Witaj Wiolinie
Szkoda, że d. półka bo wiersz b. interesujący. Takie połączenie pogody, zgoła niewiosennej z własnymi uczuciami. Tak, można go różnie interpretować.
Łąki zielone, pokryte kobiercem kwiatów, iście wiosenne - zachwycają, chciałoby się ulecieć/odpłynąć i obdarować naręczami tychże kwiatów. A tu pogoda płata figla i przynosi nam jesień, tę w sercu i w pogodzie, wywołaną pluchą, pandemią, rozstaniem, raczej listopadową(jak dla świętych). Wezbrania uczuć, jak rzek nabrzmiałych od łez/roztopów/nadmiaru deszczu/obostrzeń i tylko drzewa, jak wyspy/pojedynczy ludzie, na przekór wszystkiemu - biegną. Uśmiech - nieobecny, niewidzialny pod maską, musi zaczekać(może na ostatnie pożegnanie, gdy zrozpaczony, zdejmiesz wreszcie maskę/całun). Mimo jednak koszmaru - pogody/obecnej sytuacji wokół nas - wznieśmy się ponad to i cieszmy życiem, wiosną, łąką, bo czasu nie da się zatrzymać/pokroić, róbmy swoje, mimo niosących śmierć kropli deszczu/zarazy. Stańmy się silniejsi o nowe doświadczenie - mimo, że ciężko doświadczeni - bogatsi o burzę, wszak przyjdzie tęcza - na zgodę z Bogiem, sobą, światem. Po fali "powodzi", odbudujemy nasze życie, znowu ciesząc się wiosną, a Ty ułożysz nowy kobierzec wierszy(moje "Na wiosnę" )
Pozdrawiam serdecznie
Zbyś