List Alego - Marian
Proza » Obyczajowe » List Alego
A A A

   Sercem starego Bagdadu jest położona nad Tygrysem dzielnica Rashid, której osią jest ulica o tej samej nazwie. Ulica Rashid była w Bagdadzie od zawsze, ale współczesny wygląd ma dopiero od czasów pierwszej wojny światowej.

   Spacerując Rashidem i przyległymi uliczkami od mostu Ahrar do mostu Shuhada, można do woli smakować widoki, zapachy i dźwięki Orientu. To miejsce legalnego i nielegalnego handlu. Tam spotykają się bogacze i żebracy, tam obok meczetów są domy publiczne, a obok lexusów parkują dwukołowe wózki na ośli napęd. Jest też tam najstarsza na świecie medresa Mustansiriya i największy bazar w Iraku. Tam można kupić i sprzedać wszystko, można najeść się i upić dowolnym trunkiem, można posmakować miłości egzotycznych kobiet, można zostać okradzionym, a nawet – gdy ma się pecha – zabitym.

   Na rashidzkim bazarze miał dwa sklepy Karim. Większy był sklepem bławatnym, a w mniejszym handlowano wyrobami ze skóry. Handel szedł dobrze i Karim był bogaty. Był dostatecznie bogaty, żeby wysłać młodszego syna na studia za granicę. Nie stać go jednak było na Oxford czy Sorbonę, wiec wysłał syna do Polski.

   Takim to sposobem Ali – bo tak syn miał na imię – w pewien listopadowy dzień wylądował na Okęciu. Było zimno, padał deszcz ze śniegiem, a Ali miał tylko wiatrem podszyte paletko. Z Warszawy tłukł się w nieogrzewanym pociągu do Łodzi i na drugi dzień zachorował. Bolała go głowa, oczy łzawiły, a z nosa ciekło jak z kranu. Takiej choroby ani on, ani nikt z jego bliskich jeszcze nie miał i przyszły student był przekonany, że niedługo umrze. Nie umarł jednak i po kilkudniowej kuracji mógł już rozpocząć naukę języka polskiego.

   Szło mu to dobrze i po roku rozpoczął studia na politechnice we Wrocławiu. Ponieważ Wrocław mu się nie podobał, więc po pierwszym roku przeniósł się na Politechnikę Warszawską. Stołeczne życie przypadło mu do gustu i zanurzył się w nim po szyję. Nauczył się tańczyć, grać w brydża i pić wódkę. Dziewczyn miał tyle, ile chciał, bo był Arabem z dolarami. Mimo rozlicznych zajęć wieczorno-nocnych udało mu się jakoś zaliczyć drugi rok studiów.

   Karim był dumny z potomka i już planował otwarcie nowego sklepu na Rashidzie, gdzie jego syn inżynier sprzedawałby telewizory.

   W czasie wakacji Ali poznał Jolę. Zakochał się w niej tak bardzo, że kupił jej na Pradze mieszkanie i zamieszkali razem. Wtedy zajęcia wieczorno-nocne wzięły górę nad uczelnianymi i Ali – mimo wielkiej wyrozumiałości wykładowców i dziekana – nie zaliczył trzeciego roku.

   Karim na wieść o tym kazał synowi wracać do domu i odciął go od pieniędzy. Ali jednak nie chciał rozstać się z Jolą i został w Warszawie.

   W tym czasie ambasada libijska poszukiwała kierowcy i człowieka na posyłki w jednym. Musiał to być arabskojęzyczny muzułmanin znający dobrze polski i Polaków, ale nie musiał to być Libijczyk. Ali zakręcił się gdzie trzeba i dostał tę pracę. Zaczął dobrze zarabiać, ożenił się z Jolą i planował zostać na stałe w Polsce.

   Wtedy wybuchła wojna iracko-irańska i Ali dostał ze swojej ambasady wezwanie do wojska. Ani myślał wracać do kraju, tym bardziej, że jego libijscy pracodawcy gwarantowali mu pomoc w uzyskaniu polskiego obywatelstwa.

   Wszystko układało się dobrze, aż do przedwczesnej śmierci ojca. Karim zmarł nagle, nie zostawiwszy testamentu. Spadkobiercy chcieli niezwłocznie podzielić majątek, ale bez Alego sprawy spadkowe nie mogły ruszyć z miejsca. Rodzina nalegała, żeby przyleciał jak najszybciej, a dla Araba dobro rodziny to rzecz święta. Ponieważ Ali też liczył na niezły spadek, więc mimo obaw zdecydował się polecieć do kraju.

   Na bagdadzkim lotnisku czekał na niego brat i Ali widział go, idąc do odprawy paszportowej.

   Żołnierz sprawdzający paszport długo mu się przyglądał, potem gdzieś wyszedł i wtedy Ali zaczął mieć złe przeczucia. Nie mylił się, bo po chwili przyszło po niego dwóch żandarmów. Skuli go bez słowa wyjaśnienia i zawieźli na jakiś posterunek, gdzie na powitanie sprawili mu zdrowe lanie. Dopiero potem przyszedł oficer i poinformował Alego, że niestawienie się do poboru jest równoznaczne z dezercją, a za to idzie się pod ścianę. Jednak prezydent Saddam Husajn ma dobre serce i może go ułaskawić. Żeby na to zasłużyć, Ali musi na ochotnika wstąpić na pięć lat do wojska i odpokutować za grzechy na froncie.

   Zatrzymany próbował wybłagać chociaż ze dwa dni czasu na spotkanie z rodziną. Oficer odmówił i nie pozwolił nawet zatelefonować do domu.

   W tamtej chwili świat Alego rozpadł się w pył. Siedział i bezmyślnie patrzył na oficera rozkładającego przed nim werbunkowe dokumenty. Potem podpisał je bez czytania i poszedł z żandarmami do samochodu. Jeszcze tego samego dnia dostał mundur i został odwieziony na wojskowe lotnisko. Stamtąd poleciał do As-Sulajmaniji, do nieznanego mu Kurdystanu.

   Minęło pół roku. Allach czuwał nad Alim i pozwolił mu przeżyć ten czas bez szwanku. Ponieważ główne walki toczyły się bardziej na południu, więc „weteran” Ali dostał dwa tygodnie urlopu i mógł w końcu odwiedzić rodzinę.

   Powitanie w domu było królewskie, a uściskom i łzom szczęścia nie było końca. Ali czuł jednak, że to nie na niego tak długo czekano – czekano na jego podpisy na spadkowych papierach.

   Jakoż faktycznie od następnego dnia zaczęło się sporządzanie stosownych dokumentów i związane z tym kłótnie. Ali w miarę możliwości unikał sporów i podpisywał, co mu kazano.

   Bardziej niż nad spadkiem, przemyśliwał nad sposobem skontaktowania się z Jolą. Pisał do niej kilkakrotnie jeszcze frontu, ale nie bardzo wierzył, że wojskowa poczta te listy wysłała. Zadzwonić nie mógł, bo w ich warszawskim mieszkaniu nie było telefonu. W tej sytuacji najpewniejszym sposobem kontaktu z żoną wydawał mu się… posłaniec.

   Ali wiedział, że w Iraku pracowało sporo Polaków i był pewny, że wcześniej czy później któryś z nich zawita na Rashid. Dlatego każdego dnia chodził po bazarze i przyległych zaułkach, nadstawiając uszu w nadziei usłyszenia polskiej mowy.

   W końcu udało mu się i spotkał między straganami dwóch Polaków. Bez wahania podszedł i zagadnął po polsku:

   – Dzień dobry. Co słychać w Polsce?

 Zagadnięci ze zdziwieniem spojrzeli na niewysokiego Araba w dżinsach i białej koszuli.

   – Jesteście z Polski. Prawda? – upewnił się Ali. – No to chodźmy na piwo. Ja stawiam. Jestem Ali.

   – Adam.

   – Rysiek – przedstawili się Polacy i nim ochłonęli, siedzieli już w pobliskiej restauracyjce i słuchali historii Alego z ostatnich lat.

   Opowiedział im o pobycie w Polsce, o mieszkaniu w Warszawie i o Joli. Potem o śmierci ojca i o aresztowaniu na lotnisku.

   Polacy z początku byli nieufni. Oto siedzieli w jakiejś spelunce z nieznanym Arabem, który ni stąd ni zowąd spowiadał im się ze swojego życia. Wszystko wyglądało na to, że wpadli w jakąś nieznaną im pułapkę.

   Ali jakby przejrzał ich myśli, bo powiedział:

   – Nie wiem, kiedy wrócę do Warszawy, a nie chcę zapomnieć polskiego. Dlatego szukam kontaktu Polakami. Nie bójcie się. Tu ze mną nic wam nie grozi. Jeszcze po piwku?

   Przy trzecim piwie Polacy się rozgadali. Opowiedzieli, gdzie pracują i że Adam za dwa dni leci do kraju na urlop. Ta informacja była dla Alego najważniejsza. Potencjalny posłaniec siedział z nim przy stole i takiej okazji Ali nie mógł przepuścić.

   – Dam ci list do żony. Zabierzesz go? – zapytał urlopowicza. – Tylko oddaj go jej do ręki, a nie wysyłaj pocztą. OK?

   Adam zgodził się, bo wożenie cudzych listów było powszechnie praktykowane przez urlopowiczów lecących do kraju. Umówili się, że Ali przywiezie mu list wieczorem do hotelu.

   Na spotkanie Ali przyjechał z bratem i zabrali Polaka na Abu Nuwas – deptak leżący nad Tygrysem. Tam w zacisznej restauracji ugościli go mazgufem, czyli rybą pieczoną na tamaryszkowych węglach.

   Po kolacji wrócili do hotelu. Wtedy Ali dał Adamowi swój list do żony i poprosił o przeczytanie go.

   – Przecież to jest prywatny list – zdziwił się Polak. – Po co mam go czytać?

   – Sprawdź, czy nie narobiłem błędów i czy wszystko jest zrozumiałe – odpowiedział Arab. – Bo ja dobrze mówię po polsku, ale piszę słabo.

   Adam chcąc nie chcąc przeczytał list, w którym Ali w prostych słowach pisał żonie, że ją kocha, że tęskni i że wróci.

   – List jest OK i błędów nie ma – powiedział po przeczytaniu.

   – To oddaj go Joli i poproś o odpowiedź. Ale nie dawaj nikomu innemu tylko jej – podkreślił Ali. – Tu na kopercie jest adres.

Na tym rozmowa się skończyła i Arabowie wyszli.

   Dwa dni później Adam wylądował na Okęciu i od razu pojechał pod wskazany adres na Pradze. Zadzwonił do drzwi i po chwili jakaś kobieta zapytała:

   – Kto tam?

   – Jestem kolegą Alego i mam …

   – Nie ma Alego – przerwał mu głos zza drzwi.

   – Wiem. Spotkałem go w Iraku i mam od niego list dla pani – wyjaśnił Adam.

   Z początku odpowiedziało mu milczenie, ale potem zgrzytnął zamek i w drzwiach stanęła rozłożysta blondyna w wymiętym szlafroku.

   – Tu jest ten list, a tu jest karteczka z adresem do mnie. Za miesiąc wracam do Iraku, to mogę zabrać pani odpowiedź. Ali bardzo na nią czeka – wyterkotał Adam, jakby bojąc się, że kobieta mu przerwie.

   – Dobra. Dzięki – odpowiedziała blondyna i zatrzasnęła drzwi.

   Schodząc po schodach, Adam był już pewny, że żadnej odpowiedzi nie będzie.

   Jakoż faktycznie nic od Joli nie dostał. I dobrze się stało, bo Ali zapomniał dać mu swój bagdadzki adres i ewentualna odpowiedź nie mogłaby zostać doręczona.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Marian · dnia 27.05.2021 16:40 · Czytań: 315 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 6
Komentarze
Marek Adam Grabowski dnia 29.05.2021 13:14 Ocena: Dobre
Najlepszy jest wstęp. Po nim spodziewałem się jakiegoś opisu kultury arabskiej. Potem zmieniłeś temat, na mniej ciekawy dla mnie. Ale i tak jest Ok. Opowiadanie dobrze napisane, a finał zabawny.

Pozdrawiam
Marian dnia 29.05.2021 18:58
Marku, dzięki za odwiedziny i miły komentarz.
Prostaczek dnia 29.05.2021 19:52
"prezydent Saddam Husajn jest łaskawy i może go ułaskawić"
Zgrzytające powtórzenie. Fajne opowiadanie, choć neutralna narracja powoduje, że nie jestem do końca zaangażowany. Nieco ją pozmieniać i mamy świetny reportaż. Pozdrawiam.
Marian dnia 30.05.2021 10:17
Sedecznie dziękuję za wizytę i komentarz. Faktycznie, to powtórzenie jest niefortunne. Zmieniłem.
Zdzislaw dnia 30.05.2021 10:26
Ali, z przyjemnością przeczytałem, zwłaszcza że też wspomnienia to moje pole.
Duży plus. Pozdrowienia.
Marian dnia 01.06.2021 14:35
Zdisław, dziękuję za odwiedziny i miły komentarz.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty