrażeniem o odbyciu z nią stosunku… jest b l i s k i e urzeczywistnienia. Miesiąc przed transportem do Szczypiorna znalazł się ponownie w gabinecie atrakcyjnej psycholog. Poczuł emanujące od niej zmysłowe napięcie.
Miał za sobą pierwszy tydzień nauki w zasadniczej szkole ślusarskiej, mieszczącej się w suterynie budynku administracji aresztu. To Pachul zaleciła mu do niej uczęszczać.
– Podobno wyróżniasz się w nauce, a szczególnie na lekcjach polskiego – powiedziała, zamiast odpowiedzieć na jego pozdrowienie: „dzień dobry, miło mi panią znowu zobaczyć”.
– Trudno się nie wyróżnić na tle półanalfabetów o mózgach jednokomórkowców – pewnym siebie głosem odpowiedział Jarek.
Zauważył, że mimika twarzy siedzącej przed nim kobiety, przybrała na chwilę grymas wesołości. Przyglądała się mu przenikliwie i nieoczekiwanie ogarniać go zaczęło seksualne podniecenie:
Czyżby miała na mnie ochotę? – zadał sobie pytanie. Patrząca na niego błyszczącymi oczami Pachul, koniuszkiem języka lekko oblizała swoje rozchylone, pokryte różową szminką, pełne wargi.
Prowokuje mnie jak prostytutka.
Pachul wstała i biorąc kartkę kancelaryjnego papieru i długopis, zbliżyła się, obchodząc biurko.
– Stanowczo powinieneś się kształcić – powiedziała, pochylając się nad Menowskim. – Pomogę ci sformułować prośbę do naczelnika. Będziesz mógł korzystać z więziennej biblioteki.
Kiedy stanęła za jego plecami, ogarnął go delikatny, odurzający zapach perfum. Wydało się Jarkowi, że na szyi poczuł ciepło jej oddechu. Kiedy wyciągnęła dłoń z pomalowanymi na czerwono paznokciami, pokazując gdzie powinien postawić przecinek, delikatnie, niby niechcący, otarła się o jego bark biustem. Przeniknął go dreszcz rozkoszy. Na moment się zmieszał.
Na pewno zauważyła, że moja ręka z długopisem, zaczęła drżeć.
– Proszę wybaczyć – powiedział, odwracając się w jej stronę. – Wiem, że to nierozsądne. Mam ogromną ochotę panią pocałować.
W pomieszczeniu, na kilka, wydających się trwać długo sekund, zapadła cisza. Zza uchylonego okna z leżącej piętro niżej kuchni dobiegał głos klekoczących w czasie zmywania blaszanych misek.
– Masz rację. To byłoby irracjonalne – powiedziała zmienionym głosem.
Wtedy Jarek, wpatrując się w jej napiętą twarz, zauważył, że jej ciepłe, docierające do niego oddechy, są nieregularne i urywane.
Jest podniecona. Chce się pierdolić – przemknęło mu przez głowę. Przez chwilę chciał ująć jej dłoń, lecz na korytarzu za drzwiami rozległy się głośne kroki przechodzącego strażnika.
– Życie w tych wynaturzonych warunkach, nastraja mnie do dewaluacji rozumu na rzecz rewaluacji i zarazem kontroli zmysłów, proszę pani. – Zaskoczył magister Pachul. – Mimo to na widok tak pięknej kobiety jak pani, tracę nad nimi panowanie – ciągnął niskim barytonem.
– Dość! – zdenerwowała się, tężejąc na twarzy, oblał ją rumieniec. – Ale dziękuję ci za komplement – wyrzuciła z siebie zakłopotana. – Takie słowa wypowiedziane ustami młodego człowieka, pod adresem dojrzałej kobiety, są zawsze przyjemne – łagodziła swoją reakcję. Była wyraźnie wytrącona z równowagi. – Nie do końca rozumiem, o co ci chodzi z tą dewaluacją rozumu na rzecz zmysłów.
– Tu, proszę pani, muszę uważać na każde wypowiedziane słowo, a nawet gest, aby nie narazić się grypserze, nie popełnić jakiegoś faux-pas. Wiele nieopatrznych zachowań, a nawet przypadkowy odruch, czy spojrzenie, może sprawić samounicestwienie siebie w środowisku więziennym. A jednak przy pani zachowuję się chwilami jak idiota.
– Zadziwiasz mnie czasem – powiedziała, patrząc mu w oczy. – Jestem coraz bardziej przekonana, że powinieneś, przez wzbogacanie wiedzy, pracować nad rozszerzaniem umysłowych horyzontów.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt