Czwartek, 1 maja 2020 roku. Pod małym drewnianym domkiem we wsi Bukowiec w Bieszczadach zaparkowało zielone Suzuki Vitara. Wysiadła z niego piękna, niespełna trzydziestoletnia kobieta. Pospiesznie weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi. Była bardzo zmęczona. Droga z jej domu w Żorach zajęła jej ponad 5 godzin. Był bardzo wczesny poranek. Chciała się na chwilę położyć zanim około południa przyjedzie jej mąż Andrzej. To miał być spokojny wypoczynek poza miastem z dala od codziennych problemów. Szybkim krokiem ruszyła przez ogromny salon w kierunku schodów prowadzących na piętro. Zanim do nich dotarła zatrzymała się i odwróciła w kierunku bardzo dużego lustra. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Mogła przysiąc, że gdy przechodziła przez salon kątem oka dostrzegła w lustrze jakąś postać. Teraz kiedy się zatrzymała i przyjrzała dokładnie nie zauważyła nikogo. Rozejrzała się po salonie. Również nikogo nie było. „Jestem przemęczona” – pomyślała i ruszyła znowu w kierunku schodów. Weszła szybko na piętro. Jednak kiedy tylko Natalia przekroczyła próg sypialni aby się przebrać, przeżyła szok. Na komodzie leżały dwa starannie ułożone telefony komórkowe. Od razu je rozpoznała. Były bardzo charakterystyczne. Biały z naklejką „A” należał do Doroty. Z kolei ten w czerwonej obudowie z naklejką „M” i różą był od Marty. Dwóch przyjaciółek jej zamordowanej 10 lat temu siostry Zosi. „Co one tu robią? Kto je tutaj położył?” - zastanawiała się Natalia. Bardzo mocno ją to zaniepokoiło. Rozejrzała się po pokoju, a następnie po całym domu. Nie zauważyła żadnych innych niepokojących zmian. Zdenerwowana zadzwoniła do swojego męża. „Abonent jest obecnie niedostępny. Proszę zadzwonić później”. Natalia rozłączyła się i postanowiła jeszcze raz przeszukać domek. Znowu nic. W końcu wróciła do sypialni i przyjrzała się dokładnie telefonom. Przekonała się, że faktycznie należą do Marty i Doroty. Były tam ich zdjęcia a także wspólne połączenia jakie przyjaciółki do siebie wykonywały. „Skąd ich telefony się tu wzięły, w tak odludnym miejscu?” - zadawała sobie pytanie i próbowała znaleźć na nie jakąkolwiek racjonalną odpowiedź. Z tego zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi. Przestraszyła się. Tylko jej mąż wiedział gdzie wyjeżdżają, a on ma przecież klucze do domku.
Zbiegła na dół i ruszyła w kierunku drzwi. Po drodze spojrzała przez okno w kuchni spostrzegając znajome auto przed domem. Zanim jednak otworzyła drzwi spojrzała jeszcze przez judasza a do pewności zapytała jeszcze - Kto tam? - Kiedy usłyszała znajomy głos natychmiast otworzyła drzwi i wpuściła gościa do środka.
- Cześć Marek - przywitała agenta Zawadzkiego.
- Cześć. Wszystko w porządku? - odpowiedział zmartwiony.
- Chyba tak - Natalia ciągle miała w głowie te dwa telefony.
- Widzę, że jesteś jakaś zdenerwowana - Zawadzki od razu zauważył, ze coś jest nie tak
- Dlaczego tu przyjechałeś? Skąd wiedziałeś, ze tutaj jestem?
- Przysłał mnie Tomczak. Mam cię chronić - widząc zaskoczenie kobiety dodał - Dorota i Marta nie żyją. On powrócił.
- Co teraz? Wiecie kim on jest? - była przerażona.
- Jeszcze nie, ale on nie wie o tym, że wyjechałaś - próbował ją uspokoić - O której przyjedzie Andrzej?
- Coś ci pokażę - zmieniła temat i ruszyła w kierunku schodów. Jeszcze nie zdążyli na nie wejść gdy usłyszeli jakiś hałas dochodzący z piętra.
Oboje znieruchomieli. Zawadzki wyciągnął pistolet i powoli ruszył schodami w górę.
Znowu trzask.
- To chyba w sypialni - powiedziała Natalia.
Oboje szybciej ruszyli przed siebie. Zawadzki wskoczył do sypialni z pistoletem gotowym do strzału. Za nim pojawiła się kobieta. Szybko rozejrzeli się w pokoju, jednak nikogo nie znaleźli. Zawadzki rozejrzał się również w pozostałych pomieszczeniach na piętrze ale tam również nikogo nie było. Wrócił do sypialni gdzie Natalia wciąż wpatrywała się w ogromny napis na ścianie. Ktoś czerwoną farbą napisał "Moja Droga Nikola”.
- Kim jest Nikola? - Zawadzki głośno się zastanawiał. Natalia nie zwróciła nawet na niego uwagi.
- M. D. N. - wyszeptała - Marta, Dorota, Nata…
- Ty nie zginiesz - przerwał jej Zawadzki - nie pozwolę na to. Wkrótce go dorwiemy.
Natalii biło serce jak oszalałe.
- Spójrz - wskazała mu na leżące na komodzie telefony - to telefony Marty i Doroty. Były tu kiedy przyjechałam.
Marek podszedł do komody. W tym momencie usłyszeli hałas na dole. Zbiegli natychmiast na dół wpadając do salonu. Nikogo w nim jednak nie zastali. Kiedy Zawadzki przeszukiwał salon, Natalia spostrzegła coś na stole.
- Marek, spójrz - powiedziała i sięgnęła przybite nożem do stołu zdjęcie. Przybiegł natychmiast. Kobieta wyrwała nóż wbity w stół i podniosła zdjęcie.
- To moje zdjęcie, które zrobiłam niedawno - spojrzała na ogromną dziurę po nożu widniejącą w jej głowie - zrobiłam je w zeszłą niedzielę. Skąd…
Urwała. Spojrzała w stronę Zawadzkiego. Nie zdążyła nic więcej powiedzieć. On również nie zdążył zareagować. Zobaczył przerażenie na jej twarzy. Poczuł silne przeszywające uderzenie w plecy. Zaraz potem kilkanaście kolejnych. Osiemnastocentymetrowe ostrze noża wchodziło w ciało gładko aż po samą rękojeść. Zanim Natalia zrozumiała co się właśnie stało Marek leżał już martwy w kałuży krwi.
- Teraz twoja kolej - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
Rozpoznała ten głos. Mimo upływu tylu lat. Teraz stała naprzeciwko mordercy. Nie miał maski. Mogła przyjrzeć się dokładnie jego twarzy. Parę lat starszy od niej mężczyzna nie wyglądał na psychopatę. Wysoki i szczupły o kruczoczarnych włosach. Taki normalny, niczym nie wyróżniający się mężczyzna. Gdyby spotkała go na ulicy nie zobaczyła by w nim mordercy. Nie wyglądał na kogoś, kto mógłby z zimną krwią wymordować całą jej rodzinę. A jednak. To on. Stał przed nią mężczyzna, który 10 lat temu dokonał masakry w jej rodzinnym domu.
Natalia nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Szybkim ruchem podniosła pistolet, który upuścił Zawadzki. Błyskawicznie wycelowała w mordercę. Próbowała uspokoić oddech. Spojrzała w jego złowieszcze oczy i nacisnęła spust. Naciskała tak długo aż magazynek był pusty. Trzy kule dosięgły celu. Mężczyzna padł a z jego ran popłynęła krew. Plama wokół ciała bardzo szybko się powiększała. Natalia odczekała nieruchomo chwilę a następnie podeszła do swojej ofiary. Kopnęła leżące zwłoki kilkukrotnie w nogę. Bez reakcji. Morderca nie dawał oznak życia. Przez dłuższą chwilę stała nad zwłokami. Patrzyła na człowieka, który już drugi raz chciał ją zabić. Niewiele brakowało a ta sztuka by mu się udała. Tym razem jednak to ona była górą. To ona wygrała. Następnie podeszła do leżącego w kałuży krwi Marka Zawadzkiego. Jemu również nie można było już pomóc. Po jej policzkach spłynęły łzy. „To koniec” - pomyślała - „To już koniec”.
Położyła pistolet na stole i usiadła podpierając głowę rękoma. Trwała tak dłuższą chwilę. Z tego letargu wyrwało ją mocne pukanie do drzwi. Instynktownie podniosła ze stołu pistolet. Powoli podeszła do drzwi by spojrzeć przez judasza, gdy ktoś bardzo silnym kopnięciem je otworzył. Z ogromnym impetem została uderzona drzwiami. Automatycznie złapała się za głowę. Upuściła pistolet. Napastnik z ogromną siłą wbił jej nóż w brzuchu. Skuliła się i upadła. Poczuła jak ktoś szarpie ją za włosy i powoli podrzyna gardło. Zamknęła oczy.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt