Amerykan, cz.7 - Zdzislaw
Proza » Obyczajowe » Amerykan, cz.7
A A A
Od autora: wspomnienie
cd.

Po kilkuset metrach pożegnałem się z kolegą. Był już niedaleko domu; sam miałem jeszcze półtora kilometra do mieszkania. Niestety, zaczął ponownie siąpić deszczyk. Poczułem chłód; skuliłem ramiona i podniosłem kołnierz kurtki. „Cholera, nie mógł zacząć padać trochę później? Ale zdążę przynajmniej przed pracą porządnie się doszorować i wygrzać w wannie, no i zjeść coś na gorąco. Byle w tej wannie nie przysnąć”. Poklepałem się po mokrych policzkach, gdyż czułem, że jednak senność mnie ogarnia. Na chwilę pomogło.

Szedłem przez Aleję, ale czułem że zmęczenie i brak snu dają o sobie coraz bardziej znać. Półdrzemałem w marszu, usypiany dodatkowo rytmicznymi uderzeniami własnych butów o płyty chodnika.

– Obywatelu, dokumenty poproszę – zatrzymał mnie służbisty głos. Nie od razu otrzeźwiałem.

– Taak?

– Dokumenty poproszę.

Szeroko ziewnąłem, przetarłem dłonią usta i spojrzałem przytomniej. Przede mną stało dwóch milicjantów. „Patrol? Kurde, jeszcze im się zachciało łazić po nocy, do tego w deszczu?”.
Przetarłem oczy i sięgnąłem do kieszeni. Milicjant poświecił latarką w podany dowód osobisty, a następnie prosto w moją twarz. Zmrużyłem oczy.

– O Boże, Murzyn! – krzyknął zaskoczony.

– Jaki Murzyn? – Jeszcze niezbyt kontaktowałem. – O co chodzi?

– Wy Murzyn. Gdzieście się tak wysmarowali? – Jeszcze raz zaświecił mi latarką w oczy, następnie w dokument. – Ledwie was poznać na zdjęciu. Co robicie prawie nad ranem? Chlapnęło się za dużo?

– Z roboty wracam. Węgiel rozładowywałem nad Wisłą. – Ziewnąłem tak szeroko, że poczułem iż jeszcze trochę a rozerwę sobie szczękę. – Cała noc, dopiero skończyłem.

– Z roboty, węgiel? A chuchnijcie no.

Nie miałem najmniejszej chęci na dłuższe kontynuowanie dyskusji z „niebieskimi”. Marzyłem o kąpieli w wannie, jedzeniu i gorącej herbacie. Dmuchnąłem mu w twarz. Pokręcił nosem.

– Naprawdę nie pił.– Te słowa skierował do swojego kolegi z patrolu. Oddał mi dowód osobisty.

– W porządku, możecie iść. Zataczaliście się, obywatelu, jak pijany.

Znowu szeroko ziewnąłem i schowałem dokument do kieszeni.

– Śpię już na stojąco. Jestem naprawdę wykończony. Marzę tylko o domu.

Zasalutował.

– Idźcie już, idźcie. Wyśpijcie się. Tylko wpierw się porządnie domyjcie, nim małżonka się obudzi, bo – uśmiechnął się lekko – może nie poznać i wrzasku narobić. Zobaczycie siebie w lustrze. Murzyn! – Pokręcił głową, tym razem już śmiejąc się głośno – Prawie jak prawdziwy!

Ale mądrala… Długo nie pośpię. Tylko co on z tym Murzynem? Przecież się umyłem po robocie.
Niezbyt do mnie dotarło i mało mnie interesowało, czemu się śmiał. Byłem półprzytomny ze zmęczenia i potrzeby snu. Powlokłem się dalej. Na szczęście brama stadionu, za którego tylnym ogrodzeniem mieszkałem, była otwarta. „Jakby wiedzieli, kiedy jej nie zamknąć. No i dobrze, mam bliżej”.

Niestety, tylna furtka była zamknięta. Nie miałem najmniejszego zamiaru wracać i nakładać jeszcze drogi. Przeszedłem górą przez płot i…

Wreszcie w domu! Spojrzałem na zegarek. „Jasny gwint! W pół do piątej, nawet nie zdążę się zdrzemnąć”. Czas poganiał – ciche otwarcie drzwi mieszkania, w łazience puszczenie do wanny strumienia gorącej wody i zrzucenie ubrania zajęło minutę. Ledwie się zanurzyłem, namydliłem i trochę spłukałem, a woda stała się ciemna jak bagienna. Wypuściłem ją z wanny i ponownie napełniłem. Po kolejnej „operacji mycie” spojrzałem wreszcie w lustro…

„Czy ja się doszoruję”?! Czarny pył węglowy dalej tkwił w każdym zakamarku skóry na twarzy, smugi na ciele wyglądały jak rozmazane ciemne pasy na zebrze. Kiedy przeciągnąłem ręką po własnej facjacie, znowu przybrała ona odcień głębokiej szarości. Nawet ładnie się prezentowała w lustrze – oblicze lśniło od tłustego miału węglowego, podobnie jak dłoń. „No tak, wszystko przez ten deszczyk, który kropił”. Dotarło wreszcie do mnie, dlaczego ten milicjant tak się śmiał.

Po kolejnej, odtłuszczającej operacji „woda-szampon-mycie-płukanie” twarz zaczęła wyglądać jako tako. Zostały prawie trzy kwadranse do wyjścia, aby spokojnie zdążyć do pracy. „Jest jeszcze czas na chwilę relaksu w wannie. Należy się” – westchnąłem z ulgą. – „Ochh, jak dobrze tak poleżeć”.

Zanurzyłem tułów w ciepłej wodzie aż po szyję, oparłem głowę o brzeg wanny…
***
cdn.
  
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Zdzislaw · dnia 04.05.2021 21:02 · Czytań: 271 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 5
Komentarze
Madawydar dnia 14.05.2021 07:24 Ocena: Bardzo dobre
Droga przez mękę. Realistycznie. Fabuła prosta, ale narracja bardzo dobra.

Pozdrawiam

Mad.
Prostaczek dnia 14.05.2021 07:42
Pozytywną opinię już wyraziłem, więc zaznaczę tylko swoją obecność. Pozdrawiam.
Zdzislaw dnia 14.05.2021 19:22
Madawydar, dzięki za kometarz. Wolę w prozie wspominać, a nie wymyślać. Wystarczyło ich na kilka książek, wystarczy jeszcze na kilka (to z nowej, jeszcze niewydanej). Również pozdrawiam.

Prostaczku, odhaczam "obecny" ;)
Pozdrawiam.
Kazjuno dnia 21.05.2021 08:23 Ocena: Świetne!
Sprawdza się moja prognoza. Sen zwycięży... Choć na 100% nie mogę być pewien.
Ale katusze, przez które przeszedłeś? No, nie wiem do czego porównać? Wyżymaczka to chyba za mało.
Przypominasz mi o bólu jaki niekiedy czułem w gnatach po po takich robotach. Chociaż byłem zaprawiony do wysiłku... ale innego. Tu w Wałbrzychu jest taka góra Chełmiec wznosząca się nad innymi wzniesieniami gór wałbrzyskich (wygasły wulkan). Mój brat - trener bokserski nazywa ją "górą zwycięstwa", bo wbiegiwali na jej szczyt najwybitniejsi sportowcy mojego regionu. Bokserzy, tenisiści, zapaśnicy, lekkoatleci. Nie zrobiłem kariery w boksie, choć bardzo chciałem, ale szczyt Chełmca zaliczałem parokrotnie dobiegając tam kilkanaście kilometrów od domu.
Wspominam o tym, by unaocznić czytelnikom, że taki wysiłek to pikuś w porównaniu do harówy, którą Zdzisławie opisałeś. Prawie na nic mi się te biegi zdały jako zaprawa do niektórych wyładunków z wagonów. Najzwyczajniej do łopatplogi trzeba sobie wyrobić inne grupy mięśni.

Bardzo fajny bezpretensjonalny tekst, mocno trafiający do wyobraźni.

Pozdrawiam, Kaz
Zdzislaw dnia 21.05.2021 19:39
Kazjuno, dzięki za komentarz wspomnieniowy.
Mówiąc szczerze, dostałem wtedy naprawdę w kość ale, o dziwo, po jednym dniu odpoczynku - w kolejnym już było dobrze. Młody organizm, do tego wcześniej też uprawiałem sport (chociaż zgadza się - nie te mięśnie pracowały. Dlatego nasz mały fachura pokazał, jak się pracuje przy węglu). Fakt, że po latach te roboty fizyczne odbiły mi się trochę na krzyżu, ale nic za darmo. Rodzinę trzeba było utrzymać, jeśli się ją założyło.

Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty