Jam jest tygrys, który się czai w twoich kędziorach i burzy porządek powstały z nieporządku. Pazurami swymi drapię twe ramiona i ciało, aż krwiste strumienie spływają purpurowymi strugami. Dawno już przekroczyłem granice wyznaczone przez ciebie, choć tak bardzo odległe mi się zdawały, bo tam gdzie rozum nieobecny rodzi się błędne mniemanie. Spór z tobą zacząłem toczyć i nowe prawa ustanowiłem wyrzekając się twoich, ustalonych w poprzednich erach. Wciąż się dziwię, że mnie sercem rubinowym, utworzonym ze splecionych dłoni zapraszasz jeszcze do łona, z którego wyszedłem i z winnej macicy nektar rubinowy pełną miarą, co się bezmiarem zowie piję.
Patrząc na twoje spalone żarem czerwone oblicze, podziwiam wytrwałość i cierpliwość z jaką znosisz moje postępowanie. Wciąż stoisz w dumnej postawie, jak bogini podniosła, i w majestatycznej nagości usiłujesz zapanować nad wszelkim stworzeniem. Mistrzyni akrylem stworzyła portret, który jest obrazem rozwagi i męstwa w jednym, a słodyczą, łagodnością i wdziękiem w drugim przypadku. Piersi twe spowite zeschłymi kielichami wciąż są źródłem życia nie tylko dla mojego rodzaju. Usta namiętne zawsze dawały, i teraz też mogą podarować mi niebo rozkoszy zmysłowych, którego tu już nie widać. A przecież ziemia jest cieniem nieba. Tymczasem jedynym błękitem są twoje oczy dające mi chwilę chłodnego wytchnienia.
Kwiaty, zamiast włosów spływają karminowo – fioletową falą poza smukłą kibić i jak zasłona spływają swobodnie. Kiedyś mozaika kwiatów najświetniejszym haftem okrywała ziemię. Przyroda rozrzutna i niepowstrzymana puszczała wodze fantazji płodząc bezmierny czar barw. Kwieciste wyspy szczęśliwe teraz płoną pożogą lub wpadły w otchłań wód bezdennych powstałych ze stopionych lodowców. Zamiast zieleni, szarość powleka tło niczym popiół ze spalonych słońcem rzędów najlepszych drzew pełnych najsmakowitszych owoców i kwiatów, w różne barwy zlanych.
Tak dobrze nam było razem ze sobą. Szczęśliwe pola, gaje i błonia błogą były mi siedzibą. Szat uciążliwych nie nosiłem i wstyd mój nie czuje winny, bo czyż można się wstydzić tego, czym sama mnie obdarowałaś? Obcowałem z tobą i w tym tyglu namiętności i rozkoszy pełnym, mieszałem moją chętność z nieśmiałością, duszę z pożądaniem, ciało z ziemską i pozaziemską materią. Z tej czary miłosnej wypływało dla mnie nieustające źródło domowych słodyczy. Żyłem z tobą w zgodzie i posłuszeństwie.
Kłamstwem, obłudą i pochlebstwem skłoniła mnie Pandora do zdrady. Skosztowałem owoców z drzewa wiedzy i poznania dzięki którym uwierzyłem w swą moc i siłę zdolną przeciwstawić się tobie. Pandora, piękna i zmysłowa powoli zamieniała mnie w bestię i stawałem się coraz większym dla ciebie brzemieniem. Aż w końcu coś pękło.
Nasze nagie członki nagle spadły z kwiecistego dachu świata. W twoje łono miast życia wprowadzałem nędzę. Źródła i rzeki z posrebrzanym błękitem zamieniły się w purpurowe strugi okraszone czernią martwicy. Żywioły przekroczyły swoje granice i niosą teraz śmierć i zniszczenia, choć woda po to była stworzona, by dawała życie dla wilgotnej ziemi, słońce – ognisko życia dla wszystkich roślin i zwierząt miało być energią, a powietrze pokarmem dla ognia. Ty sama zaś, powoli także stajesz się tygrysicą i jeśli tak dalej nasze ziemskie losy się potoczą, pożremy się nawzajem. Tylko twoje serce w dłoniach i oczy błękitne pozostawiają nam resztkę nadziei na powrót do Edenu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt